Friday, March 10, 2023

Sienna 16 - Okres Getta - Lokale Domu Sierot, Kawiarni Tatiany Epstein, Ludowej kuchni i Poddasze z kursami rysunku technicznego ORTu.


Obszerna sala balowa (B) o wysokości dwóch kondygnacyi (8 m) długości 27 a szerokości 10 metrów, dekorowana w stylu Ludwika XVI, składająca się z dwóch części, z których mniejsza może być przetworzona na scenę.

Obszerna sala balowa (Sala jasna - Bo wysokości dwóch kondygnacyi (8 m) długości 27 a szerokości 10 metrów, dekorowana w stylu Ludwika XVI, składająca się z dwóch części, z których mniejsza może być przetworzona na scenę.



Na Siennej 16, na parterze gmachu mieściła się kawiarnia "Na Siennej" prowadzona przez Tatianę Epstein.  Prawdopodobnie zajmowała lokale oznaczone (K). Lokal (C) Sala gimnastyczna na terenie parteru i sutereny. Może to była sala opisywana jako Sala Ciemna (C).


Lokal gimnastyczny (Klasa Ciemna?) - (C), składający się z obszernej i wysokiej sali z balkonem przechodzącej aż do suteren.

.Przesiedlenie w dzielnicy zydowskiej. Zmiany Granic Getta Warszawskiego w 1941 r.
 Przeprowadzka Domu Sierot Korczaka z Chłodnej 33 na Sienną 16


Przeprowadzka Domu Sierot Korczaka z Chłodnej 33 na Sienną 16 - Zmiany Granic Getta Warszawskiego w 1941 r.

Przeprowadzka  z Chłodnej 33 na Sienną 16 - Zmiany Granic Getta Warszawskiego w 1941 r.
"W związku z przesiedleniami - zmiany adresów kuchni i punktów Centosu. Znany sierociniec dra Korczaka przeprowadził się z Chłodnej 33 na Sienną 13. Przeprowadzka ruchomości internatu oraz dzieci odbyła się w najlepszym porządku; ", podaje Gazeta Żydowska z 9 listopada 1941. Oczywiście Sienna numer 16, nie 13 bo po nieparzystej Żydom nie wolno było mieszkać od października 1941".

Sienna 16 - Gmach Tow. Pracowników Handlowych m. Warszawy. Z tego miejsca Korczak, dziesięcioro wychowawców i 239 dzieci zostali 5 sierpnia 1942 wyprowadzeni na Umschlagplatz, rampę kolejową Dworca Gdanskiego przy Stawkach. Stąd zostali przewiezieni wagonami bydlęcymi do obozu zagłady w Treblince, gdzie zostali zamordowani!
W dniu 21 października 1941 roku Niemcy wydali zarządzenie o dalszym zacieśnieniu granic getta. Dom Sierot z ul. Chłodnej 33 (poprzednio z Krochmalnej 92) przeniesiono do gmachu Towarzystwa Wzajemnej Pomocy Pracowników Handlowych i Przemysłowych przy ulicy Siennej 16 (z drugim wejściem od podwórka od ulicy Śliskiej 9).

Z tego miejsca Korczak, dziesięcioro wychowawców i 239 dzieci zostali 5 sierpnia 1942 wyprowadzeni na Umschlagplatz, rampę kolejową Dworca Gdanskiego przy Stawkach. Stąd zostali przewiezieni wagonami bydlęcymi do obozu zagłady w Treblince, gdzie zostali zamordowani!


Gazetka Domu Sierot. Tak opisywał Korczak Dom Sierot na Siennej 16 pod koniec 1941 roku*.
"Będziecie pamiętali wiele różnych dróg i ulic - i ulic Śliską, i ten dom, który nie jest nasz i my nie jesteśmy jego. [...]

Będziecie pamiętali przeprowadzkę i nieład pierwszych dni i tygodni, klasę ciemną na parterze, salę jasną na trzecim piętrze... A ci, którzy uczą się rysunku, będą pamiętali pokoik na strychu z nietynkowanym sufitem i czerwonymi ścianami, na których rozwieszone sto pięćdziesiąt obrazków.
Na drzwiach wejściowych był napis:
"Prosimy pana złodzieja, żeby nie łamał zamka, bo pokój jest pusty, zamknięty jedynie dlatego tylko, żeby goście kuchni ludowej nie zanieczyszczali podłogi".

Ile razy ktoś zobaczy garstkę wypalonych zapałek, przypomni sobie Alberta i zapyta:
- Z kim się ożenił? Ile ma dzieci/ jak powodzi się jemu - i czy został rysownikiem, czy robi coś innego?

Ile razy ktoś usłyszy wieczorem muzykę, przypomni sobie Lutka i jego piątkowe wieczorne koncerty.

A potem ustawią się w długiej kolejce wszyscy inni i wszystko inne.

Skrzynka znalezionych znalezionych rzeczy, sąd, gazetka sobotnia, plebiscyt, stopnie życzliwości, egzamin z czytania, książki, które przeczytał, zupę wojenną, która raz była smaczna, a trzy razy tak sobie - żydowska, gettowa, wojenna.

Wiele się zawsze zapominać będzie, jako nieciekawe i nieważne.
Ale wystawę sztuk pięknych i akademię malarstwa pod strychem całe życie pamiętać będą jej uczniowie."

Pamiętnik 4 sierpnia 1942 r. Korczak patrzy na ulice Sienną przez którą, podzieloną drutem kolczastym przebiegała granica getta

Podlałem kwiaty, biedne rośliny sierocińca, rośliny żydowskiego sierocińca. Ziemia spieczona odetchnęła. Przyglądał się mojej pracy wartownik. Czy go drażni, czy rozrzewnia ta moja pokojowa o szóstej rano czynność? Stoi i patrzy. Nogi szeroko rozstawił.

Na nic starania, by Esterkę zwrócono. Nie byłem pewien, czy w razie powodzenia przysłużę się jej, czy zaszkodzę i skrzywdzę. – Gdzie wpadła? – pyta się ktoś. Może nie ona, ale my wpadliśmy, że zostajemy.

Kawiarnia Tatiany Epstein.
Na Siennej 16, na parterze gmachu mieściła się także kawiarnia "Na Siennej" prowadzona przez Tatianę Epstein. Tam na fortepianie - od kwietnia 1941 roku - grał Władysław Szpilman, Szpilman mieszkał niedaleko, przy ulicy Śliskiej. W kawiarni grał krótko - zaledwie 4 miesiące, jednak to właśnie tu słuchała go młodziutka Mary Berg, opisując to później w swym pamiętniku. Tutaj także zorganizowano konkurs młodych talentów. Nagrodą był tygodniowy kontrakt na występy z dobrym wynagrodzeniem. Konkurs, który trwał 3 dni, zgromadził pełną salę widzów. W jury zasiadali: Władysław Szpilman, Helena Ostrowska, Stefan Pomper, Bela Gelbard i Tatiana Epstein. Nagrody otrzymali: Stanisława Rapel (taniec), Mary Berg (piosenki jazzowe), 6-letni uczeń Szpilmana (gra na fortepianie). Mary Berg również mieszkała w pobliżu - przy ul. Śliskiej 41.

Ulica Chłodna. Zdjęcie słupa ogłoszeń w Warszawskim getcie. M.in. Ogłoszenie Cafe Sienna 16, czyli w tym samym domu w którym mieścił się Dom Sierot. Za słupem mur getta i most nad ulicą Chłodną.

Opis lokali na Siennej 16 z 1914 r.
W parterze mieszczą się: po lewej stronie od wejścia, lokal mieszkalny, składający się z 5-ciu pokojów, z których jeden przeznaczony dla służby, po prawej lokal gimnastyczny, składający się z obszernej i wysokiej sali z balkonem przechodzącej aż do suteren. Lokal ten obszerny prócz sali posiada W parterze kancelaryę, szatnię i salę dla gimnastyki leczniczej, w suterenie zaś obszerną szatnię, składnik na przyrządy i pokój z wanną i natryskami z przylegającą rozbieralnią. Lokal I piętra w całości przeznaczono na pomieszczenie interesu handlowego.
Na II piętrze mieszczą się: kancelarya, biblioteka, sala zarządu, czytelnia, redakcya, sala bilardowa, biuro rekomęndacyi pracy, sala nauki muzycznej, złączone obszernym korytarzem.
Na Ill-im piętrze od frontu znajduje się obszerna sala balowa o wysokości dwóch kondygnacyi (8 m) długości 27 a szerokości 10 metrów, dekorowana w stylu Ludwika XVI, składająca się z dwóch części, z których mniejsza może być przetworzona na scenę. Pozatem na tem piętrze mieści się pokój bufetowy z kredensem obok sali stołowej i buduar dla dam z przylegającą garderobą. 
Na IV-im piętrze Od strony podwórza w wysokości frontowej sali balowej mieści się 4-te piętro zajęte na kuchnię, pomywalnia naczyń, i cztery kawalerskie pokoje, od frontu nad salą stołową znajduje się lokal dla restauratora, składający się z 2-ch pokojów oraz spiżarnia, ponad sceną po drugiej stronie gmachu, dwa lokale dla woźnych. 
Poddasze części środkowej budynku mieści skład dekoracyi. 

Kuchnia ludowa
Do Domu Sierot oprócz wspomnianego III piętra należały pokoje na piętrze IV+ czyli pokoje na półpiętrze o podobnej wielkości jak te wzdłuż sali balowej. Tam również byla opisywana przez Korczaka i Mary Berg, Kuchnia ludowa dajaca posilki dla mieszkanców Getta. W dniu swoich piętnastych urodzin,  Mary Berg przystępuje do spisywania pamiętnika. Zapełniła dwanaście małych notesów. Mieszkała w Getcie na ulicy Siennej niedaleko ostatniego lokum Domu Sierot. Wiele wpisów w Pamiętniku dotyczy Korczaka, Domu Sierot i innych lokatorów budynku Sienna 16.

12.VII.40: „W zeszłym tygodniu w Warszawie zaczęły działać popularne, samofinansujące się jadłodajnie. Jedna z nich mieści się w pobliżu, przy Siennej 16. Posiłek w takiej kuchni składa się z kartoflanki lub kapuśniaku i małej porcji jarzyn. Dwa razy w tygodniu za złoty dwadzieścia można dostać skąpą porcję mięsa” (s. 77).

4.IV.41’: „Kółko młodzieżowe z naszej kamienicy przy Siennej 41 pomaga w Domu Dziecka doktora Janusza Korczaka. Codziennie dwóch naszych członków wyznacza się do zbiórek, a wszyscy – nawet ci, którzy sami potrzebują pomocy – chętnie dzielą się z małymi podopiecznymi doktora Korczaka. Nazwiska ofiarodawców oraz informacja o ich datkach umieszczane są na listach wywieszanych w bramach domów. Obecnie domy dziecka żyją niemal wyłącznie z takich zbiórek, gdyż różne organizacje społeczne muszą poświęcić się pomocy tysiącom bezdomnych uchodźców przybywających codziennie do getta” (s. 110)



W „Pamiętniku” w roku 1942 Korczak zanotował:
„Drzwi otwarte do sypialni chłopców. Jest ich sztuk sześćdziesiąt. Nieco na wschód śpi najcichszym snem sześćdziesiąt dziewcząt. Reszta na górnym piętrze. – Jest maj, więc chociaż zimny, jednakże w górnej sali mogą od biedy sypiać starsi chłopcy. Noc. – Mam o niej i o dzieciach śpiących notatki. Trzydzieści cztery bloczki notatek.”

O rykszy - Twarda, Solna - ryksza wolna! 
Rodzinne wspomnienie mojej ciotki (Krystyna Zielinska-Zarzycka ur. Rozental) na temat kawiarni na Siennej 16. Jej czerwona ryksza stała często na podwórku Domu Sierot, wjazd przez bramę ul. Śliska 9.
Nie wiem czy to pomysł mojej ciotki że była czerwona. Chyba tak. Ciotka wynajmowała rykszę innym, od godziny. Między innymi mój ojciec, wychowawca w Domu Sierot był rykszarzem. Sądzę że woził również Doktora. Na ulicach getta wołał mój Ojciec: Twarda, Solna - ryksza wolna! Korczak po raz pierwszy spotkał rykszarzy w Harbinie w czasie wojny rosyjsko-japońskiej: Raz jeden tylko jechałem w Harbinie rykszą. Teraz w Warszawie długo opierałem się. Rykszarz nie żyje dłużej niż lat trzy, silny - pięć. Nie chciałem do tego ręki przykładać. Teraz mówię: - Trzeba im dać zarobić. Lepiej, że ja wsiadam niż dwóch ciężkich paskarzy, w dodatku z tłumokiem. Moment przykry, kiedy wybieram zdrowszych, silnych (o ile śpieszę się). I daję o pięćdziesiąt groszy więcej, niż żądają. I wtedy szlachetny, i teraz....Czerwona ryksza stała zazwyczaj zaparkowana na podwórku Domu Sierot, czyli między ulicą Sienną a Śliską.

Adam Czerniaków: 30.08.41 "Byłem na otwarciu wystawy graficznej przy ulicy Siennej. Przeznaczyłem po złotych 50 kilkudziesięciu celującym uczniom i uczennicom."

*Janusz Korczak, tekst do gazetki Domu Sierot: Będziecie pamiętać całe życie (pisane pod koniec 1941 roku).
** Janusz Korczak, Pamiętnik.


Thursday, March 9, 2023

Recenzja książki Korczaka przez Hitlerowskie NSLB i Stalinowską cenzurę polską

Der Bankrott des kleinen Jack - Pierwsza niemieckie wydanie 1935. Der Williams & Co. Verlag, Berlin. Ilustracja okładki i 26 rysunki w książce (7 całostronicowych), autorstwa ›ARA‹ (pseud. Anne Reibstein-Albrecht). Przekład z polskiego: A. Gruszczyńska.



Studiując Jugendschriften-Warte nr 8, 1937 znalazłem swoistą recenzje niemieckiego wydania książki Korczaka "Bankructwo małego Dżeka" - "Der Bankrott des kleinen Jack". Recenzje tej książki to temat dla mnie szczególnie interesujący ponieważ dziesięć lat wcześniej studiowałem co polska cenzura w okresie stalinowskim pisała na ten temat tej książki i jakie były jej rekomendacje. Dwa lata po wydaniu w Niemczech Der Bankrott des kleinen Jack, książka Korczaka została recenzowana w Jugendschriften-Warte nr 8, 1937.NSLB* Nationalsozialistischer Lehrerbund (Narodowosocjalistyczny Związek Nauczycieli) która podlegała NSDAP**. NSLB umieściło książkę Korczaka "Bankructwo małego Dżeka" na liście książek do swoistnego odrzucenia "Wir hehnen ab" z następującego powodu:
„Historia 8-9-letniego chłopca, który pracuje jako handlarz. Jest to całkowicie amerykańska sprawa, której rozszerzenie na szkoły niemieckie nie jest specjalnie pożądane przez NSLB/ RfV”.  

Recenzja w Jugendschriften-Warte jest umieszczona pod nie tak specjalnie groznie brzmiącą rubryką Wir lehnen ab. Trzeba pamietac ze wkrótce po dojściu Adolfa Hitlera do władzy w 1933 r. w Niemczech zaczęły powstawać pierwsze obozy koncentracyjne. Służyć miały one m.in. izolacji osób uznanych przez nazistów za wrogów państwa i narodu niemieckiego. Podstawą do tworzenia obozów było „rozporządzenie wyjątkowe o ochronie narodu i państwa” z 28 lutego 1933 r. Osadzenie w obozie koncentracyjnym dokonywano bez wyroku sądu i na czas nieokreślony. Obóz koncentracyjny Dachau powstał miesiąc po wydaniu przez Hitlera wspomnianego dekretu. Dlatego lista "Wir hehnen ab" w nazistowskiej gazecie dla nauczycieli była wtedy swoistym ostrzeżeniem dla zarówno autorów jak i wydawców. Ci którzy znalezli się liscie mogli zostac więzniami Dachau i innych obozów koncentracyjnych na terenie Niemiec w latach trzydziestych.

Zdumiewające jest, że po tej "recenzji" wydawnictwo Der Williams & Co. Verlag, Berlin***, nadal reklamuje Der Bankrott des kleinen Jack w reklamach książek nawet w 1938 r.). Równie zdumiewające jest to że powodem takiej katastrofalnej dla wydawnictwa recenzji nie jest fakt że autor, Janusz Korczak jest Żydem tylko że książka "to amerykańska sprawa" a bohater to "handlarz". Edith Jacobsohn z domu Schiffer*** która założyła wydawnictwo Williams & Co była Żydówką i w 1933 r. musiała wyemigrować do Anglii przez Wiedeń i Szwajcarię.

W Stalinowskiej, polskiej recenzji czytamy m.in.:
"Dżek nie ma żadnej materialnej korzyści osobistej (mówiąc nawiasem nawet stratę, bo opuszcza się w lekcjach, ale nawet tego Korczak nie potępia). Groszoróbstwo Dżeka autor pochwala, sugerując czytelnikowi, że bohater powieści jest chłopcem z charakterem."

Ta, polska recenzja się kończy rekomendacją; „Bankructwo małego Dżeka” powinno być usunięte ze wszystkich bibliotek dostępnych dla młodzieży. Chyba powodując się pietyzmem dla osoby autora można zachować tę książeczkę w bibliotece naukowej. 15/VII/54 Iwańczak.

Inny cenzor, St. Gajowniczek, pisze o "Koloniach Letnich" Korczaka:
Reasumując całość należy stwierdzić, że książka nie ma żadnej wartości, może by raczej powodem zła dlatego nie powinna być w bibliotekach. Nadaje się raczej na makulaturę. 

Oczywiście ta polska cenzura książek Korczaka, to tylko początek. Jej dalsze efekty to zamknięcie działalności ówczesnego stowarzyszenia Korczakowskiego i wyrzucenie dzieł Korczaka z bibliotek, szczególnie szkolnych. Wszystko było efektem uprzedniej krytyki Aleksandra Lewina który w tym okresie uważał że tylko pedagogika rosyjskiego Makarenki powinna być obowiązkowa i powszechnie powielana.

Na stronach 269-279 w swojej pracy naukowej wydanej w 1953 roku Lewin pisał nastepujące:
System Korczaka stwarzał iluzję rzekomo istniejącego odrębnego Świata dziecięcego....... Korczakowska ochrona dziecka przed światem dorosłych wynikała z jego (tzn Korczaka) fałszywej oceny stosunków społecznych.... Wbrew pozorom radykalizmu w okresie młodości, Korczak reprezentował nurt ideologii drobnomieszczanskiej... Korczak zagłębiał ... właściwości poszczególnych osobników czy typów dzieci. Musimy się wspinać do ich uczuć, wspinać, wyciągać, na palcach stawać, sięgać. To właściwie nadawało jego systemowi charakter pedologiczny..... W ten sposób Korczak przestawał w gruncie rzeczy być pedagogiem.

Dlatego polska cenzura i politrukowie zadecydowali jednogłośnie po przeczytaniu: Precz z Korczakiem! I tak się stało!

Artykuł prof. Wiesława Theissa w Kwartalniku Pedagogicznym z marca 1994 roku na temat stalinowskiej cenzury w latach 50-tych.

Wisława Szymborska zapytana o swa twórczość z 1953 roku powiedziała krótko, nie usprawiedliwiając się "takie to były czasy" itp. Trudno, tak wtedy pisałam, koniec! Lewinowi, przez 40 lat nie przeszło to przez usta. Pisze natomiast ze zainteresował się Korczakiem dopiero w latach siedemdziesiątych....

Aleksander Lewin, dawny bursista Korczaka został za swoje "zasługi", w 1955 roku odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski.

 Nationalsozialistischer Lehrerbund, NSLB (Narodowosocjalistyczny Związek Nauczycieli).

Przeżyła przemiał. Książka należała do kadeta Kalinowskiego z V kompanii Korpusu Kadetów w Warszawie. Oddał ją do biblioteki gdzie została opatrzona numerem i stemplem. Bibliotekarka z Korpusu kadetów nie miała serca żeby ja według rekomendacji cenzury z 1955 roku wyrzucic i oddała książke mojej mamie, wykładowczyni polskiego. Tak uratowała sie ta książke Korczaka przed zagłada w latach 50-tych...

Z ciekawostek to należy pamiętać że cenzura Cara zatrzymała tygodnik "Głos" w którym publikowana była w odcinkach powieść Korczaka, "Dziecko salonu". Gdy pismo zostało zawieszone przez carską cenzurę, wychodziło wkrótce pod zmienionym nazwą, „Przegląd Społeczny”.

* NSLB Nationalsozialistischer Lehrerbund, NSLB (Narodowosocjalistyczny Związek Nauczycieli). Tekst po niemiecku: Das Buch wurde in der Jugendschriften-Warte Nr. 8, 1937, der NSDAP in einer Liste abzulehnender Bücher aufgeführt mit folgender Begründung: "Die Geschichte eines 8-9jährigen Jungen, der sich als Kaufmann betätigt, ist eine durchaus amerikanische Angelegenheit, deren Ausdehnung auf die deutschen Schulen nicht gerade wünschenswert ist NSLB/RfV".

** NSDAP - Nationalsozialistische Deutsche Arbeiterparte (Narodowosocjalistyczna Niemiecka Partia Robotników).

*** W 1924 r. Edith Jacobsohn z domu Schiffer założyła wydawnictwo Williams & Co wraz z Edith Weinreich-Williams i Annie Williams z domu Ball. Obaj współzałożyciele odeszli w pierwszym roku. Edith Jacobsohn dalej prowadziła wydawnictwo wraz z mężem Siegfriedem Jacobsohnem, redaktorem tygodnika Weltbühne, dawniej Schaubühne. Wydawnictwo rozwinęło się w odnoszące sukcesy wydawnictwo książek dla dzieci i młodzieży. Przyczyniło się do tego to, że wydawnictwo dostało prawa w języku niemieckim do książki dla dzieci Hugh Loftinga - The Story of Doctor Dolittle w 1925 roku. Książka Loftinga została opublikowana w 1926 roku przez Williamsa Verlag jako Doktor Dolittle i jego zwierzęta. Ponadto wydawnictwo otrzymało prawa do książki Alana Alexandra Milne'a Kubuś Puchatek, którą wydawca wydał w 1927 roku jako Miś Puchatek. Edith Jacobsohn skłoniła pisarza Ericha Kästnera – jednego z autorów Weltbühne – do pisania książek dla dzieci. W 1929 roku ukazał się odnoszący sukcesy tytuł Emil und die Detektive. W programie wydawniczym znalazł się także P. L. Travers z Mary Poppins. W latach 1927 i 1928 ukazały się dwa roczniki Jugend und Welt, dokumentujące bliskie związki wydawnictwa Williamsa z Weltbühne i jego autorami: Bertoltem Brechtem, Carlem von Ossietzky, Kurtem Tucholskym, Else Lasker-Schüler i Richardem Huelsenbeckiem. W 1933 r. Edith Jacobsohn musiała wyemigrować do Anglii przez Wiedeń i Szwajcarię. Zarządzanie pozostawiła swojej koleżance Cecilie Dressler. W tym samym roku Kurt Leo Maschler, który był już właścicielem kilku wydawnictw, kupił wydawnictwo Williams & Co. Dwa lata później założył również Atrium Verlag w Bazylei, dzięki czemu Erich Kästner, którego teksty były w międzyczasie zakazane w Niemcy, mógł nadal publikować swoje książki. Aby chronić ich przed narodowymi socjalistami, Maschler przeniósł prawie wszystkie prawa wydawnictwa Williamsa na wydawnictwo Atrium w Szwajcarii[2]. W 1936 roku Cecile Dressler nabyła od Maschlera udziały w wydawnictwie, które przez kilka lat działało pod nazwą Williams-Verlag, właściciel Cecilie Dressler. W 1941 roku zmieniono nazwę na Cecilie Dressler Verlag. Po drugiej wojnie światowej właścicielem wydawnictwa została Cecilie Dressler, którą w 1971 roku przejęła grupa wydawnicza Friedrich Oetinger.

**** W marcu 1938 roku, po hitlerowskim Anchluss - zajęciu Austrii i Kraju Sudeckiego z tych terenów napłynęły po raz pierwszy do przebudowanego obozu koncentracyjnego - KZ Dachau tysiące więźniów politycznych oraz Żydów. Po „Nocy Kryształowej“ w listopadzie 1938 r. do obozu w Dachau trafiło prawie 11 000 Żydów. W ten sposób, poprzez szantaż i terror próbowano zmusić Żydów do zrzeczenia się majątku i emigracji.



Wednesday, March 8, 2023

Bankructwo małego Dżeka Janusza Korczaka ma chyba największą ilość zróżnicowanych tytułów w tłumaczeniach zagranicznych. Po niemiecku "Der Bankrott des kleinen Jack" i "Jack handelt für alle".















Bankrot malého Jacka





Der Bankrott des kleinen Jack - Pierwsza wydanie 1935. 

Książka została wymieniona w Jugendschriften-Warte nr 8, 1937.
NSDAP, umieściła ją na liście książek do odrzucenia z następującego powodu: 
„Historia 8-9-letniego chłopca, który pracuje jako handlarz. Jest to całkowicie amerykańska sprawa, której rozszerzenie na szkoły niemieckie nie jest specjalnie pożądane przez NSLB / RfV”.
.







Prawda o tym Jak przetrwały?: Pamiętnik Janusza Korczaka oraz wojenne źródła pochodzące z Domu Sierot.



Prawda o tym Jak przetrwały?: Pamiętnik Janusza Korczaka oraz wojenne źródła pochodzące z Domu Sierot.

Pan Misza i trzech byłych wychowanków opuściło Dom Sierot wczesnym rankiem 5 sierpnia Pracowali razem z grupą niemieckich Żydów poza gettem, przy pracach budowlanych na Pradze. Praca którą im załatwił Korczak.

Pan Misza - Michał Wasserman Wróblewski wywiadzie udzielonym „Życiu Warszawy” w 1992 r. wspominał:

„W środę 5 sierpnia 1942 Korczak jak zwykle pożegnał nas, gdy szliśmy do pracy. Pracowaliśmy na ulicy 11 listopada, pod numerem 21, przy budowie magazynu. Wróciliśmy około szóstej po południu. Ulice małego getta były wyludnione, te ulice zawsze pełne ruchu i zgiełku. To był znak katastrofy. Po drodze zbieraliśmy informacje – była kolejna wywózka. Dom pusty, a na stole rozrzucone talerze, niedopita herbata. I ślady po pierwszych szabrownikach. Wszedłem do pokoju Korczaka, pomieszczenie, gdzie spał z kilkorgiem chorych dzieci, nie miało okna, jego łóżko i łóżka chorych dzieci odgrodzono zielonymi parawanami. Na stole leżały druciane okulary Pana Doktora. Obok stała karbidówka. W dwóch walizkach pod łóżkiem były dokumenty. Zebraliśmy je w jedną walizkę. Zabrałem też druciane okulary. I tylko one ocalały”.

Pan Misza wspominał, że późnym wieczorem zabrał z Domu Sierot na Siennej walizkę z dokumentami Korczaka i jego pozostawionymi okularami i przeniósł ją przez most do Dużego getta do mieszkania Feleka Grzyba na ulice Ostrowską. Tam nocowali pierwszą noc po deportacji Domu Sierot do Treblinki, jedyni ocaleni. Potem, jak opowiadał Pan Misza zmienił kilkakrotnie ”kwarterę”. Pamiętał że walizkę “przerzucono” na stronę aryjska. Jak dokładnie, nie pamiętał. Miał wtedy dobre kontakty ze szmuglerami żywności dla których poprzednio pracował. Sądził że to przez nich, ale naprawdę to nie pamiętał jak gdyż był to w dalszym ciągu okres nasilonych deportacji podczas Wielkiej Akcji. Pamiętał że niósł dwie walizki z których jedna to była Pana Doktora.

Dokumenty dotarły do Igora Newerlego i zostały zamurowane w skrytce w Naszym Domu na Bielanach.

Po wojnie "odkryto" zamurowane dokumenty. Odkrywano zresztą te poprzednio zamurowane dokumenty dwa razy.... Dlatego istnieją dwa wydania "materiałów". Druga porcja dokumentów wydana pt. Janusz Korczak w getcie Nowe źródła. 

Po wojnie nowym kierownikiem Naszego Domu został Zdzisław Sieradzki, wychowawca z okresu okupacji. Sieradzki był wtajemniczony w schowanie, wmurowanie Pamiętnika Korczaka na terenie Naszego Domu. Pamiętnik Korczaka "znalazł się" zaraz po wojnie natomiast reszta dokumentów ze schowka "znalazła się" w mieszkaniu Sieradzkiego dopiero po jego śmierci (1981). Oddana została siedem lat pózniej delegacji izraelskiej przebywającej w Warszawie na obchodach 75-lecia powstania Domu Sierot, w maju 1988 roku. Delegacji izraelska przekazała dokumenty Korczakianum. Historia z delegacją izraelską wymyślono po to ze niby materiały te "znalazły się w Izraelu podczas gdy one nigdy nie opuściły Warszawy."





Ulica Ostrowska w Warszawie.




Tuesday, March 7, 2023

Marcowa lista Janusza Korczaka - "Szkodnicy" (Sutenerzy historii) i "Pracownicy wartościowi" - Łaja Liwska z Domu Sierot, z zawodu położna, wartościowa!

W marcu 1942 roku Janusz Korczak sporządza listę personelu, zatrudnionego w Głównym Domu Schronienia na ulicy Dzielnej 39. Łaja Liwska dawna wychowanka Domu Sierot Janusza Korczaka wymieniona wśród "pracowników wartościowych".

W marcu 1942 roku Janusz Korczak sporządza listę personelu, zatrudnionego w Głównym Domu Schronienia GDS na ulicy Dzielnej 39. Dzieci w G. D. S. było ok. 500-600 - personelu przeszło 100 osób, w tym 12 osób personelu medycznego. To ogromna gromada opiekunów - mimo to dzieci masowo umierały

Korczak pisze w Pamiętniku, str. 153-157, 166: Opinia ogółu /głosowanie 15 osób różnych nastawień, również zwalczających się wzajemnie/ wydobywa spośród nich grupę "szkodników" i "pracowników wartościowych". Pierwszych jest 14, drugich 19.

Pośród "pracowników wartościowych" wymieniona jest Łaja Liwska, z zawodu położna.
Łaja była wychowawnką, jak również jej o dwa lata młodsza siostra Bela*, Domu Sierot prowadzonego przez Korczaka.



Łaja Liwska w Domu Sierot Janusza Korczaka. 1929 rok (w środkowym rzędzie, Łaja - trzecia od lewej,  Gutmanówna - druga od lewej, Gluzman Leon pierwszy od prawej.

Łaja Liwska w Domu Sierot Janusza Korczaka. 1928 rok (trzecia od prawej w środkowym rzędzie).



*Młodsza siostra Bela przezyła Zagłade w Rosji.

Janusz Korczak "Pamiętnik" na temat GDS.

J.K. stwierdza u dzieci "głód strawy duchowej": zaaplikowana bajka o kocie w butach wywołała niekończące się prośby o jeszcze. Dzieci szkolne pozbawione zastrzelonej nauczycielki, Rundowej, są zaniedbane i zdziesiątkowane przez tyfus, o ile wychodzą z niego w szpitalu, to przynoszą świerzb, grzybicę - niektóre są w ostatnim stadium wyniszczenia. J.K. aktualizuje preliminarz gotówkowy na wydatki bieżące Gł. Domu Schronienia /z 7-10-40/: same dane liczbowe. Interesujące porównanie: "Apetyty" i rzeczywiste wydatki. Np. powinno się wydać na dzieci 240 000 zł, wydaje się 550. Miesięczna cena opalania gazem - zł 500. Oświetlenie: zamiast 3000 złotych wydaje się 200 itp.

J.K. przenosi łóżko, pościel i neseser do swojego pomieszczenia na Dzielnej. O 21.00 obchodzi sypialnie: nie ma termometrów, jest tak zimno, że chodzi ubrany w dwa swetry i palto. Zadziwia go, że dzieci wstają i wychodzą za potrzebą: w ich stanie nie dziwiłby się gdyby wszystkie - a nie tylko część - załatwiały się pod siebie. W sprawozdaniu o pracy Domu jego władze ukryły masową biegunkę podopiecznych przed członkami Rady Żydowskiej. J.K. sporządza listę personelu, zatrudnionego w Głównym Domu Schronienia. Opinia ogółu /głosowanie 15 osób różnych nastawień. również zwalczających się wzajemnie/ wydobywa spośród nich grupę "szkodników" i "pracowników wartościowych". Pierwszych jest 14, drugich 19.

J.K. sporządza notatki o początkach swej pracy w Głównym Domu Schronienia. Wysłał pięć jednakowych listów do władz Rady Żydowskiej, informując, że dzieci w sierocińcu przy Dzielnej 39 przebywają w nieogrzewanym lokalu /jest zima/, nie mają butów ani ciepłych ubrań, zupę obiadową otrzymują w nieregularnych porach, w 200 gramowych kubkach. Nazywa go rzeźnią dzieci, mordownią. Odpowiedział jedynie Adam Czerniaków: "J­estem dumny, że tak do mnie pisać można". Korczak został powołany przez niego do współpracy na terenie G.D.S. 9-02-42 r. J.K. stwierdza, że inwentarzem w Głównym Domu Schronienia z powodu niedbalstwa, niechlujstwa i kradzieży gospodarzono tak źle, że nowe inwestycje poprawiłyby stan jedynie na krótko: do źle prowadzonego magazynu niczego nowego wprowadzać nie należy. Mimo obietnic personel nie otrzymał wynagrodzeń za styczeń i luty, co komplikuje sprawę poprawy funkcjonowania placówki. Jeszcze przed końcem marca Korczak chce sporządzić listy osób, z którymi warto nadal współpracować i takich, które należy zdegradować, umieścić gdzie indziej /"w kryminale?"/.

J.K. tak jak dzieci z Domu Sierot, sobotę stara się spędzić w domu: dla niego jest to sierociniec przy Śliskiej. Gmina zgodnie z jego życzeniem przejęła internat przy Dzielnej, usunęła komisarza, zdobyła tłuszcz dla dzieci. W Gł. Domu Schronienia szaleje epidemia: wśród młodszych śmiertelność stuprocentowa, wśród starszych wysoka. Panuje świerzb, chorzy mają odleżyny, wszyscy niedojadają, są w stanie apatii.

J.K. planuje ustanowienie trzech posiłków, czwartego dodatkowego - by przerwa nocna nie trwała 16 godzin. Dzieci po troje, po czworo całymi dobami leżą w łóżkach, ogrzewając się wzajemnie.

J.K. przewiduje nie zmniejszenie liczby zgonów, ale zmianę ich charakteru: nie do utrzymania przy życiu są niemowlęta i dzieci szkolne o wadze poniżej 15-20 kilo. Tylko tran może im pomóc przetrwać krytyczne chwile.

J.K. w drugiej dekadzie pracy w sierocińcu przy Dzielnej stwierdza, że w bramie należałoby umieścić kryształowego charakteru policjanta dla kontrolowania wszystkiego, co wnosi się i wynosi. Chce zakazać przyjmowanie matek z noworodkami /dziecko umiera, a matka zostaje/, dzieci w dobrej kondycji, których sprytne rodziny chcą się pozbyć.

J.K. zaprasza na odczyt, którego tematem będzie obrona sierocińca przy Dzielnej 39 "niesłusznie nazywanego rzeźnią dzieci i inkwizycją". Zaznacza, że nie będą zbierane datki. Chce oddać sprawiedliwość załodze, która nie opuściła tonącego okrętu". Trzy dni po wysłaniu listów Korczak zostaje wezwany do Wydziału Opieki Rady Żydowskiej w sprawie Głównego Domu Schronienia: dr Mayzner , dyrektor G.D.S. postuluje na nim, by nikogo nie oskarżać /"nie kopie się leżącego"/, Dom zamknąć, dzieci rozesłać - bo sytuacja katastrofalna, zaczynają umierać dzieci szkolne /te mniejsze i słabsze giną najpierwsze/. Wniosek zostaje jednogłośnie odrzucony.

J.K. odczytuje swoje podanie o pracę w G. D. S. Oferta zostaje przyjęta, A. Czerniaków wydaje też polecenie przejęcia Domu przez Gminę. W dzień po naradzie w Judenracie J.K. po raz pierwszy ogląda nowe miejsce pracy, Główny Dom Schronienia. Stwierdza, że na gwałt zakład doprowadzany jest do porządku: wietrzą, szorują, strzygą dzieci, w piecach napalone, w kuchni gotuje się zupa. Oprowadzający go skarży się na nędzny budżet, kradzieże, braki. Korczak spotyka chłopca, którego znał wcześniej jako energicznego dziesięciolatka, ulubieńca szpitala, w którym się znalazł: po dwóch latach od spotkania jest to ospały, schorowany starzec. Na przykładzie innych wychowanków J.K. jasno widzi, że Dom w szybkim czasie wykańcza dzieci nawet starsze i wcześniej dobrze odżywione.

J.K. planuje szczegółową reorganizację pracy Domu: przywrócenie elektryczności, całodobowy dyżur lekarski, usunięcie lekarki i starszej pielęgniarki z dwupokojowego mieszkania, potrzebnego dla dzieci do pokoju lekarskiego, sporządzanie codziennych /a nie raz na miesiąc/ raportów: temperatura w salach, godziny posiłków, liczba dzieci chorych, liczba dzieci zmarłych w ciągu doby. Zamierza szczegółowo skontrolować magazyny. Rozpaczliwie czeka na obiecane 100 litrów tranu: szansy na podtrzymanie życia chorych dzieci.

J.K. planuje walkę z właścicielem pralni "Hanka", która jest nieczynna i zamieszkiwana przez niego, a który nie dopełnił zobowiązań wobec Domu /Korczak miał wielki problem z praniem bielizny - prał ją ręcznie cały personel, pomagały dzieci, ale potrzebował pralni. Usługę świadczył mu później Zaprzyjaźniony Józef Góra, palacz w pralni "Opus". Korczak sam dźwigał bieliznę do pracza/.

J.K. wspomina, jak w Domu Sierot przy Krochmalnej 92 po wybuchu wojny zarządził mobilizację personelu, ogłosił stan wojenny, dezerterom zagroził "śmiercią moralną", a każde zebranie nabrało charakteru wojskowej odprawy: uważa, że to ocaliło Dom przed rozsypką. Młodzież i dzieci otrzymali szarże, był wspólny kocioł i surowa dyscyplina. W Głównym Domu Schronienia jest zupełnie inaczej: "stugłowy personel, z rodzinami kilka setek", wymierające dzieci, piwnice i magazyny puste, 800 kilo gnijących resztek bielizny i odzieży. W tej sytuacji dyr. Mayzner stawia oficjalny wniosek o zamknięciu zakładu, lekarz Kirszbaum jedzie leczyć nerwy do Otwocka, pielęgniarka zajmuje się jedynie dzieleniem dzieci według ich stanu na ciężkie, cięższe, w agonii i zmarłe. Korczak w tej sytuacji swój pobyt w więzieniu po sąsiedzku, przy Dzielnej, wspomina z rozrzewnieniem. J.K. w nowym miejscu pracy w ciągu 10 dni wydaje jeden tylko zakaz: zabrania dzieciom wynoszenia nocnych nieczystości. Robi to sam, tak jak było w Domu Sierot /"Wstaję w nocy dwukrotnie, wylewam 10 kubłów dużych". Personel Domu określa jako "sutenerów historii" i "białe niewolnice", "zaczadzeni, półprzytomni, nie rozumują, nie widzą". W książce "ruchu dzieci"
J.K. odkrywa, że ruch jest jednokierunkowy: większość kilkuletnich dzieci nie przeżywa W Głównym Domu Schronienia nawet miesiąca. Ile się przyjmuje - tyle wkrótce umiera. Z zachowanych przy życiu wszystkie mają niedowagę: pięcioletnie dziecko na Dzielnej waży tyle, ilepowinno ważyć roczne.

J.K. zwraca się do mec. Wielikowskiego, przewodniczącego Żydowskiego Komitetu Opiekuńczego Miejskiego, z prośbą o wskazanie osoby, która pomogłaby rozwiązać poważne trudności, z jakimi walczy pracując w Głównym Domu Schronienia przy Dzielnej. Nie dostał stanowiska wychowawcy, o które się ubiegał - mianowano go obserwatorem, kontrolerem, komisarzem, mężem zaufania. Zaprotestował przy nazwie "kurator". Wylicza braki: nie ma światła, węgiel wydzielany w porcjach na jeden dzień, brak pościeli, odzieży, bielizny /Dom przerabia na pieluchy kurtynę, na koce sukno ze stołów, flagi na bluzeczki/. "Nikt ze szkodników nie został usunięty - nawet dr. Mayzner", nikt z personelu nie dostał etatu.

J.K. nie wie, do kogo się zwrócić.
J.K. od miesiąca pracuje w Głównym Domu Schronienia przy Dzielnej 39. Na podstawie obserwacji codziennych, pod hasłem "Nie targać nerwów" /przechodniom, młodzieży ze służb porządkowych, wychowawcom, lekarzom, pracownikom społecznym/ pisze projekt zorganizowania oddziału dla beznadziejnie chorych i konających dzieci ulicy. Ulice pełne są żebrzących dzieci, które młodzi porządkowi usiłują umieścić w zakładzie opieki - przeważnie bez skutku, z braku miejsc. Starcze szkielety - dzieci chore i żebrzące konają na chodnikach.

J.K. proponuje wydzielenie w jednym budynku szpitalnym sześciu izb /kostnica - dla zmarłych, "sortownia topielców": kogo jeszcze można ratować, komu tylko łagodzić cierpienia; kwarantanna, oddział najciężej chorych, punkt ewakuacyjny /w nim zakłady opieki zgłaszałyby wolne miejsca/. Sam na ochotnika zgłasza się na ordynatora oddziału dla konających dzieci.
J.K. planuje pracę na 13-14 lutego: poprosi listownie księdza z pobliskiej parafii o udział w zebraniu z niesumiennym personelem, a żonę piekarza o białą mąkę, sucharki lub biały chleb dla dzieci z biegunką. Postara się zwarzyć, zmierzyć i dokonać przeglądu stanu skóry każdego z dzieci. Zawiesi termometry w sypialniach /dla dzieci zdrowych i jako tako żywionych minimalna temperatura zdaniem
J.K. wynosi 13 stopni/. Dokona przeglądu dokumentów, kanalizacji, wentylacji, spotka się z personelem. W Izbie Przyjęć spróbuje wyłowić zbierane z ulicy dzieci w agonii. Zdobędzie krew, aby wzbogacać podawaną dzieciom kaszę.
J.K. pierwszej nocy na Dzielnej nie może spać: pościel jest przemarznięta. Rano przygląda się porannej toalecie dzieci, która kojarzy u się z manikiurem robionym skazańcowi. Zamiast wykonania założonego planu, musiał odwiedzić Urząd Zdrowia, aby powstrzymać Kolumnę Sanitarną, która w kilkanaście osób przybyła dezynfekować Dom. Obiecano mu złagodzenie zabiegów i węgiel ze Składnicy Sanitarnej. W papierach
J.K. odkrywa niezapłacony rachunek: w styczniu wypalono elektryczności za 1000 zł /pani Doktór i starsza pielęgniarka ogrzewały mieszkanie piecykami elektrycznymi, gotowano na elektryczności, palono światło/. Elektryczność Domowi odcięto.

W Głównym Domu Schronienia pisze Korczak, jest zupełnie inaczej: "stugłowy personel, z rodzinami kilka setek", wymierające dzieci, piwnice i magazyny puste, 800 kilo gnijących resztek bielizny i odzieży. W tej sytuacji dyr. Mayzner stawia oficjalny wniosek o zamknięciu zakładu, lekarz Kirszbaum jedzie leczyć nerwy do Otwocka, pielęgniarka zajmuje się jedynie dzieleniem dzieci według ich stanu na ciężkie, cięższe, w agonii i zmarłe. Korczak w tej sytuacji swój pobyt w więzieniu po sąsiedzku, na Pawiaku przy Dzielnej 24/26, wspomina z rozrzewnieniem.

„(…) Biorę książkę tzw. ruchu dzieci.
Numer porządkowy. Nazwisko i imię. Data urodzenia. Data przyjęcia, wypisania, wreszcie uwagi – W uwagach odnotowano śmierć dziecka czerwonym atramentem.
Na każdej stronicy 10 nazwisk.
Biorę na chybił trafił karty z ubiegłego roku.
Karta 248.
Nadiwer Salomon, lat trzy Przybył w czerwcu, zmarł w sierpniu
Magiel Bernard, lat trzy Przybył w czerwcu, zmarł w lipcu
Lamer Jakub Przybył w czerwcu, zmarł w lipcu
Parnes Abracham, rok Przybył w czerwcu, zmarł w lipcu
Szajnman Jerzy, dwa lata Przybył w czerwcu, zmarł w lipcu
Safra Ludwika, sześć i pół lat Czerwiec – lipiec
Dezirer Jakub, rok Czerwiec – lipiec
Wejchmaster Sulamit
Rok [i[ sześć miesięcy Przetrwała dwa miesiące
Saper Judyta, pół roku Czerwiec – lipiec
Bradel Brandla To samo
(…)
Karta 246
Dziesięcioro przyjęto, zmarły wszystkie.
(…)
Karta 244
Z dziesięciorga dziewięcioro zmarło w zakładzie, jedno w szpitalu.
(…)
Karta 242
Z dziesięciorga zmarło ośmioro, jedno zabrała babka, jedno zbiegło: Cyrla Aryl lat trzy w czerwcu, uciekła po trzymiesięcznym pobycie.”
„Natchnienie daje mi pięć kieliszków spirytusu pół na pół z gorącą wodą.
Po czym idzie rozkoszne uczucie znużenia bez bólu, bo blizna nie liczy się i nóg ciągnienie nie liczy się, i nawet ból oczu i pieczenie moszny nie liczy się.
Natchnienie daje mi świadomość, że oto leżę w łóżku i tak aż do rana, w więc dwanaście godzin normalnej pracy płuc, serca i myśli.”
Janusz Korczak, Pamiętnik i inne pisma z getta.

Powojenne zdjęcie od ul. Karmelickiej. L - to ul. Dzielna 39 - były Zakład im. św. Stanisława Kostki. Tu przez od lutego 1942 r pracował Janusz Korczak podczas okresu getta kiedy w budynku mieścił się Główny Dom Schronienia. Z Pamiętnika Korczaka: JK planuje pracę na 13-14 lutego: poprosił listownie księdza z pobliskiej parafii o udział w zebraniu z niesumiennym personelem, a żonę piekarza o białą mąkę, sucharki lub biały chleb dla dzieci z biegunką.

,

Budynek w którym był Główny Domu Schronienia GDS przy ulicy Dzielnej 39.

Janusz Korczak - BIG BUSINESS BILLY - 1st UK Ed DJ 1939 - Edward Manteuffel - MINERVA

The book just arrived from England, a country outside the EU. So, I had to pay, customs and Swedish VAT 25%.






Sunday, March 5, 2023

Ciekawa gazeta z 1 maja na temat Powstania w Getcie Warszawskim.


 

Deportacja Korczaka i dzieci z Madison Avenue - זכור (Zachor).

 

TO THE SACRED MEMORY OF THE MILLION JEWISH CHILDREN WHO PERISHED IN THE HOLOCAUST


Płaskorzeźba z brązu na frontowej fasadzie budynku nad wejściem do synagogi na Madison Avenue w Nowym Jorku. W centrum rzeźby Nathana Rapoporta znajduje się Janusz Korczak a otaczają go bose, przerażone dzieci Rzeźba Rapoporta przedstawia tzw. „Ostatnia drogę Korczaka”.

Z nieznanych powodów przeniesiono płaskorzeźbę “za róg” na 50 East 87th Street i umieszczono przed oknami na drugim pietrze administracji w podobny sposób jak skrzynki z kwiatami. Dlaczego?

Nathan Rapoport napewno na taką zmianę by się nie zgodził bowiem kontrast który istniał między płaskorzeźbą a specjalnie na to przygotowanymi jasnymi wnękami budynku zaginął zupełnie. Nie mogę zrozumieć decyzji nowego kierownictwa synagogi bowiem przemieszczenie rzeźby Korczaka ze specjalnej wnęki z dodatkowymi napisami o tym że zamordowano ponad 1 miljon dzieci żydowskich tworzyło jedność!

Innymi słowy Synagoga (Park Avenue Synagogue) zgładziła taki wspaniały monument, dzieło Nathana Rapoporta.