To broszura o Korczaku z Muzeum Treblinka. Brakuje informacji że byli w Getcie, że ich wypędzono, przegnano na Umszlag i że wsadzili ich do bydlęcych wagonów. Cisza że ich uduszono gazem, że ich ciała spłonęły na rusztach z szyn kolejowych, że ich prochy z wiatrem pokryły całą okolicę, że spotkał ich ten bezwzględny, bestialski los bo byli Żydami. Słowo „Żyd” – tylko raz pojawia się gdy autorzy broszury piszą o Korczaku "Żydem - Polakiem".
O tym typie narracji o Zagładzie*, zagładzie Żydów pisałem wielokrotnie pisząc o Korczaku i 239 dzieciach z Domu Sierot. To nie chodzi tylko o unikanie używania słowa „Żyd” lecz okrążanie, bagatelizowanie słownictwa które pokazuje prawdę, brutalność Zagłady.
Przyjaciółka mojej mamy, Krystyna Żywulska w książce Pusta woda pisała o losie moich dziadków Rozentali, których podobnie jak innych Żydów z Getta Warszawskiego wywieziono w bydlęcych wagonach do Treblinki - o ich śmierci pisała - uduszeni gazem.
Czuję w tym całym opisie Korczaka, jakąś strategię, trudną do określenia jak również jej cel ale reasumując to ten tekst odczuwam jak "Nie skłamać i prawdy nie powiedzieć! ".
W niemieckim tłumaczeniu tekstu, tzw., wolnym tłumacz pisze jednak: „,Umschlagplatz" (Deportationsstelle im Ghettobereich)" - po polsku jednak słowo Getto nie jest ani razu użyte a to że trafili do niemieckiego Obozu Zagłady Treblinka brzmi bardzo, bardzo specjalnie, chyba nie tylko dla mnie..
Co na to historycy i nie historycy?
Tyle nieścisłości by Nie skłamać i prawdy nie powiedzieć!