Tuesday, July 10, 2018

Janusz Korczak i Irena Birnbaum czyli krótka historia domów na Pańskiej 34 i Pańskiej 36



Wojenne (1944) i powojenne (1955-56) zdjęcie budynku przy ul. Mariańskiej 1

Pańska 34 róg Mariańska 1
W tej kamienicy pracował Janusz Korczak w latach 30-tych m.in. jako referent pism zagranicznych dla Kasy Chorych. Dom ten przetrwał do dzisiaj (2018). Na budynku zachowały się dekoracje sztukaterskie w obrębie wejścia do budynku i nad oknami. Cechą charakterystyczną są również ozdobne kraty w oknach, a także monogramy KCh. Nieruchomość powstała z przeznaczeniem użytkowania jej jako Kasa Chorych miasta st. Warszawa. Znajdowało się tutaj Laboratorium Centralnej Dzielnicy Kasy Chorych. W budynku na rogu znajdowała się także apteka. Później budynek został przyjęty przez Ubezpieczalnia Społeczną, o czym informuje napis nad zwieńczeniem budynku od strony ulicy Mariańskiej. W 1940 roku budynek znalazł się na terenie małego getta. Przeniesiona została tutaj Żydowska Szkoła Pielęgniarstwa. Założona została w 1923 roku obok Szpitala Starozakonnych na Czystem.

Dom, ulica Pańska 36 w latach 1940-1942 jest opisany w "Non omnis moriar” Ireny Birnbaum
Pańska 36
„Non omnis moriar” Ireny Birnbaum to pamiętnik z życia żydowskiej nastolatki dorastającej w getcie warszawskim. Wspomnienia pisarki zawarte w książce umiejscowione są głównie w kilku kwartałach miasta, gdzie w nieludzkich warunkach zostało upchniętych setki tysięcy osób. Opisuje m.in. Male Getto i czteropiętrową kamienicę przy Pańskiej 36 graniczacą z domem Kasy chorych na rogu Pańskiej i Mariańskiej. Jest już ostatnią pamiątką po zabudowie tej ulicy, którą pochłonęła nowa Świętokrzyska. Nas jednak interesuje sąsiedni dom: przyklejona do ściany szczytowej czteropiętrowa kamienica przy Pańskiej 36. To tu właśnie mieszkała w getcie autorka pamiętnika Irena Birnbaum.
Do tego domu wracała po wojnie dwukrotnie. Po raz pierwszy jeszcze w zburzonej, powojennej Warszawie w marcu 1945 r. Po raz kolejny - w roku 1974. Te pierwsze odwiedziny to wędrówka po ruinach Warszawy. Na teren dawnego małego getta weszła Grzybowską i Twardą, mijając wokół same zgliszcza. Tylko jeden na poły zniszczony dom był według jej wspomnień zamieszkały.

Tak doszła do Mariańskiej: "Myślałam, że byłoby lepiej zastać same gruzy. W ten sposób skończyłby się mit niedający mi spokoju. Lecz dom stał na miejscu jak olbrzym pośród samych duchów. Stał nietknięty. Przeszłam przez bramę na podwórze. Ani żywej duszy. Patrzyłam na balkon mojego mieszkania. Po chwili jakaś kobieta zaczęła trzepać dywan. Ogarnęła mnie dziwna atmosfera jakiejś nierzeczywistości. »Co ona robi na moim balkonie? «. Jeszcze chwila i ukaże się w nim głowa ojca czytającego gazetę. (...) Jeszcze chwila i usłyszę »Marsz Tryumfalny « z »Aidy «. Ocknęłam się, czując na sobie wiele par oczu obserwujących mnie z ciekawością".

Zaczęła powoli wycofywać się z podwórka, ale spojrzała jeszcze na listę lokatorów. To zdumiewające, ale widniały na niej wciąż te same nazwiska co przed likwidacją getta. "Kto mieszkał teraz pod nrem 35? Cyfry i litery zaczęły mi wirować przed oczyma: lokatorem mieszkania nr 35 był ciągle S. Birnbaum".

Tytuł pamietnika "Von omnis moriar" czyli nie wszystek umrę, nie cały umrę (bo będę żył w moich dziełach - to cytat z "Pieśni" Horacego ("Exegi monumentum") nawiązujący do nieśmiertelności sztuki i artysty. W skrócie to autorzy, artysci umrą pozostaną jednak po nich ich utwory, obrazy, rzezby, mające ogromne znaczenie w pózniejszych czasach.