Saturday, September 24, 2022

80. rocznica - 28 lipca 1942 powstały Getcie Warszawskim oddziały bojowe ŻOB.



28 lipca 1942 powstały Getcie Warszawskim oddziały bojowe ŻOB roku w spośród członków syjonistycznych Ha-Szomer Ha-Cair, He-Chaluc, Dror, organizacji Cukunft i grupy Akiba. Dowódcą, komendantem został Mordechaj Anielewicz „Malachi” z Ha-Szomer Ha-Cair a jego zastepcą Icchak Cukierman z Droru. Dopiero 15 października 1942 do ŻOBu dołączyli członkowie innych partii, m.in. Bund. 22 lipca 1942 to początek Wielkiej Akcji w Warszawskim Getcie.

Oddziały lokalne ŻOB powstały także w Krakowie, Częstochowie, Będzinie i Sosnowcu, założone przez wysłanników warszawskiej ŻOB. Stawiły one później zbrojny opór w momencie likwidacji gett w tych miastach. Komórka krakowska dokonała także spektakularnego ataku 22 grudnia 1942, obrzucając granatami krakowską kawiarnię Cyganeria. Icchak Cukierman został ranny przy przeprowadzaniu tej akcji.

Rocznicę powstania ŻOB przypomina sierpniowe Słowo Żydowskie (jid. דאָס ייִדישע וואָרט Dos Jidisze Wort) – dwujęzyczny miesięcznik Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Żydów w Polsce pisząc prawdę o powstaniu ŻOB.

W Wikipedii jest kłamliwa informacja, niby Bund był aktualny gdy ŻOB powstał 28 lipca 1942.

Friday, September 23, 2022

Cztery Biblioteki w Domu Sierot Korczaka - Ellen Key i Janusz Korczak.


Sala rekreacyjna w Domu Sierot na Krochmalnej. Biblioteka dla dzieci to cztery podwójne szafki biblioteczne.


Sala rekreacyjna w Domu Sierot na Krochmalnej. Biblioteka dla dzieci to cztery podwójne szafki biblioteczne. Z prawej strony zdjęcia widać dwie dziewczynki odwrócone w inna stronę niż wszyscy inni. To prawdopodobnie stolik opisywany przez bursistkę Łucję Gold: Na sali stała niska ławeczka i stolik. Na stoliku leżały pisma: Moje Pisemko, Płomyk, Płomyczek i inne.

Cztery Biblioteki w Dom Sierot Korczaka to zaczynając od poddasza to często jako pierwsza jest opisywana biblioteka w pokoju doktora. Piętro niżej miała Pani Stefa swoją własną bibliotekę a na antresoli, tam gdzie mieszkali bursiści, była ich mała własna biblioteka. Na parterze w Sali rekreacyjnej też była biblioteka, dla dzieci. Książki w bibliotece dla dzieci stały w specjalnie obstalowanej bibliotece ze szklanymi drzwiami.

W zeszytach bursisty, wychowawcy Józka Halperna/Arnona można znalezć informacje że specjalnie wyznaczony bursista miał również funkcję bibliotekarza do którego należało prowadzenie księgozbioru. 

Janusz Korczak (Henryk Goldszmit) z personelem na koloniach letnich w filii w Domu Sierot potocznie zwanej Gocławkiem, 1927 rok. Pierwszy od prawej stoi: Zalman Wasercug, Szymon Korentajer oraz Abram Perec. Siedzą od prawej: Lejb (Arie) Buchner,Chaskiel Bajn, gospodyni Helena Fliederbaum, Janusz Korczak i Arie Buchner.

Zalman Wasercug [1904-1993, bursista-praktykant w Domu Sierot w artykule "Samorząd dziecięcy w Domu Sierot dr. Janusza Korczaka". „Dos Kind” 1928, nr 9 pisze: 
Trzeba również wspomnieć bibliotekę z kilkoma setkami książek, literaturą dziecięcą. Kierownik biblioteki może opowiedzieć o wielu ciekawych zdarzeniach odzwierciedlających stosunek młodych czytelników zarówno do książek w ogóle, jak i do poszczególnych tytułów. Egzaminy z czytania, odbywające się cztery razy w roku, decydują, kto może zostać członkiem biblioteki. Bowiem aby móc wypożyczać książki, trzeba umieć czytać z szybkością 8 liter na sekundę. Oczywiście biblioteka posiada własny regulamin, obowiązujący wszystkich czytelników. 

Co do biegłosci czytania to podczas lata, na wakacjach na koloniach na Gocławku były urządzane konkursy czytania. Oddzielnie by nie zrazić dzieci, dla tych wolno czytających i oddzielnie dla tych juz dobrze, szybko czytających.







Ellen Key, "Stulecie dziecka"  wydane w Polsce w 1904. 


Ellen Key, "Prawa Dziecka"  wydane w Szwecji w 1910. 

Wiele razy rozmawiałem z moją mamą na temat „Janusza Korczaka i Ellen Key”. Często gdy siadaliśmy w parku Ellen Key przy ulicy Karlavägen w Sztokholmie gdzie mama mieszkała. Mama opowiadała a ja słuchałem. Moja matka i ojciec uważali, że tych dwóch wychowawców łączy zbyt wiele pomysłów, idei. Ellen Key nie była dla nich nieznaną osobą. Mój ojciec - Pan Misza opowiadał że książka Ellen Key, "Stulecie dziecka" (1900) była w biblioteczce bursistów w Domu Sierot. Ellen Key książka, mimo że minęło ponad 120 lat od jej wydania jest miejscami w dalszym ciagu zatrważająco aktualna. Podobnie jak Korczak (kilka lat pózniej) Key porusza kwestie nierówności społecznych oraz edukacji i wychowania dzieci, o niestosowności i nieskuteczności kar cielesnych jak również formowania dzieci dokładnie według założonego z góry wzorca.

Zarówno mój ojciec, jak i mama podejrzewali, że Key i Korczak musieli się spotkać lub mieć korespondencje. Zarówno Key, jak i Korczak posiadali bowiem liczną sieć kontaktów krajowych i międzynarodowych. Obydwoje podróżowali do Londynu, Berlina, Paryża i Zurychu. Moja mama mawiała, że ​​Szwecja to kraj Ellen Key i tu należy szukać śladów jej kontaktów z Korczakiem. Całe archiwum Ellen Key w Sztokholmie zajmuje 13,8 metrów półek. Miedzy innymi jest tam ponad 9 300 listów od 2 900 autorów listów. Z katalogu jej korespondencji wynika, że ​​Ellen Key prawdopodobnie nigdy nie pisała do Janusza Korczaka czy Henryka Goldszmita, ani też nie otrzymała od niego żadnego listu.

Zatrważająco aktualne Ellen Key "Prawa dla Dzieci" które zostaly przez nią wygloszone podczas Dnia dziecka w Malmö w maju 1910 roku. Tego, nigdy poprzednio nieprzetlumaczonego na polski tekstu napewno nie znal Korczak, a wiele z nich pokrywa sie w jego postulatach zawartych w Magna Charta Libertalis które opisal 1919 roku w "Jak kochac dziecko":
Wzywam o magna charta libertatis, o prawa dziecka. Może jest ich więcej, ja odszukałem trzy zasadnicze:
1. Prawo dziecka do śmierci.
2. Prawo dziecka do dnia dzisiejszego.
3. Prawo dziecka, by było tem, czem jest.

Wiele razy rozmawiałem z moją mamą na temat „Janusza Korczaka i Ellen Key”. Często gdy siadaliśmy w parku Ellen Key przy ulicy Karlavägen w Sztokholmie gdzie mama mieszkała. Mama opowiadała a ja słuchałem. Tutaj powiekszona wersja "Stulecie dziecka" wydanej w Szwecji pt. Barnets århundrade.

Wiele razy rozmawiałem z moją mamą na temat „Janusza Korczaka i Ellen Key”. Często gdy siadaliśmy w parku Ellen Key przy ulicy Karlavägen w Sztokholmie gdzie mama mieszkała. Mama opowiadała a ja słuchałem.

PRAWA DLA DZIECI*
Ellen Key

Pierwszą i najważniejszą częścią tej ustawy będzie ta dotycząca praw dziecka.

Ten kod ustali, nakaże że:

Każde dziecko ma prawo do zdrowych, dobrze wychowanych rodziców.

Każde dziecko ma prawo do ochrony duszy i ciała przed ciosami i trudem, przed głodem i brudem.

Prawo wszystkich dzieci do rozwoju fizycznego i duchowego przez cały okres dorastania poprzez pełne uczestnictwo w wszechstronnej opiece zdrowotnej i medycznej, zdobywanie wiedzy przyrodniczej i kulturalnej bez dyplomu, kształcenie zawodowe oparte na uzdolnieniach, a nie na statusie.

Prawo wszystkich dzieci do wydziedziczenia, czyli odniesienie się do tworzącej szczęście konieczności pełnego wykorzystania ich w pełni rozwiniętych sił.

Ale czy to prawo dla dzieci może zostać napisane – i jeszcze bardziej egzekwowane – zanim dorośli naprawdę zaczną stawać się jak dzieci, innymi słowy, staną się uduchowieni, a nie szaleni na punkcie bogactwa? Pewne jest, że ustawodawstwo zapewniające pełnię praw człowieka dziecku nie może powstać przed przemianami, które dzisiejsi „opiekunowie społeczeństwa” nazywają „społecznie wywrotowymi”.

Przyszłość oceni poziom kultury teraźniejszości tak, jak teraźniejszość oceniła poziom kultury z wieków, kiedy narażano noworodki i bito niemowlęta podbijanych miast o ścianę.

Tak, sąd naszych czasów musi stać się bardziej surowy. Bo te starożytne ludy nie wiedziały, co czynią, pozwalając, aby krew dzieci odpływała jak woda. Jednak w naszych czasach miliony dzieci są wykorzystywane, głodzone, maltretowane, zaniedbywane, prześladowane w szkole, zdegenerowane, przestępcze, a mimo to znają konsekwencje – dla rodziny i społeczeństwa – tego wszystkiego, co się dzieje. I dlaczego? Ponieważ nadal nie chcesz obliczać wartości życia zamiast wartości złota.

„Dzień dziecka” w roku jest jak kubek wody dla spragnionej armii.

Każdy dzień w roku powinien przede wszystkim należeć do dzieci, aby lata dzieciństwa można było przeżyć w warunkach niezbędnych do dorastania zdrowym, silnym, szczęśliwym i dobrym ludziom.

Państwo, które jako pierwsze urzeczywistni to żądanie, stanie się w przyszłości najważniejszym krajem kulturalnym, jego „prowincją pedagogiczną”, zgodnie z programem Goethego.

* Ten krótki tekst był cześcią publikacji "Maj 1910" wydanej z okazji Dnia Dziecka w Malmö pod redakcją Andersa Österlinga. Publikacja zawiera wiele wcześniejszych tekstów.

Po szwedzku, orginalny tekst:

BARNA-BALKEN. [1]

Skrivet under stark snöstorm och vårsol i April, den månad då »sommaren blir till» -- utan att de mellan murarna boende ana det!

En ung italiensk konstnär sände mig nyligen en teckning, som visar ett naket nyfött barn, lyft upp ur ett mörkt vatten av tvenne blomstjälklika kvinnoarmar, medan storstadens torn och rykande fabriksskorstenar stå dunkla mot bakgrunden.

Konstnärens tanke torde böra tydas så: liksom näckrosens stjälk lyfter den vita blomman upp mot solen, måsta starka och ömma händer lyfta vårt släktes blomma, barnet, mot det ljus och den luft, som storstaden och stordriften nu göra allt mindra tillgängliga.

Om framtidssamhället vet jag med full visshet detta:

Första och främsta balken i denna lag blir den om barnets rätt.

Denna balk kommer att fastställa:

Alla barns rätt till sunda, för sitt kall fostrade, föräldrar.

Alla barns rätt till skydd för såväl själ som kropp mot slag och slit, mot svält och smuts.

Alla barns rätt till en, under hela uppväxttiden fortgående, kroppslig och andlig utveckling genom full delaktighet i en allsidig hälso- och sjukvård, en examenfri natur- och kulturtillägnelse, en anlagsmässig -- ej ståndssmässig -- yrkesutbildning.

Alla barns rätt till arvlöshet, med andra ord deras hänvisande till den lyckoskapande nödvändigheten att helt bruka sina fullt utvecklade krafter.

Men månne denna barna-balk kommer att skrivas -- och än mer att efterlevas -- innan de vuxna människorna verkligen börja varda såsom barn, med andra ord bli själfulla istället för rikedomsgalna? Visst är, att lagstiftningen för barnets fulla människorättigheter icke kan komma till stånd innan de omdaningar skett, dem nutidens »samhällsbevarare» kalla »samfundsomstörtande».

Framtiden kommer att döma nutidens kulturnivå såsom nutiden dömt de tidsåldrars, då nyfödde barn utsattes och erövrade städers spädbarn slogos mot muren.

Ja, domen över vår tid måste bli strängare. Ty dessa fornfolk visste icke vad de gjorde, när de läto barnablod rinna bort som vatten. Men vår tid låter miljoner barn bli utnyttjade, utsvultna, misshandlade, vanvårdade, skolpinade, urartade, brottsliga och vet dock följderna -- för släktet som för samhället -- av att allt detta sker. Och varför? Emedan man ännu ej vill räkna med livsvärden istället för med guldvärden.

En »barnens dag» om året är som en bägare vatten till en här av törstande.

Varje årets dag borde först och främst vara barnens, så att barnaåren kunde levas under de villkor, som är oundgängliga för att sunda och starka, glada och goda människor skola uppväxa.

Den stat, som först omsätter detta krav i handling, blir framtidens främsta kulturland, dess »pedagogiska provins», enligt Goethes program.


Detta lilla stycke lämnades som bidrag till Maj 1910, en skrift utgiven för Barnens dag i Malmö under redaktion av Anders Österling.

Thursday, September 22, 2022

Korczak i Kolonie letnie - Sprawozdanie z Działalności Towarzystwa Kolonij Letnich w Warszawie - Żyrardów, Łódź, Warszawa – wspólna sprawa!




Ze sprawozdania T.K.L za rok 1909 wynika że Korczaka działalność kolonijna jako wychowawcy, połączona była bezpośrednio z jego działalnością jako lekarz. To dotyczyło wielu lekarzy zorganizowanych w T.K.L. Goldszmit jest wymieniony wśród 19 lekarzy którzy po zakończonych turnusach kolonijnych udzielali pomocy lekarskiej. 409 dzieci zostało przyjętych przez lekarzy specjalistów i dentystów, i w lecznicach i prywatnie. Dzieci zostały również szczepione przeciwko ospie.

Zrobiłem samowolnie po przeczytaniu książek Korczaka o koloniach w Wilhelmówce i Michałówce jakieś szybkie uproszczenie nie wchodząc w dalsze detale. Wilhelmówka - dzieci polskie a Michałówka to dzieci żydowskie. Myślałem również że to dwie różne organizacje, towarzystwa zajmowały się projektem wysyłania dzieci miejskich na kolonie letnie. 

Tak że zwalam winę na Korczaka który rozpoczął pracę na koloniach jako wychowawca (dozorca - ówczesna nazwa funkcji) w końcowej fazie studiów medycznych. W 1904 i 1907 roku prowadził kolonie dla dzieci żydowskich w ośrodku wakacyjnym „Michałówka” w miejscowości Daniłowo-Błędnica (gubernia łomżyńska), w pobliżu stacji Małkinia. Nazwa kolonii pochodzi od imion synów Erlicha i Endelmana, ofiarodawców 14 morgów zalesionego gruntu, na którym wspomniane wybudowało kolonię.

Jak trafił Henryk Goldszmit do Towarzystwa Kolonii Letnich (T.K.L.) w Warszawie?  Prawdopodobnie poprzez dwóch lekarzy ze szpitala Bersonów i Bermanów gdzie Henryk Goldszmit odbywał  praktyke podczas studiów medycznych: Juliana Kramsztyka członka zarządu T.K.L. i Izaaka Eliasberga, członka T.K.L.

Julian Kramsztyk był ordynatorem oddziału chorób wewnętrznych Szpitala Dziecięcego Bersohnów i Baumanów.

Warto dodać, że Korczak pracował jako wychowawca podczas kolonii dla chłopaków chrześcijańskich w „Wilhelmówce” (1908).

Ze sprawozdania T.K.L za rok 1909 wynika że Korczaka działalność kolonijna jako wychowawcy połączona była bezpośrednio z jego działalnością jako lekarza. To dotyczyło wielu lekarzy zorganizowanych w T.K.L. Goldszmit jest wymieniony wśród 19 lekarzy którzy po zakończonych turnusach kolonijnych udzielali pomocy lekarskiej. 409 dzieci zostało przyjętych przez lekarzy specjalistów i dentystów, i w lecznicach i prywatnie. Dzieci zostały również szczepione przeciwko ospie.

Wszechstronna działalność połączona z kolonijnymi doświadczeniami stała się dla Korczaka „abecadłem praktyki wychowawczej”, zaowocowała w postaci dwóch książek kolonijnych: „Mośki, Joski, Srule” (1909) oraz „Józki, Jaśki i Franki” (1910).

Henryk Goldszmit - Korczak był aktywnym członkiem Towarzystwa Kolonii Letnich. W Towarzystwie Kolonii Letnich wielu członków oprócz dra. Markiewicza było lekarzami, m.in. dr. Eliasberg i dr. Natanson i dr. Endelman którzy byli jednocześnie aktywni w Domu Sierot.





Największe lata prosperity w fabryce naczyń emaliowanych "Wulkan" przypadają na okres 1912–1914 kiedy to fabryka zatrudniała około 3 tys. osób.

Fabryka Izraela Poznańskiego w Łodzi – pełnowydziałowa fabryka włókiennicza przetwórstwa bawełny w Łodzi, wzniesiona w latach 1872–1892 która była największą fabryką kalisko-mazowieckiego okręgu przemysłowego.

Konieczność niesienia pomocy dzieciom potrzebującym była w końcu XIX w. równie bezdyskusyjna, jak dzisiaj. I podobnie jak dziś idea ta łączyła ludzi z najróżniejszych środowisk. Organizację kolonii dla dzieci, w założonym przez dr. Markiewicza Towarzystwie, wspierali zarówno katolicy, ewangelicy, jak i postępowi Żydzi, a także przedstawicie inteligencji, burżuazji przemysłowej i arystokracji. Organizację wspierały również przedsiębiorstwa, m.in.: żyrardowska fabryka „Hielle i Dietrich”, łódzka fabryka Izraela Poznańskiego, warszawska fabryka „Wulkan” oraz fabryka „Wedla”.

Na początku XX w. Towarzystwo posiadało już pięć własnych ośrodków zwanych „koloniami”. Wszystkie zostały sfinansowane przez prywatnych donorów. Dwie pierwsze – tzw. Wilhelmówkę i Zofiówkę (obie w guberni łomżyńskiej) – ufundowali spadkobiercy niemieckiego przedsiębiorcy W. E. Rau’a. Po wybudowaniu tych ośrodków Towarzystwo uznało za niezbędne powołanie specjalnej kolonii dla dzieci żydowskich – tak powstała tzw. Michałówka (również w guberni łomżyńskiej), sfinansowana przez spadkobierców Michała Endelmana.

W następnych latach powstały kolejne dwa ośrodki - w Ciechocinku (wzniesiony kosztem Hipolita Wawelberga) oraz w Lesznie (sfinansowane przez małżeństwo Bersonów), z których korzystały zarówno dzieci chrześcijańskie, jak i żydowskie.


Pamiętnik Towarzystwa Kolonji Letnich w Warszawie za Rok ... R. 31 (1912), wyd. 1913





Pamiętnik Towarzystwa Kolonji Letnich w Warszawie za Rok ... R. 31 (1912), wyd. 1913

Za rok 1912
Na Kolonje bezpłatne zapisy dzieci trwały w roku sprawozdawczym od dnia 8 Stycznia do 5 Lutego. Badanie lekarskie trwało przez dni 40, od 6 Lutego do dnia 30 Marca; dokonywali go lekarze Towarzystwa: Z. Adelt, T.Kopeć i S.Malinowski.
Dla łatwiejszego określenia potrzeby wysłania dzieci przyjęto cztery stopnie, charakteryzujące stan zdrowia, przyczem stopień 4-ty oznaczał, że dziecko dobrze rozwinięte fizycznie i zupełnie zdrowe.


Zapisano dzieci na Kolonje bezpłatne 8069
Nie poddano badaniu lekarskiemu z powodu niestawienia się do biura 997 t.j.12% Podległo zatem badaniu lekarskiemu 7072 - 88%
Z nich zakwalifikowano do wyjazdu:
Ze stopniem
1-ym (najgorszym) dzieci 2298
2-im 2279
3-im 2411
4-ym 84
razem 7072
Z tej liczby wyjechało na Kolonje 3404 t.j.48%
Pozostało więc niewysianych dzieci 3668 t.j. 52%

Co do wyznania było: Chrześcijan  2493 t.j. 73%,  Żydów 911 t.j. 27 %

Mieszkanie rodziny składało się:
Z 1 izby w przypadkach..2470 t.j. 72%
Z 2 izb 801 24%
Z 3 izb 112 4%
Z zakładów dobroczynnych 21 dzieci





Monday, September 19, 2022

21 września 1942 r. — w święto Jom Kipur — zakończyła się wielka akcja likwidacyjna w warszawskim getcie.

Umszlag - ostatnie miejsce w Warszawie które widziało mojego dziadka i babcię, Korczaka, Panią Stefę, 239 dzieci z Domu Sierot i kilkastet innych wywiezionych obozu zagłady Treblinka podczas Wielkiej Akcji.

21 września 1942 r. — w święto Jom Kipur — zakończyła się wielka akcja likwidacyjna w warszawskim getcie. Od dnia 22 lipca do obozu zagłady Treblinka zostało wywiezionych ok. 300 tys. osób, W getcie pozostało ok. 35 tys. osób skoszarowanych na terenie szopów oraz ok. 20 tys. tzw. mieszkańców „nielegalnych”. Getto zamieniło się w wielki obóz pracy.

W dniach 6–12 września – podczas pięciu dni zamordowano w Getcie Warszawskim 2 648 osób, a do Treblinki wywieziono ponad 54 tys.

Rozdano też 32 tys. "numerków życia" – tylu Żydów miało oficjalnie pozostać w getcie. Następnie Niemcy wywieźli chorych ze szpitali wraz z personelem lekarskim, a 9 sierpnia rozpoczęli zmniejszanie obszaru getta, m.in. zlikwidowali tzw. Małe Getto. Wprowadzili też karty meldunkowe, a dawne legitymacje fabryczne straciły ważność.

Po Wielkiej Akcji i likwidacji Małego Getta w 1942 roku powstaje "Restgetto" - Getto Szczątkowe.

Getto Szczątkowe to dwa, oddzielone od siebie kwartały budynków w których mieszkali pozostali Żydzi (było ich około 50-65 tysięcy), pracujący "legalnie" w szopach i ci "nielegalnie" ukrywający się przed wywózką do obozów smierci.

Północny kwartał budynków "Getto Centralne" to miedzy ulicami Stawki, Bonifraterska, Franciszkanska i Smocza. Włączone były również obszar w trójkącie ulic Swietojerska Bonifraterska i Wałowa. 5 bram totalnie.

Południowy kwartał budynków "Szopy" to między ulicami Nowolipki, Przejazd, Leszno i Żelazna. 2 bramy totalnie.

Umszlag to powszechna, nazwa Umschlagplatz, terenu na który składały się nieistniejące obecnie rampy kolejowe wraz ze znajdującymi się w jej sąsiedztwie budynkami szkół *. Litera N to dziedziniec szkoły - "Tu zamykano Zydów na noc" przed wywózką w dniu następnym". D - to plac z którego prowadzono do selekcji i potem juz bezposrednio do wagonów. SS - Sztab SS (Niemcy i Ukraincy).



Sunday, September 18, 2022

Pan Doktor, Dr. Goldszmit, Janusz Korczak i Stary Doktor - "Różyczka" czy Gocławek?

 





Do Henryka Goldszmita dzieci z Domu Sierot i z Naszego Domu zwracaly sie uzywajac Panie Doktorze.
W oficjalnych papierach figurowal jako Henryk Goldszmit.
W Radiu Polskim byl zakamuflowany pod nazwa Starego Doktora.
Po jego sukcesach pisarskich zaczyna sam uzywac pseudonimu Janusz Korczak.
 

Pamiętnik Korczaka na ulicy Ostrowskiej w Dużym Getcie - Opowiadanie Pana Miszy.


Właśnie do Felka Grzyba na ul. Ostrowską czyli do Dużego Getta, wieczorem dnia 5 sierpnia 1942 roku z budynku Domu Sierot na Siennej, przeniósł Pan Misza w dwóch walizkach Pamiętnik i inne dokumenty Korczaka.

Właśnie do Felka Grzyba na ul. Ostrowską czyli do Dużego Getta, wieczorem dnia 5 sierpnia 1942 roku z budynku Domu Sierot na Siennej, przeniósł Pan Misza w dwóch walizkach Pamiętnik i inne dokumenty Korczaka.

Właśnie do Felka Grzyba na ul. Ostrowską czyli do Dużego Getta, wieczorem dnia 5 sierpnia 1942 roku z budynku Domu Sierot na Siennej, przeniósł Pan Misza w dwóch walizkach Pamiętnik i inne dokumenty Korczaka.

Getto warszawskie. Targ na skrzyżowaniu ulic Ksawerego Lubeckiego i Gęsiej. Po prawej mur Aresztu Centralnego getta tzw. Gęsiówki. Biały dom (drugi z prawej) to ulica Wołyńska 27. W centrum tyły budynków przy ulicy Ostrowskiej miedzy innymi Ostrowska 1. 21 czerwca 1941 r. Pod którym numerem na ul. Ostrowskiej mieszkał Felek Grzyb, nie jest znane.

Właśnie do Felka Grzyba na ul. Ostrowską czyli do Dużego Getta, wieczorem dnia 5 sierpnia 1942 roku z budynku Domu Sierot na Siennej, przeniósł Pan Misza w dwóch walizkach Pamiętnik i inne dokumenty Korczaka.


Z Domu Sierot Korczaka na Siennej przeżył deportację tylko Pan Misza i byli wychowankowie, Dawidek, Jankielek i Moniuś którzy z grupą robotników byli poza gettem w czasie deportacji 5 sierpnia 1942.

Deportację tego dnia przeżył również Felek Grzyb i kilku dawnych wychowanków. Właśnie do Felka Grzyba na ul. Ostrowską czyli do Dużego Getta, wieczorem dnia 5 sierpnia 1942 roku z budynku Domu Sierot na Siennej, przeniósł Pan Misza w dwóch walizkach Pamiętnik i inne dokumenty Korczaka. Droga z Domu Sierot na ul. Ostrowską to przez most nad ulicą Chłodną. Dokumenty i okulary Korczaka które później dostarczono 12 sierpnia 1942 roku, do Igora Newerlego i Maryny Falskiej, do Naszego Domu na Bielanach były najpierw w dwóch walizkach a następnie tylko w jednej.

Gdy pytałem Ojca (Pan Misza - Michał Wasserman Wróblewski) kto przerzucił te materiały na zewnątrz getta, nie pamiętał! Nie pamiętał też nazwiska jednego z byłych wychowanków z którymi razem pracował. Pamiętał tylko że kilkakrotnie w tym okresie zmieniał razem z walizkami w których były dokumenty Korczaka, kwaterę (tak bowiem określał zmianę miejsc zamieszkania).

Tak jak pisałem Pan Misza w dwóch walizkach przeniósł Pamiętnik i inne dokumenty Korczaka. Pamiętnik opublikowano już w roku XXXX ale duża cześc dokumentów zniknęła i została opublikowana dopiero 40 lat pózniej. M.in. napisany zimą 1941/ 1942 roku krótki tekst: „Dwie trumny (na Smoczej i na Śliskiej)”

Pierwsza trumna. Znacie ulicę Smoczą. Taka była jak zawsze. Tylu ludzi – tłoczą się –spieszą się - kłócą się i targują –wykrzykują, co ma kto na sprzedaż: ten kartofle, ten papierosy, ten garderobę, ten cukierki. A piękny chłopiec cicho, bardzo cicho, najciszej – leżał na śniegu, leżał na białym, leżał na czystym białym śniegu. Obok niego stała matka i powtarzała raz po raz:
- Ludzie, ratujcie.
To była z pewnością jego matka. – Tylko te dwa słowa – i nie krzyczała - powtarzała wyraźnym szeptem tylko to i nic więcej:
- Ludzie, ratujcie, ludzie, ratujcie.
A ludzie przechodzili, nikt go nie ratował - nie robili nic złego, bo ratunek nie był mu potrzebny.
Leży cichy i taki pogodny, tak jasny na białym śniegu. Usta ma uchylone, jakby uśmiechał się – nie zauważyłem, jakiego koloru wargi, ale chyba różowe. I zęby białe. I oczy ma uchylone, a w jednym oku, w samej źrenicy - mała iskierka, chyba gwiazdka najmniejsza z małych - świeci gwiazda.
- Ludzie, ratujcie, ludzie, ratujcie.

Drugi obrazek, też wstrząsający, z ulicy Śliskiej. Druga trumna. Dziecko - małe dziecko - może trzyletnie! Widziałem tylko małe jego stopy, małe paluszki nóg. Leżało pod murkiem zawinięte w papier. Także na śniegu. Nie zauważyłem, nie pamiętam, czy papier ten był szary, czy czarny. Wiem tylko, że ten papier szary czy czarny był starannie, bardzo troskliwie, bardzo czule, bardzo dokładnie i równo - od dołu, z boków i z góry - przywiązany był sznurkiem. Tylko te palce małej stopy. Ktoś, zanim wyniósł i ułożył na śniegu – starannie przewiązywał mały tłumoczek, tę dziecinną paczuszkę. Rozumie się, że matka. Rozumie się, że nie miała w domu papieru ani sznurka. Wstąpiła do sklepu i kupiła. Tylko to wiem, nic więcej. Później narrator próbuje zrozumieć, dlaczego z paczki wystawały stopy i wyjaśnia czytelnikowi. To dlatego, że przechodzień w pośpiechu mógłby ten papier kopnąć, by sprawdzić czy twardy, czy może jest coś do zabrania. I po namyśle uzupełnia: Dlatego tak zrobiła ze swoim zmarłym dzieckiem, ze swoim maleństwem. Bo przykro, gdy ktoś kopnie to, co ty kochasz. A ludzie teraz i niecierpliwi, i roztargnieni, i często mówią wcale nie to, co chcą, i robią wcale nie to, co chcą, a ot tak, co zdarzy się akurat.


Nowy Kurier Warszawski 15 X 1940. Granica południowa Getta i ulice Sienna i Śliska