Friday, December 2, 2022

Korczak - Summer camp Gocławek - Children army and War games - Hersz Korcarz and Korczak were fighting in Michałówka.


Two armies. The kids were playing war for generations. It used to be done with sticks, wooden swords, rifles, or by throwing sand or just splashing the water on each other. Here, Jewish children from the Korczak's orphanage Dom Sierot. There is a similar photo showing the kids with wooden toy rifles.

Two armies. The kids were playing war for generations. It used to be done with sticks, wooden rifles or by throwing sand, or just splashing the water on each other. Here, Jewish children from the Korczak's orphanage Dom Sierot. There is a similar photo showing the kids with wooden swords.

Korczak very early described children's wars. Korczak’s very first experience in pedagogical practice was acquired when he still was a student at the Department of Medicine. He applied for work as a guardian (at that time called Dozorca) in a summer camp for children and in 1904 and in 1907 he participated in a camp for Jewish children at Michałówka, close to Małkinia.

In his book Mośki, Joski i Srule (1910) there is a straight narration of his experiences in Michałówka, the Jewish summer camp for children. Already at this early stage, he introduced some of his own ideas for organizing the life of a community of children. These included special duties, a system of self-control, and the goodwill plebiscite. He also described children's war games (Chapter 14). However, it is not known for sure if they really took place.

In the book Moski, Joski i Srule there is a straight narration of Korczak's experiences in Michalówka, the Jewish summer camp for children. Already at this early stage, he introduced some of his own ideas for organizing the life of a community of children. These included special duties, a system of self-control, and the goodwill plebiscite. He also described children's war games. The main general is Hersz Korcarz** and one of the soldiers has the name Korczak.

In the book Moski, Joski i Srule there is a straight narration of Korczak's experiences in Michalówka, the Jewish summer camp for children. Already at this early stage, he introduced some of his own ideas for organizing the life of a community of children. These included special duties, a system of self-control, and the goodwill plebiscite. He also described children's war games. Here is the drawing, map of the fortresses, and the names of responsible generals.

In the book Moski, Joski i Srule there is a straight narration of Korczaks experiences in Michalówka, the Jewish summer camp for children. Already at this early stage, he introduced some of his own ideas for organizing the life of a community of children. These included special duties, a system of self-control, and the goodwill plebiscite. He also described children's war games.  The description of war games includes besides the fight also sanitary units with doctors, the status of prisoners of war, the war court, and the ceasefire agreement.

After Michałówka, Korczak worked once more in children’s camps. Now for Christian children during the summers of 1907 and 1908. This gave him additional experience and an opportunity to test new ways of solving educational problems. It also resulted in another children's book, Józki, Jaśki i Franki, published in 1911.
In Józki, Jaśki i Franki Korczak also describes Zofiówka, a summer camp for girls. Both books were first printed in parts in a children's journal called Promyk and shorter descriptions with numerous photos in the newspaper Swiat.

Erwin Baum. a boy from the Korczak's Orphanage that survived Auschwitz describes the children's wars in Gocławek*:
The reaction was exciting because we didn't know about war. And a matter of fact, the feeling of war existed prior to the start of the war, like being in the camp (referring to Korczaks summer camp at Goclawek); we had a big place where we played in the sand, building airplanes, building boats, building different things. That summer we told everybody not to play, we are going to play war, like we made Polish Army and German Army. Me and another boy, we had a Polish army, and there was another boy by the name Mojzesz was the German Army. I was called Froim in the orphanage, I was also called Maly Icek. Icek is my brother, (therefore) I'm the Small Icek. So there was the army of Moses and the Army of Ariel and Froim – Ariel was the second general. And we prepared bunkers and all these things. And for bullets, we would save chestnuts, and when the war broke out, we start throwing chestnuts. When we got hit three times, had to be carried out, so that was the feeling that naturally Poland lost, and Germany won.


Jarek (Jaroslaw) Abramow. son of Igor Abramow Newerly spends part of his vacations in 1940 at Korczaks summer camp. In his book The lions of my courtyard, Abramow describes the war with sand between Jewish children from Korczak's camp and the local Polish children. Jarek Abramow was seven at that time. Yes, it was 1940. 

Jarek (Jaroslaw) Abramow, son of Igor Abramow Newerly, spends part of his vacations in 1940 at Korczaks summer camp. In his book The lions of my courtyard, Abramow describes the war with sand between Jewish children from Korczak's camp and the local Polish children. Jarek Abramow was seven at that time. Yes, it was 1940. Poland was occupied since September 1939. The area of the ghetto was not closed yet. It was marked by signs of a typhus epidemic. On the 12th of October 1940, Yom Kippur, Warsaw Jews were informed that the ghetto was being created. It was located in the northern part of the city.

* USHMM Archives RG-50.030*0016

** Hersz Korcarz - the name Hersz was in Goldszmit family, Korczaks grandfather. Probably Korczak was named after him. There are no original registration papers of Korczak and in later papers, he is mentioned as Henryk.







Thursday, December 1, 2022

Moja Maapilim, Halina Birenbaum tak opisała ostatni etap swojej drogi z Polski do Erec Israel.

 

Nagle z ciemności wyłoniły się kontury maleńkich łódek. Łódki zbliżały się do nas szybko i lekko. Wreszcie były przy nas. Mężczyźni wskoczyli bezszelestnie na statek. Po cichu wydawali rozporządzenia i pomagali ludziom zejść ze statku do gumowych łódek. Plecaki kazali nam zostawić – przewiozą je później. Musimy śpieszyć się, zanim Anglicy coś spostrzegą.

Było ich 167.

Był już koniec listopada 1947 roku. Zbliżaliśmy się powoli do brzegów Palestyny. Przeważnie leżeliśmy w zaduchu i ciasnocie pod pokładem. Kto zemdlał, otrzymywał od Toski, przewodnika z Erec, dodatkową porcję wody i plasterek cytryny. Pocieszaliśmy się, że wkrótce będziemy jedli pomarańcze. Na razie jednak był to daleki sen. W takim niewesołym nastroju dotarła do nas wieść 29 listopada, że Organizacja Narodów Zjednoczonych postanowiła utworzyć państwo żydowskie na terenach zamieszkanym przez Żydów w Palestynie! Wszyscy zaczęli się całować i płakać z radości. Znów ogarnął nas entuzjazm, nadzieja. Zapomnieliśmy na chwilę o cierpieniu i niedostatkach. Odtąd płynęliśmy do swojego państwa Izrael, a nie do angielskiej Palestyny!

...Statek krążył kilkanaście godzin wokół południowych granic Palestyny. Przewodnicy z „Hagany”, którzy przez cały czas podróży utrzymywali kontakt telefoniczny-radiowy ze swymi towarzyszami w kraju i otrzymywali od nich wszelkie wskazówki, zamierzali tutaj wysadzić nas na ląd. Nie udawało się. Anglicy dokładnie pilnowali tych zaplanowanych przez „Haganę” punktów. Musieliśmy więc dalej krążyć po morzu i czekać szczęśliwej okazji, żeby przekraść się niespostrzeżenie do brzegu. Pływaliśmy w pobliżu Aleksandrii i innych miejsc, zbliżaliśmy się i oddalali.

W nocy 3 grudnia 1947 roku statek zarzucił kotwicę w pobliżu Tel-Awiwu. Przy zgaszonych światłach zatrzymał się z dala od brzegu, jak przed dwoma tygodniami w Bandolu. Koniec przeprawy? Modliliśmy się o to najgoręcej.

U wylotu na pokład widać już było migotanie światełek telawiwskich domów... Wszyscy cisnęli się teraz natarczywie do wylotu i na górne nary, aby przekonać się o tym na własne oczy i zobaczyć, co się dzieje na zewnątrz. Czy nie nadpływają Anglicy, aby odesłać nas na Cypr? Panowało ogromne napięcie, serca waliły nam mocno, wzruszenie nie miało granic. Przewodnicy krzyczeli, aby odsunąć się od wylotu. Mogą nas zauważyć z zewnątrz i będzie źle. Ale niełatwo było opanować się. Coraz kto inny wyglądał i przekazywał reszcie, co widzi. Nasze zdenerwowanie i napięcie wzrastały z każdą chwilą.

Nagle z ciemności wyłoniły się kontury maleńkich łódek. Łódki zbliżały się do nas szybko i lekko. Wreszcie były przy nas. Mężczyźni wskoczyli bezszelestnie na statek. Po cichu wydawali rozporządzenia i pomagali ludziom zejść ze statku do gumowych łódek. Plecaki kazali nam zostawić – przewiozą je później. Musimy śpieszyć się, zanim Anglicy coś spostrzegą. Przewodnicy chwytali pewnymi rękami wiosła i prowadzili nas do tych migających przyjaźnie światełek – na ląd, wprost do Tel-Awiwu. Reflektory Anglików przeszywały raz po raz ciemności. Jednakże nie dosięgały nas. Jeszcze kilkadziesiąt metrów i jesteśmy na miejscu!

Na wybrzeżu czekały dziesiątki ludzi zorganizowanych przez „Haganę”. Natychmiast wmieszaliśmy się w tłum, aby w ten sposób nie dać się schwytać Anglikom, gdyby się nagle pojawili. Podawano nam gorącą herbatę, pomarańcze, słodycze i doprowadzano do czekających aut, którymi odwieziono nas do wyznaczonych domów w Tel-Awiwie. Lokowano po dwie – trzy osoby w jednym mieszkaniu, gdzie gospodarze serdecznie zaopiekowali się nami. Uporawszy się z rozmieszczeniem ludzi, „nocni żeglarze” sprowadzili nasze rzeczy ze statku. Wszystko poszło gładko i sprawnie. Ta noc była jak fantastyczny film, jak bajka... Była spełnieniem.



Ship HaPortzim — before Marie Annik, built 1927.

Departed Bandol, France 22 Nov 1947, arrived night 3/4 Dec 1947 with 167 passengers. Embarked 124 passengers in Bandol, the rest at Algiers. The ship landed at the mouth of the River Yarkon. The name HaPortzim means “Blockade Runners.”




Nieobecność Korczaka w Domu Sierot najlepszym sprawdzianem funkcjonowania jego systemu wychowawczego - Samograj.

Nieobecność Korczaka w Domu Sierot najlepszym sprawdzianem funkcjonowania jego systemu wychowawczego - Samograj*.

Nieobecność Korczaka w Domu Sierot najlepszym sprawdzianem funkcjonowania jego systemu wychowawczego - Samograj*.

Do przemyślenia. 
Na początku istnienia Domu Sierot na Krochmalnej 92 Korczak mieszkał na poddaszu i miał codzienny kontakt ze swoim personelem i dziećmi. W połowie lat trzydziestych sytuacja była odmienna. Korczak nie mieszkał w Domu Sierot i zarówno on jak i kierowniczka Domu Sierot, Stefania Wilczyńska, byli z nim coraz mniej związani, w każdym razie fizycznie. Korczak w 1932 roku wyprowadził się z Domu dla Sierot i zamieszkał z siostrą Anną w centrum Warszawy.

Pod koniec stycznia 1931 r. Stefania Wilczyńska po raz pierwszy wyjechała do Palestyny. Po raz kolejny wyjechała w marcu 1934 roku. Planowała zostać tam na stałe, bowiem w Domu Sierot czuła się już niepotrzebna. Zarówno Dom Sierot jak i Bursa funkcjonowały bez niej i z coraz mniejszym wkładem pracy Doktora. Jesienią 1935 roku wyjechała na nowo i do Warszawy powróciła w kwietniu 1936 roku. Korczak dwukrotnie wyjeżdżał do Palestyny – pierwszy raz w 1934 r., a drugi w 1936 roku. Trzecia podróż (emigracja) miała się odbyć w październiku 1939 roku. Jak to wiele osób opisuje “pod jego nieobecność Wilczyńska przejmowała kierowanie Domem Sierot”. Wilczyńska wyprowadziła się w lipcu 1937 roku z Domu Sierot przy Krochmalnej gdy zaczęła pracę w Centosie. Zamieszkała na ulicy Działdowskiej** na Woli, niedaleko od Domu Sierot. Pod koniec 1937 otrzymała od władz angielskich w Palestynie certyfikat stałego pobytu i w marcu 1938 r wyprowadziła się z Działdowskiej i wyjechała do Palestyny po raz czwarty. W maju 1939 roku wróciła z Erec Izrael do Domu Sierot na Krochmalną.

Wybuch wojny zmienił jak wiemy sytuację. Zarówno Korczak jak i Wilczyńska wrócili do Domu Sierot.

*W mowie potocznej, samograj to radio lub coś, co puszcza muzykę. 
Słowo popularne także w środowisku sportowym, gdzie samograj to świetna drużyna, która mogłaby grać nawet bez trenera.

** W jednym z listów pisanych z mieszkania na z Działdowskiej napisała Wilczyńska do przyjaciółki Fejgi w Palestynie: Nareszcie mogę być sama, kiedy chcę. Nikt do mnie nie puka, nie przychodzi, kiedy chce. Nie muszę wciąż radzić, telefonować, odpowiadać na pytania. Mogę iść spać, kiedy chcę.

Wednesday, November 30, 2022

Szmulek (Shmuel) Gogol. Szmulek został oddany do DS przez swoją babcię. Jego numer w Domu Sierot to prawdopodobnie - 21 - Wojenne i powojenne losy dzieci z Domu Sierot Korczaka.



Losy dzieci z Domu Sierot Korczaka

W Auschwitz, oprócz braci Baum był również inny chłopiec z Domu Sierot, Szmulek (Shmuel) Gogol. Szmulek został oddany do DS przez swoją babcię. Jego numer w Domu Sierot to prawdopodobnie - 21. Inne numery sa również możliwe: 39 - Szmul lub Szmuluś - 43. Szmulek był w Getcie w Domu Sierot i na ul. Chłodnej 33 i na Siennej. Był także w sierocińcu na ul. Dzielnej, jak on to sam opisuje, ze starszymi chłopcami po przeprowadzce z Chłodnej gdy na Siennej zrobiło się ciasno. Wyszedł z Getta przed Wielką Akcją był przez pewien okres ze swoją babcią. Deportowany do obozu Auschwitz grał w tzw. orkiestrze obozowej.

Harmonijka ustna - doprawdy zaczarowane organki - uratowały faktycznie Gogolowi życie. Kiedy po wojnie znalazł się w Izraelu, zorganizował jedyny w swoim rodzaju zespól dziecięcy, w którym wszyscy grali na organkach.

Nieznana jest droga Szmulka Gogola z Polski do Izraela. Wiadomo że przyjechali w trójkę: Szmulek (Szmulik) -Shmuel, jego żona Rut (Ruth) i syn Yaacov urodzony 28 lipca 1947 we Francji gdzie prawdopodobnie czekali na wizę wjazdową (i oficjalne powstanie państwa Izrael). Przyjechali do Izraela w październiku 1948 jako Olim Chadashim.

Szmulek Gogol podarował mojej córce harmonijkę (w 1991 lub 1992).


Szmulek (Shmuel) Gogol gra dla izraelskich dzieci w schronie. Rok i miejsce nieznane.




Rut i Szmulek Gogol - Izrael 1967. Obok nich siedzi Józek Arnon (Halpern) Edward Poznanski. 


Erwin Baum, number 46 at Korczaks Orphanage remembers: Like I say, somebody to play the harmonica, and there was another boy Jonas, number 9 (nine), he was a terrific violinist player, terrific!

 

Erwin Baum, number 46 at Korczaks Orphanage remembers: Like I say, somebody to play the harmonica, and there was another boy Jonas (seen above on the photo from Korczaks Orphanage yard), number 9 (nine), he was a terrific violinist player, terrific!

Tuesday, November 29, 2022

KORCZAK I JEGO DZIEŁA - Pierwsze ilustracje Józki, Jaśki i Franki, w dwutygodniku Promyk.

 

Takie inne od rysunków Ostrowskiego w wydaniu ksiazkowym które wyraznie mialy zdjecia z Promyka jako podstawe,




Monday, November 28, 2022

Ciocia UNRRA












Dziś poza historykami nikt już nie pamięta co to Ciocia UNRRA i Wujek Sam.

Lista obywateli polskich przybyłych z niemieckich obozów koncentracyjnych do Szwecji transportami U. N. R. R. A.

Jesień 1945 roku. Przy Nabrzeżu Szczecińskim w gdańskim porcie cumują statki UNRRA z pomocą materialną dla zniszczonego wojną kraju. Na pokładzie są konie, przysłane do Polski m.in. z Ameryki i Skandynawii. 

Utworzona przez kraje koalicji antyniemieckiej i antyjapońskiej oraz kraje neutralne UNRRA (United Nations Relief and Rehabilitation Administration), czyli Administracja Narodów Zjednoczonych do Spraw Pomocy i Odbudowy, od dwóch lat niesie pomoc państwom i regionom w Europie i Azji dotkniętym zniszczeniami spowodowanymi przez II wojnę światową. Pierwszy statek "cioci UNRRY" do gdańskiego portu wpływa 18 września 1945 roku.

Polska otrzymała z UNRRA łącznie około 2 milionów ton różnych towarów za równowartość 481 milionów ówczesnych dolarów - m.in. odzież, tekstylia, chemię, leki, narzędzia, ciągniki, samochody ciężarowe, maszyny rolnicze, tabor kolejowy, paliwa, a także 140 tysięcy sztuk koni, 17 tysięcy sztuk bydła rogatego, 240 tysięcy sztuk drobiu oraz kilka milionów 5-kilogramowych paczek żywnościowych, pochodzących z niewykorzystanych zapasów wojskowych.


Numeracje dzieci w Domu Sierot Janusza Korczaka - Mały Icek i Duży Icek.

W Domu Sierot Korczaka na Krochmalnej Froim (Erwin) Baum miał numer 46. Podczas Holokaustu - numer z Auschwitz z grudnia 1942 roku -79631.

W Domu Sierot Korczaka na Krochmalnej Froim (Erwin) Baum miał numer 46. Podczas Holokaustu - numer z Auschwitz z grudnia 1942 roku - 79631 a jego brat 79630.


W Domu Sierot Korczaka na Krochmalnej Froim (Erwin) Baum miał numer 46. Numer ten i swoje dodatkowe, trzecie imię odziedziczył po swoim starszym bracie Icku, który miał ten numer wcześniej. Nazywano go Małym Ickiem.  Duży Icek - Icek i Mały Icek czyli Froim - Erwin przeżyli Zagładę, podczas gdy pozostała czwórka rodzeństwa i ich matka zostali zamordowani.

W Sprawozdaniu Towarzystwa Pomoc dla Sierot z 1926 roku jest napisane że w Domu Sierot przebywało - 107 dzieci (dziewcząt 56, chłopców 51) od 7 do 14 lat. Każde dziecko w Domu Sierot dostawało tam po przyjściu opiekuna, zazwyczaj starsze dziecko i numer.

Numer ten dziedziczyło zazwyczaj po dzieciach które opuściły Dom Sierot. Numeracja była oddzielna dla dziewcząt i chłopców od numeru jeden do pięćdziesięciu kilka. Czasami numer był dziedziczony rodzinnie, np. od starszego brata lub kuzyna który po 7 latach odchodził z sierocińca.

Zachował się egzemplarz „Króla Maciusia I” z 1922 roku w którym jest dedykacja: „Pannie Stefie – chłopiec nr 51 – grzybka nie ma – metrykę zgubił w Kraju Bum-Druma prosi o dyżur zbierania papierków – czysty (niech Pan Bóg broni). Stały mieszk. Warszawy – Goldszmit. 25 X [1]922”. W roku 1922 w chwili wydania książki chłopięcy numer 51 był prawdopodobnie wolny. W związku z tym że w sypialni chłopców było mniej łóżek niż u dziewcząt, numery chłopców kończyły się na 51.

Pisałem o braciach Baum poprzednio. Cudowna kustoszka z Korczakianum, pani Marta Ciesielska przypomniała mnie o dziedziczeniu numeru w DS przez młodsze rodzeństwo.

W Auschwitz numery nadawane przez władze obozowe stały się dla nich drugim imieniem na czas ich uwiezienia. Obudzeni w środku noc musieli być w stanie wyrecytować swój numer w jego niemieckim brzmieniu. Ci którzy przeżyli nie byli w stanie ich zapomnieć.
W Auschwitz tak jak w większości niemieckich obozów koncentracyjnych numery więźniarskie wydawano kolejno przybywającym. Dzięki temu, po numerze więźniarskim można określić dokładną datę deportacji do obozu. Łącznie we wszystkich seriach wydano w Auschwitz około 400 000 numerów więźniarskich.

W Auschwitz był również inny chłopiec z Domu Sierot, Szmul (Shmuel) Gogol ur. 1924 r. Szmul (Szmulek) został oddany do DS przez swoją babcie. Był w Getcie w Domu Sierot i na ul. Chłodnej 33 i na Siennej 16. Był równiez w sierocińcu na ul. Dzielnej, jak on to sam opisuje, ze starszymi chłopcami po przeprowadzce z Chłodnej gdy na Siennej zrobiło się ciasno. Wyszedł z Getta przed Wielką Akcją był przez pewien okres ze swoją babcią. Jego numer w Domu Sierot to prawdopodobnie 21 - Szmulek. Inne numery sa równiez mozliwe: 39 - Szmul lub Szmuluś - 43.

https://www.kz-gedenkstaette-hailfingen-tailfingen.de/pdf/kzht.ar.ju.bau_ushmm_a.pdf

Erwin Baum about Korczak: He had a habit of – if a child had a loose tooth, you know, he used to put his hands and somehow, without any pain, got the tooth out and give 50 cents to the child. And he collected all these teeth, and from the teeth of the children he build a little castle. How he did that all the time, is not to comprehend how he found time, but he had time for every child. Somehow he had time for every child. And he loved every child. No matter how, if a child came in from outside, if a desperate mother brought in a child that he was or was not accepted, the child could have been sick, full of pimples, or whatever, Dr. Korczak took him in and kiss him right away. Whether he could accept him or could not, because, as I said before the war was strict, 51 boys, and 56 girls. One went out, and another one could come in. But there was an application, a list very long. 

He was around, he was around a lot. Very, very, very much so. And all the supplies, all donations were given by rich people before the war. And we produced for them a nice place and concert. Like I say, somebody to play the harmonica*, and there was another boy Jonas, number nine, he was a terrific violinist player, terrific. You know, we gave a concert to this big – how you say digni…dignitary. 

 USHMM Archives RG-50.030*0016 

Erwin Baum, numer 46 wspomina: Like I say, somebody to play the harmonica, and there was another boy Jonas, number 9 (nine), he was a terrific violinist player, terrific.



Baum Icek (starszy brat Froima - Erwina zwanego  Małym Ickiem)