Thursday, December 1, 2022

Nieobecność Korczaka w Domu Sierot najlepszym sprawdzianem funkcjonowania jego systemu wychowawczego - Samograj.

Nieobecność Korczaka w Domu Sierot najlepszym sprawdzianem funkcjonowania jego systemu wychowawczego - Samograj*.

Nieobecność Korczaka w Domu Sierot najlepszym sprawdzianem funkcjonowania jego systemu wychowawczego - Samograj*.

Do przemyślenia. 
Na początku istnienia Domu Sierot na Krochmalnej 92 Korczak mieszkał na poddaszu i miał codzienny kontakt ze swoim personelem i dziećmi. W połowie lat trzydziestych sytuacja była odmienna. Korczak nie mieszkał w Domu Sierot i zarówno on jak i kierowniczka Domu Sierot, Stefania Wilczyńska, byli z nim coraz mniej związani, w każdym razie fizycznie. Korczak w 1932 roku wyprowadził się z Domu dla Sierot i zamieszkał z siostrą Anną w centrum Warszawy.

Pod koniec stycznia 1931 r. Stefania Wilczyńska po raz pierwszy wyjechała do Palestyny. Po raz kolejny wyjechała w marcu 1934 roku. Planowała zostać tam na stałe, bowiem w Domu Sierot czuła się już niepotrzebna. Zarówno Dom Sierot jak i Bursa funkcjonowały bez niej i z coraz mniejszym wkładem pracy Doktora. Jesienią 1935 roku wyjechała na nowo i do Warszawy powróciła w kwietniu 1936 roku. Korczak dwukrotnie wyjeżdżał do Palestyny – pierwszy raz w 1934 r., a drugi w 1936 roku. Trzecia podróż (emigracja) miała się odbyć w październiku 1939 roku. Jak to wiele osób opisuje “pod jego nieobecność Wilczyńska przejmowała kierowanie Domem Sierot”. Wilczyńska wyprowadziła się w lipcu 1937 roku z Domu Sierot przy Krochmalnej gdy zaczęła pracę w Centosie. Zamieszkała na ulicy Działdowskiej** na Woli, niedaleko od Domu Sierot. Pod koniec 1937 otrzymała od władz angielskich w Palestynie certyfikat stałego pobytu i w marcu 1938 r wyprowadziła się z Działdowskiej i wyjechała do Palestyny po raz czwarty. W maju 1939 roku wróciła z Erec Izrael do Domu Sierot na Krochmalną.

Wybuch wojny zmienił jak wiemy sytuację. Zarówno Korczak jak i Wilczyńska wrócili do Domu Sierot.

*W mowie potocznej, samograj to radio lub coś, co puszcza muzykę. 
Słowo popularne także w środowisku sportowym, gdzie samograj to świetna drużyna, która mogłaby grać nawet bez trenera.

** W jednym z listów pisanych z mieszkania na z Działdowskiej napisała Wilczyńska do przyjaciółki Fejgi w Palestynie: Nareszcie mogę być sama, kiedy chcę. Nikt do mnie nie puka, nie przychodzi, kiedy chce. Nie muszę wciąż radzić, telefonować, odpowiadać na pytania. Mogę iść spać, kiedy chcę.