W Domu Sierot Korczaka na Krochmalnej Froim (Erwin) Baum miał numer 46. Podczas Holokaustu - numer z Auschwitz z grudnia 1942 roku -79631. |
W Domu Sierot Korczaka na Krochmalnej Froim (Erwin) Baum miał numer 46. Podczas Holokaustu - numer z Auschwitz z grudnia 1942 roku - 79631 a jego brat 79630. |
W Sprawozdaniu Towarzystwa Pomoc dla Sierot z 1926 roku jest napisane że w Domu Sierot przebywało - 107 dzieci (dziewcząt 56, chłopców 51) od 7 do 14 lat. Każde dziecko w Domu Sierot dostawało tam po przyjściu opiekuna, zazwyczaj starsze dziecko i numer.
Numer ten dziedziczyło zazwyczaj po dzieciach które opuściły Dom Sierot. Numeracja była oddzielna dla dziewcząt i chłopców od numeru jeden do pięćdziesięciu kilka. Czasami numer był dziedziczony rodzinnie, np. od starszego brata lub kuzyna który po 7 latach odchodził z sierocińca.
Zachował się egzemplarz „Króla Maciusia I” z 1922 roku w którym jest dedykacja: „Pannie Stefie – chłopiec nr 51 – grzybka nie ma – metrykę zgubił w Kraju Bum-Druma prosi o dyżur zbierania papierków – czysty (niech Pan Bóg broni). Stały mieszk. Warszawy – Goldszmit. 25 X [1]922”. W roku 1922 w chwili wydania książki chłopięcy numer 51 był prawdopodobnie wolny. W związku z tym że w sypialni chłopców było mniej łóżek niż u dziewcząt, numery chłopców kończyły się na 51.
Pisałem o braciach Baum poprzednio. Cudowna kustoszka z Korczakianum, pani Marta Ciesielska przypomniała mnie o dziedziczeniu numeru w DS przez młodsze rodzeństwo.
W Auschwitz numery nadawane przez władze obozowe stały się dla nich drugim imieniem na czas ich uwiezienia. Obudzeni w środku noc musieli być w stanie wyrecytować swój numer w jego niemieckim brzmieniu. Ci którzy przeżyli nie byli w stanie ich zapomnieć.
W Auschwitz tak jak w większości niemieckich obozów koncentracyjnych numery więźniarskie wydawano kolejno przybywającym. Dzięki temu, po numerze więźniarskim można określić dokładną datę deportacji do obozu. Łącznie we wszystkich seriach wydano w Auschwitz około 400 000 numerów więźniarskich.
https://www.kz-gedenkstaette-hailfingen-tailfingen.de/pdf/kzht.ar.ju.bau_ushmm_a.pdf
Erwin Baum about Korczak: He had a habit of – if a child had a loose tooth, you know, he used to put his hands and somehow, without any pain, got the tooth out and give 50 cents to the child. And he collected all these teeth, and from the teeth of the children he build a little castle. How he did that all the time, is not to comprehend how he found time, but he had time for every child. Somehow he had time for every child. And he loved every child. No matter how, if a child came in from outside, if a desperate mother brought in a child that he was or was not accepted, the child could have been sick, full of pimples, or whatever, Dr. Korczak took him in and kiss him right away. Whether he could accept him or could not, because, as I said before the war was strict, 51 boys, and 56 girls. One went out, and another one could come in. But there was an application, a list very long.
He was around, he was around a lot. Very, very, very much so. And all the supplies, all donations were given by rich people before the war. And we produced for them a nice place and concert. Like I say, somebody to play the harmonica*, and there was another boy Jonas, number nine, he was a terrific violinist player, terrific. You know, we gave a concert to this big – how you say digni…dignitary.
USHMM Archives RG-50.030*0016