Thursday, May 7, 2020

7 MAJ 1945 - FREDSDAGEN - Den 25 april 1945 möttes amerikanska och sovjetiska styrkor vid staden Torgau vid Elbe och Vita bussar försökte samtidigt att skaffa en triumf.

Idag i SvD publicerar Klas Åmark, professor i historia åter gamla data om att 20 000 fångar togs med Vita bussar till Sverige, varför? Skall de gamla triumfkorten skyddas på självaste fredsdagen? Är det inte dags för svenska historiker skriva en riktig Vit bok om de Vita bussarna och sluta med Vita lögner?
Den 25 april 1945 möttes amerikanska och sovjetiska styrkor vid staden Torgau vid Elbe, en händelse som fick stor symbolisk betydelse och visade att det Tredje riket nu var delat i två. Den första bilden från mötet mellan amerikanska och ryska trupper vid Elbe togs av krigskorrespondent Ann Stringer.


7 MAJ 1945 - FREDSDAGEN

Trumf eller trumfkort är ett begrepp inom kortspel och avser kort av en bestämd färg eller valör, vilka rangordnas högre än alla andra kort.

Den 25 april 1945 möttes amerikanska och sovjetiska styrkor vid staden Torgau vid Elbe, en händelse som fick stor symbolisk betydelse och visade att det Tredje riket nu var delat i två. Den första bilden från mötet mellan amerikanska och ryska trupper vid Elbe togs av krigskorrespondent Ann Stringer.
Det speciella var att det var då de Vita bussarna skulle skaffa Sverige en triumf som gav landet ett gott anseende efter kriget. De flyttade på fångarna mellan lägren åt SS och naturligtvis tog även en hel del (men inte 20 000 till det semineutrala Sverige. 

Den brittiske diplomaten Peter Tennant som var stationerad i Stockholm under kriget skrev: "De svenska humanitära insatserna under och efter kriget betydde mycket för att få bort den vanära landet hade fått under de akrobatiska övningarna i neutralitetspolitik."

Enligt svenska Röda Korset räddades totalt 15 345 fångar, och av dem var 7 795 skandinaver samt 7 550 från andra länder. Cirka 1 500 tysk-svenskar transporterades till Sverige.

I SvD publicerar Klas Åmark, professor i historia åter gamla data om att 20 000 fångar togs med Vita bussar till Sverige, varför? Skall de gamla triumfkorten skyddas på självaste fredsdagen? Är det inte dags för svenska historiker skriva en riktig Vit bok om de Vita bussarna och sluta med Vita lögner?

Klas Åmark borde veta bättre då han skrev Att bo granne med ondskan - standardverket om Sverige under andra världskriget, och vårt förhållande till Nazityskland, från tiden för Hitlers maktövertagande till Tysklands totala sammanbrott och freden i maj 1945.


Sunday, May 3, 2020

Różyczka na Czaplowiźnie - Kolonie i ferma Janusza Korczaka - 1922 - 1940.



Teren otrzymał nazwę "Różyczka", by upamiętnić zmarłą córkę darczyńcy Różę Cohn która była ofiarą szalejącej w Europie 1918 roku grypy Hiszpanki.



W czasie wojny w 1940 roku, dzięki pomocy i staraniom ówczesnego wójta Krupki zorganizowano dla dzieci ostatni ich pobyt na Czaplowiźnie. Wówczas przebywało w Różyczce około 300 dzieci. Po powrocie z kolonii czekała ich przeprowadzka do Getta Warszawskiego na ul. Chłodną 33.


Janusz Korczak (czwarty od lewej) w ośrodku dla dzieci polskich Towarzystwa Kolonii Letnich, Wilhelmówka 1908.
Korczak i kolonie
Korczak w latach 1900-1915 był aktywnym członkiem Towarzystwa Kolonii Letnich. W końcowej fazie studiów lekarskich rozpoczął pracę na koloniach. W 1904 i 1907 roku był zatrudniony jako wychowawca dzieci żydowskich w ośrodku wakacyjnym "Michałówka", ponadto pracował też, rok później, jako wychowawca podczas kolonii dla chłopców chrześcijańskich w "Wilhelmówce". Doświadczenia te stały się dla Korczaka podstawą późniejszej pracy pedagogicznej oraz zaowocowały dwiema książkami: "Mośki, Joski, Srule" (wydana w 1910) oraz "Józki, Jaśki i Franki" (wydana w 1911).

Od 1922 roku dzięki darowiźnie, otrzymanej od Maksymiliana Cohna i jego żonie Stanisławy, kolonie Domu Sierot na Krochmalnej mogły były organizowane w Gocławku a właściwie wg. mapy na Czaplowiźnie. Miejsce nazywano Różyczka.

Historia kolonii Różyczka
Kolonie były darowizną. Działka wraz z zabudowaniami we wsi Czaplowizna była prawdopodobnie podmiejskim majątkiem rodziny Cohn z Warszawy. Realność ta znajdowała się przy dawnej ulicy Klasztornej 1, obecnie Korkowej 135/137. Teren otrzymał nazwę "Różyczka", by upamiętnić zmarłą córkę darczyńcy Różę Cohn która była ofiarą szalejącej w Europie 1918 roku grypy Hiszpanki. 
Małżeństwo Cohn mieszkało w Warszawie, na ul. Senatorskiej 36. Tam również znajdowała się rodzinna firma Cohnów, m.in. Wytwórnia Artykułów Galwanotechnicznych oraz Dom agenturowo - handlowy.

Budynki na Czaplowiźnie zostały szybko przystosowane do potrzeb kolonijnych, i w latach 1922-1934 organizowane były tam turnusy kolonijne dla dzieci. Była to filia Domu Sierot. Początkowe kolonie to tylko letnie, później także w sezonie zimowo - wiosennym. Kolonie były stosunkowo blisko Warszawy, w pobliżu lasu. Dojazd możliwy był zarówno koleją do Wawra, jak i tramwajem do Gocławka. Dzieci dojeżdżając tramwajem do pętli pokonywały dalszą drogę pieszo - spacer do ośrodka był także dodatkową atrakcją dla miejskich dzieci. Na terenie Rozyczki zorganizowano internat i przedszkole. 


Początkowo w zaadoptowanym budynku mogła nocować setka dzieci. Były w nim dwie duże sale, jedna przeznaczona jako jadalnia i bawialnia, a druga do spania.

Początkowo w zaadoptowanym budynku mogła nocować setka dzieci. Były w nim dwie duże sale, jedna przeznaczona jako jadalnia i bawialnia, a druga do spania. W 1925 dobudowano drugi pawilon, który pomieścił trzydzieścioro dzieci. Obok nich na posesji znajdował się także mniejszy zimowy budynek z pięcioma pokojami.

W 1928 roku teren kolonii został skanalizowany. Dzięki temu urządzono pokój kąpielowy i ubikacje, a także pomieszczenie, w którym zamontowano brodzik i pompę, by po spacerze dzieci mogły umyć nogi. Oprócz czterech budynków o charakterze mieszkalnym na posesji znajdowały się także zabudowania gospodarcze.

Na działce znajdował się także domek zarządcy (pan Kocur), a także stajnia i obora. Jednym z pomysłów Janusza Korczaka było także prowadzenie fermy na Czaplowiznie. Praca na niej dawała dzieciom radość z kontaktu ze zwierzętami, których nie widziały na codzień w mieście. Zajmując się nimi, uczyły się także odpowiedzialności. Na terenie kolonii znajdował się również sad, ogród warzywny i owocowy. Przy uprawach i pielęgnacji roślin pomagały dzieci i byli wychowankowie.

Ciekawostką jest to, że od roku 1921 na terenie posesji ustawiony był także duży brezentowy namiot otrzymany od Amerykańskiego Czerwonego Krzyża, który spełniał rolę letniej sypialni. Namiot istniał również w latach 30-tych za czasów gdy mój ojciec był buristą a potem wychowawcą w Domu Sierot.

Od 1922 roku dzięki darowiźnie, otrzymanej od Maksymiliana Cohna i jego żonie Stanisławy, kolonie Domu Sierot na Krochmalnej mogły były organizowane w Gocławku a właściwie wg. mapy na Czaplowiźnie. Miejsce nazywano Różyczka.


Ciekawostką jest to, że od roku 1921 na terenie posesji ustawiony był także duży brezentowy namiot otrzymany od Amerykańskiego Czerwonego Krzyża, który spełniał rolę letniej sypialni. Namiot istniał również w latach 30-tych za czasów gdy mój ojciec był bursistą a potem wychowawcą w Domu Sierot (Pan Misza - z lewej strony w jasnej koszulce).



Zdjęcie, tzw pętla tramwajowa Gocławek. Końcowy przystanek tramwaju 24.
To tramwaj którym dzieci z Domu Sierot Korczaka przyjezdżały na kolonie Ró
życzka. Mój Tata opowiadał że potem się szło "przez łąki". Musze sprawdzic skąd ta 24-ka odchodziła, chyba gdzieś niedaleko hotelu Polonia ale może się mylę. To z internetu: Historia linii „24” rozpoczęła się 1 listopada 1925 roku, kiedy to otwarto nową linię tramwajową wzdłuż ul. Grochowskiej na Gocławek i którą to skierowano z Placu Trzech Krzyży przez Most Poniatowskiego i al. Zieleniecką tramwaje nowej linii. W 1929 roku linię na krótko podzielono na dwie: „24” i „24a”, przy czym linię „24” skrócono na Wiatraczną, jednak z tego pomysłu wkrótce zrezygnowano i linie ponownie połączono. W 1937 roku linię wydłużono wzdłuż Alej Jerozolimskich do Placu Starynkiewicza. Na takiej trasie linia dotrwała do wybuchu II wojny światowej, w 1940 roku linię „24” przywrócono do kursowania na trasie z Placu Starynkiewicza przez Most Poniatowskiego do Dworca Wschodniego.

Dzieci z Domu Sierot Korczaka przyjezdżały na kolonie Różyczka tramwajem. Ida Merżan i dzieci
Zdjęcie, tzw pętla tramwajowa Gocławek. Końcowy przystanek tramwaju 24.

Zdjęcie, tzw pętla tramwajowa Gocławek. Końcowy przystanek tramwaju 24.
To tramwaj którym dzieci z Domu Sierot Korczaka przyjezdżały na kolonie Różyczka. Pan Jakub i dzieci i pies. 


W 1937 roku linię 24 wydłużono wzdłuż Alej Jerozolimskich do Placu Starynkiewicza. Na takiej trasie linia dotrwała do wybuchu II wojny światowej.


Dzieci z Domu Sierot Korczaka jechały na kolonie Różyczka tramwajem.Tutaj opis Dorki z Małego Przegladu z powrotu do miasta.



Zajęcia na koloniach były podzielone. Był czas na naukę, obowiązki (dzieci podobnie jak w Domu Sierot miały dyżury w kuchni, starsze pomagały młodszym), ale i przyjemności (spacery do lasu czy gry zespołowe). Jeden dzień w tygodniu był wolnym zarówno dla dzieci jak i dla ich opiekunów.


Na kolonie przyjeżdżały tutaj między innymi dzieci z sierocińców na Krochmalnej 92 i Ogrodowej 27. W czasie turnusu zimowego uczęszczały do miejscowej szkoły. Dzięki pomocy i staraniom ówczesnego wójta Krupki w sezonie letnim 1940 zorganizowano dla dzieci ostatni ich pobyt na Czaplowiźnie. Wówczas przebywało tam około 300 dzieci.

W czasie wojny w 1940 roku, dzięki pomocy i staraniom ówczesnego wójta Krupki zorganizowano dla dzieci ostatni ich pobyt na Czaplowiźnie. Wówczas przebywało w Różyczce około 300 dzieci. Po powrocie z kolonii czekała ich przeprowadzka do Getta Warszawskiego na ul. Chłodną 33.

W czasie wojny w "Różyczce" odbywały się zebrania ruchu oporu. Po wojnie w zabudowaniach Różyczki działała Spółdzielnia Wód Gazowanych.

W latach sześćdziesiątych zabudowania zostały niestety rozebrane. W ich miejscu powstało osiedle mieszkaniowe oraz Ośrodek Sportu i Rekreacji dla dzieci i młodzieży "Syrenka". Właśnie na tym Osiedlu wśród owocowych drzewek, obok niewielkiej okrągłej fontanny znajduje się popiersie Janusza Korczaka. Pomnik dłuta Hanny Danilewicz został odsłonięty 20 czerwca 1979 roku.  Dodatkowo jako ukłon w stronę postaci Janusza Korczaka na Marysinie dwie ulice otrzymały następujące nazwy: Króla Maciusia oraz Starego Doktora.

Część materiałów i zdjęć dotyczących historii "Rozyczki" pochodzi z, książki "Wawer i jego osiedla " - praca zbiorowa pod redakcją J. Czerniawskiego.

Siedzą od lewej: Lejb (Arie) Buchner, Janusz Korczak, gospodyni Helena Fliederbaum, Chaskiel Bajn; stoją od lewej: Abram Perec, Szymon Korentajer oraz Zalman Wasercug.