Saturday, August 20, 2022

Synowie Pustyni i Szczenięta w Domu Sierot Korczaka czyli o członkach HaSzomer HaCair należących do grup: Kefrim (Szczenięta) i Benei midbar (Synowie Pustyni).

Gocławek - Działacze HaSzomer HaCair to Janusz Korczak i Arie Buchner (pierwszy z lewej koło Korczaka) z chustą i odznaką organizacji.


Szomrowcy to potoczna nazwa członków Ha-Szomer Ha-Cair.

Młody Czyn - Pismo Młodzieży Szomrowskiej pisze o Korczaku.

HaSzomer HaCair (hebr. הצעיר השומר„ ,Młody Strażnik”) to międzynarodowa żydowska organizacja młodzieżowa, część składowa Światowej Organizacji Syjonistycznej. Powstała w 1916 w Wiedniu z połączenia ruchu Ceirej Cijon (mającego charakter kółek samokształcenia z lekcjami hebrajskiego) oraz organizacji HaSzomer „Strażnik” o charakterze skautowym, opartej głównie o brytyjski model skautingu. W szesnastoosobowej grupie założycielskiej (światowej) HaSzomer HaCair znalazł się m.in. Janusz Korczak (Henryk Goldszmit).

W HaSzomer HaCair tak jak w każdej innej organizacji młodzieżowej, był podział wiekowy. Można wyodrębnić kilka grup:
  • Kefrim (Szczenięta) – od 11 do 13 lat;
  • Benei midbar (Synowie Pustyni) – od 14 do 17 lat;
  • Bogerim (Dojrzali) – powyżej 17 lat. Prawdopodobnie dzieci z Domu Sierot należały do grup: Kefrim (szczenięta) i Benei midbar (Synowie pustyni).
Wielu bursistów/wychowawców należało do Haszomer Hacair. Corocznie Dom Sierot brał udział w święcie Lag Baomer organizowanym przez Haszomer Hacair.

Josef Arnon (Józek Halpern - Halperin) bursista w Domu Sierot Korczaka był członkiem Haszomer Hacair we Lwowie, następnie w Warszawie.

Janusz Korczak w Michalinie. Lata 1938. Wykłady dla HaSzomer HaCair. Młodzież to chyba Benei midbar (Synowie Pustyni) – od 14 do 17 lat i Bogerim (Dojrzali) – powyżej 17 lat. Opis seminarium:
Do Michalina, pod Warszawa, zjechało się - 70-ciu miast Polski ponad 100 szomrow, którzy zabrali się do intensywnej pracy nad pogłebianiem swej wiedzy i zacementowaniem wiary w przyszłosc odbudowy Palestyny. Zjechali się na seminarium kierowników organizacji młodzieży “Haszomer Hacair". Zebrali się szomrzy z Wołynia, Wileńszczyzny, Małopolski, i Polesia, aby zdobytą wiedzą dzielić się następnie po wsiach i miasteczkach z młodszymi braćmi szomrami (achim). Rzeczywistość jest ciemna więc płoną wśród nocy ogniska wiary gromady młodzieży. A oto hora. łączą się ręce, nogi w jeden harmonijny, nie przerwany taniec... Pobudka o Świcie rozpoczyna się w obozie życie.. Po gimnastyce i uroczystym „otwarciu dnia" śpiewem zasiadają wszyscy do skromnego śniadania.


Wielu bursistów/wychowawców należało do Haszomer Hacair. Corocznie Dom Sierot brał udział w swiecie Lag Baomer organizowanym przez Haszomer Hacair.
Josef Arnon (Józek Halpern - Halperin) bursista w Domu Sierot Korczaka był członkiem Haszomer Hacair we Lwowie, następnie w Warszawie

Synowie Pustyni i Szczenięta w Domu Sierot Korczaka czyli o członkach Haszomer Hacair należących do grup: Kefrim (szczenięta) i Benei midbar (Synowie pustyni).




W ostatnim numerze pisma Mały Przegląd który ukazał się 1 września 1939 roku w dniu wybuchu wojny nie ma słowa o wojnie. Jest natomiast artykuł o obozie szomrowskim i o koloniach letnich.


W ostatnim numerze pisma Mały Przegląd który ukazał się 1 września 1939 roku w dniu wybuchu wojny nie ma słowa o wojnie. Jest natomiast artykuł o obozie szomrowskim i o koloniach letnich.

„Mosty“ – miesięcznik Ha-Szomer ha-Cair wydawany od września 1946 do lipca 1948 w Łodzi.  Na łamach „Mostów“ zamieszczano artykuły programowe, m.in. dotyczące sytuacji w światowym ruchu syjonistycznym, programu budowy państwa żydowskiego w Palestynie, metod wychowawczych oraz reportaże na temat sytuacji społeczności Żydowskiej w Polsce. Po zjednoczeniu Poalej Syjon i Ha-Szomer ha-Cair od 5 lipca 1949 kontynuowane jako „Mosty-Nasze Słowo“. Tutaj Mosty ze stycznia 1947 roku z ilustracją pokazującą Alyiah Beth z Europy.


„Mosty“ – miesięcznik Ha-Szomer ha-Cair wydawany od września 1946 do lipca 1948 w Łodzi.  Na łamach „Mostów“ zamieszczano artykuły programowe, m.in. dotyczące sytuacji w światowym ruchu syjonistycznym, programu budowy państwa żydowskiego w Palestynie, metod wychowawczych oraz reportaże na temat sytuacji społeczności Żydowskiej w Polsce. 

Friday, August 19, 2022

Podobno Korczak był również pisarzem... Błędnie przypisano także lokalizację zdjęcia - tzw. Sali rekreacyjnej Domu Sierot Korczaka do Getta Warszawskiego. Ta Poczta Polska!

W prawym górnym rogu znaczek. Podobizna byłego Władysława Gomułki, byłego sekretarza KC PZPR? Ta fizjonomia niczym nie przypominająca Korczaka zrobiona w zabawowych, reklamowych kolorach zamiast upamiętnienia 80. rocznicy śmierci Korczaka, wychowawców i 239 dzieci! Straszny i niesmaczny wybór szczególnie że Gomułka był odpowiedzialny za tzw. fale anysemityzmu panstwowego w latach 60-tych

Błędnie przypisano lokalizację zdjęcia - tzw. Sali rekreacyjnej Domu Sierot do Getta Warszawskiego bowiem fotografię zrobiono w kwietniu 1940 roku. Dopiero 12 października 1940 r., podczas święta Jom Kipur, gubernator dystryktu warszawskiego Ludwig Fischer podpisał rozporządzenie o utworzeniu w Warszawie getta. Budynek Krochmalna 92 nigdy nie był na terenie Getta Warszawskiego (szczególnie przed jego utworzeniem). Kartkę o wymiarach 148 x 105 mm wydrukowano jednostronnie, techniką offsetową, na kartonie białym, w nakładzie 5 000 sztuk. Fotografia ukazuje skan przykładowego waloru.

Ciekawe jest to że Żydowski Instytut Historyczny opisuje to zdjęcie jako zrobione w kwietniu 1940 roku.

Ciekawe jest to że Żydowski Instytut Historyczny opisuje to zdjęcie jako zrobione w kwietniu 1940 roku.

W dolnym lewym rogu...Błędnie przypisano lokalizację zdjęcia - tzw. Sali rekreacyjnej Domu Sierot do Getta Warszawskiego bowiem fotografię zrobiono w kwietniu 1940 roku (zobacz tekst, lewy dolny róg). Dopiero 12 października 1940 r., podczas święta Jom Kipur, gubernator dystryktu warszawskiego Ludwig Fischer podpisał rozporządzenie o utworzeniu w Warszawie getta.

Budynek Krochmalna 92 nigdy nie był na terenie Getta Warszawskiego (szczególnie przed jego utworzeniem).

Dom Sierot musiał się na teren getta przenieść pół roku później, na ul. Chłodną 33, opuszczając swój budynek na Krochmalnej 92 albowiem budynek ten był poza granicami Getta.

Przeniesienie Domu Sierot z Krochmalnej do getta nastąpiło przypuszczalnie w ostatnich dwóch dniach października lub na początku listopada 1940 roku (wg. mnie trwało to kilka dni). Nowy lokal, szkoła przy ulicy Chłodnej 33, był mniejszy i nieprzystosowany do potrzeb zakładu opiekuńczego dla dzieci.

W dniu 21 października 1941 roku (rok po utworzeniu Getta) Niemcy wydali zarządzenie o zacieśnieniu granic getta. Dom Sierot z ul. Chłodnej 33 przeniesiono wtedy do gmachu Towarzystwa Wzajemnej Pomocy Pracowników Handlowych i Przemysłowych przy ulicy Siennej 16/Śliskiej 9. Z tego miejsca Korczak, dziesięcioro wychowawców i 239 dzieci, zostali dnia 5 sierpnia 1942 wypędzeni na Umschlagplatz, skąd zostali przewiezieni do obozu zagłady w Treblince, gdzie zginęli uduszeni gazem.


Wikipedia i Korczakianum - Muzeum Historyczne opisują zdjęcie - maj 1940.


W dolnym lewym rogu
JANUSZ KORCZAK
WYBITNY PEDAGOG
LEKARZ, SPOŁECZNIK


Podobno Korczak był również pisarzem... (sarkazm) czyli brakuje: PISARZ.

A ma Poczta Polska do konsultacji Korczakianum w Muzeum Historycznym Warszawy.


W dolnym lewym rogu
JANUSZ KORCZAK
-WYBITNY PEDAGOG
LEKARZ, SPOŁECZNIK

Podobno Korczak był również pisarzem... czyli brakuje: 
PISARZ.

W prawym górnym rogu znaczek. Podobizna byłego Władysława Gomułki, byłego sekretarza KC PZPR? Ta fizjonomia niczym nie przypominająca Korczaka zrobiona w zabawowych, reklamowych kolorach zamiast upamiętnienia 80. rocznicy śmierci Korczaka, wychowawców i 239 dzieci!  Straszny i niesmaczny wybór, szczególnie że Gomułka był odpowiedzialny za tzw. fale anysemityzmu panstwowego w latach 60-tych

W prawym górnym rogu znaczek. Podobizna byłego Władysława Gomułki, byłego sekretarza KC PZPR? Ta fizjonomia niczym nie przypominająca Korczaka zrobiona w zabawowych, reklamowych kolorach zamiast upamiętnienia 80. rocznicy śmierci Korczaka, wychowawców i 239 dzieci! Straszny i niesmaczny wybór szczególnie że Gomułka był odpowiedzialny za tzw. fale anysemityzmu panstwowego w latach 60-tych


Przeniesienie Domu Sierot z Krochmalnej do getta nastąpiło przypuszczalnie w ostatnich dwóch dniach października lub na początku listopada 1940 roku. Nowy lokal, szkoła przy ulicy Chłodnej 33, był mniejszy, nieprzystosowany do potrzeb zakładu opiekuńczego dla dzieci.

Przeniesienie Domu Sierot z Krochmalnej do getta nastąpiło przypuszczalnie w ostatnich dwóch dniach października lub na początku listopada 1940 roku. Nowy lokal, szkoła przy ulicy Chłodnej 33, był mniejszy, nieprzystosowany do potrzeb zakładu opiekuńczego dla dzieci.

  1. "Dzieci ulicy", 1901
  2. "Koszałki opałki", Warszawa 1905
  3. "Dziecko salonu", Warszawa 1906
  4. "Szkoła życia" (w "Społeczeństwie"), 1908
  5. "Mośki, Joski i Srule", 1910
  6. "Józki, Jaśki i Franki", 1911
  7. "Sława" (opowiadania), 1912
  8. "Bobo" ("Bobo", "Spowiedź motyla", "Feralny tydzień"), 1914
  9. "Momenty wychowawcze", 1919
  10. "Jak kochać dziecko", t. 1, 1920
  11. "Jak kochać dziecko", t. 2, 1921
  12. "O gazetce szkolnej", 1921
  13. Wstęp do Jędrzeja Śniadeckiego: "Rozprawa o fizycznym wychowaniu dzieci", 1922
  14. "Sam na sam z Bogiem" ("Modlitwy ludzi, którzy się nie modlą"), 1922
  15. "Kiedy znów będę mały", 1925
  16. "Bankructwo małego Dżeka", 1926
  17. "Bezwstydnie krótkie", 1926
  18. "Król Maciuś Pierwszy", 1928
  19. "Prawo dziecka do szacunku", 1929
  20. "Prawidła życia", 1930
  21. "Senat szaleńców", 1930
  22. "Król Maciuś na wyspie bezludnej", 1931
  23. "Kajtuś Czarodziej", 1934
  24. "Uparty chłopiec" (O Ludwiku Pasteurze), 1938
  25. "Ludzie są dobrzy", 1938
  26. "Trzy wyprawy Herszka", 1938
  27. "Refleksje", 1938
  28. "Pedagogika żartobliwa", 1939

Orócz tego że Korczak był autorem w/w książek był autorem 1400 tekstów drukowanych w blisko 100 pismach.


LIST Do Poczty Polskiej

Witam,

Chodzi o kartkę o wymiarach 148 x 105 mm wydrukowaną jednostronnie, techniką offsetową, na kartonie białym, w nakładzie 5 000 sztuk.  Kartkę wydala Poczta Polska wg. tekstu na 80. rocznicę śmierci Janusza Korczaka, która przypada 5 sierpnia.

Zamiast upamiętnienia 80. rocznicę śmierci Korczaka, wychowawców i 239 dzieci, kartka pokazuje przykładowe niechlujstwo ze strony Poczty Polskiej.
Dlaczego? Poczcie Polskiej udało sie w tym krótkim tekście na tej pocztówce pamiątkowej podać wiele nieścisłości i jednocześnie nie podać waznych faktów.

W dolnym lewym rogu karty pocztówkowej, błędnie przypisano lokalizację zdjęcia - tzw. Sali Rekreacyjnej Domu Sierot. Przypisano do Getta Warszawskiego. Błędnie, bowiem fotografię która Poczta zamieściła zrobiono w kwietniu 1940 roku na ulicy Krochmalnej 92. M.in. dlatego ulica Krochmalna 92 i Sala Rekreacyjna ma sie rozumieć nigdy nie była na terenie Getta.

Getto Warszawskie powstało dopiero 6 miesiecy po zrobieniu fotografii czyli 12 października 1940 r., podczas święta Jom Kipur gdy gubernator dystryktu warszawskiego Ludwig Fischer podpisał rozporządzenie o utworzeniu w Warszawie getta. Zdjęcie było zrobione wg. mnie w kwietniu, w.g. Wikipedii w maju 1940 roku tak ze budynek Krochmalna 92 nigdy nie był na terenie Getta Warszawskiego, szczególnie na pół roku przed jego utworzeniem. Dom Sierot musiał się na teren getta przenieść pół roku pózniej (pazdziernik-listopad 1940), na ul. Chłodną 33, opuszczając swój budynek na Krochmalnej 92 tylko dlatego ze był to budynek poza granicami Getta.

Przeniesienie Domu Sierot z Krochmalnej do getta nastąpiło przypuszczalnie w ostatnich dwóch dniach października lub na początku listopada 1940 roku (wg. mnie trwało to kilka dni). Nowy lokal, szkoła przy ulicy Chłodnej 33, był mniejszy i nieprzystosowany do potrzeb zakładu opiekuńczego dla dzieci.

W dniu 21 października 1941 roku (rok po utworzeniu Getta) Niemcy wydali nowe zarządzenie, tym razem o zacieśnieniu granic getta. Dom Sierot z ul. Chłodnej 33 przeniesiono wtedy do gmachu Towarzystwa Wzajemnej Pomocy Pracowników Handlowych i Przemysłowych przy ulicy Siennej 16/Śliskiej 9. Z tego miejsca Korczak, dziesięcioro wychowawców i 239 dzieci, zostali dnia 5 sierpnia 1942 wypędzeni na Umschlagplatz, skąd zostali przewiezieni do obozu zagłady w Treblince, gdzie zginęli uduszeni gazem.

Najbardziej szokujące jest jednak ze Poczta Polska nie pamiętała ze Korczak był pisarzem. Król Maciuś Pierwszy został przetłumaczony na trzydzieści języków i był kilkakrotnie ekranizowany. To samo dotyczy dzieł pedagogicznych Korczaka.

A w dolnym lewym rogu kartki pocztowej jest napis:
JANUSZ KORCZAK
WYBITNY PEDAGOG
LEKARZ, SPOŁECZNIK

Janusz Korczak był również a właściwie najbardziej znany bo był pisarzem... czyli brakuje:
PISARZ.


W prawym górnym rogu znaczek.
Podobizna przypominająca Władysława Gomułke, byłego sekretarza KC PZPR? Fizjonomia niczym nie przypominająca Korczaka zrobiona w zabawowych, reklamowych kolorach zamiast upamiętnienia 80. rocznicy śmierci Korczaka, wychowawców i 239 dzieci! Straszny i niesmaczny wybór!

Wg. mnie ta kartka pocztowa powinna byc natychmiast wycofana z obiegu i po korekturze na nowo wydrukowana. Szwedzki Komitet Korczakowski którego mam zaszczyt byc przewodniczącym chętnie pokryje koszta. Oczywiscie bez fizjonomii Władysława Gomułki jako znaczek.

Poczta Polska powinna w sprawach zwiazanych z Korczakiem i Domem Sierot kontaktować sie z działem Korczakianum w Muzeum Historycznym Warszawy.

Roman Romuald Wasserman Wroblewski
Professor Emeritus

Sztokholm, Sweden




Odpowiedz:


Drogi Kliencie,

dziękujemy, że napisałeś – potwierdzamy zarejestrowanie Twojej wiadomości w naszym systemie. Uprzejmie informujemy, że po zapoznaniu się z nadesłanym zgłoszeniem, nasi pracownicy udzielą odpowiedzi.

Ta wiadomość jest automatyczna, dlatego na nią nie odpowiadaj.

 

Łączymy wyrazy szacunku

 

Zespół Doradców Klienta

Dział Obsługi Klienta i Wsparcia Sprzedaży Contact Center Centrum Poczta Polska S.A.

 

Infolinia: 801 333 444 z telefonów stacjonarnych (opłata wg cennika operatora)

lub (+48) 438 420 600 z telefonów komórkowych oraz z telefonów stacjonarnych krajowych i zagranicznych (opłata wg cennika operatora)

Infolinia czynna od poniedziałku do piątku w godz. 8:00 – 20:00

                                                                                          


Thursday, August 18, 2022

Korczaks and Pani Stefas applications for permit to immigrate are probably in the Israel State Archives in Jerusalem*.


There are two letters** from the General Secretary of Kibbutz Ein Harod to the Jewish Agency for Palestine (Sochnut), regarding Janusz Korczak´s (Henryk Goldszmit) and Stefa Wilczynska's immigration to Mandate Palestine. Below are two handwritten original documents in Hebrew

Stefania "Stefa" Wilczynska visited Eretz Israel (Mandate Palestine) twice before deciding to make her life there, and on her third visit, she probably, officially immigrated, living for a year and a half at Kibbutz Ein Harod.

Also, Janusz Korczak decided and planned to immigrate as well in 1939.

In late April 1939 Stefa returned to Poland and the outbreak of WWII stopped her return and also Korczak´s plans to leave Poland in September-October 1939.

Both returned to work at the orphanage Dom Sierot.

On August 5th, 1942, Korczak, Stefa, and numerous educators went with 239 orphanage children to their deaths in the Treblinka extermination camp.


*  Israel State Archives is the national archive of Israel, located in Jerusalem.
** Ghetto Fighters House Archives


Researchers, please mark that there is another Stefanja Wilczynska in the Israel State Archives. She survived the war and was in the UNRRA camp after the war waiting to re-enter Eretz Israel.



Wednesday, August 17, 2022

KROCH-FILM - Trzy studia filmowe na Krochmalnej 92 czyli kinematografia w Domu Sierot Korczaka - Prezes‎ ‎wszystkich‎ ‎spółek filmowych, ‎wynalazca‎ Szlojme - ‎Łysy‎ ‎graj‎ ‎albo‎ ‎forsę‎ ‎daj!

 

Jak odbywała się produkcja klisz w Domu Sierot. W Małym Przeglądzie z 29 kwietnia 1932 czytamy:
Brat panny Ady ma aparat fotograficzny. Poprosiliśmy pannę Adę o szkło i Panna Ada przyniosła nam od brata stłuczone klisze fotograficzne. Trzeba bylo na niem coś narysować. W czytance polskiej znalazłem obrazek z napisem: „Dziewczynka karmi ptaszki przez okienko". Nałożyłem czyste szkło na obrazek i obrysowałem piórem, jakbym kalkował. To była pierwsza klisza. Druga: „Orzeł dusi kurę" (narysował Karolek). Trzecia klisza: „Wodnica siedzi na kamieniu sam przerysowałem z Bajarza Polskiego.

Szlomo Nadel ze szklanych negatywów od Pana Edka (Poznanskiego) robił pierwsze przezrocza. Najpierw zmywałem emulsje, opowiadał a potem coś kopiowałem na szkle, często jakiś obrazek z książki.





Kiedyś rozmawiałem z wychowankiem Domu Sierot Szlomo Nadel na temat materiałów fotograficznych. Szlomo był zawodowym fotografem i miał w Ramle, w Izraelu pracownię i sklep fotograficzny. Opowiedziałem mu że podczas moich studiów doktoranckich używałem starodawnego mikroskopu elektronowego w którym były szklane negatywy. Oprócz tego że trzeba je było indywidualnie numerować miękkim ołówkiem to były ciężkie i mój zbiór negatywów ważył po kilku miesiącach wiele kilo. Gdy to Szlomo usłyszał wyczułem jakąś radosną nutę w jego głosie! Oj, właśnie takich negatywów używaliśmy do projekcji w Domu Sierot. Opowiedział o seansach "filmowych" w Domu Sierot i o tym że on sam skonstruował rzutnik i sam ze szklanych negatywów od pana Edka (Poznanskiego) robił pierwsze przezrocza. Najpierw zmywałem emulsje, opowiadał Szlomo Nadel (Schloym'e nazywany w artykule MP) a potem coś kopiowałem na szkle, często jakiś obrazek z książki. 

Byłem zdumiony gdy po wielu latach znalazłem opis jego i innych dzieci działalności w Małym Przeglądzie z 29 kwietnia 1932. Opis na pierwszej stronie gazety pt. Własne Kino. Tak, istniały aż trzy "studia filmowe" w Domu Sierot Korczaka na Krochmalnej 92. Według reportażu w Małym Przeglądzie "Prezesem‎ ‎wszystkich‎ ‎spółek jest‎ ‎wynalazca‎ ‎"Schloym'e" - Szlomo.‎ ‎
Dalej czytamy: "Najliczniejszą spółką jest firma „Kroch-film", która zrobiła kosztem 50 groszy i siedmiu pociętych palców największy aparat, i ma, jak twierdzi kierownik Szymek - pierwszorzędne obrazy.
Druga spółka, "Jakób - film - cyn" ma już własny aparat i 24 klisze. Są to obrazki z podręczników: królowie i wodzowie, Indianie, ptaki i zwierzęta. Oprócz tego narysowano strzałę i napisy: I akt", „Il akt" itp. Wspólnicy mówią, że wkrótce zrobią jeszcze kilka aparatów i cały film na kliszach szklanych."


Wynalazca Szlomo Nadal (Schloyme) opowiada w‎ ‎jaki‎ ‎sposób‎ ‎zrobił‎ ‎swój‎ ‎wynalazek: - W szkole - mówi Schloyme wyświetlano przeźrocza o roślinach. Ten aparat zawsze mnie interesował. Chciałem mu się przyjrzeć, ale zaledwie. zbliżyłem się, chłopcy krzyknęli: - Odejdź - stłuczesz - Powiem Panu!
Dopiero na pauzie kiedy wszyscy wyszli z klasy, zostałem i zbadałem go. Podczas wyświetlania, usiadłem na pierwszej ławce i patrzałem, jak wsuwano i wyjmowano klisze. Zauważyłem, że silne światło przechodzi przez klisze, później przez szkło powiększające, i - obraz pada na ścianę. Już wiedziałem. Powiedziałem Karolowi i Sorce że trzeba zrobić kino.

Producenci filmowi w Domu Sierot byli zachwyceni podczas seansów w małym pokoju na parterze Domu Sierot: "Widzowie‎ ‎zaczęli‎ ‎krzyczeć: —‎ ‎Łysy‎ ‎graj‎ ‎albo‎ ‎forsę‎ ‎daj! —‎ ‎zupełnie,‎ ‎jak‎ ‎w‎ ‎prawdziwem kinie." 

W następnych tygodniach przybyło dużo świetnych klisz: "Muszę trochę porozmawiać", "Oj - oj kolej mi uciekła!" i "Już nigdy nie będę!"

Dzieci z Domu Sierot chodziły często do kina. Trzeba pamiętać że do połowy lat 30-tych dominował w Polsce film niemy. Podczas seansu najczęściej pojedynczy muzyk improwizował lub grał utwory ze swojego repertuaru. Gdy muzyka cichła lub kończyła się przed końcem projekcji protestowano gwałtownie, tupano nogami i krzyczano "Łysy‎ ‎graj‎ ‎albo‎ ‎forsę‎ ‎daj!". Grający w kinach to byli ludzie o bardzo różnych umiejętnościach i możliwościach. Zawodowi muzycy, zapaleni amatorzy, studenci konserwatoriów. Używano również płyt gramofonowych.

Jak odbywała się produkcja klisz w Domu Sierot.
W Małym Przeglądzie z 29 kwietnia 1932 czytamy:
Brat panny Ady ma aparat fotograficzny. Poprosiliśmy pannę Adę o szkło i Panna Ada przyniosła nam od brata stłuczone klisze fotograficzne. Trzeba bylo na niem coś narysować. W czytance polskiej znalazłem obrazek z napisem: „Dziewczynka karmi ptaszki przez okienko". Nałożyłem czyste szkło na obrazek i obrysowałem piórem, jakbym kalkował. To była pierwsza klisza. Druga: „Orzeł dusi kurę" (narysował Karolek). Trzecia klisza: „Wodnica siedzi na kamieniu sam przerysowałem z Bajarza Polskiego.



Korczak dnia 23 maja 1937 i 2 sierpnia 1939 roku - Uwierzcie że ja chcę do Palestyny (Erec Israel)! - Cicho, pusto, uboga, jakby bezdomnie pisze w ostatnim liście.

 

 Korczak dnia 23 maja 1937 - Uwierzcie że ja chcę do Palestyny!

Korczak dnia 23 maja 1937 - Uwierzcie że ja chcę do Palestyny


List ten jest odpowiedzią na trzy Wasze listy z Ein Harodu.

Wyjeżdżając w roku zeszłym powiedziałem:

Za trzecim powrotem muszę tyle mówić po hebrajsku żeby móc się porozumieć. Więc za dwa lata?...(1939 r.).

...Bardzo potrzebne mi Wasze gwiazdy i Wasze dzieci. Każdy zakątek świata ma swoich 3 000 lat, ale historia Palestyny (Erec Israel) inaczej związana z dziejami ludzkości.

Pragnę, byście uwierzyli, że chce ale nie wolno mi przyjechać by stać się ciężarem. Dosyć macie kamieni na polach Waszej pracy i życia.


W 1939 roku Korczak ponownie zabiegał o wyjazd do Palestyny, planując to na wrzesien lub październik, o ile dopisze gotówka. Wysłał listy do swoich przyjaciół i znajomych w Palestynie, m.in. do Sabiny Damm, byłej praktykantki Domu Sierot, z prośbą o załatwienie taniego lokum do zamieszkania w Jerozolimie. Pisze Korczak w liście z 2 sierpnia 1939 roku „izba lub kąt w izbie w starego typu chederze”. Pragnął napisać tam drugą część Religii dziecka.
List nie dotarł jednak do adresata i wrócił z adnotacją: „Zwraca się z powodu przerwania komunikacji między Palestyną a Polską”. Tak więc marzenie Korczaka, by na stare lata osiąść w Palestynie, nie ziściło się tej tragicznej jesieni. Wybuch wojny we 1939 roku uniemożliwił emigrację Korczaka.
Jednocześnie Sabina Damm w liście z dnia 2 września 1939 roku pisała do Korczaka: „Szanowny Panie Doktorze, […] oczekuję chwili tej, będzie to świętem dla mnie […] chętnie i ze świętem w sercu spełnię”



Cicho, pusto, ubogo, jakby bezdomnie pisze Korczak w ostatnim liście który dotarł do Sabiny Damm



Cicho, pusto, ubogo, jakby bezdomnie pisze Korczak w ostatnim liście który dotarł do Sabiny Damm

Tuesday, August 16, 2022

Janusz Korczak, Pan Misza i Nr. 56 "O Pani Wosi Wolańskiej" - Broniła zaczepianych przez polskie dzieci z Woli wychowanków Domu Sierot wracających ze szkół. Pralnia i kotłownia na Krochmalnej 92.

18‎ ‎listopada (1917).‎ ‎W‎ ‎całej‎ ‎Polsce‎ ‎rozszalała‎ ‎się‎ ‎epidemja‎ ‎tyfusowa.‎ ‎Nie‎ ‎ominęła‎ ‎Warszawy‎ ‎i‎ ‎zakradła‎ ‎się także‎ ‎do‎ ‎naszego‎ ‎cichego‎ ‎domu. Pierwsza‎ ‎ofiarą‎ ‎tej‎ ‎strasznej‎ ‎choroby‎ ‎był‎ ‎Fryc,‎ ‎a teraz‎ ‎choruje‎ ‎jedno‎ ‎dziecko‎ ‎po‎ ‎drugiem. P.‎ ‎Esterka‎ ‎chodzi,‎ ‎jak‎ ‎bez‎ ‎głowy.‎ ‎Krząta‎ ‎się‎ ‎koło chorych‎ ‎i‎ ‎drży‎ ‎o‎ ‎zdrowych‎ ‎aby‎ ‎się‎ ‎me:zabili..
W‎ ‎nieszczęściu‎ ‎poznać‎ ‎przyjaciela.‎ ‎Pani‎ ‎Wosia z‎ ‎narażeniem‎ ‎własnego‎ ‎życia‎ ‎przenosi‎ ‎na ręku każde
chore‎ ‎dziecko‎ ‎do szpitala. Wzruszające jest przywiązanie tej gojki do żydowskich dzieci, jakby sama była wychowanką - tak dzieli z nami nieszczęścia‎ tej okropnej‎ ‎wojny. Ale‎ ‎nadewszystko‎ ‎podziwiamy‎ ‎jej siłę.‎ ‎Przerzuca‎ ‎sobie dziecko ‎przez‎ ‎ramię,‎ ‎niby‎ ‎wór z kaszą i maszeruje przez ulice aż‎ do szpitala im. Karola i Marji.
Nie zwraca‎ ‎uwagi,‎ ‎że‎ ‎jej‎ ‎dziecko‎ ‎chucha‎ ‎w‎ ‎szyj‎ę, ‎ani‎ ‎na‎ ‎zdziwione‎ ‎spojrzenia‎ ‎przechodniów.‎ ‎To wojna.‎ ‎Wszystko‎ ‎wypada‎ ‎i‎ ‎wszystko‎ ‎trzeba robić.‎ ‎1‎ ‎stycznia‎ ‎1918‎ ‎r.‎ ‎Dziś‎ ‎Nowy‎ ‎Rok.‎ ‎Rok 1918.




Gdy powstał Dom Sierot na Krochmalnej 92, zatrudniono tam tylko trzy dorosłe osoby: stróża/palacza, kucharkę i praczkę, ponadto pracowało tam 2 wychowawców. Większość prac dzieci wykonywały samodzielnie. 

Najczęsciej jest opisywany palacz, Pan Piotr Zalewski a o kucharce i praczce wiemy bardzo mało. Wiadome jest ze cala trójka niejednokrotnie uczestniczyła w różnego rodzaju zebraniach w Domu Sierot a w Dzien Kucharki dzieci same przygotowywaly posilki.

O kucharce wspominał Pan Misza i nie wiedzial jak ona naprawdę ma na imię, mówił do niej per - Pani Wosia. Opowiadał że często, wspólnie, bronili dzieci z Domu Sierot przed napastnikami na ulicach w pobliżu Domu Sierot. Byli w jakiś tam sposób zgrani, opowiadał, ale w jaki sposób, zapomniałem się zapytać. Pani Wosia umarła po tym jak Dom Sierot był zmuszony przeprowadzić się do Getta, lata 1940-1942.

W dokumentach ocalonych przez Pana Miszę 5 sierpnia 1942 roku, Janusz Korczak pisze wspomnienie "Pani Wosia" po śmierci dawnej praczki sierocińca przy Krochmalnej. 

Pani Wosia
"Żydowska praczka", "szabesgojka", to był ktoś stojący najniżej, jak można: wśród Żydówek praczek nie było wcale, nawet żebracy oddawali do prania bieliznę gojkom. Pani Wosia sama była sierotą, wychowaną w internacie, została praczką - i kochała swoją pracę i dzieci... Trzeba byłoby gruba ksiazke napisac o pracowitej, bohaterskiej kobiecie , o matce ofiarnej i wiernej zonie - o najpewniejszej i najblizszej towarzyszce."

Pani Stefa pisała o pani Wolańskiej w siódmym liście z Ein Harodu opublikowanym w Małym Przeglądzie: 
Raz znaleźli tu (w kibucu Ein Harod) chłopcy przemoczonego, młodego orła z chorą nogą, a raz po deszczu rannego jastrzębia. Miałaby trudną robotę nasza doktorka znalezionych ptaków, pani Wolańska.

Pani Stefa nawiązywała do pani Wolańskiej również w ósmym liście z Ein Harodu opublikowanym w Małym Przeglądzie: 
Na internecie czytamy o "Wosi" Wolańskiej: Praczka, przez wiele lat pracująca w sierocińcu przy Krochmalnej. Była oddana, pomocna, dziewczęta i chłopcy przychodzili jej się zwierzać do pralni. Była zapraszana jako doradca na posiedzenia personelu Domu Sierot.

Wychowana w internacie sierota, podjęła się najbardziej - również wśród Żydów - pogardzanej pracy. Wg. Korczaka, kochała ją i kochała żydowskie dzieci. Nie robiła różnicy między nimi a dwójką własnych. Sama nosiła chore na tyfus sieroty do szpitala. Broniła zaczepianych przez uliczników sierot przed napastnikami. Korczak proponował jej pożyczkę: żeby mogła zmienić zawód na stare lata, miała własny interes - odmówiła. Czasem brała coś sobie z bielizny sierocińca, bo była także jej własnością. Nie była nieuczciwa - w potrzebie zawsze ta wzięta rzecz się znajdowała. Korczak darzył ją najgłębszym szacunkiem.


W Małym Przeglądzie z 4 października 1935* opisana jest Pani Wosia jako prawdziwa bohaterka opiekująca się‎ z narażeniem życia dziećmi z Domu Sierot chorymi na tyfus plamisty (mając sama dwoje własnych dzieci). Opis Pani Wosi pochodzi z pamiętnika dziewczynki z Domu Sierot pisanym w 1917-1918 roku.

18‎ ‎listopada (1917).‎ ‎W‎ ‎całej‎ ‎Polsce‎ ‎rozszalała‎ ‎się‎ ‎epidemja‎ ‎tyfusowa.‎ ‎Nie‎ ‎ominęła‎ ‎Warszawy‎ ‎i‎ ‎zakradła‎ ‎się także‎ ‎do‎ ‎naszego‎ ‎cichego‎ ‎domu. Pierwsza‎ ‎ofiarą‎ ‎tej‎ ‎strasznej‎ ‎choroby‎ ‎był‎ ‎Fryc,‎ ‎a teraz‎ ‎choruje‎ ‎jedno‎ ‎dziecko‎ ‎po‎ ‎drugiem. P.‎ ‎Esterka‎ ‎chodzi,‎ ‎jak‎ ‎bez‎ ‎głowy.‎ ‎Krząta‎ ‎się‎ ‎koło chorych‎ ‎i‎ ‎drży‎ ‎o‎ ‎zdrowych‎ ‎aby‎ ‎się‎ ‎me:zabili..
    W‎ ‎nieszczęściu‎ ‎poznać‎ ‎przyjaciela.‎ ‎Pani‎ ‎Wosia z‎ ‎narażeniem‎ ‎własnego‎ ‎życia‎ ‎przenosi‎ ‎na ręku każde chore‎ ‎dziecko‎ ‎do szpitala.  Wzruszające jest przywiązanie tej gojki do żydowskich dzieci, jakby sama była wychowanką - tak dzieli z nami nieszczęścia‎ tej okropnej‎ ‎wojny. Ale‎ ‎nadewszystko‎ ‎podziwiamy‎ ‎jej siłę.‎ ‎Przerzuca‎ ‎sobie dziecko ‎przez‎ ‎ramię,‎ ‎niby‎ ‎wór z kaszą i maszeruje przez ulice aż‎ do szpitala im. Karola i Marji.
    Nie zwraca‎ ‎uwagi,‎ ‎że‎ ‎jej‎ ‎dziecko‎ ‎chucha‎ ‎w‎ ‎szyj‎ę, ‎ani‎ ‎na‎ ‎zdziwione‎ ‎spojrzenia‎ ‎przechodniów.‎ ‎To wojna.‎ ‎Wszystko‎ ‎wypada‎ ‎i‎ ‎wszystko‎ ‎trzeba robić.‎ ‎1‎ ‎stycznia‎ ‎1918‎ ‎r.‎ ‎Dziś‎ ‎Nowy‎ ‎Rok.‎ ‎Rok 1918.


15‎ ‎października (1917):‎ ‎Okropność!‎ ‎Co‎ ‎za‎ ‎fatalny‎ ‎piątek!
Zaczęło‎ ‎się‎ ‎odrazu‎ ‎źle.‎ ‎Usiedliśmy,‎ ‎jak‎ ‎zwykle do‎ ‎stołu‎ ‎o‎ ‎4-ej,‎ ‎a‎ ‎pięć‎ ‎po‎ ‎czwartej‎ ‎jeszcze‎ ‎nie‎ ‎pojawiły‎ ‎się‎ ‎kotły‎ ‎na‎ ‎sali.‎ ‎Dyżurni‎ ‎zaglądali‎ ‎do‎ ‎windy,‎ ‎pukali,‎ ‎dzwonili,‎ ‎ale‎ ‎kucharka‎ ‎była‎ ‎jakby‎ ‎głucha.
Aby‎ ‎sobie‎ ‎skrócić‎ ‎czas‎ ‎oczekiwania,‎ ‎naturalnie‎ ‎rozmawialiśmy.‎ ‎P.‎ ‎Esterka‎ ‎uderzyła‎ ‎w‎ ‎gong‎ ‎i‎ ‎prosiła o‎ ‎ciszę.‎ ‎Przez‎ ‎kilka znowu‎ ‎hałas.‎ ‎Wreszcie‎ ‎,
ka‎ ‎nie‎ ‎pozwoliła‎ ‎dzielić‎ ‎zupy,‎ ‎bo‎ ‎znów‎ ‎było‎ ‎za‎ ‎głośno.
Nagle‎ ‎z‎ ‎kancelarji‎ ‎wypadła‎ ‎p.‎ ‎Stefa‎ ‎i‎ ‎powiedziała:
—‎ ‎Możecie‎ ‎wstać!‎ ‎Nie‎ ‎będzie‎ ‎dziś‎ ‎obiadu!
Zrobiło‎ ‎się‎ ‎cicho,‎ ‎jak‎ ‎makiem‎ ‎zasiał.‎ ‎Nikt‎ ‎nie‎ ‎
uwierzył‎ ‎w‎ ‎te‎ ‎straszne‎ ‎słowa.
—‎ ‎Tak,‎ ‎tak‎ ‎—‎ ‎nie‎ ‎macie‎ ‎czego‎ ‎siedzieć‎ ‎—‎ ‎i‎ ‎p.
Ste‎f‎a‎ ‎znikła‎ ‎w‎ ‎kancelarji.
Znamy‎ ‎dobrze‎ ‎p.‎ ‎Stefę.‎ ‎Jak‎ ‎już‎ ‎powiedziała,‎ ‎to
nic‎ ‎nam‎ ‎nie‎ ‎pomoże:‎ ‎nie‎ ‎dostaniemy‎ ‎obiadu.
Rozległy‎ ‎się‎ ‎słowa‎ ‎protestu,‎ ‎niektóre‎ ‎dzieci,‎ ‎gdy
zobaczyły‎ ‎kotły,‎ ‎zjeżdżające‎ ‎z‎ ‎powrotem‎ ‎do‎ ‎kuchni.
szczerze‎ ‎zapłakały.
Mała‎ ‎Esterka,‎ ‎która‎ ‎dopiero‎ ‎od‎ ‎pół‎ ‎roku‎ ‎u‎ ‎nas
mieszka‎ ‎i‎ ‎to‎ ‎na‎ ‎półinternacie,‎ ‎szlochała‎ ‎i‎ ‎załamywała
ręce:
—‎ ‎Oj,‎ ‎u‎ ‎mnie‎ ‎najźlejsze,‎ ‎kiedy‎ ‎niema‎ ‎obiadu!
Te‎ ‎szczere‎ ‎słowa‎ ‎rozweseliły‎ ‎nas‎ ‎trochę‎ ‎i‎ ‎zmniej
szyły‎ ‎złość‎ ‎do‎ ‎p.‎ ‎Stefy,‎ ‎która‎ ‎najpewniej‎ ‎siedzi‎ ‎teraz
w‎ ‎kancelarji‎ ‎i‎ ‎żałuje‎ ‎słów,‎ ‎które‎ ‎może‎ ‎niechcący‎ ‎wy
rwały‎ ‎sie‎ ‎z‎ ‎ust,‎ ‎i‎ ‎pozbawiły‎ ‎nas‎ ‎najważniejszego‎ ‎po
siłku...‎ ‎,‎ ‎....
Jestem‎ ‎dyżurną‎ ‎od‎ ‎obierania‎ ‎kartofli.‎ ‎Musiałam
zejść‎ ‎do‎ ‎kuchni‎ ‎i‎ ‎zabrać‎ ‎się‎ ‎do‎ ‎roboty.‎ ‎Na‎ ‎widok
kotłów‎ ‎z‎ ‎nietkniętą‎ ‎zupą‎ ‎—‎ ‎ścisnęło‎ ‎mnie‎ ‎cos‎ ‎we
wnątrz‎ ‎aż‎ ‎do‎ ‎bólu.
Dora‎ ‎kucharka‎ ‎chciała‎ ‎dać‎ ‎dyżurnym‎ ‎po‎ ‎misecz
ce‎ ‎zupy,‎ ‎ale‎ ‎p.‎ ‎Cesia‎ ‎nie‎ ‎pozwoliła:‎ ‎jeśli‎ ‎nikt‎ ‎nie‎ ‎do
stał‎ ‎dziś‎ ‎obiadu,‎ ‎to‎ ‎i‎ ‎nam‎ ‎się‎ ‎nie‎ ‎należy.
Wtem‎ ‎ktoś‎ ‎mnie‎ ‎zawołał‎ ‎z‎ ‎korytarza-
Wyszłam.‎ ‎To‎ ‎pani‎ ‎Wosia,‎ ‎nasza‎ ‎praczka.‎ ‎Wcią
gnęła‎ ‎mnie‎ ‎do‎ ‎pralni,‎ ‎zgasiła‎ ‎światło‎ ‎i‎ ‎powiedziała.
—‎ ‎Na,‎ ‎zjedz.‎ ‎To‎ ‎mój‎ ‎krupnik‎ ‎z‎ ‎drugiego‎ ‎sniada-
_‎ ‎Pani‎ ‎Wosiu,‎ ‎ja‎ ‎nie‎ ‎mogę.‎ ‎Nikt‎ ‎dziś‎ ‎nie‎ ‎dostał
obiadu.‎ ‎.‎ ‎,‎ ‎...
—‎ ‎Jedz,‎ ‎nie‎ ‎pytaj.‎ ‎Gdybym‎ ‎mogła,‎ ‎nakarmiłabym
tym‎ ‎talerzem‎ ‎wszystkie‎ ‎dyżurne.‎ ‎Biedne‎ ‎wy‎ ‎sieroty...
Rzuciłam‎ ‎się‎ ‎do‎ ‎talerza‎ ‎i‎ ‎pożerałam‎ ‎tę‎ ‎kaszę
z‎ ‎kartoflami,‎ ‎nie‎ ‎słuchając‎ ‎już‎ ‎westchnień‎ ‎zacnej‎ ‎pani
Wosi,‎ ‎Nie‎ ‎trzeba‎ ‎się‎ ‎roztkliwiać,‎ ‎gdy‎ ‎jest‎ ‎czem‎ ‎napeł
nić‎ ‎pusty‎ ‎żołądek.‎ ‎.‎ ‎.
Wykradłam‎ ‎się‎ ‎z‎ ‎pralni.‎ ‎Czułam‎ ‎się‎ ‎winną‎ ‎wobec
tych‎ ‎głodnych‎ ‎koleżanek‎ ‎ale‎ ‎na‎ ‎szczęście‎ ‎Dora‎ ‎ku
charka,‎ ‎nie‎ ‎pytając‎ ‎p.‎ ‎Cesi‎ ‎rozdała‎ ‎dyżurnym‎ ‎po‎ ‎ka
wałku‎ ‎chleba-
Nie,‎ ‎dzisiejszego‎ ‎piątku‎ ‎nie‎ ‎zapomnę‎ ‎chyba‎ ‎przez
całe‎ ‎życie.‎ ‎.‎ ‎.‎ ‎*‎ ‎.‎ ‎•‎ ‎•‎ ‎*

26‎ ‎października:‎ ‎Istnieje‎ ‎w‎ ‎Lodzi‎ ‎taki‎ ‎sam‎ ‎inter
nat‎ ‎dla‎ ‎sierot,‎ ‎jak‎ ‎nasz-‎ ‎Tylko‎ ‎że‎ ‎w‎ ‎tym‎ ‎internacie
niema‎ ‎takiej‎ ‎p.‎ ‎Stefy,‎ ‎p.‎ ‎Esterki,‎ ‎ani‎ ‎tych‎ ‎dwóch‎ ‎dok
torów,‎ ‎którzy‎ ‎chociaż‎ ‎zdaleka,‎ ‎ale‎ ‎czuwają‎ ‎nad‎ ‎na
szym‎ ‎domem.‎ ‎Tamtym‎ ‎dzieciom‎ ‎jest‎ ‎bardzo‎ ‎zle,‎ ‎bo
nie‎ ‎maja‎ ‎żadnej‎ ‎przyzwoitej‎ ‎opieki.
Więc‎ ‎p.‎ ‎Stefa‎ ‎pojechała‎ ‎do‎ ‎tych‎ ‎dzieci,‎ ‎aby‎ ‎tam
zaprowadzić‎ ‎porządek.‎ ‎Dom‎ ‎zostawiła‎ ‎pod‎ ‎opiekę
p.‎ ‎Esterki,‎ ‎która‎ ‎jest‎ ‎teraz‎ ‎najważniejszą‎ ‎osobą.
Dzieci‎ ‎łódzkie‎ ‎przysyłają‎ ‎do‎ ‎nas‎ ‎listy‎ ‎i‎ ‎chcą‎ ‎się
poznać‎ ‎listownie‎ ‎ze‎ ‎swoimi‎ ‎imiennikami‎ ‎lub‎ ‎imien
niczkami.‎ ‎Ta‎ ‎wymiana‎ ‎korespondencji‎ ‎jest‎ ‎bardzo‎ ‎mi
ła.‎ ‎Chętnie‎ ‎pisujemy‎ ‎listy,‎ ‎aby‎ ‎czemś‎ ‎zapełnić‎ ‎czas.

* Mały Przegląd: pismo dzieci i młodzieży : tygodniowy dodatek bezpłatny do nr 279 "Naszego Przeglądu" R.10, nr 39 (4 października 1935).