Szlomo Nadel ze szklanych negatywów od Pana Edka (Poznanskiego) robił pierwsze przezrocza. Najpierw zmywałem emulsje, opowiadał a potem coś kopiowałem na szkle, często jakiś obrazek z książki. |
Kiedyś rozmawiałem z wychowankiem Domu Sierot Szlomo Nadel na temat materiałów fotograficznych. Szlomo był zawodowym fotografem i miał w Ramle, w Izraelu pracownię i sklep fotograficzny. Opowiedziałem mu że podczas moich studiów doktoranckich używałem starodawnego mikroskopu elektronowego w którym były szklane negatywy. Oprócz tego że trzeba je było indywidualnie numerować miękkim ołówkiem to były ciężkie i mój zbiór negatywów ważył po kilku miesiącach wiele kilo. Gdy to Szlomo usłyszał wyczułem jakąś radosną nutę w jego głosie! Oj, właśnie takich negatywów używaliśmy do projekcji w Domu Sierot. Opowiedział o seansach "filmowych" w Domu Sierot i o tym że on sam skonstruował rzutnik i sam ze szklanych negatywów od pana Edka (Poznanskiego) robił pierwsze przezrocza. Najpierw zmywałem emulsje, opowiadał Szlomo Nadel (Schloym'e nazywany w artykule MP) a potem coś kopiowałem na szkle, często jakiś obrazek z książki.
Byłem zdumiony gdy po wielu latach znalazłem opis jego i innych dzieci działalności w Małym Przeglądzie z 29 kwietnia 1932. Opis na pierwszej stronie gazety pt. Własne Kino. Tak, istniały aż trzy "studia filmowe" w Domu Sierot Korczaka na Krochmalnej 92. Według reportażu w Małym Przeglądzie "Prezesem wszystkich spółek jest wynalazca "Schloym'e" - Szlomo.
Dalej czytamy: "Najliczniejszą spółką jest firma „Kroch-film", która zrobiła kosztem 50 groszy i siedmiu pociętych palców największy aparat, i ma, jak twierdzi kierownik Szymek - pierwszorzędne obrazy.
Druga spółka, "Jakób - film - cyn" ma już własny aparat i 24 klisze. Są to obrazki z podręczników: królowie i wodzowie, Indianie, ptaki i zwierzęta. Oprócz tego narysowano strzałę i napisy: I akt", „Il akt" itp. Wspólnicy mówią, że wkrótce zrobią jeszcze kilka aparatów i cały film na kliszach szklanych."
Wynalazca Szlomo Nadal (Schloyme) opowiada w jaki sposób zrobił swój wynalazek: - W szkole - mówi Schloyme wyświetlano przeźrocza o roślinach. Ten aparat zawsze mnie interesował. Chciałem mu się przyjrzeć, ale zaledwie. zbliżyłem się, chłopcy krzyknęli: - Odejdź - stłuczesz - Powiem Panu!
Druga spółka, "Jakób - film - cyn" ma już własny aparat i 24 klisze. Są to obrazki z podręczników: królowie i wodzowie, Indianie, ptaki i zwierzęta. Oprócz tego narysowano strzałę i napisy: I akt", „Il akt" itp. Wspólnicy mówią, że wkrótce zrobią jeszcze kilka aparatów i cały film na kliszach szklanych."
Wynalazca Szlomo Nadal (Schloyme) opowiada w jaki sposób zrobił swój wynalazek: - W szkole - mówi Schloyme wyświetlano przeźrocza o roślinach. Ten aparat zawsze mnie interesował. Chciałem mu się przyjrzeć, ale zaledwie. zbliżyłem się, chłopcy krzyknęli: - Odejdź - stłuczesz - Powiem Panu!
Dopiero na pauzie kiedy wszyscy wyszli z klasy, zostałem i zbadałem go. Podczas wyświetlania, usiadłem na pierwszej ławce i patrzałem, jak wsuwano i wyjmowano klisze. Zauważyłem, że silne światło przechodzi przez klisze, później przez szkło powiększające, i - obraz pada na ścianę. Już wiedziałem. Powiedziałem Karolowi i Sorce że trzeba zrobić kino.
W następnych tygodniach przybyło dużo świetnych klisz: "Muszę trochę porozmawiać", "Oj - oj kolej mi uciekła!" i "Już nigdy nie będę!"
Dzieci z Domu Sierot chodziły często do kina. Trzeba pamiętać że do połowy lat 30-tych dominował w Polsce film niemy. Podczas seansu najczęściej pojedynczy muzyk improwizował lub grał utwory ze swojego repertuaru. Gdy muzyka cichła lub kończyła się przed końcem projekcji protestowano gwałtownie, tupano nogami i krzyczano "Łysy graj albo forsę daj!". Grający w kinach to byli ludzie o bardzo różnych umiejętnościach i możliwościach. Zawodowi muzycy, zapaleni amatorzy, studenci konserwatoriów. Używano również płyt gramofonowych.
Jak odbywała się produkcja klisz w Domu Sierot.
Producenci filmowi w Domu Sierot byli zachwyceni podczas seansów w małym pokoju na parterze Domu Sierot: "Widzowie zaczęli krzyczeć: — Łysy graj albo forsę daj! — zupełnie, jak w prawdziwem kinie."
Dzieci z Domu Sierot chodziły często do kina. Trzeba pamiętać że do połowy lat 30-tych dominował w Polsce film niemy. Podczas seansu najczęściej pojedynczy muzyk improwizował lub grał utwory ze swojego repertuaru. Gdy muzyka cichła lub kończyła się przed końcem projekcji protestowano gwałtownie, tupano nogami i krzyczano "Łysy graj albo forsę daj!". Grający w kinach to byli ludzie o bardzo różnych umiejętnościach i możliwościach. Zawodowi muzycy, zapaleni amatorzy, studenci konserwatoriów. Używano również płyt gramofonowych.
W Małym Przeglądzie z 29 kwietnia 1932 czytamy:
Brat panny Ady ma aparat fotograficzny. Poprosiliśmy pannę Adę o szkło i Panna Ada przyniosła nam od brata stłuczone klisze fotograficzne. Trzeba bylo na niem coś narysować. W czytance polskiej znalazłem obrazek z napisem: „Dziewczynka karmi ptaszki przez okienko". Nałożyłem czyste szkło na obrazek i obrysowałem piórem, jakbym kalkował. To była pierwsza klisza. Druga: „Orzeł dusi kurę" (narysował Karolek). Trzecia klisza: „Wodnica siedzi na kamieniu sam przerysowałem z Bajarza Polskiego.
Brat panny Ady ma aparat fotograficzny. Poprosiliśmy pannę Adę o szkło i Panna Ada przyniosła nam od brata stłuczone klisze fotograficzne. Trzeba bylo na niem coś narysować. W czytance polskiej znalazłem obrazek z napisem: „Dziewczynka karmi ptaszki przez okienko". Nałożyłem czyste szkło na obrazek i obrysowałem piórem, jakbym kalkował. To była pierwsza klisza. Druga: „Orzeł dusi kurę" (narysował Karolek). Trzecia klisza: „Wodnica siedzi na kamieniu sam przerysowałem z Bajarza Polskiego.