Sunday, September 18, 2022

Pamiętnik Korczaka na ulicy Ostrowskiej w Dużym Getcie - Opowiadanie Pana Miszy.


Właśnie do Felka Grzyba na ul. Ostrowską czyli do Dużego Getta, wieczorem dnia 5 sierpnia 1942 roku z budynku Domu Sierot na Siennej, przeniósł Pan Misza w dwóch walizkach Pamiętnik i inne dokumenty Korczaka.

Właśnie do Felka Grzyba na ul. Ostrowską czyli do Dużego Getta, wieczorem dnia 5 sierpnia 1942 roku z budynku Domu Sierot na Siennej, przeniósł Pan Misza w dwóch walizkach Pamiętnik i inne dokumenty Korczaka.

Właśnie do Felka Grzyba na ul. Ostrowską czyli do Dużego Getta, wieczorem dnia 5 sierpnia 1942 roku z budynku Domu Sierot na Siennej, przeniósł Pan Misza w dwóch walizkach Pamiętnik i inne dokumenty Korczaka.

Getto warszawskie. Targ na skrzyżowaniu ulic Ksawerego Lubeckiego i Gęsiej. Po prawej mur Aresztu Centralnego getta tzw. Gęsiówki. Biały dom (drugi z prawej) to ulica Wołyńska 27. W centrum tyły budynków przy ulicy Ostrowskiej miedzy innymi Ostrowska 1. 21 czerwca 1941 r. Pod którym numerem na ul. Ostrowskiej mieszkał Felek Grzyb, nie jest znane.

Właśnie do Felka Grzyba na ul. Ostrowską czyli do Dużego Getta, wieczorem dnia 5 sierpnia 1942 roku z budynku Domu Sierot na Siennej, przeniósł Pan Misza w dwóch walizkach Pamiętnik i inne dokumenty Korczaka.


Z Domu Sierot Korczaka na Siennej przeżył deportację tylko Pan Misza i byli wychowankowie, Dawidek, Jankielek i Moniuś którzy z grupą robotników byli poza gettem w czasie deportacji 5 sierpnia 1942.

Deportację tego dnia przeżył również Felek Grzyb i kilku dawnych wychowanków. Właśnie do Felka Grzyba na ul. Ostrowską czyli do Dużego Getta, wieczorem dnia 5 sierpnia 1942 roku z budynku Domu Sierot na Siennej, przeniósł Pan Misza w dwóch walizkach Pamiętnik i inne dokumenty Korczaka. Droga z Domu Sierot na ul. Ostrowską to przez most nad ulicą Chłodną. Dokumenty i okulary Korczaka które później dostarczono 12 sierpnia 1942 roku, do Igora Newerlego i Maryny Falskiej, do Naszego Domu na Bielanach były najpierw w dwóch walizkach a następnie tylko w jednej.

Gdy pytałem Ojca (Pan Misza - Michał Wasserman Wróblewski) kto przerzucił te materiały na zewnątrz getta, nie pamiętał! Nie pamiętał też nazwiska jednego z byłych wychowanków z którymi razem pracował. Pamiętał tylko że kilkakrotnie w tym okresie zmieniał razem z walizkami w których były dokumenty Korczaka, kwaterę (tak bowiem określał zmianę miejsc zamieszkania).

Tak jak pisałem Pan Misza w dwóch walizkach przeniósł Pamiętnik i inne dokumenty Korczaka. Pamiętnik opublikowano już w roku XXXX ale duża cześc dokumentów zniknęła i została opublikowana dopiero 40 lat pózniej. M.in. napisany zimą 1941/ 1942 roku krótki tekst: „Dwie trumny (na Smoczej i na Śliskiej)”

Pierwsza trumna. Znacie ulicę Smoczą. Taka była jak zawsze. Tylu ludzi – tłoczą się –spieszą się - kłócą się i targują –wykrzykują, co ma kto na sprzedaż: ten kartofle, ten papierosy, ten garderobę, ten cukierki. A piękny chłopiec cicho, bardzo cicho, najciszej – leżał na śniegu, leżał na białym, leżał na czystym białym śniegu. Obok niego stała matka i powtarzała raz po raz:
- Ludzie, ratujcie.
To była z pewnością jego matka. – Tylko te dwa słowa – i nie krzyczała - powtarzała wyraźnym szeptem tylko to i nic więcej:
- Ludzie, ratujcie, ludzie, ratujcie.
A ludzie przechodzili, nikt go nie ratował - nie robili nic złego, bo ratunek nie był mu potrzebny.
Leży cichy i taki pogodny, tak jasny na białym śniegu. Usta ma uchylone, jakby uśmiechał się – nie zauważyłem, jakiego koloru wargi, ale chyba różowe. I zęby białe. I oczy ma uchylone, a w jednym oku, w samej źrenicy - mała iskierka, chyba gwiazdka najmniejsza z małych - świeci gwiazda.
- Ludzie, ratujcie, ludzie, ratujcie.

Drugi obrazek, też wstrząsający, z ulicy Śliskiej. Druga trumna. Dziecko - małe dziecko - może trzyletnie! Widziałem tylko małe jego stopy, małe paluszki nóg. Leżało pod murkiem zawinięte w papier. Także na śniegu. Nie zauważyłem, nie pamiętam, czy papier ten był szary, czy czarny. Wiem tylko, że ten papier szary czy czarny był starannie, bardzo troskliwie, bardzo czule, bardzo dokładnie i równo - od dołu, z boków i z góry - przywiązany był sznurkiem. Tylko te palce małej stopy. Ktoś, zanim wyniósł i ułożył na śniegu – starannie przewiązywał mały tłumoczek, tę dziecinną paczuszkę. Rozumie się, że matka. Rozumie się, że nie miała w domu papieru ani sznurka. Wstąpiła do sklepu i kupiła. Tylko to wiem, nic więcej. Później narrator próbuje zrozumieć, dlaczego z paczki wystawały stopy i wyjaśnia czytelnikowi. To dlatego, że przechodzień w pośpiechu mógłby ten papier kopnąć, by sprawdzić czy twardy, czy może jest coś do zabrania. I po namyśle uzupełnia: Dlatego tak zrobiła ze swoim zmarłym dzieckiem, ze swoim maleństwem. Bo przykro, gdy ktoś kopnie to, co ty kochasz. A ludzie teraz i niecierpliwi, i roztargnieni, i często mówią wcale nie to, co chcą, i robią wcale nie to, co chcą, a ot tak, co zdarzy się akurat.


Nowy Kurier Warszawski 15 X 1940. Granica południowa Getta i ulice Sienna i Śliska