Nya orter i mitt liv!
Utav de tre: Wołomin - Kobyłka - Górki Mironowskie så är nog Górki Mironowskie av speciellt intresse.
Enligt hittade dokument så lämnade min mamma Warszawa Getto den 20 september 1942 (samma dag som jag föddes dock sju år tidigare) och hennes första anhalt, gömstället var Górki Mironowskie, ca 25 km österut från Warszawa (på andra sidan av Wisla floden). Den största staden i närheten var Wołomin. Numera har de tre första småstäder mer eller mindre smält ihop och Górki Mironowskie är en del av Wołomin.
I slutet av september har min mor. m.fl. flyttat mot Tarnopol och därefter några mil söderut mot Chrostkow och slutligen till staden Kopycznce.
Varför just till Kopyczyńce där man var just färdig med den "Stora aktionen" mot judar där.
On September 30, 1942, a massive action started. The Germans with Ukrainian help, broke into the Jewish homes, took out the residents and carried them to the market square, next to the Judenrat's offices. In the course of this action, walls, floors and warehouses were torn down to discover hidden people. Some 50 sickly Jews were slain at home or on the streets. On the evening of the same day, the hostages were carried from the marketplace to the train station where 70 men were sent off to the Janowska camp in Lvov and the rest - 1,000 people - were sent to Belzec for extermination. The Kopyczynce Judenrat was demanded to pay for the sustenance of the Germans and the Ukrainian police, the action perpetrators.
In October 1942 groups of Jews from Chorostkov, Provozhna and the remainder of the Husyatin community were transferred to Kopyczynce and concentrated in a ghetto together with the local Jews.
Disease in the ghetto increased during the winter of 1942-1943 as a result of congestion, poor sanitary conditions and hunger.
At the beginning of 1943, the Jews of Kopyczynce were further victimized. Those caught beyond the boundaries of the ghetto without a proper permit were transfered to the jail in Chortkov and only a few came back alive. The ghetto residents were caught in a frenzy to build hiding places to protect themselves during coming actions.
And indeed, on April 15, 1943, a new action burst out. Most of the ghetto residents hid. The Germans strived to find the hideaways. Those discovered were taken to the nearby forest and shot into previously dug pits. A few resisted but the massacre totalled 400 Jews.
Below is the document from Polish Church in Warsaw Generalna Gubernia with info about birth of Zofia Dąbrowa born in 1920. Document was issued in September 1943. At that time my mother was already in Kopyczyńce, so it is most likely the second document issued for my mother to be send to her. The first one was used to issue a false kennkarte before she left the Warszawa Ghetto. According to this document my grandmothers name was Rozalia Dąbrowa, born Mądry. Who was real Zofia Dąbrowa and her fate, I do not know.
And yet, more than a few Jews managed to escape to the "Aryan" side of town. Although the local population handed over most of them to the Germans, there were still a number of Christian families who concealed their Jewish acquaintances at the risk of their own lives. Up until the conquest of the town by the Soviet Army on March 23, 1944, the survivors of the Jewish community were chased. 20 survivors gathered in town at the time of the liberation, but they were still in danger. Local gangs of Ukrainian nationalists (Bandara) were after the Soviet administration workers and after Jews. The survivors left Kopyczynce before long to Poland and from there to Israel and other countries. Polish family Wojciechowscy (Pani Józefa and Michał) helped my mother when in Kopyczyńce.
När i Kopyczyńce (ukr. Копичинці), nyetablerade min mor kontakt med professor Tadeusz Kotarbinski, hennes lärare från Warszawa Universitet. Det betydde väldigt mycket att han svarade på hennes brev från Kopyczyńce och på det sättet bidrog till hennes falska ariskhet vilket betydde överlevnad! På ett liknande sätt sände hon efter ännu en "personbevis" en födelseattest från den församlingen i Warszawa som hon tidigare lyckades att få beviset till sin falska identitet. Brevet med födelseattest anlände på posten och genom brevbäraren fick samhället veta att hon fick ännu ett brev från Warszawa som bekräftade hennes ariskhet.
Document from Polish Church in Warsaw Generalna Gubernia with info about birth of Zofia Dąbrowa born in 1920. It was send from Warszawa to Kopyczyńce |
My mother, et. al. left Kopyczyńce almost directly upon liberation by the Red Army in 1944.
Kopyczyńce Memorial. Remembering Jews that were murdered when hiding in the forests between Czortków and Kopyczyńce. |
Kopyczyńce Memorial. Remembering Jews that were murdered while hiding in the forests between Czortków and Kopyczyńce. |
Potęga plotki/pogłoski
Moja matka "wyszła" z Getta Warszawskiego 20 września 1942 roku. Przez miesiąc była w Wołominie a potem pojechała z siostra, jej meżem i z 3-letnim siostrzencem przez Tarnopol do Kopyczyniec.
Wg. mojej matki to Tarnopol i okolica uważane były za względnie spokojne. Rodzina matki szwagra po wyjściu z warszawskiego getta osiadła właśnie w Tarnopolu. Czytając historię Zagłady na tych terenach spotykam się z zupełnie inna rzeczywistościa. W Kopyczyńcach tuż przed przyjazdem mojej matki dopiero co się skonczyła tamtejsza Grosse aktion. W Tarnopolu gdy Żydzi nie chcieli założyc Judenratu była fala bestialskich morderstw a gdy wreszcie 40 osób zgłosiło się na negocjacje z Niemcami zostali oni zakopani żywcem! To wszystko się działo pod koniec 1941 roku. Skad takie pogłoski "że tam łatwiej przeżyc"? Czy ktoś z Was wie?
Matka z siostra i siostrzencem były w Kopyczyńcach na papierach aryjskich od października 1942 roku do marca 1944 roku gdy wkroczyła tam Armia Czerwona.
Zdaje się że moja matka i jej siostra dopiero po wojnie powiedziały p. Wojciechowskim o swoim "pochodzeniu". Moja mama też prała i prasowała bieliznę Żydów z okolicznych lasów. Opowiadała że jak prasowała bieliznę po praniu i że w szwach były w dalszym ciagu wszy które skwierczały pod żelazkiem! Podczas takiego nocnego prania Żydzi byli schowani w kurniku p. Wojciechowskich.
Panstwo Wojciechowscy chyba sie domyślali że matka z siostra i siostrzencem sie ukrywaja. Mieli pelne zaufanie do matki i jej powiedzieli m.in. ze ich pomoc domowa, Marysia to chyba Żydówka i żeby o tym nikomu nie mówic!!!