Przed obejrzeniem przyszłej relacji "live streaming" o Naszym Domu na Bielanach zapraszam do zapoznania się z tekstem o tym obiekcie.
W 1923 roku powstało w Warszawie Towarzystwo "Nasz Dom", którego celem było organizowanie pomocy materialnej dla zakładu w Pruszkowie przy ul. Cedrowej 12, dzisiaj ul. Obrońców Pokoju 14. W domu na Cedrowej mieszkało 50-cioro wychowanków w wieku od siedmiu do czternastu lat, na ogół sieroty lub półsieroty.
Swoim obyczajem Korczak od razu wprowadził tam, podobnie jak w Domu Sierot na Krochmalnej, domową gazetkę - zeszyt, w którym relacjonowano najważniejsze wydarzenia i tak jak w Domu Sierot, raz w tygodniu, na spotkaniu dzieci i wychowawców, odczytywano wpisy.
W 1923 roku powstało w Warszawie Towarzystwo "Nasz Dom", którego celem było organizowanie pomocy materialnej dla zakładu w Pruszkowie przy ul. Cedrowej 12, dzisiaj ul. Obrońców Pokoju 14. W domu na Cedrowej mieszkało 50-cioro wychowanków w wieku od siedmiu do czternastu lat, na ogół sieroty lub półsieroty.
Swoim obyczajem Korczak od razu wprowadził tam, podobnie jak w Domu Sierot na Krochmalnej, domową gazetkę - zeszyt, w którym relacjonowano najważniejsze wydarzenia i tak jak w Domu Sierot, raz w tygodniu, na spotkaniu dzieci i wychowawców, odczytywano wpisy.
Szkic Informacyjny, Naszego Domu, 1928. Poniższy tekst z pierwszych stron to rodzaj naukowego streszczenia
całosci artykłu, broszury.
I. Zasadnicza myśl i drogi wychowawcze.
Traktować dzieci jako istoty świadome swych potrzeb. Zdolne
do rozumienia konieczności ograniczeń, ulegania prawu i zrzeczeń się na rzecz
dobra ogólnego. Zdolne do opanowań wewnętrznych, samozmagań się i wytrwałych
wysiłków w dążeniu do wyzbycia się złych przyzwyczajeń i skłonności.
II. Formy organizacji - Organizacja pracy.
1) Dyżury i dobrowolna pomoc. 2) Prace odpowiedzialne. 3)
Roboty ręczne. 4) Prace szkolne.
Maryna Falska zreasumowała w Szkicu Informacyjnym
(dla nowego Naszego Domu w 1928 roku) doświadczenia pięciu lat pracy w Naszym
Domu w Pruszkowie. Z tego szkicu znana jest cała struktura wychowania tam,
która była niejako kopią wcześniej powołanego i
działającego Domu Sierot na Krochmalnej. Tam
znajdziemy obszerne opisy sądu i wszystkich paragrafów Kodeksu, który rządził
zasadami Domu. W jednym zdaniu Maryna
Falska opisała główny problem Naszego Domu na ul. Cedrowej.
”Kto widział dom nasz przy ulicy Cedrowej,
własność p. Pawłowskiego, nędzę podwórka przy tym
domu, zrozumie łatwo dlaczego....” Dlatego właśnie Towarzystwo
"Nasz Dom", postanowiło zebrać środki i zbudować własny
budynek, na warszawskich Bielanach.
Janusz
Korczak pisał w
wstepie do Szkicu
Informacyjnego:
Szukamy nowych metod
wychowania. Starcie między pokoleniem dawnych a nowych zasad będzie tem
ostrzejsze, in mocniej jedni zechcą trwać, zachować, opóźnić, drudzy - lekkomyślnie
popędzać i wybiegać. Starcia mogą być drażniące i bezpłodne lub twórcze,
zależnie od tego, czy zwalczające się strony uzbroją się w dostateczną ilość
dowodów na poparcie twierdzeń. Kto gromadzi fakty , kolekcjonuje dokumenty, ten
zdobywa materjał do dyskusji objektywnej, nie podlegającej uczuciowym odruchom.
Nie lekceważąc badać drobne zjawiska.
„Nasz Dom" posiada:
195 zeszytów gazety
i komunikatów,
41 zeszytów
protokułów z 227 posiedzeń Rady Samorządowej,
27.500 zeznań
sądowych (zatargi i wykroczenia dzieci),
14.100 podzięk
(przysługi, pomoc, wzajemna życzliwość);
Sto kilkadziesiąt
zeszytów opisów, opowiadań i wspomnień dzieci;
Kilkaset
wykresów.
Liczby,
sprawozdania i stenogramy dają obraz nie poglądów a faktów , które się
wydarzyły na przestrzeni siedmiu lat istnienia internatu.
Nic gołosłownie.
Siedem lat - mały okres czasu, 50-ro dzieci - mała liczba. Wnioski, nawet
oświetlenie przyczynków, jest bodaj przedwczesne. Zebrany materjał spokojnie
oczekuje kontroli i - badań. Zbiór pragniemy zwiększać zupełnie niezależnie od
tego, kiedy wejrzy - zbrojne w metody poszukiwań naukowych — oko badacza. Jest
to materjał psychologiczny, socjologiczny, etnograficzny i lingwistyczny.
Kio chce grać na
skrzypcach, musi cierpliwie ćwiczyć mięśnie, ścięgna, stawy ręki.
Nie dość znać nuty.
Jak często twarda łapa wychowawcy sięga naiwnie po zaszczyt gry na lotnym duchu
dziecka-
(— ) J. Korczak.
Styczeń 1927 r
Budynek na Bielanach przypominał z zewnątrz samolot. Jadalnia i kuchnia były w suterenie. Sypialnie dla dziewcząt i dla chłopców, były na 1-szym pietrze, w dwóch przeciwległych skrzydłach ”samolotu”. Podobnie jak i na Krochmalnej sypialnie miały duże, podwójne okna od południa. Pokój Igora Newerlego podczas jego pracy jako bursisty był na najwyższym piętrze. Nie wiadomo, czy na samym ”ogonie” (*) czy na ”skrzydłach”. Newerly opisuje rozmowy z Korczakiem na górze ”kadłuba” samolotu dokąd było bezpośrednie wyjście z klatek schodowych. Teraz wejście do Naszego Domu jest od Alei Zjednoczenia niedaleko stacji metra Stare Bielany. Na zdjęciu zaznaczona jest niebieskim prostokątem brama wychodząca na pola która jest na wielu przedwojennych zdjęciach.
W pracę Towarzystwa
zaangażowała się między innymi żona Marszałka Józefa Piłsudskiego, Aleksandra.
Towarzystwo "Nasz Dom" podobnie jak poprzednio Towarzystwo ”Pomoc
dla Sierot”, zgromadziło niebawem fundusze na zakup działki na Bielanach i
budowę na niej nowej siedziby zakładu. Budynek wzniesiono w latach 1927-29 na
podstawie projektu architekta Zygmunta Tarasina, którego współprojektantem, tak
jak przy budowie Domu Sierot, był Janusz Korczak. W roku 1928 zakład z Cedrowej
12 z Pruszkowa przeniesiono do tego nowowybudowanego budynku na Bielanach przy al.
Zjednoczenia 34.
Budynek na Bielanach
przypominał z zewnątrz samolot. Jadalnia i kuchnia były w suterenie. Sypialnie,
dla dziewcząt i dla chłopców, były na 1-szym pietrze, w dwóch przeciwległych
skrzydłach tegoż ”samolotu”. Drzwi na końcu każdej sypialni prowadziły do
nocnej ubikacji, gdzie całą noc paliło
się światło (żeby dzieci, które obudzone ze snu zabłądzą w nocy znalazły drogę).
Podobnie jak i na Krochmalnej między sypialniami był pokój wychowawcy/bursisty,
który przez okienko mógł obserwować sypialnie. Oprócz tych dwóch dużych
sypialni były jeszcze mniejsze, dla najstarszych dzieci. Podobnie jak i na
Krochmalnej sypialnie miały duże, podwójne okna od południa.
Igor Newerly miał możliwość poznać przez rok i Dom Sierot na Krochmalnej a następnie był bursistą na Bielanach. Pisze o tym w książce Rozmowa w sadzie 5 sierpnia: "Przy budowie Domu Sierot młody wychowawca, jakim był wówczas Korczak, popełnił ten błąd, że całe niemalże życie internatu skupił w wielkiej sali, która była jadalnią, miejscem zabaw dzieci i skrzyżowaniem wszystkich dróg do klas, do sypialni, do czytelni tak dalej na schody, aż do pokoju Doktora wysoko nad internatem. Ma się rozumieć, że tego błędu Doktor nie powtórzył po piętnastu latach gdy projektował Nasz Dom.”
Ale poza tą różnicą w
budynkach, w ich wyglądzie i komforcie, niewiele znalazłem rzeczy innych i nieznanych.
Tak samo, jak w Domu Sierot widziałem Sąd, Sejm (rozpatrywał wewnętrzne sprawy
domu) i Gazetę, plebiscyty i stopnie obywatelskie, wkład wychowanków w
utrzymywanie czystości, i opiekę koleżeńską nad nowymi i nad uciążliwymi
przybyszami. Tak samo były na Bielanach Pocztówki pamiątkowe za dobre uczynki i
na część jakiegoś ważnego wydarzenia w życiu wychowanka…”. Tak samo, jak w Domu
Sierot istniała w "Naszym Domu" w latach 1930-1935 bursa
dla młodzieży pragnącej zdobywać kwalifikacje pedagogiczne.
W Naszym Domu i w Domu Sierot
istniał "Pokój ciszy". Znany jest spór Korczaka z Falską na ten temat
tego pokoju. Korczak uważał bowiem, że dzieci chrześcijańskie powinny mieć, podobnie
jak żydowskie w Domu Sierot, możliwość modlitwy. W Domu Sierot obok pokoju
ciszy był inny pokój gdzie dzieci mogły odrabiać lekcje, to w tym pokoju
odczytywano też codzienną gazetkę – i tam właśnie dzieci, te, które chciały,
mogły zmówić modlitwę. Maryna Falska, Pani Maryna, która była zawziętą ateistką
uważała odwrotnie! Pokój Ciszy na Bielanach był wywalczony przez Korczaka. Była
w tym pokoju półka z encyklopedią, słownikami, czasopismami (m.in. Mały Przegląd) i gazeta
"Robotnik”, organ prasowy Polskiej Partii Socjalistycznej, kupowany przez Marynę Falską.
W Pokoju Ciszy na Krochmalnej wisiały trzy
portrety: Józefa Piłsudskiego, prezydenta Ameryki Herberta Hoovera i Esterki
Weintraub, wychowanki Domu Sierot.
Esterka była ulubienicą Pani Stefy, została nawet wysłana na zagraniczne
studia. Gdy wybuchła pierwsza wojna światowa i Korczak został powołany do
wojska Esterka, na jego prośbę, wróciła. Pomagała Pani Stefie, zajmowała się
dziećmi chorymi na tyfus, którym się zaraziła się i umarła. Dla Pani Stefy był
to ogromny cios. To właśnie wtedy odczuto na własnej skórze
braki personalu – w latach dwudziestych, być może także z tego powodu powstał
pomysł założenia bursy.
Regulacja ruchu w Domu Sierot i w Naszym Domu
Kiedyś czytałem o obecnym ruchu dwukierunkowym
na drogach, że to czyste wariactwo. Samochody, poruszające się z szybkością
ponad 100 km na godzinę w przeciwnych kierunkach, pędzące i mijające się w
odległości zaledwie kilku metrów, a czasami centymetrów od siebie… Kolizja
czołowa przy 200 km na godzinę!
W Domu Sierot na Krochmalnej
obowiązywał ruch jednokierunkowy. Budynek był zbudowany tak, żeby uniknąć
kolizji między biegnącymi dziećmi.
W sypialniach - i co
najważniejsze w jadalni - też obowiązywał ruch jednokierunkowy. Duża jadalnia,
dla setek dzieci, wychowawców i bursistów. Dzieci mające dyżur przynoszą - od
strony windy - jedzenie na tacach. Jedzenie przyjeżdżało nią z dołu, z kuchni.
Kuchnia była w suterenie. Dyżurni wystawiali jedzenie z windy na ladę nakrytą
obrusem, a z niej nosili talerze do stołów. Gdy nieśli pełne talerze, szli
najkrótszą drogą, między stołami, a ci, którzy znosili puste – pod ścianami,
żeby uniknąć "zderzeń"! Podobny system istniał w Naszym Domu.
Wejście i wyjście do Naszego Domu na Bielanach i Domu Sierot na Krochmalnej to dwoje szerokich drzwi. Klamki po różnych stronach! W Naszym Domu były nawet dwa różne wejścia. Wszędzie ruch jednokierunkowy, bezkolizyjny. System z ruchem jednokierunkowym nigdy nie powodował żadnych problemów dla dzieci, które go zrozumiały i akceptowały zasady. Jednakże dorośli, np. nauczyciele, musieli zaznajamiać się z tymi regułami ruchu pieszego w Domu Sierot. Ida Merżan, dostała od Korczaka lekcję ruchu: po prostu stanął na jej drodze kiedy chciała przejść przez pokój w nieodpowiedni sposób!
Największą atrakcją w Naszym Domu i Domu Sierot był sam Korczak.
Z Naszego Domu miałem okazję poznać dwie osoby:
jednego wychowawcę i jedną wychowankę. Wychowanka to moja "ciocia" -
Irena Śliwińska, która była wychowanką Naszego Domu na Bielanach. Dużo i
chętnie opowiadała mi o Korczaku i Naszym Domu. W roku Korczakowskim 2012, Nasz
Dom został "troszeczkę zapomniany", bo jednocześnie świętowano setną
rocznicę otworzenia Domu Sierot na Krochmalnej. Jej opowiadania o Naszym Domu
na Bielanach i o stosunku dzieci do Pana Doktora pokrywały się w pełni ze
wspomnieniami dzieci z Krochmalnej. Podobne było nawet niecierpliwe oczekiwanie
na Pana Doktora i błyskawiczne rozprzestrzenianie się radosnej wiadomości:
"Dziś przyjedzie Pan Doktor!".
Podobne wspomnienie miała
Zofia Kowalska, wychowanka Naszego Domu w latach 1939-1944. Opisuje, jak to jedna z koleżanek wpadła do sypialni wołając
"Pan Doktór przyszedł" po czym wszystkie dzieci pobiegły na dół.
Zofia Kowalska, opowiadała, że też zaciekawiona zeszła na dół i ledwo go mogla
zobaczyć w skupisku towarzyszących dzieci. To było 22 listopada 1939 roku a Korczak szedł w oficerskim mundurze do
kancelarii Pani Maryny. "Teraz, kiedy to wspominam, myślę, jak bardzo
dzieci były za nim stęsknione, jak go kochały" pisze Zofia Kowalska. "Drugi raz widziałam go w końcu
kwietnia 1941 roku, kiedy przyszedł z getta. Z trudem poruszający się starzec
wyglądający strasznie, cień człowieka i te wychodzące z orbit ogromne oczy w
wymizerowanej smutnej twarzy.... Widziałam go więc po dwu latach, ale wyglądał
jakby mu przybyło dwadzieścia" podsumowała.
Moja Holokaustowa Ciocia Irena (Śliwińska) opowiadała też o szafie z kasetkami a właściwie półce dla dzieci. Długa półka,jak na książki, była podzielona na segmenty. Każde dziecko miało taki segment, otwarty. Zachowało się zdjęcie półki z 80 kasetkami w sali balowej Naszego domu.
Zapomniałem niestety wiele szczegółów z życia Naszego Domu, o których Ciocia Irena mi opowiadała. Żałuję, że ich nie notowałem. Pozostał jednak z jej wspomnień w mojej pamięci żywy, ciepły obraz Naszego Domu.
Największą atrakcją w Naszym Domu i Domu Sierot był sam Korczak. |
Korczak wśród dzieci i personelu Naszego Domu, Bielany, 1933 r. |