Saturday, February 24, 2024

Goldszmit - Korczak - Nakładem autora.

Strona tytułowa pierwszego wydania książki Józefa Goldszmita, ojca Janusza Korczaka na koszt autora z dedykacją Najukochanszemu Ojcu,  DOKTOROWI MEDYCYNY. To chodzi oczywiście o dziadka Korczaka, lekarza z Hrubieszowa o którym Korczak wspomina w Pamiętniku z Getta: Nazywam się po dziadku, a imię dziadka Hersz (Hirsz).

Kalendarz dla Izraelitów (pierwsza strona) i reklama innych wydanych przez Jakóba Goldszmita książek które do nabycia w mieszkaniu autora przy ulicy Leszno 65 które jednocześnie było redakcją Kalendarza..

Strona tytułowa pierwszego wydania książki Jakóba (Jakuba) Goldszmita, stryja Janusza Korczaka na koszt autora. Dochód z książki przeznaczył Jakób Goldszmit na sierociniec dla żydowskich chłopców.

Kajtuś Czarodziej Janusza Korczaka został wydany "Nakładem Autora".

Wydane Nakładem Autora czyli Samopublikowanie nie jest zjawiskiem nowym. Do XVII wieku częstą praktyką było, że autorzy sami wydawali swoje dzieła, a następnie prezentowali je podczas spotkań dla znajomych i sporządzali tyle kopii, ilu było chętnych.

W XIX wieku popularną metodą pozyskiwania środków na sfinansowanie wydania było zbieranie przez pisarzy datków ni tylko dla siebie ale również w celach charytatywnych..

Wszystkie swoje dzieła własnym sumptem wydawał Juliusz Słowacki. Adam Mickiewicz i Aleksander Fredro także finansowali druk co poniektórych swoich utworów w ten sposób. Podobnie zresztą Olga Tokarczuk.

Zarówno ojciec Korczaka, Józef Goldszmit i jego stryj Jakub wydawali poprzez samopublikowanie.
Również Kajtuś Czarodziej Janusza Korczaka został wydany w 1935 roku "Nakładem Autora".

W "Kalendarzu dla Izraelitów" jest reklama innych wydanych przez Jakóba Goldszmita książek które były również do nabycia w prywatnym mieszkaniu autora przy ulicy Leszno 65 w Warszawie.

W okresie Getta Warszawskiego, samopublikowanie było jednym z dochodów Władysława Szlengla. Halina Birenbaum wspominała, że wiersze Szlengla czytano wieczorami w domach, w szopach, na placówkach, przekazywano ich powielane kopie z rąk do rąk.

W okresie Getta Warszawskiego samopublikowanie było jednym z dochodów Władysława Szlengla. Halina Birenbaum wspominała, że wiersze Szlengla czytano wieczorami w domach, w szopach, na placówkach, przekazywano ich powielane kopie z rąk do rąk.