Thursday, November 6, 2025
Michałówka Janusza Korczaka.
W roku 1901 komitet Towarzystwa Kolonii Letnich uznał za niezbędne wzniesienie specyalnej kolonii dla dzieci żydowskich, gdyż dotychczas pomieszczenia nie odpowiadały wymaganiom.
Grunt pod Kolonie w ilości 14 morgów lasu ofiarowali Towarzystwu p.p. M. Erlich, S-wie Michała Endelmana, pieniadze na budowe zgromadził specjalny komitet, który utworzył się pod przewodnictwem d-ra Maksymiliana Hertza.
Kolonia ta, nazwana „Michałówka," leży w pow. Ostrowskim Sub. Łomżyńskiej o 6 wiorst od st. dr. zel. Warszawsko-Petersburskiej Małkinia. V. Budynki są murowane, wewnątrz tynkowane, zewnatrz fugowane cementem. dachy kryte papą, konstrukeye możliwie proste, ale solidne. Posadzka terakotowa znajduje się w umywalniach, kuchni. spiżarni. pralni i ustępach. w innuch pokojach i salach drewniana. maan
Kolonia składa się z 7 czterech budynków: dwoch sv. pialni parterowych, połączonych ze sobą weranda, jednopie.
7 werenda
Paulinka w więzieniu „Sonne” w Innsbrucku - "Przecież pięć Żydówek – to już tłum!”
Zobaczyłem ją po raz pierwszy na dziedzińcu więziennym w
Innsbrucku w Austrii – drobną, żałosną postać,
desperacko
trzymającą się starszych przyjaciół.
„Patrz!” – szeptem niedowierzania i gniewu.
„Jaki
wstyd zamykać dziecko!”.
Nie potrzebowałem więcej komentarzy, wiedziałem od razu:
dziewczyna o kruczoczarnych włosach musi być Żydówką.
Zbliżyłem się do dziewczynki. Delikatnie dotykając jej szczupłego, zgarbionego ramienia, zapytałem po polsku:
„Jak się nazywasz?”.
Odwróciła głowę i spojrzała na mnie swoimi ogromnymi, ciemnymi oczami. To była tylko krótka chwila, ale ból
i cierpienie, które odbijały, miały piorunujący wpływ.
Nie odpowiedziała. Obserwowałem, jak wymienia
słowo z dwiema młodymi, blond kobietami, najwyraźniej jej
towarzyszkami. Nie zajęło mi dużo czasu, żeby nawiązać z nimi rozmowę.
Przyciszone głosy, zaszyfrowane wyrazy twarzy.
„Dlaczego tu jesteś?”
„Zostaliśmy zadenuncjowani i aresztowani przez Gestapo”.
„Czy jesteś?...
Chciałem powiedzieć „Żydem”,
ale słowo
utknęło mi w gardle jak twarda gula.
Vid den tiden fanns det bara två judinnor i"Sonne" - min vän Marysia och jag, sällsynta "exemplar" av en utdöd ras, betraktade med medlidande snarare än hat. En högst ovanlig under nazitiden, mycket human inställning från fångvaktaren Meister Neuschmidt, väckte sympati hos hans underordnade och kollegor från kriminalpolisen. De vackra blonda systrarna förblev optimistiska och därför fortfarande i högsta grad vid liv under de hotfulla omständigheterna i fängelset. Men inte lilla Paulina... Hon ville inte prata, hon ville inte le. Hennes lilla ansikte hade ett buttert, maskliknande uttryck, och hennes enorma, mörka ögon glänste av tårar och århundraden gammal förebråelse. Hon saknade sin pappa, och hon oroade sig för honom... Hennes föraningar var lika tryckande som hennes semitiska blickar, som tyngde henne som ett syndens stigma, eftersom dessa blickar och hennes ålder blev de viktigaste ledtrådarna som ledde Gastapo på spåret till deras vistelseort... Vi försökte hårt att skingra hennes dystra humör, att återuppväcka gnistorna av ungdom och hopp i honne. Hopp? Fanns det något? Mitt hjärta bultade av smärta. "Det finns ingen chans längre, ingen chans att överleva för henne, eller någon av oss... en fruktansvärd tanke for genom mitt huvud, "Inflödet av judar kommer att få Gestapo att avsluta fallet genom att skicka oss till Auschwitz. Trots allt, fem judinnor - det är en folkmassa!"
At the time, there were merely two Jewesses in the "Sonne" - my friend Marysia and I, rare "specimens" of an extinct race, viewed with pity rather than hatred. A most unusual during the Nazi-era, very humane approach of Meister Neuschmidt, the warden, generated sympathy on the part of his subordinates and colleagues from the Criminal Police. The pretty blond sisters remained optimistic and therefore, still very much alive under the threatening cir- cumstances of incarceration. But not little Paulina... She wouldn't talk, she wouldn't smile. Her tiny face had a sullen, mask-like expression, and her enormous, dark eyes glis- tened with tears and centuries old reproach. She missed her daddy, and she worried about him... Her premonitions were as oppressive, as her Semitic looks, which burdened her like a stigma of sin, because those looks and her age became principal clues, which led the Gastapo on the trail to their whereabouts... We tried hard to dispel her gloomy moods, to reawake in her the sparks of youth and hope. Hope? Was there any? My heart faltered in pain. "There is no chance anymore, no chance of survival for her, or any of us... a terrible thought flashed through my mind, "The influx of Jews will prompt the Gestapo to close the case by sending us to Auschwitz. After all, five Jewesses - that's a crowd!
Pomysł na Pokój Środkowy – w Domu Sierot Janusza Korczaka na Krochmalnej został zainspirowany jego pobytem na koloniach letnich w Michałówce i Wilhelmówce.
Pomysł na Pokój Środkowy – w Domu Sierot Janusza Korczaka na Krochmalnej został zainspirowany jego pobytem na koloniach letnich w Wilhelmówce i Michałówce, gdzie pracował podczas studiów medycznych.
W Michałówce był podobny pokój dla „dozorcy”, czyli opiekuna, pomiędzy dwoma sypialniami, każda mieszcząca po 30 dzieci. Ten pokój miał dwa wewnętrzne okna wychodzące na dwie sypialnie. Ideą było, podobnie jak później w Domu Sierot planowanym przez Korczaka, czuwanie nad dziećmi i pomoc im w razie potrzeby w nocy. W Domu Sierot, jedna osoba na 100 dzieci. Na Krochmalnej były w "Pokoju Środkowym" nie tylko okna wewnętrzne, ale także drzwi prowadzące z pokoju opiekuna do obu sypialni. Czasami wieczorami opiekun puszczał muzykę w swoim pokoju z otwartymi drzwiami, aby muzyka była słyszalna zarówno w sypialniach dziewcząt, jak i chłopców.
Wednesday, November 5, 2025
Poszukuję podobnej mapy Michałówki!
| Poszukuję podobnej mapy Michałówki - tutaj Wilhelmówka i Zofiówka. |
Towarzystwo Kolonii Letnich (TKL) zapewniało najbiedniejszym dzieciom wyjazd na kolonie. Zakwalifikowane do wyjazdów dzieci ekspediowano do własnych letnisk. W powieści Janusza Korczaka Mośki, Joski i Srule są opublikowane urywki z gazety kolonijnej - „Michałówka“ (Rozdział XIII). Jeden artykuł „Michałówki“ jest poświęcony TKL i koloniom letnim. Opis oczywiście Janusza Korczaka:
Kolonie letnie już 25 lat wysyłają dzieci na wieś.Kolonie letnie wysyłały mało dzieci, potem dużo dzieci, a teraz wysyłają co rok 3000; połowa, to jest 1500 chłopców i 1500 dziewczynek.Kolonie letnie wysyłają dzieci katolickie i dzieci żydowskie ale tylko biedne.Kolonie letnie wydają 40.000 rubli na rok, żeby wysyłać dzieci na wieś. — Ubrania, łóżka, talerze, mydło, mięso i mleko — wszystko trzeba kupować. Więc ten, kto gubi chustki do nosa i piłki, drze ubrania, wybija szyby i łamie widelce — robi źle, bo będzie mniej pieniędzy na mleko i chleb, i nie wyjedzie już tak dużo dzieci, a te, które nie wyjadą na wieś, będą smutne, będą płakały.Kolonie letnie mają dużo takich domów i lasów, jak Michałówka. Dzieci jadą i do Ciechocinka i do Zofiówki i do Wilhelmówki.Na kolonię Michałówkę idzie dużo pieniędzy, bo aż 5000 rubli. Dwa razy w ciągu lata przyjeżdżają tu chłopcy i dwa razy dziewczynki.Kto daje te pieniądze? — Dają różni ludzie. Jeden umiera, więc pieniądze już mu są niepotrzebne. Drugi chce kupić sobie łaskę u Pana Boga, trzeci chce, żeby wszyscy mówili, że on jest dobry. A czwarty jest naprawdę dobry i chce, żeby wszystkie dzieci bawiły się wesoło na wsi i były zdrowe.
Towarzystwo Kolonii Letnich w Warszawie: instrukcye dla : lekarzy kolonii, dozorców i dozorczyń, gospodyń i regulamin zapisu dzieci. 1901. |
Saturday, November 1, 2025
Gdzie były "Kolonie Korczaka" - 4 miejsca do zaznaczenia na mapie.
Korczak był latach 1900-1915 aktywnym członkiem Towarzystwa Kolonii Letnich (TKL). W końcowej fazie studiów medycznych rozpoczął pracę na koloniach Jako wychowawca wtedy nazywanym "dozorca" w latach 1904 i 1907 roku prowadził kolonie dla dzieci żydowskich w ośrodku wakacyjnym „Michałówka” w miejscowości Daniłowo-Błędnica w pobliżu stacji Małkinia, dla dzieci żydowskich. Nazwa kolonii, Michałówka, pochodzi od imion synów Erlicha i Endelmana, ofiarodawców 14 morgów zalesionego gruntu, na którym TKL wybudowało własną kolonię.
| "Kolonie Korczaka" - tutaj 4 miejsca zaznaczone na mapie. Dokładne lokalizacje "kolonii Korczaka" to kolonie związane z Januszem Korczakiem i dziećmi z Domu Sierot. |
Michałówka - Wilhelmówka i Zofiówka
Ośrodek Wilhelmówka, kolonie dla chłopców chrześcijańskich również należał do warszawskiego filantropijnego Towarzystwa Kolonii Letnich, Janusz Korczak (Henryk Goldszmit) był jego członkiem w latach 1900–1914. Kolonie Wilhelmówka były nad rzeką Orcz.
Doświadczenia zdobyte na koloniach letnich posłużyły Korczakowi do stworzenia dwóch reportażowych powieści Mośki, Joski i Srule (1909) oraz Józki, Jaśki i Franki (1910), w których utrwalił sylwetki i przygody autentycznych kolonistów. Poprzednio opisał kolonie w różnych tygodnikach, również ilustrowanych. W powieściach kolonijnych Korczaka jest dokładny opis podróży dzieci z Warszawy na kolonie (poniżej).
Na kolonii jest ogromna weranda; cóż to być może takiego — weranda? — Dla wszystkich stu pięćdziesięciu są tylko cztery pokoje — cóż to za wielkie sale być muszą?
Przejeżdżamy przez most. Most jest zupełnie inny niż ten, który łączy Pragę z Warszawą. Ale ładniejszy, o — ładniejszy znacznie.
— Chłopcy, wysiadamy. Wszyscy macie worki i czapki?
— Mamy — odpowiadają chórem. Na dworcu oczekuje już dwanaście wozów drabiniastych, wysłanych słomą i sianem.
— Ostrożnie na wozach, żeby któremu noga nie dostała się między koła. — Ja będę pilnował, proszę pana.
— Dobrze, pilnuj. — Jazda!
Słońce wita bladą gromadkę. Dziękujemy ci, dobre słońce i lesie zielony, i łąko wesoła. Dziękujemy wam, dzieci wiejskie, że wybiegacie z chat i uśmiechem pozdrawiacie nasze wozy wysłane sianem. — Czy daleko jeszcze, proszę pana? — O, tam czernieje nasz las, o, już widać i polankę — o, już i młyn — i czworaki dworskie, i wreszcie — nasza kolonia.
— Wiwat! Niech żyje kolonia Michałówka!
— A więc tak wygląda weranda? Wypijają po kubku mleka — i do roboty. Myją się po podróży, ubierają w białe kolonijne ubrania, a najbardziej śmieszą ich płócienne czapki. Zabawne czapki, podobne do tych, jakie noszą kucharze. Teraz wszyscy wyglądają jednakowo. A malcy dumni są z otrzymanych szelek.
Urywki z Józki, Jaśki i Franki (1910).
— Do Warszawy jedziemy!
— O, nazad wracamy!
— Czy jeszcze daleko?
Wyjechaliśmy z Warszawy we czwartek o godzinie szóstej po południu. Jechaliśmy koleją do Goworowa, a potem szliśmy, a młodsi jechali na furach. W Wilhelmówce pan ustawił nas w pary i posadził na ławki, żebyśmy zawsze tak siedzieli, i rozdano kolację. Po kolacji pan zaprowadził nas na górę do sypialni. Grupy A i B śpią na dole, a grupy C i D śpią na pierwszym piętrze; grupa E śpi na różnych salach, bo są tylko cztery sypialnie. W każdej grupie jest trzydziestu chłopców. Na sali pan pokazywał każdemu z nas łóżko, dla mnie wybrał także jedno łóżko i położyłem się, a pan chodził po sali i mówił, czego nie wolno robić i jak kto ma zmartwienie, żeby przyszedł do pana. Potem nie mogłem zasnąć, ale zasnąłem.
| Nad rzeką Orcz. Kolonie letnie dla biednych dzieci chrześcijańskich (dla chłopców) w Wilhelmówce. |
| Nad rzeką Orcz. Kolonie letnie dla biednych dzieci chrześcijańskich w Zofijówce (dla dziewcząt). |
| TYGODNIK ILLUSTROWANY NR 37/1927 |
|
Państwo From mieszkali we dworze w Poniatowie, a w swoim majątku w Wieliszewie oddali na czas pobytu dzieci dom, składający się z 7 pokoi i kuchni, oraz ofiarowali na cały ten czas potrzebne dla dzieci mleko, jarzyny i kartofle. Dzięki temu z pobytu na wsi już w pierwszym roku korzystało 90 dzieci (40 chłopców i 50 dziewcząt), które wysyłano w 3 partiach po 30 dzieci na 4 tygodnie. Wyniki okazały się zadawalające, dzieci wróciły zdrowsze, weselsze, a na wadze przybyło im od 2 do 5 funtów. Towarzystwo wspierając sieroty i dzieci najbardziej opuszczone, uczyło je i dawało wykształcenie, wyrabiało samodzielność i przyzwyczajenia, aby objęte opieką dzieci mogły coraz mocniej iść przez życie o własnych siłach i coraz mniej korzystać z materialnej pomocy instytucji.
Ze sprawozdania Towarzystwa Pomoc dla Sierot z 1910 roku możemy dowiedzieć się, że w 1911 r. z kolonii letnich w Wieliszewie korzystało już 176 dzieci w 4 partiach, po 4 tygodnie każda. Towarzystwo 12 maja 1910 roku zakupiło plac przy ulicy Krochmalnej 92 z przeznaczeniem pod budowę nowego, własnego domu dla sierot. W 1912 roku dzieci po pobycie na koloniach w Waliszewie nie wróciły już do budynku na Franciszkanskiej lecz do Domu Sierot na Krochmalnej.
Kolonia „Różyczka” w Wawrze (Marysin Wawerski, Warszawa) to jedna z najbardziej znanych kolonii Korczaka — filia Domu Sierot. Teren ten, o późniejszym adresie Klasztorna 1 (obecnie ul. Korkowa), znajdował się we wsi Czaplowizna w gminie Wawer. Teren ten i lokalizacja zostały dokładnie opisane na moim blogu Jimbao Today. W 1921 roku dzięki staraniom Korczaka na ofiarowanym i zabudowanym terenie w Gocławku powstała kolonia letnia Domu Sierot pod nazwą „Różyczka”.
| Gocławek - Kolonie Różyczka to jedna z najbardziej znanych kolonii Korczaka. Teren ten, o późniejszym adresie Klasztorna 1 (obecnie ul. Korkowa), znajdował się we wsi Czaplowizna w gminie Wawer. |
Thursday, October 30, 2025
"Z Korczakiem przez życie" av Michał Wróblewski - 2025 - En bok utan fotnot och Ibid - Bokförlaget STHLM-Grav.
I den här boken har jag beskrivit den polska Korczak-kommitténs "kollapser" under Stalinperioden, den mörka 1950-talet, då Korczaks böcker skulle återvinnas, och även i slutet av 1960-talet, då på den polska regeringens order stängdes kommitténs högkvarter på Jasna-gatan i Warszawa och många judiska medlemmar av organisationen lämnade Polen.
Pan Miszas text är tillägnat Korczaks barnhem, barnen och deras utvecklig där men även hans egen utveckling som pedagog. Det är Korczaks praktiska pedagogik som står i centrum. I motsats till flera andra författare är kapiteln som är tillägnat barnhemmets deportation från Warszawas Ghetto till dödslägret Treblinka rätt så litet.
Nyligen upptäckte jag ett flertal dokument relaterade till Korczaks barnhem i arkiv på tre kontinenter. Sanningen om efterkrigstidens öde för papperen och Korczaks glasögon, som räddades av min far den 5 augusti 1942, kommer utförligt att beskrivas i en annan bok som skall publiceras nästa år.
"Z Korczakiem przez życie" är en speciell bok, utan fotnot* och ibid**. Detta då boken är en unik originalberättelse av Pan Misza, mannen som räddade till världen Korczaks dokument från barnhemmets byggnad i Warszawa Getto.
Det speciella är att jag, efter min pappas bortgång fick umgås och bli vän med hans barnhems barn, nu vuxna människor. Flertalet av Korczaks medarbetare fick jag träffa som barn i Polen. Till själva barnhemmet vid Krochmalnagatan fick jag redan besöka som barn då den byggdes om för att åter fungera som ett barnhem.
Det speciella med boken är att det handlar om originalitet. Om något är originellt så betyder det att det har inte kunnat utföras, här skrivas av någon annan. Det handlar inte om en andra hands berättelse, bearbetning eller översättning av någon annans verk.
Bokförlaget med namnet STHLM-Grav är ett mycket litet förlag eller flera egenutgivningsprojekt som har med Andra världskriget att göra. Det gemensamma för projekten, därav böckerna är dess originalitet då texterna bygger på författarens/redaktörens egen forskning.
** Fotnot, en notering som placeras längst ner på en sida för att ge ytterligare information, citera källor eller ge kommentarer utan att störa textflödet.
*** Ibid är en förkortning för det latinska ordet ibidem, som betyder "på samma ställe". Det används huvudsakligen i vetenskapliga texter för att hänvisa till samma källa som uppgivits i föregående not eller referens. Detta utan att behöva upprepa hela källhänvisningen.
Wednesday, October 29, 2025
From Piotrków Trybunalski to Sweden passing ghettos and concentration camps Ravensbrück and Bergen-Belsen.
| Nov-1944 to Ravensbrück - actually it was December 2 according to the German list. |
The story of the Holocaust of the Jews of Piotrków, in Swedish, was written by a Swedish doctor on July 15, 1945. Two sisters, Mania and Hania, born in 1921 and 1922, were brought to the port of Stockholm from Lübeck by the UNRRA White Ships. Does anyone know them? What happened to them?
I just received a call from Hania Izraelowicz's son. He lives in Stockholm. He told me about the later history of Hania and Mania, his mother and her sister (his aunt). His father, also from Piotrków, is Szpiro.
The picture above with many names is from a long list of the 271 (or more) female workers who were sent from the Piotrków Trybunalski factories to the Ravensbrück concentration camp. All on the list are women. There are several children, mainly girls, on the list, many as young as 3 years old, thus born in the Piotrków Ghetto. A similar German list exists for men from the three factories who were then separated from their families and sent to the Buchenwald concentration camp.
Numbers 116 and 117 on the list are the sisters Izraelewicz, Hanka, and Mania. then 22 and 23 years old. I cannot find their parents on this list...
They ended up like the other women in the Ravensbrück camp and had to work there. The front in the west advanced east, and now the Germans have once again been forced to empty the camp and move the prisoners. For the Ravensbrück prisoners, it became Bergen-Belsen.
All of this has been recorded by a Swedish doctor, Rut Johansson, at a Swedish hospital in Sigtuna.





