Monday, December 8, 2025

Czy podczas Wielkiej Akcji w Getcie Warszawskim miały miejsce akty dywersji na trasie kolejowej łączącej Warszawę z Małkinią?

Każdy pociąg z Warszawy do Treblinki miał składać się z 58 wagonów typu 1G + 2 wagonów typu 1C. Łącznie 60 wagonów.
W niemieckim rozkładzie jazdy z pierwszego tygodnia sierpnia 1942 roku można przeczytać: Warschau Danz BF [Danzig] do Treblinki i pusty powrót [Leerzug zurück], jak następuje: „1/. P Kr 9085 / 9.30 / Warschau Danz Bf – Małkinia – Treblinka”, odjazd o 12:25, przyjazd o 16:20 i z powrotem „2/. Ln Kr 9086 / 11.30 / Treblinka – Małkinia – Warschau Danz Bf”, odjazd o 19:00, przyjazd o 23:19.[820] Każdy pociąg miał składać się z 58 wagonów typu 1G + 2 wagonów typu 1C. Łącznie 60 wagonów.

Podczas Wielkiej Akcji w Getcie Warszawskim latem 1942 roku, na trasie kolejowej łączącej Warszawe z Małkinią i Siedlce z Małkinią nie było do aktów dywersji i sabotażu. Dotyczy to szyn, parowozów i wagonów. Mimo że Wielka Akcja trwała około 52 dni z częstotliwością 1-2 pociągów dziennie polskie podziemie nie wykazalo żadnej aktywnosci mimo że trasa kolejowa z Warszawy na wschód była bardzo ważna dla Niemców również jeżeli chodzi o transporty broni i wojsk na front wschodni.


27 sierpnia 1942 r. wydano rozkaz zabraniający zatrzymywania się na stacji Treblinka jakimkolwiek pociągom, poza tymi, które przewoziły ofiary do obozu. Celem było utrzymanie w tajemnicy istnienia i funkcji obozu zagłady.



Nie....

Podczas Wielkiej Akcji w Getcie Warszawskim latem 1942 roku, na trasie kolejowej łączącej Warszawe z Małkinią i Siedlce z Małkinią nie było aktów dywersji i sabotażu. Dotyczy to zarówno szyn, parowozów i wagonów. Mimo że Wielka Akcja trwała około 52 dni z częstotliwością 1-2 pociągów dziennie polskie podziemie nie wykazalo żadnej aktywnosci mimo że trasa kolejowa z Warszawy na wschód była bardzo ważna dla Niemców również jeżeli chodzi o transporty broni i wojska na front wschodni.
 
Podczas Holokaustu tak zwane „Pociągi śmierci” (pociągi Holokaustu), przewożące Żydów deportowanych do obozów zagłady, takich jak Treblinka, miały zazwyczaj niski priorytet w niemieckiej sieci kolejowej. Często były kierowane na bocznice kolejowe, czekając na przejazd innych pociągów cywilnych i wojskowych, co wydłużało czas podróży. Odległość z Umschlagplatz do obozu Treblinka była około 90 kilometrów. Według zachowanych niemieckich rozkładów jazdy przejezd miał trwać 4 godziny a puste wagony miały wrócić na Umszlag/Dworzec Gdanski przed pólnocą.

Mimo że trasa kolejowa z Warszawy na wschód była bardzo ważna dla Niemców jeżeli chodzi o transporty broni i wojsk na front wschodni nie są, do pazdziernika 1942, znane jakiekolwiek akcje sabotażu tej linii lub innej dywersji ze strony polskiego podziemia.

Dlaczego?

Wielka Akcja trwała około 52 dni z częstotliwością 1-2 pociągów dziennie. W 1942 r., podczas "Wielkiej Akcji" (Grossaktion Warschau), z Getta Warszawskiego do obozu zagłady w Treblince wysłano dziesiątki transportów, które składały się z wagonów towarowych. Masowe deportacje z Warszawy trwały od 22 lipca do 12 września 1942 r.. Pociągi odjeżdżały codziennie, początkowo jeden, a później dwa razy dziennie (jeden wcześnie rano, drugi po południu). Szacuje się, że w tym okresie do Treblinki przetransportowano 375 000 Żydów z samego getta warszawskiego. Typowy transport składał się z 60 przepełnionych wagonów towarowych, z których każdy mieścił 80-120 osób, a czasem nawet do 140. Po 12 września 1942 r.. pociągi śmierci z innych miast, takich jak Piotrków Trybunalski były kierowane do Treblinki przez Warszawe. Odległość kolejowa z Piotrkowa Trybunalskiego do Warszawy to około 120-130 km, a następnie od Warszawy do Treblinki to dodatkowe 80-90 km, co daje w sumie około 200 km.


Dlaczego podziemie nie próbowało, chciało zatrzymać pociągi śmierci?

Dopiero po zakonczeniu wywózki, zamordowaniu Zydów z Getta Warszawskiego (prawie 400,000 Żydów i 100 pociagów) do obozu śmierci Treblinka w połowie września 1942 roku odbyła sie pierwsza akcja akcja podziemia „Wieniec”. Była przeprowadzona przez oddziały dywersyjne Związku Odwetu Komendy Głównej Armii Krajowej (AK). Miało to miejsce w nocy z 7 na 8 października 1942 roku. W 1942 roku Armia Krajowa (AK) jako całość liczyła w przybliżeniu około 150 tysięcy żołnierzy w skali całego kraju. W 1942 r. w Okręgu Warszawskim funkcjonowało około 180 plutonów. Jeden pluton AK liczył zazwyczaj około 30-40 żołnierzy.

Akcja „Reinhardt” rozpoczęła się na dobre w nocy z 16 na 17 marca 1942 roku od likwidacji lubelskiego getta i deportacja mieszkanców do obozu zagłady w Bełżcu. Głównym celem Akcji „Reinhardt" była zagłada ludności żydowskiej. Sztab operacji znajdował się w Lublinie, stąd też stamtąd rozpoczęto masowe deportacje do obozów zagłady (Bełżec, Sobibór). Treblinka jako obóz zagłady była trzecim obozem który rozpoczał dzialalność w ramach w akcji Reinhardt. Nie było wiec tajemnicą dla polskiego podziemia kogo wiozą pociągi śmierci i dokąd!

Wszystkim bylo wiadome co deportacja, przesiedlenie oznacza. Antek Cukierman napisał: "Nazajutrz po rozpoczęciu akcji, a może nawet pierwszego dnia wiedzieliśmy już co to jest Treblinka i gdzie się znajduje: policjanci na Umschlagplatzu wiedzieli wagony wracające stamtąd po kilku godzinach. Z tego domyślaliśmy się odległości od Warszawy. I jeszcze: gdy otwierano drzwi wagonów, widziano w nich plamy krwi, a nawet zwłoki." Dodatkowe rozpytanie wśród polskich kolejarzy pomogło ustalić, że pociągi jeżdżą w okolice Treblinki, wsi położonej ok. 100 kilometrów od Warszawy. Żydowska Organizacja Bojowa (ŻOB) wieszając plakaty "Treblinka to śmierć!"

Deportacje

26 lipca 1942 r. – Ostatni raz moja matka widziała swojego ojca (mojego dziadka) Gabriela Rozentala. Poszedł z rana do darmowej jadłodajni na ulicy Ogrodowej i już nie wrócił do domu. Miał 50 lat. Tego dnia do Treblinki wysłano 6091 osób.

3 sierpnia 1942 – Mojej babci Helenie Rozental (z domu Polirsztok) udało się uciec w ciągu pierwszych 10 dni deportacji i pracowała w niemieckim warsztacie – fabryce szczotek przy ulicy Świętojerskiej. Uważano to miejsce za bezpieczne miejsce ucieczki przed deportacjami na Umschlagplatz i do Treblinki. Tego dnia do Treblinki wysłano 6357 osób.

5 sierpnia 1942
– W słoneczny dzień 5 sierpnia 1942 r. na Umschlagplatz deportowano cały Dom Sierot Janusza Korczaka (239 dzieci). Słoneczny dzień był również bardzo upalny. Tego dnia do Treblinki wysłano 6783 osoby.

"Boże nie pozwól zapomnieć - Boże nie pozwól wybaczyć" - Napis na nagrobku na Okopowej w Warszawie - 8 grudnia 2005 umarła moja mama, Lunia Rozental - Zofia Wróblewska, żyła lat 87.

8 grudnia 2005 umarła moja mama, Lunia Rozental - Zofia Wróblewska, żyła lat 87. Napisy na nagrobku mojej ciotki, Sabiny Rozental, są i z roku 1941, na płycie pionowej, na samej macewie i z konca lat 40-tych, po wojnie, na płycie horyzontalnej. Po roku 1945 było wiadome że mąż pochowanej, Sabiny Wójcikiewicz z d. Rozental, również nie żyje.

Napis na płycie horyzontalnej. "Boże nie pozwól zapomnieć - Boże nie pozwól wybaczyć", jest niezwykle silnym i emocjonalnym wyrażeniem żałoby ale jednocześnie również wezwaniem by okrucieństwa Zagłady i II wojny światowej nigdy nie uległy zapomnieniu, wybaczeniu!

Ten napis na poziomej płycie powstał tuż po zakończeniu II wojny światowej, w obliczu niewyobrażalnej tragedii – nie tylko śmierci siostry lecz utraty rodziców i szwagra. To jest bezpośrednia reakcja mojej mamy która jako jedna z niewielu przeżyła Zagładę. To jej reakcja na zło, które przekroczyło wszystkie granice ludzkiego pojmowania, to głęboki ból, rozpacz, poczucie niesprawiedliwości i gniew! "Boże nie pozwól zapomnieć", to właściwie nie jest to prośba lub modlitwa do Boga o zachowanie pamięci o zmarłej siostrze i jej cierpieniu. "Boże" to tylko podkreślenie bólu i bezsilności w stosunku do tego co się stało!

Napis na tej horyzontalnej płycie gdzie są wymieni i moi warszawscy dziadkowie i mój wujek Lutek to jedyny sposób na uhonorowanie jednostkowego życia. Obozy śmierci i anonimowość ofiar Zagłady poprzez masowe groby przytłaczają moją mamę. Wie tylko deportacja z Umszlagu nie oznaczała nic innego niż śmierc.

Dwukrotne użycie Boże nie ma znaczenia teologicznego, nie jest też związane z chrześcijańskim wybaczeniem. Boże wyraża tylko podkreślenie bólu, wielkiej krzywdy, i tej strasznej bezsilności. Bezsilności którą moja mama odczula tak silnie w Getcie Warszawskim gdy jej ojciec Gabriel Rozental poszedł po darmowa zupę i już nigdy nie wrócił i juz wszyscy wiedzieli co to znaczy.
Niemoc, gdy moja mama tydzien pózniej poszła do szopu szczotkarzy i zastała łózko swojej mamy, Heleny Rozental puste. Wiedziała co to znaczy.

Grób Sabiny Wójcikiewicz z d. Rozental to swoisty, rodzinny pomnik bólu, który nie pozwala na łatwe ukojenie czy pojednanie. Pozioma inskrypcja to potężne, emocjonalne i uniwersalne przypomnienie o okrucieństwach wojny i o tym, jak głębokie rany potrafi ona pozostawić w ludzkich duszach.

Znając moja mamę która sformułowała ten napis "Boże nie pozwól zapomnieć - Boże nie pozwól wybaczyć" to jest (!) w nim bezpośrednie wezwanie do zemsty, odwetu. Jest w nim potężne pragnienie sprawiedliwości. Napis ten to odmowa dania oprawcom spokoju sumienia i moralnego rozgrzeszenia. Moja mama woli trwać w bólu i pamięci, niż wybaczyć.

Sunday, December 7, 2025

Pinsk Ghetto - Wajserman - Wasserman there!

















There were 73 names with the surname Wasserman or Wajserman on the Pinsk Ghetto list. Most of them are women and children. My grandfather Baruch, Boruch Wasserman, was not on that list. It means that he was murdered before the ghetto was established. His brother Josif was running a bakery, and is on the list as "funeral worker". My father's sister Rywa (Puba) is on the list, as well as the children of my grandfather (Izaak and Nisia) from his 2nd marriage and his wife Dasha. That means that they were murdered in Dobra Wola, or as it is also called, Dobrovolia.
From Yad Vashem archives: My grandfather's name was Boruch Wasserman, his parents' names were Rivka and Moshe, and his place of birth was Kalaurowicze, 29 km east of Pinsk.



The Pinsk Ghetto was a crowded, squalid slum confined by barbed-wire fences, consisting of 240 small, wooden houses on 23 streets in the poorest section of town.
 The ghetto area was a large rectangle surrounded by a 2,345-meter (1.5-mile) long barbed-wire fence with three guarded gates. Polish police were often tasked with guarding the perimeter day and night.
The inhabitants were forced to live in small, one-story wooden houses. The living space was drastically inadequate, with as many as ten people sharing a single room and an average of only 1.2 square meters (about 13 square feet) of space per person.
Sanitation and Health: The area was initially equipped with only two functioning water pumps for over 18,000 people, leading to "inadequate sanitation". Health conditions deteriorated rapidly, with rampant outbreaks of dysentery and typhus. The assigned area was deliberately chosen as the "poorest and most crowded part of town".

The primary characteristic of the Pinsk Ghetto was extreme deprivation and overcrowding, enforced by brutal German occupation policies. Residents were forced to wear yellow Stars of David, forbidden from using sidewalks, and subjected to forced labor, beatings, and random killings. Food was severely rationed.
 
The ghetto existed for only about six months, from its establishment in May 1942 until its liquidation in late October and early November 1942, when almost all of its inhabitants were murdered in mass shooting operations.

Wednesday, December 3, 2025

Niuta Tajtelbaum - Die Kleine Blonde - Krwawa mścicielka - "była związana z Korczakiem"...

Niuta Tajtelbaum אין גרסה ברזולוציה גבוהה יותר.

Odkryłem, że Niuta Tajtelbaum  w okresie Getta Warszawskiego "była związana z Korczakiem" poprzez dawnych wychowanków z sierocińca Dom Sierot przy ulicy Krochmalnej, a także poprzez mojego ojca i matkę.

    Pan Misza (Wasserman Wróblewski) wspomina:
Mieszkałem w getcie u dawnych wychowanków Korczaka, należeli do tajnej organizacji, zwrócili się do mnie, czy bym im nie pomógł dostarczyć broni z aryjskiej strony. Skontaktowała się ze mną Niuta Tajtelbaum (Wanda Wytwicka), mieszkała po aryjskiej stronie, miała złote włosy, niebieskie oczy, więc nie budziła po aryjskiej stronie podejrzeń. Przeszła nami do getta, przynosząc broń.
Tak został przetarty jeden ze szlaków, którym polskie podziemie przekazywało broń.
W końcu zdecydowałem się opuścić getto. Nie wierzyłem...

    Siostra mojej mamy, Krystyna Rozental (Zielińska-Zarzycka*) tak opisała jedną z akcji "Wandy" - Niuty: 
„Pewnego dnia otrzymała Wanda zadanie zgładzenia jednego z wysokich dygnitarzy hitlerowskich. Poszła prosto do urzędu…
– Jakaś młoda piękność prosi o przyjęcie – zameldowała sekretarka gestapowcowi.
– Proszę wprowadzić – brzmiała odpowiedź dygnitarza.
Wanda weszła do gabinetu. Na jej widok gestapowiec wstał od biurka, podszedł do niej i wskazując na jej złote warkocze, spytał:
– Gibt es auch bei euch Lorelei (czyli i u was istnieje Lorelei?)
Zamiast odpowiedzi Wanda skierowała lufę rewolweru w twarz faszysty. Padł strzał…”

Próba analyzy:

Niuta i moja mama, Lunia Rozental, znały się jeszcze ze studiów na Uniwersytecie Warszawskim. Wraz z Kazią Kagan, Hanką Belą Krakowską — aktywnie sprzeciwiały się gettu ławkowemu na uczelni jak i przejawom antysemityzmu wśród endeckich studentów. Po wrześniu 1939 roku razem pojechały na wschód (przez tzw. zieloną granicę) i mieszkały do lata 1941 roku we Lwowie. Po zajęciu Lwowa przez Niemców i strasznym pogromie ludności żydowskiej, jesienią 1941 roku, przyjaciółki wróciły do Warszawy.

W Warszawskim Getcie Niuta zamieszkała z siostrą Iną, jej mężem i dwojgiem dzieci przy ul. Dzielnej (numer?). W tym czasie powstał Związek Walki Wyzwoleńczej (ZWW) – organizacja komunistyczna, do której Niuta wstąpiła wraz z przyjaciółkami. Początkowo zajmowały się działalnością oświatową i pomocą najuboższym. Z czasem przeszły do planowania sabotażu i dywersji, gdyż kierownictwo podziemia komunistycznego podziemia uznało, jak to ujęła Kazia Kagan, „w okresie obecnym (okupacji) wolno i należy stosować terror indywidualny”.

W styczniu 1942 roku Niuta została członkinią nowo utworzonej Polskiej Partii Robotniczej (PPR), która formowała kilkuosobowe grupy bojowe; Niuta szkoliła koleżanki ze swej 7-osobowej grupy, m.in jak podkładać miny i wytwarzać ładunki wybuchowe. Wtedy została moja mama, Bela Krakowska i Kazia Kagan członkiniami PPR. Działalność PPR była skierowana na walkę z Niemcami, Wanda tworzyła tzw. siódemki. W PPR moja mama nauczyła się obslugiwac pistolet.

W marcu 1942 roku komitet PPR w getcie zaproponował założenie zjednoczonego bloku organizacji lewicowych, nazwany później Blokiem Antyfaszystowskim. W skład bloku weszli komuniści oraz lewicowe ugrupowania syjonistyczne (jak np. Ha-Szomer Ha-Cair). Wówczas Niuta została łączniczką bloku i zaczęła przedostawać się na drugą stronę muru w celu nawiązania kontaktu z ośrodkami oporu w innych gettach w kraju.

Rywka Tajtelbaum została Wandą Witwicką w Gwardii Ludowej (GL) ale przyjaciele zawsze mówili na nią Niuta. Gdy wyszła z getta (po Wielkiej Akcji) i po przeszkoleniu w GL stała się filarem Spec-grupy, sześcioosobowego komanda likwidatorów Komendy Głównej Gwardii Ludowej. GL najbardziej znane akcje to na Café Club (róg Al. Jerozolimskich i Nowego Swiatu),tzw knajpa „nur für Deutsche” (tylko dla Niemców i lokalu Mitropa na Głównym dworcu kolejowym w Warszawie.

W Warszawie Niuta Tajtelbaum wykazała się niezwykłą odwagą i zimną krwią. Była młodą komunistką, która nosiła długie blond włosy splecione w grube warkocze, aby sprawiać wrażenie „niewinnej, naiwnej szesnastolatki”, podczas gdy w rzeczywistości była „zabójczynią”. Dzięki niebieskim oczom i blond włosom, które pozwalały jej „udawać” nie-Żydówkę, Tajtelbaum weszła do biura oficera gestapo i „zastrzeliła go z zimną krwią”. Kiedy próba zamachu spowodowała, że agent gestapo trafił do szpitala, „Niuta, przebrana za lekarza, weszła do jego pokoju i zabiła zarówno jego, jak i jego strażnika”. Teitelbaum zorganizowała następnie oddział kobiet w warszawskim getcie i odegrała wiodącą rolę w powstaniu w 1943 roku. Została schwytana, torturowana i zabita w wieku 25 lat.

Odkryłem, że Niuta Tajtelbaum miała "powiązania z Korczakiem" w czasie getta poprzez byłych wychowanków z sierocińca przy ulicy Krochmalnej, a także poprzez mojego ojca (Pana Miszę) i moją matkę, Lunię Rozental.

Poprzez kontakty z moją matkę i byłymi wychowankami Korczaka szukała okazji, aby łatwo dostawać się do getta by przemycić lekką broń. Dowiedziała się, że mój ojciec wraz z niemieckimi Żydami mieszkającymi przy ulicy Sliskiej codziennie opuszcza getto idąc do pracy w koszarach na Pradze i wraca do getta mniej więcej o tej samej porze. Wieczorem, Niuta po prostu dołączyła do grupy robotników w której wracał mój ojciec i pozostała jej w środku, kiedy przechodzili przez bramę getta. W ten sposób pierwsze bronie trafiły do warszawskiego getta i do organizacji PPR (Polska Partia Robotnicza). Sądzę ze kontakty miedzy moim tatą a Niutą były wielokrotne, kilka miesiecy przed i po Wielkiej Akcji latem 1942.

Po deportacji Domu Sierot Korczaka 5 sierpnia 1942 roku do Treblinki, Pan Misza wraz z trzema byłymi wychowankami z sierocińca, Jankielkiem, Moniusiem i Dawidkiem przeszli późnym wieczorem przez most nad ulicą Chłodną i znaleźli "kwaterę" u innych, starszych wychowanków Domu Sierot. Było to prawdopodobnie mieszkanie przy ulicy Świętojerskiej - pierwszy postój dla walizki Korczaka z rękopisami i okularami. Pan Misza pamiętał ze okna wychodziły na Ogród Krasińskich. Następnym przystankiem dla walizki Korczaka (po kilku dniach) była ulica Ostrowska gdzie mieszkał Felek Grzyb. Stamtad została walizka przeszmuglowana do "Pana Jerzego" (Igora Newerlego i Naszego Domu na Bielanach. Możliwe że kontakt Pana Miszy z Niuta Tajtelbaum byl wlasnie poprzez tych byłych wychowanków z ulicy Świętojerskiej.

W sierpniu 1942 roku, w czasie wielkiej akcji likwidacyjnej getta, wyszła z pierwszą grupą PPR do partyzantki, jednak po kilku tygodniach wróciła do Warszawy, by kontynuować działalność jako łączniczka Bloku Antyfaszystowskiego i PPR, pod pseudonimem Wanda Witwicka. Przenosiła broń, prasę i informacje do getta. 20 wrzesnia 1942 roku wyszła moja mama z Getta wynosząc ze soba 3-letniego siostrzenca. Nigdy już sie z Niuta nie spotkały... Ojciec (Pan Misza - Wasserman Wróblewski) wyszedl z Getta w styczniu 1943 roku.

Mąż mojej ciotki, Krystyny Rozental (Zielińska-Zarzycka), Janusz Zarzycki, ps. Wojtek byl aktywny w GL i dobrze znal Niute. Prawdopodobnie to jego informacje o "akcjach" Niuty są podstawą opisów akcji "Wandy" przez Krystyne Zielińską.

Przed II wojną światową Niuta Teitelbaum studiowała filozofię i historię na Uniwersytecie Warszawskim, gdzie była aktywną członkinią lewicowych organizacji młodzieżowych. Podczas studiów brała udział w działaniach studentów przeciwko antysemityzmowi, w tym segregacji żydowskich studentów w „ławkach getta”. W działaniach tych aktywnie uczestniczyła również moja matka, Lunia Rozental*. Studia Niuty na Uniwersytecie Warszawskim zostały przerwane przez wybuch wojny we wrześniu 1939 r., kiedy to została zmuszona do ucieczki do Lwowa. Po zajęciu Lwowa przez Niemców w 1941 r. Niuta powróciła do Warszawy.



Tuesday, December 2, 2025

The Last Walk of Janusz Korczak on Zamenhof Street.




The Last Walk of Janusz Korczak on Zamenhof Street. My mother, Lunia Rozental, who knew Korczak, the staff, and the children from the Orphans' Home very well, saw this escorted group through the window of her apartment at 5 Zamenhofa Street (the first house on the right side, corner with Dzielna Street 1). In the background of the right photograph is Nowolipki Street 7-9. That's where the editorial office of the magazine "Nasz Przegląd" (Our Review) was located, as well as "Mały Przegląd" (Little Review), edited by Janusz Korczak as a Friday supplement to "Nasz Przegląd".  In the outbuildings of the tenements at Nowolipki 7 and Nowolipki 9 were the printing houses for these magazines. Zamenhof Street (Polish: ulica Zamenhofa) in Warsaw started at Nowolipki Street and was one of the streets that led directly to Umschlagplatz. Umschlagplatz was the place from which the Nazis deported hundreds of thousands of Jews from the Warsaw Ghetto to concentration and extermination camps, primarily Treblinka in 1942 and 1943. The street is named after Ludwik Lejzer Zamenhof, the creator of the Esperanto language. Zamenhof lived for many years, specifically at the address of Dzika 9, which in 1930 became Zamenhof 5 after the renaming and renumbering.


The Last Walk of Janusz Korczak. My mother, Lunia Rozental, who knew Korczak, the staff, and the children from the Orphans' Home very well, saw this escorted group through the window of her apartment at 5 Zamenhofa Street (the second house on the right side, corner with Dzielna Street 1). In the background is Nowolipki Street 7-9. That's where the editorial office of the magazine "Nasz Przegląd" (Our Review) was located, as well as "Mały Przegląd" (Little Review), edited by Janusz Korczak as a Friday supplement to "Nasz Przegląd," the largest Polish-language Jewish newspaper in the interwar period. The first issue of "Mały Przegląd" appeared on October 9, 1926, and the last one on September 1, 1939. In the outbuildings of the tenements at Nowolipki 7 and Nowolipki 9 were the printing houses for these magazines.




My mother, Lunia Rozental, wrote: I am temporarily living with my brother-in-law (Lutek Wójcikiewicz) and nephew (Marianek Wójcikiewicz, aged 3) at 5 Zamenhofa 5 Street. Through the window, I see Dr. Korczak with children from the orphanage being led to the Umschlagplatz. A thought matures: I must save a child. I agreed on the idea with my brother-in-law.



Janusz Korczak and the Orphanage on the way to Umschlagplatz

Lucyna Perła Rozental, witness (see letter above): 
I am temporarily living with my brother-in-law (Lutek Wójcikiewicz) and nephew (Marianek Wójcikiewicz, aged 3) at 5 Zamenhofa 5 Street. Through the window, I see Dr. Korczak with children from the orphanage being led to the Umschlagplatz. A thought matures: I must save a child. I agreed on that idea with my brother-in-law.


Lunia Rozental recalls:
August 5th, my birthday (24 years old), 10-11 in the morning, it was a hot summer day. I looked out the window because I heard voices and sounds. I saw a crowd of people walking from the southern part of the ghetto. They were led down the middle of the street by soldiers in German uniforms. I don't know if the soldiers were Germans, Estonians, or Ukrainians. Suddenly, in the crowd of adults, I saw children and Dr. Janusz Korczak. Janusz Korczak was walking first, with heavy steps, the children behind him. No one spoke. No one sang. A few people stood along the sidewalks. My first thought: "Where is my Misha" (Pan Misha - Michał Wasserman Wróblewski), who worked as an educator in Korczak's orphanage. I immediately determined he was not there. Misha was very tall, over 1.83 cm in height, and always towered over the crowd of children in the orphanage yard. Misha was sometimes called 'Giraffe' by the children because of his height. Now, however, he was not among them. I didn't look at the other teachers whom I knew. I saw Korczak, and then automatically searched only for Misha. After a few seconds, the children moved away.

From Umschlagplatz to Treblinka
How did the last journey of Korczak and the children look from the Umschlagplatz to Treblinka? We will never know that. Knowing the facts, the stories of eyewitnesses, and the accounts of escapees from other deportations to Treblinka, we can only try to imagine what happened in the wagons and what it was really like.

It is known that August 5th was a sweltering hot day. It is also known that the transport that day consisted of 6,623 people crammed into 60 wagons.

The cattle cars had window slits sewn shut with barbed wire. A little light and air entered through these slits. Inside the wagons, there was a vapor of chlorine that stung the eyes and throat. The floor of the wagon was, for hygienic purposes, covered with diluted lime and chlorine solution. Probably 239 children, along with Korczak and Wilczyńska, and other staff from the Orphans' Home, were packed into two wagons.





Droga Janusza Korczaka i Domu Sierot na Umszlag - Opis Luni Rozental.


Ostatnia droga Janusza Korczaka. Moja Mama, Lunia Rozental która bardzo dobrze znała Korczaka, personel i dzieci z Domu Sierot widziała tę eskortowaną grupę przez okno mieszkania przy ulicy Zamenhofa 5 (drugi dom po prawej stronie, narożny z ul. Dzielna 1). Na drugim planie to ulica Nowolipki 7-9. Tam była redakcja pisma Nasz Przegląd i Mały Przegląd redagowany przez Janusza Korczaka jako piątkowy dodatek do "Naszego Przeglądu", największej w międzywojniu polskojęzycznej gazety żydowskiej. Pierwszy numer Małego Przeglądu ukazał się 9 października 1926) a ostatni 1 września 1939 roku. W oficynach kamienic Nowolipki 7 i Nowolipki 9 były drukarnie tych pism.

Lunia Rozental która dobrze znała Korczaka, personel i dzieci z Domu Sierot widziała tę eskortowaną grupę przez okno mieszkania przy ulicy Zamenhofa 5 (drugi dom po prawej stronie, narożny z ul. Dzielną w którą skręcają szyny tramwajowe 1).

Lunia Rozental która dobrze znała Korczaka, personel i dzieci z Domu Sierot widziała tę eskortowaną grupę przez okno mieszkania przy ulicy Zamenhofa 5 (Dom po prawej stronie, narożny z ul. Dzielną w którą skręcają tramwaje nr. 15 ).

Lucyna Perła Rozental: Mieszkam czasowo z szwagrem (Lutek Wójcikiewicz) i siostrzeńcem (Marianek Wójcikiewicz, lat 3), przy ulicy Zamenhofa 5/VIII, widzę przez okno dr Korczaka z dziećmi z sierocińca prowadzonymi na Umschlagplatz. Dojrzewa myśl. muszę uratować dziecko. Uzgodniłam pomysł ze szwagrem


Lucyna Perła Rozental: 
Mieszkam czasowo z szwagrem (Lutek Wójcikiewicz) i siostrzeńcem (Marianek Wójcikiewicz, lat 3), przy ulicy Zamenhofa 5/VIII, widzę przez okno dr Korczaka z dziećmi z sierocińca prowadzonymi na Umschlagplatz.
Dojrzewa myśl. muszę uratować dziecko. Uzgodniłam pomysł ze szwagrem.


Lucyna Perła Rozental wspomina: 
5 sierpnia, moje urodziny (24 lata), godzina 10-11 rano, to był gorący letni dzień, wyjrzałam przez okno bo usłyszałam głosy i dźwięki. Widziałem jak tłum ludzi idzie z południowej części getta. Prowadzeni byli środkiem ulicy przez żołnierzy w niemieckich mundurach. Nie wiem, czy żołnierze to byli Niemcy lub Estończycy lub Ukraińcy. Nagle zobaczyłem w tłumie dorosłych, dzieci i dr. Janusz Korczaka. Janusz Korczak szedł pierwszy, ciężkimi krokami, za Nim dzieci. Nikt nie mówił. Nie śpiewał. Kilka osób stało wzdłuż chodników. Moja pierwsza myśl "Gdzie mój Misza", (Michał Wasserman Wróblewski), który pracował jako wychowawca w sierocińcu Korczaka. Od razu stwierdziłam, że go tam nie było. Misza był bardzo wysoki, ponad 1,83 cm długości, i zawsze górował w tłumie dzieci na podwórku Domu Sierot. Misza był czasami nazywany przez dzieci - żyrafa ze względu na wzrost. Teraz jednak nie było jego wśród nich. Nie patrzyłam na innych nauczycieli których znałam. Widziałam Korczaka, a potem automatycznie szukałam tylko Miszy. Po kilku sekundach, dzieci oddaliły się.

Jak wyglądała ostatnia droga Korczaka i dzieci z Umszlagu do Treblinki? Tego nigdy się nie dowiemy. Znając fakty, opowieści naocznych świadków, uciekinierów z innych deportacji do Treblinki możemy sobie tylko próbować wyobrazić co się działo w wagonach i jak to naprawdę wyglądało?

Wiadomo że 5 sierpnia był upalnym dniem. Wiadomo też że transport tego dnia to 6,623 osoby stłoczone w 60 wagonach.

Wagony bydlece miały szczeliny okienek zaszyte drutem kolczastym. Przez te szczeliny dostawało się troche światła i powietrza. W wagonach był żrący oczy i szczypiący gardło wyziew chloru. Podłoga wagonu była dla celów higienicznych zalana rozcienczonym wapnem i chlorem. Prawdopodobnie 239 dzieci z Korczakiem i Wilczyńską i z innymi pracownikami Domu Sierot zostało zapakowanych do dwóch wagonów.
Jak wyglądała ostatnia droga Korczaka i dzieci z ulicy Śliskiej 9 do Umszlagu? Mapa opublikowana w Kronikach Korczakowskich w 1992 i 1996 roku i na internecie po polsku i angielsku w 1995 roku w A Teachers Guide to HolocaustDom Sierot - 1, Most nad ul. Chłodną -2, Szpital na Lesznie - H, Mieszkanie Lucyny Rozental (Zofii Wróblewskiej) przy ulicy Zamenhofa 5 - ZW, Pawiak - P,  Umszlag - U.

O tramwajach
21 lutego 1941 roku, trzy linie tramwajowe przeznaczone tylko dla Żydów zostały zlikwidowane, a na ich miejsce ruszył tramwaj bez numeru, zaopatrzony w tarczę z niebiesko-białą gwiazdą Dawida. Wagony tej linii jeździły po trasie Plac Muranowski - Muranowska - Zamenhofa - Gęsia ( na prawo ) - Nowolipie - Żelazna - Leszno - Karmelicka - Dzielna - Zamenhofa - Gęsia (na prawo) - Nalewki - Plac Muranowski. Niemcy kazali zlikwidować ten tramwaj. Nastąpiło to w połowie sierpnia 1942 roku w związku z tzw Wielką akcją - wywózką Żydów do obozu smierci w Treblince.

Tramwaj nr. 15 do 21 lutego 1941 - PLAC MURANOWSKI – Nalewki – Gęsia – Zamenhofa – Dzielna – Karmelicka – Leszno – Żelazna – Chłodna – Wolska – MŁYNARSKA.

Until Today - One million, two hundred thousand, two hundred forty-five (1,200,245) visitors on "Jim Bao Today" blog.





The main content of the blog "Jim bao Today" appears to focus heavily on historical topics, particularly those related to Poland, and Dr. Janusz Korczak (Henryk Goldszmit) and World War II history, Jewish history, and significant historical figures and events.

The exact number of visitors to the "Jim Bao Today" blog reached today 1,200,245.

Recent posts mention:
  • Dr Janusz Korczak and Pan Misza - Wasserman Wróblewski
  • Polish literature and history
  • Emanuel Ringelblum and the Warsaw Ghetto
  • German "Stolpersteine" (stumbling stones) in Polish cities
 
The blog can be accessed on Blogger.