Thursday, July 10, 2025

Janusz Korczak - Fascynacja Fascynacją u Dzieci i Dorosłych.


Od dawna opisuję osoby z kresu Korczaka zafascynowane jego osobą. Tutaj myślę przede wszystkim o tych którzy zostali zafascynowani Korczakiem jeszcze przed 1945 rokiem, dzieci (wychowankowie), wychowawcy i współpracownicy.

Emocjonalne zaangażowanie u Dzieci i Dorosłych może być różne. Może też być przekazywane i dziedziczone z pokolenia na pokolenie tak jak w Domu Sierot i Naszym Domu. Fascynacja to stan intensywnego zainteresowania, zachwytu lub uwielbienia. Fascynacja może być jednak rodzajem kultu, idealizacją drugiej osoby spowodowaną uczuciami innych lub ogólnie panującym trendem.

Osobiście jestem od wielu lat zafascynowany Fascynacją u Dzieci i Dorosłych jeżeli chodzi o osobę Korczaka. Podkreślam zafascynowany bo to nie chodzi tylko o podziw lub uznanie lecz moje własne głębokie zaangażowanie emocjonalne. To nie chodzi o nową idealizacją Korczaka!

Zacznę chyba od opisu mojego Taty który był bursistą a następnie wychowawcą w Domu Sierot od 1931 roku do 5 sierpnia 1942 roku. Jestem pewny ze na samym początku musiało to być uczucie ciekawości, zainteresowania i emocją kontaktu z tak znaną osobą. To początkowe zainteresowanie młodego maturzysty z Kresów przekształciło się jednak w zaangażowanie tak silne że mój tata diametralnie zmienił kierunek studiów z technicznych na politechnice Wawelberga i matematycznych na Uniwersytecie Warszawskim na pedagogiczne na Wolnej Wszechnicy. Nie dyskutowałem z nim nigdy czy wybór mojej mamy, studentki pedagogiki na UW był również emocjonalnie dyktowany jego zarażeniem się od Korczaka swoistym bakcylem - wychowywaniem dzieci i pedagogiką. Pamiętam tylko ze Korczak któremu przedstawił swoja przyszła towarzyszkę życia skomentował to słowami: Zawsze wiedziałem że Pan Misza ma dobry gust.

Korczak przyciągał uwagę i budził silne zainteresowanie w wielu grupach społecznych. Zainteresowanie to oczywiście nie fascynacja! Te osoby które były zafascynowane Korczakiem robiły to często z zupełnie różnych względów. Wiadomo jednak było że Korczak był osobą na której zawsze można bylo liczyć. Takich ludzi jest mało na świecie.

Gdzie i jak znalazłem ta fascynacje nad Korczakiem. Oczywiście szukałem w źródłach przedwojennych i w kontaktach z ludźmi którzy jego dobrze znali.
Moja "Ciocia Irka", wychowanka Naszego Domu, zmieniła ton głosu mówiąc o Korczaku. Opowiadała jakim on był magnesem dla wszystkich dzieci które czekały na te dwa dni w tygodniu w które Korczak był w Naszym Domu na Bielanach.
Oczywiscie Korczak wiedział jak przyciągać uwagę, budzić zainteresowanie: To bylo potrzebne by jego idee byly dalej propagowane.




Wednesday, July 9, 2025

The gathering of members of the Janusz Korczak Association in Rehovot, Israel, in 1960.



The gathering of members of the Janusz Korczak Association in Rehovot, Israel, in 1960.

In the photo:
Israel "Staszek" Zingman (kneeling, on the right),
Israel Szwarcberg (kneeling, second from the right),
Rozka Nativ (kneeling, third from the right),
Mira Kaspi (kneeling, fourth from the right),
Dvora Perla - Rozenman (kneeling, third from the left),
Yitzhak Perla (kneeling, second from the left),
Shlomo Nadel (kneeling, on the left),
Hela Lisner (seated, second from the right),
Arie Buchner (seated, fourth from the right),
Jakob Kutalczuk - Tzuck (seated, fourth from the left),
Bronka Wajbsznajder (seated, third from the left),
Bela Cytryn - Miodowska (seated, second from the left),
Sarah Kremer (top row, second from the right),
Shimon Agasi (top row, third from the right),
Yocheved Lubraniecki - Tzuck (top row, fourth from the right),
Tamara Butner (top row, fourth from the left),
Yehudit Laski - Gilon (top row, third from the left),
Eda Miedzyzecka (top row, on the left). 


Tuesday, July 8, 2025

Pierwsza dodatkowa praca Pana Miszy załatwiona przez Panią Stefę i Janusza Korczaka - Kolonie letnie dla dzieci polskich bez różnicy wyznania im. Hipolita Wawelberga.


Wizyta Ignacego Mościckiego, prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, na obozie letnim dla dzieci polskich i żydowskich imienia bankiera i filantropa Hipolita Wawelberga, w pobliżu Puszczy Kampinoskiej w Polsce, 1930 r.

Korczak zdawał sobie dobrze sprawę z tego ze pensja 75 złotych miesięcznie nie wystarcza na potrzeby bursistów.  Pisał o tym zarówno Pan Józek (Józef Halpern, Arnon) i mój tata, Pan Misza. W znajdowaniu dodatkowych prac byli aktywni i Doktor i Pani Stefa. Pan Misza pisal w swoich wspomnieniach:

Zdając sobie sprawę z moich kłopotów materialnych, pani Stefa poleciła mnie jako płatnego wychowawcę na „Kolonie letnie dla dzieci polskich bez różnicy wyznania im. Hipolita Wawelberga”. Piękna idea, ale niełatwa praca. Razem miały wypoczywać najbiedniejsze dzieci stolicy, zarówno żydowskie jak i chrześcijańskie. Ile wzajemnych uprzedzeń doszło tam do głosu! Pozostawał trudny do rozwiązania problem: jak w krótkim czasie przezwyciężyć nieufność, czasem niechęć? Jak nauczyć wzajemnego zrozumienia i zgodnego współżycia?

Oddano mi pod opiekę grupę starszych chłopców. Początkowo straciłem wiarę. Ale te dzieci ulicy nie były wcale złymi ludźmi. Udało mi się jakoś zdobyć ich zaufanie. Sądzę, że praca z nimi dała mi dużo. Przypuszczam, że i moi chłopcy wynieśli sporo korzyści z tego wspólnego pobytu. Kilkakrotnie z wzajemnego zainteresowania sobą zrodziło się coś na kształt przyjaźni, czy - skromniej mówiąc - sympatii, życzliwości, obietnic, że będą się spotykać i pomagać sobie w razie potrzeby.

Gdy na początku roku szkolnego wracałem na Krochmalną, Korczak z ogromnym zainteresowaniem dopytywał się o dzień powszedni na koloniach, o moje spostrzeżenia, trudności, o choćby nawet i nikłe osiągnięcia, do których przywiązywał szczególną wagę. Zazwyczaj siadaliśmy wtedy obok lub naprzeciw siebie. A Pan Doktor umiał słuchać jak nikt inny! Nie przerywał. Potem dopiero zadawał rzeczowe pytania lub rzucał jakąś uwagę. Lubiłem ogromnie te rozmowy. Przyznaję szczerze, że nie przepadałem za najmilszymi nawet rozmowami „na stojąco”. Doznawałem wówczas uczucia jakiegoś dziwnego zażenowania. Pan Doktor podnosił wtedy głowę, przewyższałem go bowiem wzrostem. A przecież czułem się przy nim, a nawet podczas jego nieobecności, w porównaniu z nim taki mały, nieważny, niewiele znaczący, choć on we mnie niejednokrotnie usiłował wyzwolić poczucie własnej wartości. Był i pozostał dla mnie autorytetem intelektualnym oraz moralnym.

Kolonie letnie dla dzieci żydowskich i chrześcijańskich im. Wawelberga i Rotwanda organizowane były również w Ciechocinku. Była to jedyna kolonia letnia o charakterze leczniczym. Wyposażenie budynku, przeznaczonego na sto łóżek, sfinansował Wawelberg, który opłacał też koszty utrzymania kolonii. Przez wiele lat chore dzieci z biednych rodzin przyjeżdżały do Ciechocinka na leczenie. Były lata, że frekwencja wynosiła nawet kilkaset małych kuracjuszy. W testamencie Wawelberg na jej utrzymanie zostawił 4 tysiące rubli corocznej zapomogi. Wawelberg zastrzegł też, żeby z kolonii korzystały w połowie dzieci chrześcijańskie, a w połowie żydowskie. Podczas swego pobytu w uzdrowisku otrzymywały one do użytku nowe ubrania i bieliznę.

Wizyta Ignacego Mościckiego, prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, na obozie letnim dla dzieci polskich i żydowskich imienia bankiera i filantropa Hipolita Wawelberga, w pobliżu Puszczy Kampinoskiej w Polsce, 1930 r.


Logo Towarzystwa „Kolonie letnie dla dzieci polskich bez różnicy wyznania im. Hipolita Wawelberga”.

Monday, July 7, 2025

Stykówka z Korczakiem - Nieznane losy - Dr w otoczeniu wychowawców i dzieci w Gocławku, k. Różyczka.





Stykówka to kolekcja miniatur, która pozwala się szybko zorientować, gdzie w naszych zbiorach znajduje się interesująca nas w danym momencie fotografia, lub umożliwia znalezienie zdjęcia o określonej tematyce, które jest nam potrzebne, na przykład po to, aby je powiększyć.

Mam duże zbiory takowych w różnych formatach. Jednak stykówka w Archiwum Föreningen för Janusz Korczaks Levande Arv, jest dużo mniejsza od normalnych stykówek. Ma wielkość znaczka pocztowego. Po drugiej stronie jest napis piórem wiecznym (okres przed długopisami)
Dr w otoczeniu wychowawców i dzieci w Gocławku, k. Różyczka. 
Dr to oczywiście Doktor, a Doktor to Janusz Korczak. Na fotografii w środku. Pani Saba (Lejzerowicz) stoi od Korczaka po lewej a po prawej od Korczaka stoi mój Tata, Pan Misza (Wasserman Wroblewski).
"k Różyczka" to kolonie Różyczka.

Thursday, July 3, 2025

Luba i dzieci z getta w Piotrkowie Trybunalskim - Spotkanie w Bergen-Belsen - Bolesne pożegnanie w Szwecji.

Placówką Kinderheim (Dom Dziecka) w baraku 211 w Bergen-Belsen zarządzała kobieta o imieniu Luba. Fotografia po wyzwoleniu obozu w kwietniu 1945.

W lipcu 1945 roku zarówno "dzieci bez rodziców" i "dzieci z matkami", opiekunkami zostały przewiezione dzięki akcji UNRRA - Białe statki do Szwecji. Oprócz Luby i jej prawej reki, Herminy, przyjechali również z dziećmi do Szwecji zarówno lekarz jak i pielęgniarki z kliniki dziecięcej w szpitalu w Bergen-Belsen.
Po wyzwoleniu Bergen-Belsen pozostałe "wschodnioeuropejskie dzieci" zostały przeniesione z baraku Kinderheim do szpitala w budynku "Round House" w Bergen-Belsen. W lipcu zarówno dzieci bez rodziców i dzieci z matkami, opiekunkami zostały przewiezione dzięki akcji UNRRA - Białe statki do Szwecji. Foto: Szwecja 1945 r., Luba z podopiecznymi.

Po wyzwoleniu Bergen-Belsen pozostałe "wschodnioeuropejskie dzieci" zostały przeniesione z baraku Kinderheim do szpitala w budynku "Round House" w Bergen-Belsen. W lipcu zarówno dzieci bez rodziców i dzieci z matkami, opiekunkami zostały przewiezione dzięki akcji UNRRA - Białe statki do Szwecji. Foto: Szwecja 1946 r. Luba w lewym rogu.
Po wyzwoleniu Bergen-Belsen pozostałe "wschodnioeuropejskie dzieci" zostały przeniesione z baraku Kinderheim do szpitala w budynku "Round House" w Bergen-Belsen. W lipcu zarówno dzieci bez rodziców i dzieci z matkami, opiekunkami zostały przewiezione dzięki akcji UNRRA - Białe statki do Szwecji. Foto: Szwecja 1946 r


Większość dzieci i matek po rocznym pobycie w Szwecji pojechała do Eretz Izrael. Fotografia po prawej Magidel, Izrael. fotografia po lewej wyjazd ze Szwecji na tym samym statku który brał poprzednio udział w akcji UNRRA, Białe statki - S/S Kastelholm.
 



Większość żydowskich dzieci z getta w Piotrkowie Trybunalskim została zamordowana w Treblince po tzw. Akcji w 1942 roku. Niewielka grupa dzieci została z rodzicami pracującymi w hutach i na Bugaju.
W grudniu 1944 roku zostali on deportowani do obozów w Buchenwaldzie i w Ravensbrück. Po kilku tygodniach, na początku 1945 przetransportowano grupe kobiet z dziecmi do obozu w Bergen-Belsen. Z obozu w Buchenwaldzie przewieziono tam również grupe chłopców, ich jednak bez ojców lub opiekunów.
Te dwie grupy zostały uplasowane w baraku nr. 211 w tzw. obozie kobiecym w Bergen-Belsen.

Placówką Kinderheim (Dom Dziecka) w baraku 211 w Bergen-Belsen zarządzała kobieta o imieniu Luba. Luba Tryszynska została w styczniu 1943 r. deportowana wraz z mężem i dzieckiem do Auschwitz. Tam została oddzielona od męża Herszla i małego synkiem, którzy zostali zamordowani. Luba została później przeniesiona wraz z 8 innymi kobietami do obozu koncentracyjnego Bergen-Belsen, aby zaopiekować się tam dziećmi bez rodziców. Luba i była tam wspierana przez inną kobietę, Herminę Krantzovą.

W baraku 211 mieszkały dwie kategorie dzieci: te bez rodziców i te z matkami, opiekunkami. Ta grupa "z matkami" mieszkała po drugiej stronie korytarza. Wiele dzieci z tej drugiej grupy spędzało jednak czas razem z dziećmi bez rodziców. Były dwa powody. Jednym z nich była możliwość zabawy z dziećmi w ich wieku, a drugim, aktywnie popieranym przez matki, było dodatkowe jedzenie. Według jednego z chłopców, po tej stronie baraku przeznaczonej dla dzieci bez rodziców zawsze było nieco więcej jedzenia. Jedzenie było najważniejszą kwestią w obozie, podstawą do przeżycia. Luba była tą, która zapewniła jedzenie w baraku. Poprzez swoje kontakty w obozie, szczególnie w kuchni obozowej w tej części obozu nie zaznały "jej dzieci" nigdy głodu i chorób.

Grupa dzieci "bez rodziców" składała się w rzeczywistości z dwóch grup dzieci. Pierwsza grupa, nazwijmy ją dziećmi wschodnioeuropejskimi to dzieci z Polski (większość z Piotrkowa Trybunalskiego), Czechosłowacji i Węgier. Druga grupa, to dzieci poprzednio deportowane wraz z rodzicami z Holandii, a odseparowana od rodziców w Bergen-Belsen. Ta grupa dzieci stała się znaną po II wojnie światowej jako Diamentowe Dzieci. Dzieci holenderskie zostały po wyzwoleniu odesłane z powrotem do Holandii. Oczywiście Luba odwiozła te dzieci holenderskie do Holandii. 

Po wyzwoleniu Bergen-Belsen pozostałe "wschodnioeuropejskie dzieci" zostały przeniesione z baraku Kinderheim do szpitala w budynku "Round House" w Bergen-Belsen. W lipcu zarówno dzieci bez rodziców i dzieci z matkami, opiekunkami zostały przewiezione dzięki akcji UNRRA - Białe statki do Szwecji. Oprócz Luby i jej prawej reki, Herminy, przyjechali również z dziećmi do Szwecji zarówno lekarz jak i pielęgniarki z kliniki dziecięcej w szpitalu w Bergen-Belsen. Tylko po to by upewnić się co do warunków w Szwecji, by dzieciom nie stała się żadna krzywda. Większość dzieci i matek po rocznym pobycie w Szwecji pojechała do Eretz Izrael. Bolesne pożegnanie dla Luby która pojechała do USA.

Luba Tryszynska była nazywana przez szwedzkie i holenderskie media „Aniołem Bergen-Belsen”, po szwedzku, Ängel från Bergen-Belsen.

Monday, June 30, 2025

Hur många “Blinda fläckar” finns det i historien om de Vita bussarna? Varför offentliggörs inte det som medvetet har "glömts bort"? Varför felaktigheter fortsättningsvis multipliceras? Hur propageras den svenska, selektiva, humanitära godheten? Var det en räddningsaktion för Sverige i framtiden?


Buss numer 1 och 2 och förare från Göteborgs Spårvägar står i sina ordinarie uniformer där man satte på vänster arm en band med röda kors emblem. Bussarna har sina destinationsskyltar i Göteborg kvar.

Buss numer 3 (till höger) och 4 och förare från Göteborgs Spårvägar står i sina ordinarie uniformer där man satte på vänster arm en band med röda kors emblem.

Buss numer 3 (se ovan) från Göteborgs Spårvägar står i Malmödepån efter att ha målats om för att se ut såsom en "Vit buss".

Historikern, Ingrid Lomfors har uppmärksammat för två decennier ett större antal "Blinda fläckar". Inte bara om "Vita bussarnas dödstransporter".

Det är dock Vita bussarnas dödstransporter i SS-regi som diskuteras flitigast i svenska massmediala sammanhang. Termen dödstransporter hämtade jag ifrån nazisternas ökända dödsmarscher. Dödsmarscher (tyska Todesmarsch) var tvångsmarscher som nazisterna genomförde för att evakuera fångar från koncentrationsläger, särskilt i slutet av andra världskriget när de allierade närmade sig. Fångarna, ofta svårt försvagade av lägrens umbäranden, tvingades gå långa sträckor under extremt svåra förhållanden, vilket ledde till att många dog av utmattning, svält. De som inte orkade att gå avrättades och lämnades vid vägkanten.

Ingrid Lomfors skriver en hel del i sin bok om det propagandamateriallet som svenska folket får svälja i samband med "Hjältesagan Vita bussar":
Inget ljud- eller bildmaterial som jag har hittat frän denna tid avslöjar Svenska Röda korsets inblandning i SS-transporter av fångar. Fotografen K. W. Gullers bildserie om de Vita bussarnas segerrika återkomst i maj 1945 bidrar i hög grad till att gestalta människors uppfattning o Sverige humanitära insatser för de drabbade i Nazityskland. Bilderna inger en känsla av trovärdighet, och ofta ocksà en föreställning om erhållen sakkunskap, även om enstaka fotografier aldrig kan återge ett historiskt sammanhang. Men betraktarens minne byggs upp av det som ögat ser. Och i Gullers bilder visas leende befriade kvinnliga fångar framfor vitmålade bussar, dekorerade med svenska flaggan och Röda korsets emblem. Tillsammans bildar dessa bildminnen en enhet som for lång tid skall förknippas med svensk humanitär godhet."

Det speciella är att myndigheten Levande Historia (som Lomfors var chef för) och Museum om Förintelsen (med Kathy Hauptman som chef) visar de av Lomfors starkt kritiserade K. W. Gullers fotografier: leende befriade kvinnliga fångar framfor vitmålade bussar, dekorerade med svenska flaggan och Röda korsets emblem. Man visar inte bilder på de sjuka och utmärglade fångarna som kom med spöktåget till gränsstationen i Padborg. Tåget bestod av 53 stängda boskapsvagnar med 4 000 kvinnor från koncentrationsläger. Tåget kom klockan fem på eftermiddagen till Padborg den 30 april 1945 strax efter att sista riktiga Vita bussen anlände till Malmö den 28 april 1945.

Det speciella i sammanhanget och orsaken jag använde ordet riktiga i beskrivningen av de vita bussarna är faktumet att på K. W. Gullers fotografier kommer avbildades de falska vita bussarna. De bussar som rekvirerades från lokaltrafiken i Göteborg och Malmö och har av rena propagandaorsaker målats vita. Bussförare kommer också från lokaltrafiken och har lokaltrafikens uniformer och mössor. Bussarna har aldrig varit i Tyskland! De avbildade förare inte heller. De riskerade aldrig sina liv för Svenska Röda korsets transporter.

I de ovannämnda svenska myndigheter ser man inte bilder från koncentrationsläger. Inte de döda, inte de sjuka som ingick inte i den svenska hjältesagan med Folke Bernadotte i spetsen.

Buss numer 3 (se också ovan) från Göteborgs Spårvägar till höger på Gullers fotografi på färjan från Köpenhamn som anländer till Malmö. Bussen ha målats såsom en Vit buss. Vems är BMW-cabriolet är okänt.


En äkta Vit buss med gula militära skyltar med de frivilliga bredvid.


Buss numer 3 (se också ovan) från Göteborgs Spårvägar till höger på Gullers fotografi på färjan från Köpenhamn som anländer till Malmö. Bussen ha målats såsom en Vit buss. Vems är BMW-cabriolet är okänt. Flyende "Tysk-svenskar"?


Bernadotte-Pauly överenskommelse innebar dödstransporter av sjuka fångar från Neuengammelägret för att ge plats åt skandinaver som skulle till Sverige. En procedur som upprepades ett antal gånger. Innan dess, från augusti 1942 var SS-Obersturmbannführer Max Pauly kommendant i koncentrationslägret Neuengamme fram till andra världskrigets slut. Innan dess, från september 1939 till augusti 1942, var kommendant i koncentrationslägret Stutthof. År 1939 var Pauly stabschef för SS-Wachsturmbann Eimann, en SS-enhet som bland annat mördade 1 400 psykiskt funktionshindrade personer i Fria staden Danzig. Pauly ställdes inför rätta vid Neuengammerättegången och dömdes till döden för krigsförbrytelser. Pauly hängdes tillsammans med tio andra krigsförbrytare (1946).

En falsk Vit buss från Malmö lokalfabrik finns även på Ingrid Lomfors bokomslag. Bussen ha målats såsom en Vit buss men den har aldrig varit i Tyskland och i närheten av en beväpnat Wehrmacht soldat.

Bernadottes samtalspartners - Heinrich Himmler och Max Pauly i koncentrationslägret Stutthof. Himmler begick självmord efter arresteringen i maj 1945 och Pauly hängdes efter Neuengammerättegången. 

De skandinaviska fångarna skulle samlas inför vidaretransporterna till Sverige i koncentrationslägret Neuengamme, strax söder om Hamburg. Neuengamme var känt för sin brutale kommendanten Obersturmbannführern Max Pauly och de usla sanitära förhållandena i lägret. Vid den tiden, våren 1945 pågick redan de ökända dödsmarscher från lägren i öst och väst då fronterna närmade sig snabbt. Alla lägerkommendanter försökte då bli av med fångarna samtidigt som hela tiden tillkom det nya. Skandinaviska fångarna skulle undvika trängseln som uppstod redan vid de första Vita buss transporterna till Neuengamme. Därför träffades en överenskommelse om förflyttningen av fångar från Schonungsblock (Huset för de sjuka, arbetsbefriade) i Neuengamme. Efter det så skulle skandinaver disponera hela byggnaden.

Förflyttningen skulle dock skötas av svenskarna tillsammans med SS och Gestapo. Det var resultatet av uppgörelse, en byteshandel mellan den nazistiske Neuengamme-lägerkommendanten Max Pauly och den svenska Vita buss ledning, läs greve Folke Bernadotte. Svaga och döende "icke skandinaviska" fångar från Schonungsblock i Neuengamme kördes bort från lägret med Vita bussar. I gengäld släpptes lika många norska och danska fångar från olika läger fördes med bussarna till Neuengamme i väntan för en vidare färd till Sverige. Många av de "icke skandinaviska" fångarna från Schonungsblock skulle transporteras till andra läger men många dog i de Vita bussarna under färden och lämnades vid vägkanten. Andra dog nästan direkt efter ankomsten i de nya fånglägren i Braunschweig och Hannover där förhållandena var mycket sämre än i från Schonungsblock där de, p.g.a. sitt hälsotillstånd var befriade från arbete.. Ett fåtal klarade sig fram till befrielsen som kom bara inom några veckor.

Transporterna av icke skandinaviska fångarna från Neuengamme söderöver (dödstransporter), sköttes av svenskarna tillsammans med SS och Gestapo. Detta har skett inte bara en gång men tre gånger. Så godtrogna och naiva kunde inte Vita buss ledning varit. Det finns således bara en obekväm förklaring till de som hände. Framgång med transporter av de skandinaviska fångarna var politisk motiverad och efterfrågad. Allt annat räknades inte trots att för det svenska Röda korset handlade det egentligen om en total humanitär katastrof och ett klart brott mot Internationella Röda korsets stadgar.

Kanske det är därför många uppger som källor i nya publikationer om Vita buss transporter de gamla Röda kors källor (en Pdf-fil) där man inte redovisar sina källor förutom de egna tabeller som har manipulerats. Bl.a. man har lag till de som kom med ett spöktåg till Padborg efter att Vita buss insatsen var avslutat och bussarna återvände till sina regemente då samtliga fordon kom från Försvarsmakten. Det saknas således riktiga referenslista/källförteckning som ger detaljerad information om källan. Då de flesta forskare, utan att blinka citerar Röda korset sammanställning som källa kommer naturligtvis AI-verktyg som ChatGPT generera en text baserat på den enda information det har tränats på då ChatGPT skapar inte nya, unika källor men baseras på det redan skrivna. Därför bör forskare snarast bearbeta ämnet Vita buss transporter som AI-verktyget kan därefter använda och därefter andra kan referera till dem på ett ansvarigt sätt.

59 kubków i szczoteczek do zębów - "Nasz Dom" Maryny Falskiej i Janusza Korczaka na Bielanach w 1934 roku.

59 kubków i szczoteczek do zębów - Nasz Dom Maryny Falskiej i Janusza Korczaka na Bielanach

Zachowała się seria zdjęć znanego fotografa - Henryka Poddębskiego* zrobiona w 1934 roku w Naszym Domu na Bielanach. Tutaj wnętrze jednej z łazienek. Po lewej na ścianie rząd umywalek, na drugim planie po prawej szafka na kubki, proszek i szczoteczki do zębów.

* Fotograf Henryk Poddębski zasłynął zdjęciami wykonanymi na Kresach. Przez cały okres międzywojenny Poddębski z pasją dokumentował Warszawę, pozostawiając pokaźny zbiór negatywów. 12 września 1944 Poddębski został podczas Powstania Warszawskiego wywieziony przez Niemców z Warszawy i zmarł w hitlerowskim obozie koncentracyjnym w Vaihingen an der Enz.