Saturday, August 6, 2022

Okulary i Pamiętnik Janusza Korczaka - 5 sierpnia 1942.


Korczak miał zapewne kilka par okularów. Okulary znalezione 5 sierpnia 1942 roku przez wychowawcę Domu Sierot Pana Miszę (Michal Wasserman Wróblewski), są jedynym ocalałym przedmiotem osobistym Janusza Korczaka (Henryka Goldszmita). Kiedyś zaproponowałem Korczakianum że przyjadę z moją żoną, okulistką i z instrumentem do mierzenia szkieł by ustalić czy Korczak był krótkowidzem. Chyba tak, wg. widoku szkieł ale ewentualnie, dalekowidzem.

Historia ocalenia okularów i dokumentów Korczaka po deportacji Domu Sierot jest ogólnie znana. Zostały spakowane przez Pana Miszę dnia 5 sierpnia 1942 roku, wieczorem po deportacji Domu Sierot do obozu zagłady Treblinka.

Okulary i inne osobiste rzeczy Korczaka, jego Pamiętnik i inne teksty zostały przepakowane z dwóch walizek pod łóżkiem Doktora do jednej dużej walizki. Po ściemnieniu się czwórka ocalałych od deportacji przeszła przez most do Dużego Getta.

Mój ojciec, Pan Misza, opisał tak ten straszny dzień, środę, 5 sierpnia 1942 r.:
Korczak przywitał nas jak zwykle wczesnym rankiem, kiedy szliśmy do pracy. Po przejściu bramy getta, w drodze do pracy, zauważyliśmy, że getto jest otoczone przez siły wojskowe i policyjne, w tym również osławione, brutalne jednostki łotewskie.

Nie zastanawiając się dalej nad tym, udaliśmy się zebraną i strzeżoną grupą do do pracy na ulice 11-tego Listopada nr 21. Miejsce pracy znajdowało się po drugiej stronie Wisły, na Pradze. Tam pracowaliśmy przy budowie magazynu na terenie dawnej polskiej jednostki wojskowej której budynki do dzisiaj istnieją.

Grupa robocza z Getta to Żydzi niemieccy, mój tata (Pan Misza - Michał Wasserman Wróblewski) i trzech chłopców, byłych wychowanków z z sierocińca Korczaka. Wychodzili zazwyczaj jedną z dwóch bram getta niedaleko Ogrodu Krasińskich. Następnie szli wzdłuż Miodowej, Krakowskim Przedmieściem i potem przez most Kierbedzia na Wiśle na Pragę. Od mostu ul Zygmuntowską aż do ulicy Targowej. Po chwili skręcali w 11 Listopada.

Droga do pracy na budowie na ulicy 11-tego listopada, na Pradze była uciążliwa, szczególnie w butach roboczych i z pustym żołądkiem. Do pracy 5 km i po pracy, znów 5 km do domu, do getta!

Tak opisał Pan Misza powrót do Domu Sierot:
"My, Dawidek, Jankielek, Moniuś i ja wróciliśmy do getta o szóstej wieczorem. Nieśliśmy ze sobą zakupioną żywność. Ulice Małego Getta były całkowicie ciche, pozbawione życia, ulice, które zawsze były pełne i hałaśliwe. Odebraliśmy to jako znak katastrofy. W drodze do domu na Sienną otrzymaliśmy informację, że była deportacja. Sierociniec był pusty. Na stołach stały talerze i kubki z niedopitą herbatą.

Wszedłem do pokoju Korczaka, miejsce bez okien, które dzielił z kilkoma chorymi dziećmi. Jego łóżko i dziecięce łóżka były oddzielone małymi zielonymi parawanami. Na stole leżały druciane (metalowe) okulary Korczaka. Obok stała lampa karbidowa w świetle której pisał swoje spostrzeżenia o dzieciach i swój pamiętnik.
W dwóch mniejszych walizkach pod łóżkiem Korczaka były różne dokumenty. Włożyłem wszystkie do jednej większej walizki. Ze stolika nocnego wziąłem też jego okulary i kilka papierów."

Pod osłoną ciemności mój ojciec wraz z trójką byłych wychowanków przeszli przez most do Wielkiego Getta i ukryli się u byłego wychowanka z Domu Sierot, Felka Grzyba. Dawidek, Jankielek, Moniuś i mój ojciec mieszkali razem przez kilka miesięcy. Ich ostatnia wspólna „kwartera”, jak nazywał ich miejsca zamieszkania mój ojciec, znajdowała się na ulicy Ostrowskiej w Wielkim Getcie. Kto przerzucił dokumenty z Dużego Getta na stronę aryjską, tego Pan Misza nie pamiętał. Jeszcze przez kilka miesięcy chodził Ojciec wraz z byłymi wychowankami do pracy na Pradze. Namawiał ich na wspólną ucieczkę z getta.

Podobno po siedmiu dniach od deportacji Domu Sierot do Treblinki, 12 sierpnia 1942 roku, dociera Pamiętnik, okulary i inne dokumenty Korczaka do Pana Jerzego - Igora Newerlego, po drugiej stronie muru.

Sąd Rejonowy Lublin-Zachód chyba w roku 2014 uwzględnił obszerne badania dotyczące życia i śmierci Korczaka, dokumentowane po 1954 r., i orzekł iż śmierć Korczaka nastąpiła w innej chwili niż data określona w orzeczeniu sądu powiatowego z 1954 r. gdy to uznano go za zmarłego z dniem 9 maja 1946 co "zniekształca rzeczywistość historyczną".


Grupa robocza z Getta pracowała na budowie przy samym końcu tej długiej ulicy 11-tego listopada (niebieskie małe koło). Nieopodal budynku szły tory kolejowe. Tedy co dziennie, 200 metrów od budowy, jechał jeden lub dwa pociągi z wagonami z Żydami z Umschlagsplatz (niebieskie duże koło) do obozu śmierci w Treblince. Pociągi wracały puste nocą. Ojciec, Pan Misza, wiedział  że tą droga pojechał jego Korczak i jego dzieci.