English title:
Why did Miss Stefania Wilczyńska leave the Orphanage "Dom Sierot" during the absence of Korczak and Eliasberg, who were drafted into the Russian army during World War I?
Mały Przegląd, 13 października 1933. |
Szukam odpowiedzi na pytanie: Dlaczego Panna Stefania Wilczyńska opuściła w październiku 1917 roku Dom Sierot. Zrobiła to podczas nieobecności Korczaka i Eliasberga którzy, jako lekarze, zostali powołani do rosyjskiego wojska podczas I Wojny światowej? Korczak był poza Domem Sierot ponad cztery lata. Według pamiętnika pisanego przez jedną z wychowanek Domu Sierot, panna Stefa opuściła Dom Sierot w bardzo ciężkim okresie. Panował wtedy straszny głód i epidemia dezynterii i tyfusu plamistego. Wilczyńska, zatrudniona jako kierowniczka Domu Sierot musiała dostać na to pozwolenie od Towarzystwa Pomoc dla Sierot. Zostawiła Dom Sierot pod kierownictwem młodej, niedoświadczonej Esterki Wajntraub (Weintraub). Oczywiście, było to do przewidzenia, że dzieci Domu Sierot nie będą słuchały panny Esterki*** i rutyny Domu Sierot, mi.in. higieny nie bedą dostatecznie nadzorowane. To chyba podczas nieobecności panny Stefy wybuchła w Domu Sierot na Krochmalnej epidemia tyfusu i praczka Wosia nosiła dzieci do szpitala dziecięcego im. Marii i Karola. przy ul. Leszno 136 (róg ul. Żytniej).
Kiedy dokładnie panna Stefa wróciła do Warszawy i Domu Sierot nie jest znane. Prawdopodobnie pod koniec grudnia 1917 roku.
W pamiętniku anonimowej wychowanki Domu Sierot, „Dziewczynki numer 56” opublikowanym 15 lat po opisanych zdarzeniach (w latach 1917-1918) w Domu Sierot dowiadujemy się nie tylko o głodzie panującym w domu, o skromnych porcjach i sprzedaży brukwi i innych warzyw w "sklepiku" Domu Sierot. „Dziewczynka numer 56” opisuje dokładnie powrót dawnej wychowanki Domu Sierot, Esterki Weintraub w styczniu 1917 roku i jak Esterka stała się wychowawczynią "Panną Esterką" w Domu Sierot gdzie poprzednio była wychowanką. Między wierszami można wyczuć że Panna Stefa która razem z Korczakiem traktowali Esterkę jako własne dziecko, oskarża siebie o śmierć Esterki. Bo właśnie podczas nieobecności p. Stefy tyfus plamisty zawitał do Domu Sierot.
Jakie dokładnie były kontakty miedzy p. Stefa a sierocincem w Łodzi. Czy to była placówka "Dom Sierot" Łódzkiego Żydowskiego Towarzystwa Opieki nad Sierotami który był prowadzony wg. zasad panujących u Korczaka? W ich regulaminie czytamy "Wszystkie dzieci począwszy od najmłodszych lat – winny być
przetworzone na pracowników, z których każde, zależnie od wieku, zasobu sił, jakości i stopnia uzdolnienia i chęci, powinno mieć obowiązek
współpracy we wspólnej tej dużej rodzinie”. ****
Wydaje mnie sie jednak że to była inna placówka albowiem Dom Sierot Łódzkiego Żydowskiego Towarzystwa Opieki nad Sierotami miał w tym okresie prawie 20 osób personelu na 170 dzieci.
We wspomnianym pamiętniku pod datą 7 stycznia 1918 roku jest wypowiedz panny Stefy o sierocincu w Łodzi i komentarz piszącej wychowanki, „Dziewczynki numer 56”:
- Tak, moi drodzy. Zastałam tam wielki nieporządek. Dzieci są rozdokazywane i nie uznają higieny, ścierki do kurzu leżą pod łóżkiem, aby nie trzeba było ich jutro szukać kości od mięsa chowa się pod poduszki, a kubeł który trzeba znieść z drugiego na pierwsze piętro kopie się noga, i w ten sposób kubeł sam zjeżdża na swoje miejsce...Czuliśmy jednak, ze p. Stefa ma coś zupełnie innego na myśli, ze napewno powie także o porządkach, jakie panowały podczas jej nieobecności. I o tem najgorszem: że dzieci nie słuchały p. Esterki.
Moje jedyne wytłumaczenie "nieobecności panny Stefy" w tak krytycznym okresie to (podobna) postawa Korczaka w lutym 1942 roku. Możliwe że opisany internat dla sierot, w Łodzi był w podobnej sytuacji jak Główny Dom Schronienia na Dzielnej 39 w okresie Getta Warszawskiego. Wtedy Korczak, pozostając dyrektorem Domu Sierot przy ul. Siennej/Śliskiej, chciał dopomóc także dzieciom w Głównym Domu Schronienia na Dzielnej i przeniósł się na Dzielna. Liczba dzieci dochodziła tam do 500, a śmiertelność wśród nich była bardzo wysoka. Chociaż kwalifikacje Janusza Korczaka były powszechnie znane, musiał złożyć formalne podanie do Judenratu - Rady Żydowskiej. Korczak potraktował jako pretekst do spisania swojego życiorysu, określanego teraz jako testament. Placówka przy ul. Dzielnej 39 uchodziła za "umieralnię dzieci”.
Czułam, że wybuchnę płaczem, ale na myśl o tem,że przebudzę p. Esterkę, która napewno się przestraszy, zlazłam cichutko z drabinki.Wiem już teraz napewno: p. Esterka jest ciężkochora.13 lutego 1918: Przyszła doktorka Gutman. Powiedziała, że p. Esterka ma tyfus. Nie wolno mi już sprzątać,korytarza. P. Stefa sama ścięła p. Esterce włosy i zadzwoniła do szpitala.Akurat wśród lekcji dał się słyszeć turkot. Toprzyjechała karetka tyfusowa po p. Esterkę. P. Stefaczemprędzej opuściła klasę, a my stanęliśmy przy ok-nie. W kwadrans potem zauważyliśmy dwóch panóww białych fartuchach, jak na krześle zanosili p- Esterkędo karetki.Twarz miała bladą, oczy smutne, a taka byładrobna na tem krześle, jak mała dziewczynka. Spoj-rzała w nasze okna. Czy to Twoje ostatnie spojrzenie,kochana panno Esterko? _ . .17 lutego: P. Stefa prawie całemi dniami siedziu p. Esterki w szpitalu. Doktorzy nie pozwalają jejprzychodzić, aby się me zaraziła, ale p. Stefa głuchajest na wszystko. Obcięła tylko włosy, aby łatwiej było utrzymać głowę w czystości.W pokoju p. Esterki nocuje Rózia K. Ona chorowała już na tyfus i chce w przyszłości zostać pielęgniarką, więc czuwa teraz razem z p. Stefą w szpitaluP. Stefa codzień przynosi nam wieści ze szpitala. jest niedobrze. Gorączka nie opada. P- Esterka mewraca do przytomności- . .Gdy nam ranem o. Stefa wchodzi do sypialni, ypowiedzieć nam „dzień dobry", patrzę na jej a ątwarz z trwogą.26 lutego 1918: O szóstej rano, gdy tylko rozległ siębudzik, zjawiła się w sypialni p. Stefa z chusteczkaprzy oczach:— Panna Esterka umarła...I z płaczem weszła do swego pokoju. Zrobiło sięcicho, potem dały się słyszeć szlochy z kąta sypialni,Temu szlochowi zawtórował płacz A w kon-cu cała sypialnia, 58 dziewczynek łkało. Jedne wtuliłytwarz w poduszkę: pozwalały tak łzom płynąc, a nie-które głośno zawodziły.
13 sierpnia 1917. Głód doprowadza ludzi do strasznychrzeczy.P. Esterka ma słabe serce i nie może się pochwa-lić dobrem zdrowiem. Z polecenia p. Stefy dyżurnawkłada do jedzenia p. Esterki więcej masła, podajejej częściej mięso i gotuje kluski z pszennej mąki.Dzieci, szczególnie chłopcy, widzą to i zazdro-szczą. Bo oni dostają kapustę, buraki, czarną kaszęi rzadką zupę, a p. Esterka dostaje białe kluseczki...— Oho, idą już białe kluseczki — mruczą podnosem, gdy dyżurna zjawia się z tacą.Albo już po prostu, zamiast nazywać pannęEsterkę po imieniu, mówią: "Białe kluseczki"...
26 października 1917: Istnieje w Łodzi taki sam inter-nat dla sierot, jak nasz- Tylko że w tym internacieniema takiej p. Stefy, p. Esterki, ani tych dwóch doktorów, którzy chociaż z daleka, ale czuwają nad na-szym domem. Tamtym dzieciom jest bardzo zle, bonie maja żadnej przyzwoitej opieki.Więc p. Stefa pojechała do tych dzieci, aby tamzaprowadzić porządek. Dom zostawiła pod opiekęp. Esterki, która jest teraz najważniejszą osobą.Dzieci łódzkie przysyłają do nas listy i chcą siępoznać listownie ze swoimi imiennikami lub imien-niczkami. Ta wymiana korespondencji jest bardzo miła. Chętnie pisujemy listy, aby czemś zapełnić czas.,,,...
Tymczasem p. Stefa jest już w Łodzi dwa mie-siące. U nas wszystko idzie zwykłym trybem. P. Ester-ka doskonale sobie radzi, a dzieci słuchają jej, jak sa-mej p. Stefy.
XXV lat działalności Towarzystwa "Pomoc dla Sierot": 1908-1933
Sprawozdanie strona 24, o kresie I Wojny światowej.
Tak wygląda w najogólniejszych zarysach system wychowawczy,według którego w murach nowowzniesionego Domu Sierot wychowałysię setki dzieci, wydarte nędzy, głodowi, a nierzadko występkowi lubśmierci.Tego obywatelskiego dzieła wychowania pokoleń ludzi uczciwychi świadomych swych celów życiowych, nie była w stanie przerwać nawet niszczycielska wojna, aczkolwiek wybuch jej dotkliwie dał się weznaki Instytucji, żyjącej ze składek i ofiar. Już w pierwszym roku wojny składki zmalały do połowy, a do kłopotów materjalnych przyłączyłysię i moralne. „Pan doktór” musiał wyruszyć na front. I tylko, dziękiniestrudzonej pracy „panny Stefy", udało się w Domu Sierot wszystkotak, jak było, zachować do jego powrotu.A niedługo potem i zasłużony Prezes Zarządu, wielki jałmużnikTowarzystwa, dr. Eliasberg wezwany zostaje na wojnę, wobec czegocały ciężar trudów finansowych spada na dotkliwie uszczuplony Zarząd.Mimo to w roku 1914 mury Domu Sierot chronią 180 dzieci, gdyżze względu na okoliczności wojenne, 80 dzieci—ofiar wojny, po nadkontyngent otrzymuje opiekę półinternatową.Na domiar złego, w roku 1915 wybucha w Warszawie epidemjatyfusu plamistego. Wtedy to przybywa ze Szwajcarji dobrowolnie, rzucając posadę, b. wychowanka Towarzystwa, Esterka Weintraubówna**.Przyjeżdża, aby w ciężkich dniach, jakie Dom Sierot przeżywa, nieść pomoc w pielęgnowaniu dzieci. Niestety, sama zaraża się tyfusem i padaofiarą choroby, którą zwalczać przyjechała. Umiera jak bohaterka nastanowisku. Cześć jej pamięci!Lata 1916 i 1917, to lata walki o środki dla Towarzystwa, o wyżywienie dzieci, to wreszcie są lata rozpaczliwej walki z brakiem aprowizacji, jaki Warszawa odczuwa. Ale mimo, że w miseczkach podczasposiłków podaje się dzieciom „pęczak", zamiast dawnych pożywnychzup i mięsa, że w ich kubkach z herbatą rzadkim gościem jest cukier,Instytucja jednak trwa, nie zwężając zakresu swej działalności i niezmieniając nic ze swego wychowawczego programu. Tak, dzięki wielkim wysiłkom uszczuplonego Zarządu, przetrwaliśmy i ciężki okreswojny.
Epidemia znajduje się obecnie (rok 1917) u szczytu swego rozwoju, a może jeszcze będzie wzrastać, albowiem liczby zachorowań w ostatnich tygodniach dochodziły do niebywałych w dziejach miasta naszego cyfr, nawet do 570 zachorowań w ciągu jednego tygodnia. Od początku r. 1917 do 1 Listopada umarły na tyfus plamisty w Warszawie 983 osoby, do końca roku zapewne liczba zgonów wyniesie nie mniej, jak 1200.
O pierwszej "nieobecności" Korczaka z powodu powołania na front dowiadujemy się ze Sprawozdania Towarzystwa „Pomoc dla Sierot” za 1914 rok.
D-ra Goldszmita, jako lekarza, wypadki wojenne powołały na pole walki. Zdawano bowiem sobie doskonale sprawę, że dłuższa nieobecność D-ra Goldszmita kierownika i twórcy systemu wychowawczego Domu Sierot — mogłaby bardzo ujemnie wpłynąć na organizację i życie wewnętrzne ZaKładu. I kto wie, jakie mogłyby być tej przedłużającej się nieobecności następstwa, gdyby steru z rąk Dyrektora nie podjęła dzielnie Naczelna Kierowniczka, panna Stefanja Wilczyńska, która z całem poświęceniem i zrozumieniem kontynuuje dalej system i dzieło przez naszego D-ra Goldszmita stworzone i ukochane.
* Mały Przegląd: pismo dzieci i młodzieży: tygodniowy dodatek bezpłatny do nr 285 "Naszego Przeglądu" R.8, nr 41 (13 października 1933).
** B. wychowanka Towarzystwa, Esterka Weintraubówna przyjeżdża w 1917 r, nie w 1915.
*** Panna Esterka Weintraubówna zmarła na tyfus plamisty w 1917 r.
**** Regulamin wewnętrzny Łódzkiego Żydowskiego Tow. Opieki nad Sierotami, 1916, s. 7.