Sunday, May 29, 2011

Liknande scener i många familjer i slutet av sextiotalet


Twoja matka w 1969 roku zabrała wszystkich 3 synów do Szwecji, ojciec został w Polsce. Jak to się stało?

- Mama weszła do mojego pokoju i powiedziała:

- Wyjeżdżamy, jestem Żydówką.


Tylko tyle?

- Najpierw poprosiła, żebym usiadł.


Moja pierwsza refleksja, że ona mi to mówi w złej kolejności. Najpierw powinna powiedzieć, że jest Żydówką, a potem, że wyjeżdżamy. Okazało się, że już za nas zdecydowała. Uznała, że dosyć, że nie chce, by jej dzieci dorastały w tym kraju. Ja niczego nie kojarzyłem. Pół roku wcześniej nie dostałem się na romanistykę, mimo że chodziłem do szkoły z wykładowym francuskim. Ale może źle zdałem, byłem beztroski w tych sprawach. Nie wiedziałem, czego chcę, więc zbytnio mnie to nie dotknęło. Mamę wyrzucili wcześniej z pracy, ale ona była dość trudna. Miała duże poczucie własnej wartości i ciągle były kłopoty. Rozmowy przy stole prawie zawsze dotyczyły szczucia, wygryzania. To, że znów wyleciała z pracy, wcale mnie nie zdziwiło. Pamiętam, że ucieszyłem się, kiedy mama powiedziała, że jest Żydówką.

To w Polsce nietypowe? Dlaczego?

- Myśmy się kilkakrotnie przeprowadzali, Kościan, gdzie mieszkaliśmy w szpitalu, Poznań, kiedy ojca wywalili i gdzie zostawiałem paczkę kolegów. Warszawy nie zdążyłem oswoić. Po niezdaniu na studia mama wsadziła mnie do szkoły stenotypii i stenografii, tzw. szkoły dla sekretarek. I przez kogoś w tej szkole poznałem m.in. Tomka Jastruna, Feliksa Woroszylskiego, Adama Sandauera, Ludkę Rybę, ludzi, z którymi dobrze się czułem. Imponowali mi, ale byłem trochę z boku. Ktoś sobie czasem zażartował, sympatycznie, że jestem jedyny goj w towarzystwie. I nagle okazało się, że nie, że do nich przynależę.

Kiedy dowiedziałem się, że wyjeżdżamy, przestałem chodzić do szkoły, niczego się tam nie nauczyłem, nawet pisania na maszynie. To był intensywny okres, rodzice siedzieli na walizkach, a myśmy się bawili. Przyjaciele bardzo przeżywali rozstanie z Polską, ja nie. Ci, na których mi zależało, rozjeżdżali się, więc nic nie zostawiałem, a perspektywa nowego życia była podniecająca. Miałem 18 lat.

Mama opowiedziała ci wtedy historię rodziny?

- Nie.

Więcej... http://wyborcza.pl/1,75480,9627650.html#ixzz1Nl70uXmM