Nie ma o tym w polskiej literaturze, tzw obowiązkowej dla szkół gdzie pani Krall za innym panem powtarza natomiast kilkakrotnie jak to "biedny Anielewicz" malował skrzela ryb by wyglądały na świeże.
Charakterystyka Anielewicza napisana przez Emanuela Ringelbluma jest bardziej rzeczowa niż te inne, nowo napisane po 1977 roku czyli po wydaniu książki p. Krall. Po roku 1977, tzn 10 lat po wojnie 6-dniowej i nagonce antysemickiej po której ostatnia duża grupa Zydów opusciła Polske.
Wiadomo np. że wiosną 1942 r. w getcie warszawskim powstawał Blok Antyfaszystowski, którego Anielewicz był współzałożycielem i członkiem. O tym też cisza w książce p. Krall! A kłamstwo lub "niedopowiedzenie" powtórzone tysiące razy, przez pokolenia staje się w końcu prawdą. To powiedzenie, przypisywane nazistowskiemu ministrowi propagandy, Goebbelsowi, nigdy nie było równie prawdziwe jak dzisiaj.
Mój znajomy napisał: Niestety smutny to fakt że postać Mordechaja Anielewicza, świadomie czy też z łatwizny, określa się na podstawie plotek z drugiej ręki podawanych przez Hannę Krall które otrzymują historyczny wymiar. Uważam że słynna pisarką winna jest zabrać głos w tej sprawie.
Odpowiedziałem jemu: Ona powie "MAREK (Mareczek) tak powiedział" uważając że samo słowo Marek wszystko wyjaśnia. To jednak ona dokonała jednak selekcji jego słów.
Fakt że książki innych, nie-bundowców na temat Powstania w Getcie Warszawskim zostały zapomniane lub wydane pózniej co też przyczyniło to się do celebracji "kultu Marka" i nawet opisywanie jego jako komendanta postania, czemu aktywnie nie zaprzeczał.