Był w Treblince na inauguracji pomnika.
Co robił mój Tata 31 maja 1978 roku.
Był w Treblince na inauguracji/odsłonięcia pamiątkowego głazu ku czci Janusza Korczaka oraz dzieci z Domu Sierot w Warszawie.
W 1964 roku pojechał tam jako przedstawiciel Wojska Polskiego i Polskiego Komitetu Korczakowskiego.
W lipcu w 2009 roku pojechałem z siostrą do Treblinki. Pierwszy raz! Straszny upał. Tak jak 5 sierpnia 1942 roku.
Dopiero wtedy, w upale mogłem zrozumieć słowa mojego taty że Janusz Korczak nie dotarł do Treblinki żywy, ale zmarł z wyczerpania i braku powietrza, w ciemności i oparach chloru, w gorącym śmierdzącym wagonie.
.
Inną rzeczą, którą usłyszałem od mojego ojca, to o jego rozmowie podczas inauguracji pomnika w Treblince w 1964 roku. Pojechał tam jako przedstawiciel Wojska Polskiego i Polskiego Komitetu Korczakowskiego.
Przy odsłonięciu pomnika mój Tata miał łzy w oczach. Inny oficer,
major z informacji, zauważył to i zwrócił się do Ojca:
Panie Pułkowniku, niech pan się tak nie wzrusza!
Nasi leżą tam, wskazując na obóz pracy, Treblinka I.
Mój ojciec odpowiedział krótko, ostro i sucho:
Panie Majorze, nasi leżą i tu, i tam!
Pomnik ku czci ofiar składa się z ok. 17 tys. kamieni. Ta liczba symbolizuje maksymalną liczbę osób, która mogła być zamordowana w komorach gazowych Treblinki w ciągu jednego dnia (3 transporty po 60 wagonów).