Tuesday, August 29, 2017

Stosunek Korczaka do Palestyny

Urywek z opowiadania Korczaka Trzy wyprawy Herszka.

Zamiast przedmowy i wniosków urywek z opowiadania Korczaka Trzy wyprawy Herszka.

"...Siedzi Herszek i czeka na maliny, kiedy znów urosną, czeka, że ojciec wróci w sobotę, i czeka na Lejba. — Siedzi i trzyma kij, ten swój miecz — i chce iść do Palestyny, gdzie płynie nie woda, ale mleko, manna i miód (co to jest?), gdzie jest rosół i ryby, gdzie ciepło. — To trzeba widzieć, — ho, ho!"


W XIV tomie dzieł zebranych Janusza Korczaka znajduje się m.in. taki fragment (Notatki do odczytu o Palestynie, 1936 r.):

Zachwyty budzą we mnie nieufność. Palestynę tworzą ludzie i jako dzieło ludzkie musi ona posiadać swoje złe obok dobrych strony. Nie jest to brak ufności do człowieka, lecz brak ufności do wytrwałości, do cierpliwości ludzkiej, do wysiłku stałego. Palestynę rozpoczęli budować bohaterowie. Bohaterstwo śmierci nie jest jednak trudne, ale sączenie dnia za dniem, godziny za godziną, wysiłek trwały, stały, jest więcej niż bohaterstwem...

W Palestynie... Nie ma tam wcale ani zachwytów, ani też zbytniego, tak dobrze znanego nam, nadąsania i niezadowolenia z niedoskonałości, z jakimi spotykamy się na każdym kroku.

Budowa kraju to rzecz wcale niełatwa... Tu zachwyty nie pomogą... Łatwiej się zachwycać niż budować...

Palestyna jest taka i owaka. Weź mapę: kraj mały, ale wiele klimatów i form życia: wyżej, niżej; bliżej, dalej morza; jakie k o r y t o wiatru; ile gdzie wody; nawet czy budynek z kamienia, betonu, drzewa czy namiot, gaj, lasek — jak, ile drzew.

Palestyna jest taka i owaka. Jest taka, jaką umiesz i chcesz widzieć, jaką umiesz odczytać, na jaką cię stać. Dla jednego Palestyna to smaczna kuchnia na „Polonii”, nowoczesna kawiarnia w Tel Awiwie, miła gawęda przy szklance wina — z dorobkiewiczem, właścicielem plantacyj. I znane na świat żydowskie winnice. Za dużo uczonych, powódź profesorów. (...)


Korczak przebywał w Palestynie dwukrotnie, w 1934 i 1936 roku. Przyjeżdżał na zaproszenie byłych wychowanków Domu Sierot (rodzina Simchonich) i byłych bursistów, czyli młodych wychowawców, z którymi korespondował od lat, m.in. do Józefa Halperna, Arnona.

Jego korespondencja i relacje z dwóch pobytów oraz plany następnego wyjazdu świadczą dobitnie o tym, że w życiu Korczaka były wydarzenia ważne i że zastanawiał się poważnie nad emigracja do Palestyny.

Lata trzydzieste były w życiu Korczaka okresem bardzo dramatyczne. Pisząc o tych latach w Pamiętniku w getcie, charakteryzował je tak: nikczemne, przeklęte, kłamliwe. „Nie chciało się żyć. Błoto, cuchnące błoto”.

Pierwszy wyjazd odbył się z początkiem września 1934 roku. Wyprawa trwała trzydzieści godzin pociągiem z Warszawy do rumuńskiego portu Konstanca. Stamtąd polskim statkiem ,,Polonia" do Hajfy. Aleksander Ferber lekarz na statku polonia i Janusz Korczak, Hajfa 1936

Korczak przebywał w Palestynie dwukrotnie (1934 i 1936) – łącznie 7 tygodni. Przyjechał na zaproszenie byłych wychowanków Domu Sierot (rodzina Simchonich) i byłych bursistów, czyli młodych wychowawców, z którymi korespondował od lat (m.in. Józef Anion) i którzy bardzo pragnęli gościć go u siebie.

Jego korespondencja i relacje z dwóch pobytów oraz plany następnego wyjazdu świadczą dobitnie o tym, że nie były to krótkotrwałe epizody w życiu Korczaka, lecz wydarzenia znaczące tak dalece, że zastanawiał się nawet nad tym, czy nie powinien szukać w Palestynie rozwiązania wielu kwestii, których nie mógł rozwiązać w ówczesnej Polsce. Lata trzydzieste były w życiu Korczaka okresem bardzo dramatycznym. To nie przypadek, że pisząc o tych latach nieco później, w getcie, charakteryzował je tak: nikczemne, przeklęte, kłamliwe. „Nie chciało się żyć. Błoto, cuchnące błoto”. Miał w tym czasie poczucie, że grunt usuwa się mu spod nóg i wszystkie jego wysiłki w zakresie opieki nad dzieckiem idą na marne.

DO PALESTYNY Mały Przegląd, Warszawa, piątek dn. 20-go maja 1932 r.