Friday, May 1, 2020

8 maja 1943 roku - Komendant Powstania w Getcie Warszawskim - Mordechaj Anielewicz - Jak zginął, nikt nie wie! - Pomyje Edelmana i Krall.

Mordechaj Anielewicz zginął 8 maja 1943 wraz z członkami dowództwa ŻOB w otoczonym przez Niemców bunkrze przy ul. Miłej 18. Dokładne okoliczności jego śmierci nie są znane. Emanuel Ringelblum opisał w swoim dzienniku śmierć Anielewicza: Tow. Mordechaj zginął wraz ze swoimi najlepszymi towarzyszami z Organizacji Bojowej. Tak poległ jeden z najlepszych, najszlachetniejszych, który oddał swe życie narodowi żydowskiemu.
 
Mordechaj Anielewicz zginął 8 maja 1943 wraz z członkami dowództwa ŻOB w otoczonym przez Niemców bunkrze przy ul. Miłej 18. Dokładne okoliczności jego śmierci nie są znane. W bunkrze znajdowało się w tym czasie ok. 120 powstańców, w tym jego dziewczyna Mira Fuchrer.

Wiadomo że wielu bojowników na wezwanie Arie Wilnera popełniło samobójstwo.

Według Tosi Altman Anielewicz był przeciwny samobójstwu – uważał, że jeżeli istnieje przynajmniej cień nadziei na wytrwanie w bunkrze do wieczora, należało podjąć taką próbę.

Gen. Stroop pisał o bunkrze na Miłej 18:
W bunkrze tym znajdowało się około 200 Żydów, spośród których 60 ujęto, a 140 na skutek działania świec dymnych oraz podłożenia w kilku miejscach ładunków wybuchowych zostało zlikwidowanych. Ujęci Żydzi meldowali, że już na skutek działania świec dymnych wielu Żydów zginęło. 

Raport gen. Stroopa z 8 maja 1943 roku. M.in. o bunkrze ŻOBu i na Miłej 18.

Raport gen. Stroopa z 8 maja 1943 roku. M.in. o bunkrze ŻOBu i na Miłej 18.




Dalekopis 
Dot.: wielkiej akcji w getcie Warszawa, 8 maja 1943



Do wyższego dowódcy SS i policji wschód SS-Obergruppenführera i generała policji Krügera lub zastępcy z urzędu Kraków

Przebieg akcji 8.5.43, godz. 10.00.

Cały obszar byłego getta żydowskiego został dzisiaj przetrząśnięty przez oddziały szturmowe w poszukiwaniu istniejących bunkrów oraz Żydów. Jak już przed kilkoma dniami meldowano, ci podludzie, bandyci i terroryści utrzymują się jeszcze w bunkrach, w których żar od ognia staje się nie do zniesienia. Te kreatury wiedzą dokładnie, że pozostało im tylko jedno: albo trwać w ukryciu, jak długo tylko się da, albo też wyjść na powierzchnię i przy tym próbować ranić lub położyć trupem nacierających żołnierzy formacji wojskowych SS, policji i Wehrmachtu.

W związku z zameldowanym we wczorajszym dalekopisie wykryciem położenia bunkra tzw. ścisłego „kierownictwa partyjnego” przedsięwzięto dzisiaj dalszą akcję. W rezultacie udało się bunkier kierownictwa partyjne- go otworzyć i ująć około 60 silnie uzbrojonych bandytów. Udało się również ująć i zlikwidować zastępcę kierownika żydowskiej organizacji wojskowej „ZWZ”*
* Stroop myli w tym miejscu ŻOB z ŻZW, powstańców z tej drugiej organizacji w bunkrze przy ul. Miłej 18 nie było.
i jego tzw. szefa sztabu. W bunkrze tym znajdowało się około 200 Żydów, spośród których 60 ujęto, a 140 na skutek działania świec dymnych oraz podłożenia w kilku miejscach ładunków wybuchowych zostało zlikwidowanych. Ujęci Żydzi meldowali, że już na skutek działania świec dymnych wielu Żydów zginęło. Jeżeli walki przeciwko Żydom i bandytom w pierwszych 6 dniach były ciężkie, to należy stwierdzić, że obecnie ujmuje się tych Żydów i Żydówki, którzy w owych dniach przewodzili walce. Nie zdarza się obecnie, by przy otwieraniu bunkra znajdujący się w nim Żydzi nie stawiali oporu za pomocą znajdującej się w ich dyspozycji broni, lekkich karabinów maszynowych, pistoletów i granatów ręcznych. Dzisiaj znowu ujęto pewną liczbę Żydówek, które miały w szarawarach odbezpieczone i nabite pistolety.

Według złożonych zeznań, w podziemnych lochach, kanałach i bunkrach ma jeszcze przebywać około 3–4000 Żydów. Niżej podpisany jest zdecydowany zakończyć wielką akcję nie wcześniej, aż ostatni Żyd zostanie zgładzony.

Ogółem ujęto dzisiaj w bunkrach 1091 Żydów, w walkach zastrzelono około 280 Żydów, a nieustalona liczba Żydów zginęła w 43 wysadzonych bunkrach. Ogólna liczba ujętych Żydów wzrosła do 49 712. Niezniszczone jesz- cze przez pożary budynki zostały dzisiaj podpalone, przy czym stwierdzono, że tu i ówdzie w murach lub na klatkach schodowych ukrywają się jeszcze pojedynczy Żydzi.

Siły własne: Siły w akcji:
niemiecka policja 4/101 
Pogotowie Techniczne 1/6 
Policja Bezpieczeństwa 2/14 
saperzy (Wehrmacht) 3/69 
formacje wojskowe SS 13/527

Siły blokujące: w dzień w nocy
niemiecka policja 1/87 1/36 
formacje wojskowe SS – 1/300 
Trawniki 160 
Polska Policja 1/160 1/160

Straty własne:
2 z formacji wojskowych SS zabitych
2 z formacji wojskowych SS rannych
1 saper ranny
Jeden z rannych 7.5.43 członków Policji Porządkowej zmarł dzisiaj na skutek odniesionych ran.
Zdobyto około 15–20 pistoletów różnego kalibru, większe ilości amunicji do pistoletów i karabinów, prócz tego pewną liczbę granatów ręcznych wykonanych własnym przemysłem w byłych zakładach zbrojeniowych.

Koniec akcji: godz. 21.30, dalszy ciąg 9.5.43 o godz. 10.00.


Dowódca SS i policji na dystrykt warszawski 
podpis
Stroop SS-Brigadeführer i generał-major policji

Za zgodność:
(–) Jesuiter SS-Sturmbannführer


Tu gdzie żółta kropka to miejsce gdzie stoi samochód niemiecki. Nr. 1 i 2 to ostatnie bunkry ŻOBu na Miłej 1 i na Miłej 18.

Szczególnie ciekawe w Zdążyć przed Panem Bogiem (Krall) są dla mnie wspomnienia Edelmana o komendancie Powstania w Getcie Warszawskim Mordechaju Anielewiczu. Ciekawe bo Edelman jak on to sam określił "spieprzał nie walczył i dlatego przeżył". Edelman walczył. Dlaczego jemu i kilku innym (m.in. Ciwi Lubetkin) udało się wyjść z bunkra gdy pozostali zostali tam na zawsze, zatruci gazem i i zasypani po wybuchach podłożonych przez Niemców (wg, Stroopa) ładunkach wybuchowych. O tym Edelman nie mówił, nigdy. Zabrał wygodnie tajemnicę do grobu! 

To raczej charakter Marka Edelmana który przebija czytając jego wspomnienia o swoim komendancie. Kłamstwa i przysłowiowe pomyje na Anielewicza przelane na papier w bardzo piękny lecz perfidny sposób przez Krall. Czytaj jak opisany jest Anielewicz na "www.streszczenia.pl". Taka wersja skrócona opowiadania Edelmana. Piękny (i prawdziwy) jest opis jedynego dowódcy - komendanta Powstania w Getcie Warszawskim - Mordechaja Anielewicza w Pamiętnikach Ringelbluma. Tak różny od obrazu przedstawionego i rozpowszechnianego przez pomarcowych "opowiadaczy".
"Tego młodego człowieka, lat 25, średniego wzrostu, o wąskiej, bladej, spiczastej twarzy, o długich włosach, sympatycznej powierzchowności, poznałem na początku wojny. Przyszedł do mnie ubrany po sportowemu i poprosił o pożyczenie książki. Od tego czasu często przychodził pożyczać książki z dziedziny historii Żydów, szczególnie z zakresu ekonomii, którą bardzo się interesował. Któż mógł wiedzieć, że ten cichy, skromny i sympatyczny młodzieniec wyrośnie na człowieka, który po trzech latach stanie się najznaczniejszym człowiekiem w getcie, którego imię jedni będą wymawiać ze czcią, inni – ze strachem".

Wybijając na internecie "Krall" i "Anielewicz" zostajemy zasypani historią matki Anielewicza i opowiadaniem na temat farbowania skrzel rybich, oczywiście z odpowiednimi epitetami.

Edelman przy pomocy Krall wylewa przysłowiowe pomyje na Anielewicza w bardzo perfidny sposób. Najpierw pomyje, nawet kilka razy a potem jakieś rozgrzeszające zdanie. U czytelnika najwyraźniej pozostają w pamięci pomyje (brawo pani Krall) a nie rozgrzeszające zdania. Zdania rozgrzeszające dotyczą oczywiście Edelmana żeby się do niego nikt nie mógł przyczepić...

To raczej charakter Marka Edelmana który przebija czytając jego wspomnienia o swoim komendancie. Kłamstwa i przysłowiowe pomyje na Anielewicza przelane na papier w bardzo piękny lecz perfidny sposób przez Krall. Czytaj jak opisany jest Anielewicz na "www.streszczenia.pl". Taka wersja skrócona opowiadania Krall, bredni Edelmana, które propaganda grupki Żydów pozostałych w Polsce po 1969 uparcie wbijała w głowy uczniom którzy czytali Zdążyć przed Panem Bogiem (Krall). Tak klamstwa że Edelman by
ł komendantem Powstania w Getcie Warszawskim i że był wsród tych którzy utworzyli ŻOB przeszły w nowe pokołenia Polaków i niestety równiez Żydów. Czy to Krall i inni stworzyli ten mit zwany teraz edelmania bez wiedzy Edelmana. Nie, on aktywnie zachwycony tworzeniem nowej historii z organizacją Bund na czele, to wszystko wspierał. Nawet na jego nagrobku jest napis "Przywódca Powstania".

Piękny (i prawdziwy) jest opis jedynego dowódcy - komendanta Powstania w Getcie Warszawskim - Mordechaja Anielewicza w Pamiętnikach Ringelbluma. Tak różny od obrazu przedstawionego i rozpowszechnianego przez pomarcowych "opowiadaczy".
"Tego młodego człowieka, lat 25, średniego wzrostu, o wąskiej, bladej, spiczastej twarzy, o długich włosach, sympatycznej powierzchowności, poznałem na początku wojny. Przyszedł do mnie ubrany po sportowemu i poprosił o pożyczenie książki. Od tego czasu często przychodził pożyczać książki z dziedziny historii Żydów, szczególnie z zakresu ekonomii, którą bardzo się interesował. Któż mógł wiedzieć, że ten cichy, skromny i sympatyczny młodzieniec wyrośnie na człowieka, który po trzech latach stanie się najznaczniejszym człowiekiem w getcie, którego imię jedni będą wymawiać ze czcią, inni – ze strachem".