Thursday, September 25, 2025

Mośki, Joski i Srule po polsku i po żydowsku.


Mośki, Joski i Srule. Tutaj po polsku i po żydowsku, książka wydana w Warszawie w 1922 roku. Rysunki chłopców trochę się różnią! Czym? i Dlaczego?


Nie razi tu i żargon żydowski; bo to nie żargon krzykliwy i ordynarny kłótni i przezwisk, a tylko — obcy język rozbawionej dziatwy.

I żargon ma swe tęskne, tkliwe wyrazy, któremi matka chore dziecko usypia.

A cichy, szary polski wyraz: „smutno“ jest po żydowsku też: „smutno“.

I kiedy dziecku polskiemu czy żydowskiemu źle się dzieje na świecie, — tym samym wyrazem myśli, że mu — smutno.

                                                                                            Janusz Korczak 

Saturday, September 20, 2025

Z Korczakiem przez życie - Michał Wasserman Wróblewski, 1911-1993 - "Główne źródło wiedzy!" - Nowe wydanie - 2025.



Korczak myje zęby? Pozowane zdjęcie z XXV lat działalności Towarzystwa Pomoc dla Sierot 1908-1933.


Czyja książka? 

Na pewno mojego Taty, Pana Miszy, ale i trochę moja. 

kilkudziesięciu kilku gęsto zapisanych arkuszy mojego Taty zrobiła się stu stronicowa książka. 

Przy pomocy fotografii, dokumentów po każdym rozdziale przekazałem sporo nieznanej lub przemilczanej informacji. Opisałem m.in. używając słownictwa polskiego Stowarzyszenia im. Korczaka główne "zapaście" Komitetu Korczakowskiego w okresie stalinizmu, lata 50-te, gdy książki Korczaka miały iść na przemiał i w okresie lat 60-tych gdy zamknięto fizycznie siedzibę komitetu przy ul. Jasnej w Warszawie i gdy wielu członków organizacji opuściło Polskę.

Dodany przeze mnie tekst i dokumenty to narracja równoległa, gdzie historia Domu Sierot, Korczaka i wychowawcy Pana Miszy, jest opowiadana jednocześnie, sekwencyjnie, gdzie moja dokumentami ilustrowana narracja jest na końcu każdego rozdziału napisanego przez mojego Tatę. W ten sposób wydarzenia z obu narracji nakładają się, łączą, wyjaśniają. 

Wiele dokumentów dotyczących Domu Sierot Korczaka odnalazłem stosunkowo niedawno w różnych archiwach na trzech kontynentach. 

Prawda o losach dokumentów i okularach Korczaka ocalonych przez mojego Tatę dnia 5 sierpnia 1942 roku będzie opublikowana w innej książce w przyszłym roku. Miłego czytania.  

RW.

 

Dużym dodatkowym walorem książki są niewątpliwie ilustracje. Jest ich prawie sto, z czego większość dotąd niepublikowanych w druku. Choć wiele z nich ze zrozumiałych względów jest nienajlepszej jakości, to stanowią cenny dokument sam w sobie, niezależnie od tego, że świetnie uzupełniają tekst. Koloryzowane przekazują poprzednio ukrytą informacje np. o jarzębinie rosnącej przed Domem Sierot na Krochmalnej.
 

Z Korczakiem przez życie - Michał Wasserman Wróblewski, 1911-1993 - "Główne źródło wiedzy!" - Nowe wydanie - 2025.




Monday, September 15, 2025

Redaktorzy Herman Czerwiński i Guta Eizencwajg - Gazeta Żydowska - Janusz Korczak - Dzielna 39 - Sienna 16 - Pan Misza - 590 i 239 - Eutanazja.




Na łamach „Gazety Żydowskiej” artykuły publikowane na pierwszej stronie pod rubryką "Komunikaty", opisywały sytuację na frontach, oczywiście pokazując głównie zwycięstwa niemieckie. Tutaj również nakaz oddania nart i butów narciarskich.  
Druga strona „Gazety Żydowskiej” była stroną nakazów niemieckich i informacji dotyczących Żydów często mieszanych z innymi mniej ważnymi informacjami i artykułami. Właśnie na tej stronie znajdujemy artykuły Hermana Czerwińskiego i Guty Eizencwajg. GŻ - 7 stycznia 1942.

Dzielna 39 - Zakład Św. Stanisława Kostki przed 1939 r.

Artykuł Hermana Czerwińskiego wzywający o pomoc dla 590 dzieci z Domu "Dzieci Ulicy", jest tak różny od opisu Janusza Korczaka, Emanuela Ringelbluma i Ludwika Hirszfelda.

Na łamach „Gazety Żydowskiej”* (GŻ) artykuły publikowane na pierwszej stronie pod rubryką "Komunikaty", opisywały sytuację na frontach, oczywiście pokazując głównie zwycięstwa niemieckie. Druga strona gazety była stroną nakazów niemieckich i informacji dotyczących Żydów często mieszanych z innymi mniej ważnymi informacjami i artykułami. Właśnie na tej stronie znajdujemy artykuły Hermana Czerwińskiego i Guty Eizencwajg. Publicystyka Czerwińskiego i Eizencwajg na łamach „Gazety Żydowskiej”, to głównie tematyka teatru i koncertów w Getcie Warszawskim. Oprócz tego również publicystyka społeczna. Podobnie jak większość innych artykułów w tej gazecie opisy i krytyka teatralna są zupełnie oderwane od gettowej codzienności. To był właściwie trochę cel przedstawień i koncertów jak i wydawania tej uspokajającej gazety którą trzeba było czytać między wierszami, by zrozumieć ukryte znaczenie, które nie zostało bezpośrednio wyrażone w tekście. Umiejętność wyciągania wniosków, zrozumienia prawdziwej sytuacji na podstawie niby błahych opisów np. reakcji widowni podczas spektaklu teatralnego. Informacje które ze względu na cenzurę nie mogły być bezpośrednio przekazane.

Dzisiejszy czytelnik Gazety Żydowskiej, nie znający realiów Getta Warszawskiego, może wyciągnąć zupełnie niewłaściwy obraz życia w Getcie.

Uspokajanie ludności poprzez Gazetę Żydowska było różne. Np. opis zmiany lokum (GŻ z 9 listopada 1941) przez Dom Sierot Janusza Korczaka z ulicy Chłodnej 33 (zmniejszenie granic getta) na Sienną 16. Gazeta Żydowska właśnie w taki bardzo specjalny sposób opisuje przeprowadzkę:
"W związku z przesiedleniami - zmiany adresów kuchni i punktów Centosu. Znany sierociniec dra. Korczaka przeprowadził się z Chłodnej 33 na Sienną 13. Przeprowadzka ruchomości internatu oraz dzieci odbyła się w najlepszym porządku; ".

Gazecie Żydowskiej prowadzono także rubrykę poświęconą drobnym ogłoszeniom i nekrologów a nawet przez pewien okres sekcję dla dzieci.


Zwróciłem uwagę na artykuł Hermana Czerwińskiego o Domu "Dzieci Ulicy", jest tak różny od opisu Janusza Korczaka i innych. Placówka przy ul. Dzielnej 39 uchodziła powszechnie za ”umieralnię dzieci”. Widząc cierpienia umierających dzieci w Dom dziecka na Dzielnej 39 - rozważał (!, nie propagował!) śmierć poprzez eutanazje. Janusz Korczak nie myślał jednak pozytywnie o eutanazji i jej propagowania gdyż był zwolennikiem prawa dziecka do życia, szacunku, własnego zdania i godności. Propagowanie eutanazji byłoby sprzeczne z jego ideą ochrony i rozwoju każdego człowieka. Jeżeli chodzi o umierające dzieci bez możliwości przeżycia przemyśliwania Korczaka krążyly jednak wokół prawa dziecka do życia i śmierci i zachowania godności. Powolna śmierc w nieopalonym pomieszczeni we wlasnym kale i moczu byla wtedy jednak powszechna. zob. wypowiedz prof. Hirszfelda poniżej. Ci którzy po wojnie, do dnia dzisiejszego piszą że Korczak był pozytywnie nastawiony do eutanazji, niestety nie zrozumieli myśli Korczaka i jego zapisków o sytuacji umierających dzieci w Getcie albowiem eutanazja byłaby sprzeczna z wszystkimi innymi jego ideami.

 Prof. Ludwik Hirszfeld tak opisał sytuację w Głównym Domu Schronienia:
”Było to piekło na ziemi... Przy wejściu uderzał zapach kału i moczu. Niemowlęta leżały zanieczyszczone, pieluch nie było, zimą mocz zamarzał i na tym lodzie leżały zamrożone trupki. Dzieci nieco starsze siedziały po całych dniach na podłodze lub ławeczkach, kiwały się monotonnie, jak zwierzęta, żyły od posiłku do posiłku, oczekując marnej, zbyt marnej strawy. Szalał dur plamisty, czerwonka. Lekarze nie byli złymi ludźmi, ale nie potrafili opanować niesłychanego wprost złodziejstwa personelu żerującego na tej nędzy”.
Janusz Korczak pisał: 
Już Śliska 9 jako tako (na razie do połowy września). – Ale śmiertelnie źle z Dzielną 39. Na Śliskiej dzieci dwieście, na Dzielnej pięćset. Liczba z każdym dniem wzrasta, bo jest to dom podrzutków, a więc jedyny internat, gdzie przyjmuje się dzieci żywe i konające bez papierów i bez protekcji loco i franko.

Opublikowane w Pamietniku 

J.K. odczytuje swoje podanie o pracę w G. D. S. Oferta zostaje przyjęta, A.Czerniaków wydaje też polecenie przejęcia Domu przez Gminę. W dzień po naradzie w Judenracie J.K. po raz pierwszy ogląda nowe miejsce pracy, Główny Dom Schronienia. Stwierdza, że na gwałt zakład doprowadzany jest do porządku: wietrzą, szorują, strzygą dzieci, w piecach napalone, w kuchni gotuje się zupa. Oprowadzający go skarży się na nędzny budżet, kradzieże, braki. Korczak spotyka chłopca, którego znał wcześniej jako ene 

Guta Eizencwajg Gazeta Żydowska z 21 grudnia 1941 roku - Pierwsza i ostatnia zima Korczaka i Domu Sierot na Siennej 16.

Odpowiedz Korczaka z 7 stycznia 1942 r, na artykuł Guty Eizencwajg Gazecie Żydowskiej z 21 grudnia 1941 roku

Urywki artykułu Guty Eizencwajg** w Gazecie Żydowskiej z 21 grudnia 1941. Była to pierwsza i ostatnia zima Korczaka i Domu Sierot na Siennej 16.

Podział‎ ‎jednego‎ ‎pokoju‎ ‎na‎ ‎szwalnię,‎ ‎jadalnię,‎ ‎uczelnię,‎ ‎pokój‎ ‎rozrywkowy‎ ‎i...‎ ‎sypialnię‎ ‎(na‎ ‎noc)‎ ‎przypomina‎ ‎taką‎ ‎zabawę‎ ‎dziecka,‎ ‎ale‎ ‎jak‎ ‎to‎ ‎się‎ ‎mówi‎ ‎„naprawdę".‎ ‎Moi‎ ‎dwaj‎ ‎mali‎ ‎przewodnicy,‎ ‎dwaj‎ ‎chłopcy‎ ‎do skonale‎ ‎się‎ ‎tu‎ ‎czują‎ ‎i‎ ‎nie‎ ‎przejmując‎ ‎się‎ ‎wcale‎ ‎moim sceptycyzmem‎ ‎z‎ ‎dumą‎ ‎mię‎ ‎oprowadzają,‎ ‎oświadczając po‎ ‎kolei:‎ ‎to‎ ‎jest‎ ‎jadalnia,‎ ‎a‎ ‎to‎ ‎szwalnia...‎ ‎itd.‎ ‎—‎ ‎nie zrażając‎ ‎się‎ ‎wcale‎ ‎faktem,‎ ‎że‎ ‎w‎ ‎końcu‎ ‎przecież‎ ‎znajdujemy‎ ‎się‎ ‎w‎ ‎tym‎ ‎samym‎ ‎pokoju.‎ ‎Wszak‎ ‎—‎ ‎czyż‎ ‎nie‎ ‎widzę‎ ‎najwyraźniej,‎ ‎że‎ ‎tu‎ ‎pracują‎ ‎tzw.‎ ‎szwaczki‎ ‎przy stole,‎ ‎które‎ ‎reparują‎ ‎bieliznę‎ ‎dzieci.‎ ‎Nie‎ ‎zawsze‎ ‎pracują te‎ ‎same,‎ ‎bo‎ ‎to‎ ‎by‎ ‎było‎ ‎za‎ ‎ciężkie‎ ‎—‎ ‎są‎ ‎dyżury.‎ ‎Nawet chłopcy‎ ‎też‎ ‎tu‎ ‎mają‎ ‎swoje‎ ‎dyżury.‎ ‎No‎ ‎i‎ ‎czy‎ ‎nie‎ ‎widzę tych‎ ‎wszystkich‎ ‎dzieci‎ ‎przy‎ ‎tych‎ ‎wielkich‎ ‎stołach‎ ‎?

Gwar‎ ‎i‎ ‎hałas‎ ‎mówi,‎ ‎że‎ ‎się‎ ‎teraz‎ ‎bawią,‎ ‎więc‎ ‎i‎ ‎miejsce gdzie‎ ‎się‎ ‎znajdują,‎ ‎jest‎ ‎„salą‎ ‎zabaw"‎ ‎—‎ ‎wszak‎ ‎to‎ ‎oczywiste.‎ ‎Moi‎ ‎dwaj‎ ‎malcy‎ ‎przepychają‎ ‎się‎ ‎przez‎ ‎tłum‎ ‎dzieci‎ ‎i‎ ‎prowadzą‎ ‎mnie‎ ‎w‎ ‎jakimś‎ ‎określonym‎ ‎kierunku!‎ ‎Najwidoczniej‎ ‎chcą‎ ‎mi.‎ ‎pokazać‎ ‎coś‎ ‎bardzo‎ ‎ważnego.‎ ‎Te apartamenty‎ ‎mają‎ ‎swoje‎ ‎zakamarki‎ ‎i‎ ‎trzeba‎ ‎je‎ ‎poznać. I‎ ‎oto‎ ‎jedna‎ ‎z‎ ‎niedostrzegalnych‎ ‎dla‎ ‎oka‎ ‎laika‎ ‎tajemnic. Malutka‎ ‎szafka‎ ‎oszklona.‎ ‎Na‎ ‎pozór‎ ‎nic.‎ ‎Ale‎ ‎jakież‎ ‎to ważne‎ ‎ze‎ ‎względu‎ ‎na‎ ‎swoją‎ ‎zawartość,‎ ‎składającą‎ ‎się z‎ ‎zagubionych‎ ‎przedmiotów,‎ ‎a‎ ‎znalezionych‎ ‎przez‎ ‎dzieci‎ ‎i‎ ‎umieszczanych‎ ‎przez‎ ‎nie‎ ‎tutaj.‎ ‎Zginie‎ ‎Ci‎ ‎pióro, stalówka‎ ‎lub‎ ‎ulubiona‎ ‎zabawka‎ ‎—‎ ‎idziesz‎ ‎do‎ ‎tej‎ ‎szafki i‎ ‎tam‎ ‎w‎ ‎większości‎ ‎wypadków‎ ‎znajdziesz‎ ‎twoje‎ ‎zguby, złożone‎ ‎przez‎ ‎kolegę,‎ ‎które‎ ‎je‎ ‎znalazł.

Gazeta Żydowska R. 3, nr 61 z 24 maja 1942 o działalności dziennikarskiej Czerwińskiego.

Z‎ ‎życia‎ ‎i‎ ‎działalności B.‎ ‎P HERMANA ‎CZERWIŃSKIEGO
Ostro‎ ‎i‎ ‎wyraźnie‎ ‎zarysowuje‎ ‎się‎ ‎linia‎ ‎życiowa‎ ‎człowieka‎ ‎czynu‎ ‎i‎ ‎pióra.‎ ‎Bł.‎ ‎p.‎ ‎Herman‎ ‎Czerwiński‎ ‎urodził
się‎ ‎w.‎ ‎r.‎ ‎1886‎ ‎w‎ ‎Nowym‎ ‎Dworze.‎ ‎.‎ ‎Mimo‎ ‎że‎ ‎pochodził z‎ ‎rodziny‎ ‎postępowej,‎ ‎los‎ ‎swój‎ ‎sprzęgi‎ ‎z‎ ‎kulturą‎ ‎żydowską.‎ ‎Jako,‎ ‎samouk‎ ‎gruntownie‎ ‎poznał‎ ‎język‎ ‎żydowski oraz‎ ‎poświęcił.‎ ‎się‎ ‎studiom‎ ‎Biblii.‎ ‎W-‎ ‎tym‎ ‎okresie‎ ‎życia wielki‎ ‎wpływ‎ ‎wywarło‎ ‎na‎ ‎nim‎ ‎osobiste‎ ‎zetknięcie‎ ‎się z‎ ‎wielką‎ ‎pisarką,‎ ‎Elizą‎ ‎Orzeszkową,‎ ‎której‎ ‎kilka‎ ‎dzieł zaadaptował‎ ‎później‎ ‎dla‎ ‎sceny.‎ ‎Po‎ ‎przybyciu‎ ‎do‎ ‎Warszawy,‎ ‎będąc‎ ‎jeszcze‎ ‎uczniem‎ ‎gimnazjum‎ ‎Górskiego, pisze‎ ‎sztuki‎ ‎sceniczne,‎ ‎tworzy‎ ‎kółka‎ ‎dramatyczne,‎ ‎oraz pracuje‎ ‎jako‎ ‎członek‎ ‎.‎ ‎towarzystw‎ ‎charytatywnych.‎ ‎Od roku‎ ‎1918‎ ‎był‎ ‎członkiem‎ ‎Straży‎ ‎Obywatelskiej,‎ ‎gdzie pracował‎ ‎aż‎ ‎do‎ ‎utworzenia‎ ‎Policji,‎ ‎w‎ ‎której‎ ‎szeregach pełnić‎ ‎począł‎ ‎służbę‎ ‎oficera.‎ ‎Jako‎ ‎kryminolog',‎ ‎nie‎ ‎stracił‎ ‎jednak‎ ‎nigdy‎ ‎kontaktu‎ ‎że‎ ‎wiatem‎ ‎artystycznym‎ ‎i‎ ‎literackim.‎ ‎Poprzez‎ ‎„Gazetkę‎ ‎Policyjną",‎ ‎„Na‎ ‎Posterunku",‎ ‎ożywia‎ ‎swym‎ ‎talentem‎ ‎„Nasz‎ ‎Przegląd",‎ ‎następnie „Kurier‎ ‎Poranny",‎ ‎„Expres‎ ‎Poranny",‎ ‎znajduje‎ ‎również‎ ‎odskocznię‎ ‎w‎ ‎pismach‎ ‎żydowskich‎ ‎Ameryki‎ ‎Północnej‎ ‎i‎ ‎Południowej.‎ ‎Zawsze‎ ‎miał‎ ‎zainteresowanie‎ ‎do‎ ‎teatru‎ ‎i‎ ‎sztuki‎ ‎żydowskiej.

Każdy‎ ‎dzień‎ ‎wypiękniony‎ ‎był‎ ‎pracą,‎ ‎którą‎ ‎kontynuował‎ ‎poprzez‎ ‎wszelkie‎ ‎kataklizmy‎ ‎dziejowe.‎ ‎W‎ ‎czasie
obecnej‎ ‎wojny‎ ‎bł.‎ ‎p.‎ ‎Herman‎ ‎Czerwiński‎ ‎rzucił‎ ‎się‎ ‎w‎ ‎wir pracy‎ ‎społecznej,‎ ‎dziennikarskiej‎ ‎i‎ ‎artystycznej.‎ ‎Powołany‎ ‎do‎ ‎pracy‎ ‎przez‎ ‎Przewodniczącego‎ ‎Rady‎ ‎Żydowskiej, rozpoczyna‎ ‎od‎ ‎utworzenia‎ ‎Komisji‎ ‎Centralnego‎ ‎Biura Rejestracji,,‎ ‎następnie‎ ‎Referatu‎ ‎Przesiedleńców,‎ ‎Referatu‎ ‎Sanitarnego,‎ ‎Akcji‎ ‎Zbiórkowej‎ ‎na‎ ‎rzecz‎ ‎obozów‎ ‎pracy,‎ ‎Referatu‎ ‎Mieszkaniowego.‎ ‎Jego‎ ‎tworem‎ ‎był‎ ‎Wydział Akcji‎ ‎Doraźnych,‎ ‎który‎ ‎przyniósł‎ ‎najszybszą‎ ‎i‎ ‎najefektowniejszą‎ ‎pomoc‎ ‎przesiedleńcom,‎ ‎przybywającym‎ ‎do
Warszawy.‎ ‎Ostatnio‎ ‎został‎ ‎powołany‎ ‎na‎ ‎Kierownika‎ ‎Referatu‎ ‎Widowiskowego.

Tryskający‎ ‎energią‎ ‎Czerwiński‎ ‎był‎ ‎duszą‎ ‎ożywiającą wszystkie‎ ‎stworzone‎ ‎przez‎ ‎siebie‎ ‎instytucje.‎ ‎Z‎ ‎młodzieńczym‎ ‎rozmachem‎ ‎rzucał‎ ‎płodne‎ ‎idee.‎ ‎(m.‎ ‎in.‎ ‎pierwszy‎ ‎podał‎ ‎ideę‎ ‎Komitetów‎ ‎Domowych),‎ ‎które‎ ‎następnie przekształcił‎ ‎w‎ ‎postacie‎ ‎realne. Bez‎ ‎przerwy‎ ‎trzymał‎ ‎Zmarły‎ ‎rękę‎ ‎na‎ ‎pulsie‎ ‎życia kulturalnego.‎ ‎Poprzez‎ ‎recenzje‎ ‎teatralne,‎ ‎stale‎ ‎ukazujące‎ ‎się‎ ‎na‎ ‎łamach‎ ‎„Gazety‎ ‎Żyd.",‎ ‎zapoznawał‎ ‎społeczeństwo'‎ ‎ze‎ ‎sztuką‎ ‎rodzimą‎ ‎i‎ ‎wyszukiwał‎ ‎prawdziwe‎ ‎talenty.

Dowcipne‎ ‎i‎ ‎lekkie‎ ‎pióro‎ ‎wytrawnego‎ ‎dziennikarza‎ ‎nie tylko‎ ‎pobudzało‎ ‎nasz‎ ‎zmysł‎ ‎estetyczny,‎ ‎lecz‎ ‎pobudzało również‎ ‎często‎ ‎sumienie‎ ‎społeczne‎ ‎(reportaże‎ ‎z‎ ‎Domu Korczaka,‎ ‎z‎ ‎przytułków‎ ‎dla‎ ‎dzieci‎ ‎ulicy‎ ‎itd.). Zmarły‎ ‎osierocił‎ ‎żonę,‎ ‎syna‎ ‎i‎ ‎2‎ ‎córki.‎ ‎ck.













* Gazeta Żydowska wydawana w języku polskim ukazywała się dwa razy w tygodniu: we wtorki i piątki. Od lipca 1941 roku gazeta ukazywała się trzy razy w tygodniu. Gazeta była drukowana była w krakowskiej Drukarni Polskiej i miała nakład okolo 6 000 egz.  Gazeta Żydowska była publikowana przez Żydów w gettach dla Żydów w gettach. Redakcje gazety były zarówno w Krakowie i Warszawie. Gazeta Żydowska była wydawana od 23 lipca 1940 do 28 sierpnia 1942. Gazeta była instrumentem propagandy niemieckiej. Redaktorzy (żydowscy) mieli jednak pewną swobodę publikowania tekstów o kulturze i życiu codziennym w gettach. Gazeta zawierała również wiele reklam! Teraz reklamy i ogłoszenia są bogatym źródłem naszej wiedzy o rzeczywistości getta. Na przykład zapowiedzi zmian adresów są dowodem o kurczących się granicach getta, artykuły o napadach w sklepach spożywczych przynoszą informację o desperacji głodujących. W sierpniu 1942 roku, gdy zamknięto oficjalnie redakcję w Krakowie, większość byłych abonentów i czytelników w getcie warszawskim była zamordowana i spalona w Treblince.

** Guta Eizencwajg jako obywatelka obcego państwa została 17 lipca 1942 r., na 5 dni przed Wielką Akcją w Warszawskim Getcie uwięziona na Pawiaku. Jej matka pozostała w getcie i często przesyłała jej paczki do więzienia. Do paczek bliski przyjaciel Guty - urzędnik Gminy, dołączał listy, dzięki którym inni więźniowie Pawiaka wiedzieli o wydarzeniach w getcie. W październiku 42 r. do internowanych w Pawiaku dołączyła matka Guty. Guta Eizencwajg wraz z matką przeżyła wojnę w obozie w Vittel we Francji. Guta Eizencwajg była absolwentką szkoły pedagogicznej w Krakowie, jako dziennikarka napisała kilka artykułów do Gazety Żydowskiej.

*** Eutanazja to celowe zakończenie życia nieuleczalnie chorej i cierpiącej osoby, by ulżyć jej w cierpieniu, zazwyczaj na jej własne życzenie. Termin pochodzi od dwóch greckich słów oznaczających "dobrą śmierć".




Wednesday, September 10, 2025

"With Korczak throughout life" - Michał Wasserman Wróblewski - Chapter 3 - A pedagogical calling.



Chapter 3


A pedagogical calling


At the time I started work, the Orphanage had already existed for about twenty years - it was almost my age. A bright two-storey building with cellar and attic was located at the far end of a large courtyard, overshadowed by a spreading chestnut tree and a large acacia. On one side, separated by a wall, it bordered a green park which belonged to a factory; on the other, a tall wooden fence beside the courtyard of a block of flats.

Neither on the iron gates opening onto the street, nor on the wall of the orphanage building itself, was there ever a plaque during my time there. I personally disliked the word “orphanage”. Perhaps it is strange or sentimental of me, because when I met my former wards many years later, none of them said that they had ever had similar reservations. I much prefer the name of the similar institution, “Our Home”, or that used after the War: “The Children’s Home”.

The orphanage, as an institution for children, was under the responsibility of the Ministry of Work and Social Care. Their rules declared that the age limits be between seven and fourteen. The institution was originally founded and maintained by a charity called “Help for Orphans”. The Government subsidy was very small. The number of paid staff was minimal in proportion to the number of children and all the demands of running such an institution. I quote from memory: two tutors, the manager of the sewing room, the intendant, the office worker, the washing woman, and the watchman. Before my time, the number of paid personnel was even smaller.

The extraordinary personality of Korczak, as well as the care and energy of his main assistant Stefania Wilczynska were not sufficient to run the orphanage efficiently. I suppose this is what led to the creation of tutors’ positions. The tutors were practically unpaid; however, they received food and accommodation for three or four hours’ work a day. Having tutors enabled the children to get to know many people from different backgrounds, with different interests and areas of knowledge, from different environments in different regions of the country. This provided the children with a chance to get to know life, in accordance with the Doctor's wishes. In addition, the tutorship provided young, poor people from the provinces with an opportunity to study in the capital. Finally, it was a valuable experience for future teachers and educators.

..................

............

Tuesday, September 9, 2025

"With Korczak throughout life" - Michał Wasserman Wróblewski - Chapter 2 - “There are no keys - we don’t need them”.

We entered a large hall. I noticed many rows of little drawers on one side. “Everybody has his own,” Felek said. “We put various things in them. The little ones even put things like buttons, boxes, colored glass, and stones - their treasures,” he added with an air of superiority, pointing to the bottom drawers. Afterwards, he added proudly: “There are no keys - we don’t need them.”
 

Misza Wasserman Wroblewski.

Chapter 2

“There are no keys - we don’t need them”.


I matriculated in 1931. A helpful friend suggested that I apply for a job in the orphanage run by Dr J. Korczak.

My happiness was limitless when I received the news that my application was successful. I had gained the only opportunity I would ever have of studying and moving to the capital city. By a miracle, I became independent and could afford to leave my hometown. I have to admit that I was also attracted to the work in the orphanage. I felt that I knew what it was to be an orphan. I felt sorry for them, the poor, sad children. I thought, “I’ll teach them to play and to laugh! I’ll relieve them of their misery. I’ll give them a lot of heart!”

I was overwhelmed with happiness and a sense of ambition. I was an independent adult helping others!

My qualifications as an educator, which I had gleaned in Pinsk, were less than modest. I realized this only much later.

On September 1, 1931, I arrived in Warsaw at 92 Krochmalna Street. I was received by the manager of the orphanage, Stefania Wilczynska. The conversation was polite but brief and to the point - she had a lot of other duties to perform. I was given two days free to look around and get to know the environment.

A twelve-year-old boy called Felek Grzyb was my guide, showing me the living arrangements, sometimes adding short explanations: “Here everyone takes their shoes off so as not to bring in dust and mud.” “Here is the kitchen - nothing interesting. Mrs. Doba rules here. Here are all the pots and pans, and here are the plates, cups, and saucers. And the place is as clean as a whistle - it’s simply frightening!”
I said: “I suppose the girls help out a bit?”
Felek changed his tone. “What do you think? They work in shifts, and the boys do too...” He obviously wanted to change the subject and said, “Just look at this little gadget - you put the hot dishes on it and turn the winch, and they arrive in the dining hall still hot. You can try it yourself.” He opened a door which led to a small study, and then to another room, which he described as a sort of sewing room.

We entered a large hall. I noticed many rows of little drawers on one side. “Everybody has his own,” Felek said. “We put various things in them. The little ones even put things like buttons, boxes, colored glass, and stones - their treasures,” he added with an air of superiority, pointing to the bottom drawers. Afterwards, he added proudly: “There are no keys - we don’t need them.”

Korczak czy Kaczka?

Przebadali piwnice siedziby Domu Sierot Janusza Korczaka.
Do Tomasza Urzykowskiego,
GW

Sz. P. Redaktorze,

Przesłano mnie stronę gazety ze zdjęciem piwnicy w budynku Chłodna 33, pt. Szukają śladów dzieci z getta warszawskiego. Przebadali piwnice siedziby Domu Sierot Janusza Korczaka.

Tytuł Szukanie śladów Domu Sierot Korczaka wzbudza tylko zaciekawienie ale daleko jest od prawdy, a znaleziony ew. garnek czy łyżka nie mają nic wspólnego z Korczakiem lecz z tzw. Kaczką dziennikarską. Dom Sierot (DS) Korczaka został z ulicy Chłodnej przeniesiony na Sienną 16 gdy ta czesc ulicy została wyłączona z Getta.

Roman Wasserman Wroblewski
syn Miszy, wychowawcy DS


Chłodna 33

Konhelerki w Getcie - ul. Sienna. Konhelerka stoi przed wejściem do Domu Sierot Korczaka - Sienna 16.


Monday, September 8, 2025

Szlojme, Xxxxxx, Szymek i Srulek w 1946 roku.

Pierwszy od lewej to Szlojme Nadel (Szlomo Nadel). Drugi od lewej Xxxxxxx to osoba jeszcze niezidentyfikowana. Trzeci od lewej to Szymek, Szymon Gruszka [później Shimon Agasi. Pierwszy po prawej to „Srulek” Israel Szwarcberg].





Jakob and Jocheved Tzuck, former counselors in an orphanage in Warsaw (Warszawa) directed by Janusz Korczak, visiting a former child in the orphanage, Shimon Agasi. Jakob Kutalczuk - Tzuck and his wife Yocheved - Janka nee Lubraniecki are standing on the right. Agasi lived in Kibbutz Shamir.

Saturday, September 6, 2025

Pan Misza i Czterech chłopców na ławeczce Korczaka.


Pan Misza i Czterech chłopców na ławeczce Korczaka przed Domem Sierot.

Mam w moim archiwum trzy różne wersje tej fotografi i wyszczególnieniem kto jest na zdjęciu.

Lusia Rosenblatt from Piotrków Trybunalski in Sweden - 1945.


 

Wednesday, September 3, 2025

Sigtuna Beredskapssjukhus - September 1945 - Blå Himmel.


Under augusti 1945 begravdes flera Förintelsens offer, tidigare Förintelsens överlevande som kom till Stockholm med UNRRA Vita Båtar. Deras liv gick inte att rädda. Det visste man på ett tidigt stadium och de brittiska läkarna  i Bergen-Belsen sjukhuset sa att de överlevande som skickas till Sverige får åtminstone en möjlighet att under en kort tid, se en blå himmel.

Saturday, August 30, 2025

Muzeum Treblinka - Nomenklatura Zagłady - Nie skłamać i prawdy nie powiedzieć! - Znajdź 5 nieścisłości!


To broszura o Korczaku z Muzeum Treblinka. Brakuje informacji że byli w Getcie, że ich wypędzono, przegnano na Umszlag i że wsadzili ich do bydlęcych wagonów. Cisza że ich uduszono gazem, że ich ciała spłonęły na rusztach z szyn kolejowych, że ich prochy z wiatrem pokryły całą okolicę, że spotkał ich ten bezwzględny, bestialski los bo byli Żydami. Słowo „Żyd” – tylko raz pojawia się gdy autorzy broszury piszą o Korczaku "Żydem - Polakiem".

O tym typie narracji o Zagładzie*, zagładzie Żydów pisałem wielokrotnie pisząc o Korczaku i 239 dzieciach z Domu Sierot. To nie chodzi tylko o unikanie używania słowa „Żyd” lecz okrążanie, bagatelizowanie słownictwa które pokazuje prawdę, brutalność Zagłady.

Przyjaciółka mojej mamy, Krystyna Żywulska w książce Pusta woda pisała o losie moich dziadków Rozentali, których podobnie jak innych Żydów z Getta Warszawskiego wywieziono w bydlęcych wagonach do Treblinki - o ich śmierci pisała - uduszeni gazem.

Czuję w tym całym opisie Korczaka, jakąś strategię, trudną do określenia jak również jej cel ale reasumując to ten tekst odczuwam jak "Nie skłamać i prawdy nie powiedzieć! ".

W niemieckim tłumaczeniu tekstu, tzw., wolnym tłumacz pisze jednak: „,Umschlagplatz" (Deportationsstelle im Ghettobereich)" - po polsku jednak słowo Getto nie jest ani razu użyte a to że trafili do niemieckiego Obozu Zagłady Treblinka brzmi bardzo, bardzo specjalnie, chyba nie tylko dla mnie..

Co na to historycy i nie historycy?

Tyle nieścisłości by Nie skłamać i prawdy nie powiedzieć!

* Zagłada to planowa zagłada wszystkich Żydów w Europie.

Wednesday, August 27, 2025

Korczaks Barnhem efter Andra världskriget


Magdalena Pazinska skrev om restaureringen av barnhemmet Korczak efter kriget: Privata kontakter var avgörande; i det avgörande ögonblicket (1955–1956) var ordföranden för presidiet för det kommunala riksrådet i Warszawa arkitekten Janusz Zarzycki, som var svåger till Zofia Wróblewska, en aktivist i Korczak-kommittén (hustru till Michał Wróblewski)

Saturday, August 23, 2025

Thursday, August 14, 2025

Rok 1945 - Pogrom w Rabce zaczął się w sierpniu, właściwie to były trzy pogromy, trzy napady na żydowskie dzieci.



Pogrom w Rabce zaczął się w sierpniu, właściwie to były trzy pogromy, trzy napady na żydowskie dzieci. Ten pierwszy to dzień po pogromie w Krakowie 11 sierpnia 1945 r. W Krakowie, podobnie jak w 1946 roku w Kielcach ktoś rozpuścił plotkę, że Żydzi w Kazimierzu porwali chrześcijańskie dziecko, by dokonać rytualnego mordu. W Kazimierzu plądrowano mieszkania, synagogę Kupa, pobito wielu ludzi. I zastrzelono 56-letnią Różę Berger. Strzałem przez drzwi.

12 sierpnia 1945 roku zaatakowano żydowski sierociniec w Rabce po raz pierwszy. Tam w trzech willach przebywało wtedy 96 dzieci. W nocy wrzucono granat do willi Niemen. Decyzja o zamknięciu sanatorium w Rabce zapadła krótko po trzeciej napaści.

Dzieci z Rabki zawieziono do Zakopanego, gdzie w Leśnym Grodzie** Lena Kichler zorganizowała równolegle z Rabką drugi sierociniec.
Również w Zakopanem, w Leśnym Grodzie do napadu doszło w nocy z 28 na 29 sierpnia, czyli już po wyjeździe dzieci z Rabki. Po atakach na sierocińce najpierw w Rabce, a potem w Zakopanem, za którymi stał Ogień, dzieci nie mogły czuć się bezpiecznie na Podhalu. 

Po dalszych szykanach w Zakopanem 18 marca 1946 roku wyruszyła Lena Kichler dzieci (bylo ich 75) do Czechosłowacji, nie uprzedzając o swojej decyzji Komitetu Żydowskiego w Krakowie. To jej ostatni zapisek z Polski:
Piszę o godz. 2-giej w nocy po bardzo ciężko przepracowanym dniu, dlatego będę się skracać. Wyjeżdżam prawie że z wszystkimi moimi dziećmi i personelem za granicę. Wyjeżdżamy wszyscy legalnie w warunkach nawet dla najmłodszych dzieci doskonałych. Nie widzę warunków bezpieczeństwa dla dzieci ani w Zakopanem, ani w innej miejscowości, zaś uważam, że po tym piekle, które przeszły, nie mamy prawa narażać je i walczyć ich kosztem o demokrację. Dlatego wywożę je w bezpieczne miejsce, gdzie będą miały ten sam dom, w tym samym składzie dzieci i personelu w warunkach pełnej swobody i bezpieczeństwa. (…) Zdaję sobie sprawę, że Komitet nie może im teraz zapewnić warunków swobodnego rozwoju, zaś uważam, że to jest najważniejszym prawem wolnego człowiek.

Lena Kichler z dziećmi przez Czechosłowację dotarła do Francji a następnie, na początku 1949 roku dotarła do Izraela. Hania Fiszgrund (Gdalewicz) przyjechała do Izraela 20 lat pózniej. Mieszka w Tel-Avivie.

* W Rabce w willach Stasin i Niemen sa obecnie Domy Pracy Twórczej należące do
Uniwersytetu Jagiellońskiego.
** W Zakopanem w willi Leśny Gród jest dziś Szkoła Podstawowa nr 5, która nosi imię Janusza Korczaka.
*** Zdjęcia w wiekszości z Archiwum Kibucu Bojowników Getta, od córki Leny Kichler Küchler.
**** O Pogromie w Rabce w 1946 roku.
http://partyzanciakpodhale.pl/attachments/328_NAPAD%20NA%20SIEROCINIEC%20W%20RABCE%201946.pdf

Chujek to lekceważąco, poniżająco od chuja, penisa.

Chujek to lekceważąco, poniżająco od chuja, penisa. Jak o kimś się mówi że osoba to chujek to oznacza że nawet nie zasługuje by nazwać go chujem, czyli jak co poniektóre mówiące windy co na parterze ogłaszają "poziom zero"!

Mój ojciec bardzo rzadko używał wulgaryzmów. Pamietam tylko jak raz wyraził się bardzo dobitnie o niejakim generale Jaruzelskim którego znał dość dobrze. Zawsze mówiłem że Jaruzelski to prawdziwy kutas. Wracając do siły okreslenia chujek to daleko chujkowi do chuja a jeszcze dalej do kutasa.

Chujka poznałem bardzo dawno, chyba w 1970 roku. Przychodził z młodszym bratem kąpac się w jeziorku w miejscowości pod Sztokholmem nazywanej Orminge albo Saltsjö-Boo. O jego rodzicach wiedzialem ze matka jest Ukrainka a ojciec Zydem. Byla jeszcze w tej rodzinie babcia.

Wspomnienie urodzinowe z 1969 roku.






 

Wednesday, August 13, 2025

Niedługo nowe wydanie - 2025 - Z Korczakiem przez życie - Michał Wasserman Wróblewski, 1911-1993 - "Główne źródło wiedzy"!

Nowe wydanie 2025 - Z Korczakiem przez życie - Michał Wasserman Wróblewski, 1911-1993.

 

Warto przytoczyć słowa, jakie po zapoznaniu się z tekstem skreśliła Agnieszka Holland:
Niewielu mogło pisać tak o Korczaku. Blisko, prosto, intymnie, o istocie jego talentu, metody i człowieczeństwa poprzez własne doświadczenie, życie. Dla mnie Michał Wróblewski był głównym źródłem wiedzy, kiedy szykowałam się do scenariusza o Korczaku. 

Z wielkim wzruszeniem przeczytałam po latach jego wspomnienia”,  pisze czołowa specjalistka problematyki Holocaustu na terenach Polski prof. Barbara Engelking: 
Książka Michała Wróblewskiego jest osobistą i autentyczną relacją ze spotkania z Januszem Korczakiem i jego ideałami. Przybyły z Pińska do Warszawy na studia Wróblewski został bursistą Domu Sierot. Poznał unikalne metody wychowawcze Korczaka i pod jego wpływem zmienił plany i rozpoczął studia pedagogiczne. Stał się jednym z bardziej zaangażowanych wychowawców i uczestników życia codziennego w „Domu Odzyskanego Dzieciństwa” przy ul Krochmalnej. Na jego wspomnienie składają się portrety wychowanków i pracowników Domu, a także oczywiście, samego Starego Doktora, opis zasad współżycia i funkcjonowania sierocińca, a także niezwykle cenne własne refleksje, spostrzeżenia, uwagi. Niepozorna objętościowo, ale mądra, przenikliwa i wzruszająca książka”.

Tuesday, August 12, 2025

Korczak´s pupils and counselors.


Sitting: Israel Szwarcberg, Pan Misza - Michal Wasserman Wroblewski, and Dvora Perla Rozenman. Standing Frida and Shlomo Nadel.


Korczak´s pupils and counselors.


A gathering of members of the Janusz Korczak Association in Israel in Rehovot in 1960.

In the photo:
Israel "Staszek" Zingman (kneeling, on the right),
Israel Szwarcberg (kneeling, second from the right),
Rozka Nativ (kneeling, third from the right),
Mira Kaspi (kneeling, fourth from the right),
Dvora Perla - Rozenman (kneeling, third from the left),
Yitzhak Perla (kneeling, second from the left),
Shlomo Nadel (kneeling, on the left),
Hela Lisner (seated, second from the right),
Arie Buchner (seated, fourth from the right),
Jakob Kutalczuk - Tzuck (seated, fourth from the left),
Bronka Wajbsznajder (seated, third from the left),
Bela Cytryn - Miodowska (seated, second from the left),
Sarah Kremer (top row, second from the right),
Shimon Agasi (top row, third from the right),
Yocheved Lubraniecki - Tzuck (top row, fourth from the right),
Tamara Butner (top row, fourth from the left),
Yehudit Laski - Gilon (top row, third from the left),
and Eda Miedzyzecka (top row, on the left).

Monday, August 11, 2025

With Korczak throughout life - Michał Wasserman Wróblewski - Z Korczakiem przez życie - 2025.



The front cover features segments of a photo from a summer camp in Gocławek from 1938. Next to Janusz Korczak (wearing a hat) stands the author, Mister Misza – Michał Wasserman Wróblewski, and below him are four children. The photo is superimposed on a letter from Korczak dated June 22, 1938, to Jakub Kutalczuk, a former educator at the Orphanage. In the letter, Korczak writes, among other things, "Misza is staying next year, and so are the others." The letter is signed Goldszmit at the bottom.








With Korczak throughout life.
Michał Wasserman Wróblewski

Cover composition description. 

The front cover features segments of a photo from a summer camp in Gocławek from 1938. Next to Janusz Korczak (wearing a cap) stands the author, Mister Misza – Michał Wasserman Wróblewski, and below him are four children. The photo is superimposed on a letter from Korczak dated June 22, 1938, to Jakub Kutalczuk, a former educator at the Orphanage. In the letter, Korczak writes, among other things, "Misza is staying next year, and so are the others." The letter is signed Goldszmit at the bottom. The back cover features a unique photo taken inside the Orphanage, showing Korczak on the left and Mr. Misza on the right among laughing children. The photograph is displayed over the author's handwritten description of the Korczak Committee's activities during the Stalinist era in Poland, when Korczak's books were harshly criticized and sent to the scrap paper. Contemporary colorization of photos.


About the book by Agnieszka Holland, film director, and Barbara Engelking, professor.

Few could have written about Korczak like this. Closely, simply, intimately, about the essence of his talent, method, and humanity through his own experience and life. For me, Michał Wróblewski was a primary source of knowledge when I was preparing to write a film about Korczak. I read his memoirs years later with great emotion. 
Agnieszka Holland, film director 

Michał Wróblewski's book is a personal and authentic account of his encounter with Janusz Korczak and his ideals. Coming from Pinsk to Warsaw for university, Wróblewski became a boarder at the Orphanage. He learned about Korczak's unique educational methods and, under his influence, changed his plans and began studying pedagogy. He became one of the most committed educators, participants in everyday life at the "House for Recovered Childhood" on Krochmalna Street. His memoir consists of portraits of the Orphanage's alumni, as well as, of course, the Old Doctor himself, a description of the orphanage's rules of coexistence and functioning, and his own extremely valuable reflections, observations, and comments. A modest book, but wise, insightful, and moving. 
Barbara Engelking, professor


About the book by Agnieszka Holland, film director, and Barbara Engelking, professor.