| Czytam rękopisy Emanuela Ringelbluma. |
To zupełnie inny rodzaj lektury.
Od kilkunastu lat czytam wszystkie oryginalne dokumenty dotyczące Janusza Korczaka i Domu Sierot. To nie tylko teksty samego Korczaka, ale także jego wychowanków i studentów bursy.
W moim przypadku oryginalne dokumenty to rękopisy. Przyzwyczaiłem się do tych odręcznie pisanych i zdigitalizowanych tekstów i z łatwością je czytam. Prawdopodobnie pomogła mi w tym łatwość z jaką odczytywałem pismo mojego Taty, które nieco przypominało pismo Korczaka. W ten sam sposób czytam rękopisy Emanuela Ringelbluma, Adama Czerniakowa i innych.
Co w tym niezwykłe, to fakt, że czytanie rękopisów daje mi o wiele głębszy wgląd niż czytanie tego samego tekstu w nowowowydrukowanych książkach gdzie zapewnie czytam po kilka linjek jednocześnie (tzw. szybkie czytanie). Czytając rękopisy, zapamiętuję również skreślenia i zmiany w szyku wyrazów. Dotyczy to również zachowanych dokumentów pisanych na maszynie na cienkim, tzw. „odbitkowym” papierze tak jak ocalony przez mojego ojca Pamiętnik Korczaka. Oczywiście nie czytam tak szybko jak ten sam tekst z książek ale to też ma swoje zalety!
Nie potrafię dokładnie opisać własnych odczuć podczas czytania tego rodzaju dokumentów, ale docierają one do mnie o wiele głębiej.
Emanuel Ringelblum napisał:
Pamiętam rozmowę z Mordechajem Anielewiczem (pseudonim: „Marian-Mordechaj”), dowódcą Służby Bezpieczeństwa (OB), członkiem Rady Najwyższej Haszomer Hacair, który zginął podczas operacji kwietniowej.
„Dobrze oceniał szanse nierównej walki, przewidywał zniszczenie getta i sklepów, i był pewien, że ani on, ani jego bojownicy nie przetrwają likwidacji getta, że zginą jak bezpańskie psy i nikt nie pozna nawet miejsca ich wiecznego spoczynku.
Po serii bohaterskich czynów w styczniu i kwietniu 1943 roku, zmarł kilka tygodni po rozpoczęciu operacji kwietniowej w bunkrze z pięcioma wejściami, uduszony gazami, które Niemcy wprowadzili, zanim wdarli się do bunkra z pięciu stron”
Marian Berland:
Ściany wszystkich pokoi to dziesiątki tysięcy klepsydr... Widzimy kilka nazwisk o jednakowym brzmieniu, pisane jedno pod drugim, otoczone czarną obwódką. To są całe rodziny. Przy niektórych dołączony jest też wiek. W ten sposób ludzie chcieli upamiętnić swoje istnienie, chcieli przekazać tym którzy kiedyś tu przyjdą, wiadomość o sobie, o tym jaki spotkał ich los. W ten sposób ludzie za życia jeszcze układali swoje nekrologi. Już się nie waham, może to jednak po nas zostanie i przetrwa. (....). Biorę ołówek do ręki i wypisuję na ścianie nasze nazwiska, wiek i datę przybycia.
| Ostatnie strony i ostatnie słowa Pamiętnika Korczaka. |
Fragmenty Pamiętniku z 4 sierpnia 1942 roku, czyli dzień przed deportacją do Treblinki. Zaznaczone fragmenty widać na na cienkim, przebitkowym papierze.
Janusz Korczak:
Ojcze nasz, który jesteś w niebiesiech...Modlitwę tę wyrzeźbiły głód i niedola. Chleba naszego.Chleba.
Przecież to, co przeżywam, było. – Było.Sprzedawali sprzęty, odzież, na litr nafty, kilo kaszy – na kieliszek wódki.Kiedy junak Polak życzliwie pytał się w komendzie policji, jak wydo stałem się z blokady, zapytałem, czy mógłby „coś” w sprawie Esterki. Rozumie się, że nie.Powiedziałem śpiesznie:– Dziękuję za dobre słowo.To podziękowanie jest bezkrwistym dziecięciem nędzy i poniżenia.
16. IX.40.Korczak opowiada, że rozpuszcza o sobie pogloski, że jest złodziejem. Sądziże w ten sposób dostanie się do zarządu pewnego sierocińca.
Wedla prosi o sprzedaż 50 kg ziarna. Na replikę W., że Żydowi nie wolno mu sprzedaćodrzekł, że jest wyjście, niech podaruje.
