Sunday, January 26, 2025

DZWONKI - Władysław Szlengel - Taki prawdziwy wiersz i dokument Warszawskiego Getta.

Kartka umieszczona na drzwiach wejściowych z informacją, jak dzwonić do poszczególnych lokatorów - wśród nich Władysława Szlengla - mieszkania przy ul. Waliców 14 w Getcie Warszawskim. Archiwum Ringelbluma.

Kartka umieszczona na drzwiach wejściowych z informacją, jak dzwonić do poszczególnych lokatorów - wśród nich Władysława Szlengla - mieszkania przy ul. Waliców 14 w Getcie Warszawskim. Archiwum Ringelbluma.

Kartka umieszczona na drzwiach wejściowych z informacją, jak dzwonić do poszczególnych lokatorów - wśród nich Władysława Szlengla - mieszkania przy ul. Waliców 14 w Getcie Warszawskim. Archiwum Ringelbluma.

Ul. Świętojerska 36. Po prawej stronie na prawo od rynny -  Świętojerska 364

Ul. Świętojerska 34 - ostatnie mieszkanie Szlengela w Getcie.


DZWONKI
Władysław Szlengel

Na drzwiach wisiała kartka
czytelna tylko z bliska –
„Dzwonek czynny – proszę dzwonić”
i trzy nazwiska:
Do pani L. jeden raz,
do pana K. razy dwa,
a do doktora trzy razy…

Kartka taka wisiała,
żeby ludzie wiedzieli,
potem była selekcja
i – wzięli…
tę panią L. (jeden raz)
i pana K. (razy dwa),
i tego doktora (trzy razy…).

Kartka „proszę dzwonić”
wisi na drzwiach,
a drzwi otwarte,
a za drzwiami – strach…

Nie ma klamek – szarpnięte,
gdy zastali zamknięte…
drzwi rozwarte na oścież,
czarni byli tu goście.
Porzucone w pośpiechu
rzeczy w dzikiej pogoni,
a na drzwiach wisi kartka
z nazwiskami i „…dzwonić” –
do pani L. jeden raz,
do pana K. razy dwa,
a do doktora trzy razy…

Przyszli nowi – sprzątnęli,
klamki nowe wprawili,
kartki ze drzwi nie zdjęli.
Zapomnieli.

Przyjdzie zmrok – szara pora,
coraz bliżej wieczora,
mrok z kątów się wyłania,
coś wygania z mieszkania…

Strasznie jakoś i mrocznie,
trupio, głucho, urocznie,
wieje śmiercią i złem –
Wiem:
Niech zadzwonią za drzwiami
jeden raz, dwa lub trzy,
cienie idą ścianami,
jakieś widma czy mgły.

To jest do mnie – to do mnie,
szepty snują się głuche,
tak się cieszą dzwonieniem,
wargi martwe i suche.
– Jeden raz – to jest do mnie!
może syn mnie odwiedzi…
– Teraz znowu dwa razy…
to są do mnie sąsiedzi…

Korytarzem bez światła
lokatorzy upiory – – –
…teraz dzwonią trzy razy…
to jest do mnie, to chory…

Już milczące szarpanie
tu przy klamce… przy ścianie,
już westchnienie i męka,
że bezsilna jest ręka,
że tak marom niełatwo
w korytarzu dać światło,
drzwi otworzyć… powitać,
ach, to wy… a co słychać?…

A w dzień spokój,
nikt nie czai się z wnęk…
O zmroku – – –
lęk…
Dzwonek.
Idziesz…
zawsze potrącisz coś nogą…
strach…
otwierasz drzwi – – –
…nikogo…
– to do nich…
(bo na drzwiach
wciąż kartka: Dzwonić…
Do pani L. raz…
do pana K. dwa…
a do doktora trzy razy…).

The note was hanging by the doorbell in the tenement house (it was probably there after July 1942). Judging by the number of household members, Szlengel's apartment in the ghetto was crowded. The number of times the bell was pressed informed who the guest had come to: Call/Lurie 1 time/
Rotsztajn 2  times
Rogozińscy 4/Koplewicz 5/[Władysław] Szlengel 3/[Michał]Brandsteter 3/Lunia 2 short/Wanda 2 long/Order service and Werkszuc 6 times with the head.