Korczak Wiadomości Literackie, 8 pazdziernik 1933. |
Tygodnik społeczno-kulturalny wydawany w Warszawie w latach 1924 – 1939. Założycielem i redaktorem naczelnym był Mieczysław Grydzewski. Pomimo swojej nazwy zawierał, zwłaszcza od lat trzydziestych, materiały o tematyce politycznej.
W okresie międzywojennym czasopismo „Wiadomości” były czytane i jednocześnie krytykowane przez wszystkie strony ówczesnej sceny politycznej. Na łamach tygodnika publikowali m.in. Julian Tuwim, Antoni Słonimski, Jarosław Iwaszkiewicz, Kazimierz Wierzyński, Tadeusz Boy-Żeleński, Ksawery Pruszyński, Antoni Sobański, Jan Lechoń, Karol Irzykowski, Maria Pawlikowska-Jasnorzewska, Stefania Zahorska, Irena Krzywicka, Janusz Korczak a debiutował Bronisław-Bruno Schultz.
Najlepszą charakterystyką pisma niech będzie cytat z gazety „Prager Presse”: „Jeżeli kiedyś ukaże się indeks prac wydrukowanych na łamach tego tygodnika, przekonamy się, że nie brak tu ani jednego nazwiska, które w polskiej literaturze współczesnej coś znaczy, od najskrajniejszej prawicy aż do radykalnej lewicy. Redaktor ma jedną tylko zasadę programową: żeby pismo było aktualne, żeby przynosiło rzeczy warte czytania i żeby każdy kto ma naprawdę coś do powiedzenia mógł się w niem wypowiedzieć, bez względu na swe poglądy. Rezultat takiego programu jest ten, że każdy czytelnik w każdym numerze pisma znajdzie coś dla siebie; może to go cieszyć lub złościć, ale obchodzi go zawsze.”
Z trzech punktów ankiety wybieram drugi. Jeden ważny moment poruszyć pragnę…
Eksperyment na olbrzymią skalę…
Był czas, gdy z impetem atakowano prawo biologów do wiwisekcji nad zwierzęciem. Widziałem własnemi oczami zaranie dokonanej na dziecku wiwisekcji w Rosji.
Kijów. Chaos. Wczoraj bolszewicy – dziś Ukraińcy – zbliżają się Niemcy – jeszcze Rosja carska.
W okresie tym, pamiętnym, byłem lekarzem w trzech sierocińcach pod Kijowem. Już wokoło ziało wszystko hamowaną zbrodnią. Jakże naiwne wydają się dziś moje poczynania, aby plan, ład, uczucie ludzkie – źdźbło zdrowego rozsądku, cień dobrej woli – aby oszczędzić dziecko. Nie mogłem zrozumieć, dlaczego to wszystko.
Dzieciom, pokrytym wrzodami, z choremi oczami, bez opieki, głodnym – przysłano instruktorkę haftu regjonalnego. Po dziś dzień wyzwolić się nie mogę z pewnych uprzedzeń i wstrętów, w on czas nabytych.
Mój upór był niewygodny. Tym samym rewolwerem, którym przed godziną zastrzelono parszywego konia, dano mi do zrozumienia, ze jestem nie na miejscu i nie w porę. Bezcelowość walki była zbyt wyraźna.
Wróciłem do Polski. Już tylko z książek, filmów, opowiadań, pism, posiadam niejakie doświadczenie w czytaniu między wierszami: co ocieka fałszem, syczy propagandą, co zatajaniem okrutnej prawdy.
Wiwisekcja jest zbrodnią. Dopuszczalna (nie usprawiedliwiona) w laboratorjum, gdzie przy najwyższej czujności pod kontrolą najistotniejszej kompetencji, w granicach tylko najkonieczniejszego okrucieństwa – odbywa się dla najowocniejszej służby, ważnej dla całej przyszłej ludzkości. (Czy wyłącznie ludzkości? – człowiek odpowiedzialny jest za zwierzęta, rośliny i bodaj kryształy z ich odrębnem życiem).
Rewolucja nie zna miłosierdzia.
„Metody realizacji”. – Tyle ich być musiało, ile prób, doktryn, niedojrzałych odruchów, drapieżnych ambicyj, obłędów zwyrodniałej wyobraźni; ile majaczeń i snów, – szczerego entuzjamu, bohaterskiego rozmachu, wiary zaciętej, woli niezniszczalnej, dobroci, współczucia, poświęcenia; ile biernej uległości, uzgodnień, pośrednich dróg, – buntów i rezygnacyj.
Jakie bieżące wyniki eksperymentu, który trwa?
Zapytuję:
1) czy i w jakim stopniu czuwała chłodna myśl badawcza w przebiegu eksperymentu? kto okrutnie trzeźwy i wyszkolony, świadomie i bezstronnie zbierał dokumenty, klinicznie szeregował fragmenty i epizody – i dzieci i wychowawców, badał oddech, tętno, odruchy, drgawki i agonje – łzy, jęki i wiwaty?
2) gdzie przechowuje się ten materjał?
3) kto próbował dotrzeć i poszukiwał syntezy? – snuł domysły, kusił się o wnioski?
Jacyś referenci prasowi przy ambasadach, delegaci biur, coś przy Lidze Narodów, zjazdy i zrzeszenia pedagogów, psychologów, pedologów, psychjatrów?
Czy i w czem zbliżenie Polski i nietylko Polski z Z. S. R. R. jest możliwe i wskazane, nie wiem; ale aktualna jest współpraca na terenie studjów nad materjałem prac, które gromadziła myśl różnych faz Rosji sowieckiej. Papiery żółkną, rozczarowania i nadzieje bledną we wspomnieniach pierwszych wychowawców i młodzieży dzisiejszej.
Eksperyment na olbrzymią skalę…
Był czas, gdy z impetem atakowano prawo biologów do wiwisekcji nad zwierzęciem. Widziałem własnemi oczami zaranie dokonanej na dziecku wiwisekcji w Rosji.
Kijów. Chaos. Wczoraj bolszewicy – dziś Ukraińcy – zbliżają się Niemcy – jeszcze Rosja carska.
W okresie tym, pamiętnym, byłem lekarzem w trzech sierocińcach pod Kijowem. Już wokoło ziało wszystko hamowaną zbrodnią. Jakże naiwne wydają się dziś moje poczynania, aby plan, ład, uczucie ludzkie – źdźbło zdrowego rozsądku, cień dobrej woli – aby oszczędzić dziecko. Nie mogłem zrozumieć, dlaczego to wszystko.
Dzieciom, pokrytym wrzodami, z choremi oczami, bez opieki, głodnym – przysłano instruktorkę haftu regjonalnego. Po dziś dzień wyzwolić się nie mogę z pewnych uprzedzeń i wstrętów, w on czas nabytych.
Mój upór był niewygodny. Tym samym rewolwerem, którym przed godziną zastrzelono parszywego konia, dano mi do zrozumienia, ze jestem nie na miejscu i nie w porę. Bezcelowość walki była zbyt wyraźna.
Wróciłem do Polski. Już tylko z książek, filmów, opowiadań, pism, posiadam niejakie doświadczenie w czytaniu między wierszami: co ocieka fałszem, syczy propagandą, co zatajaniem okrutnej prawdy.
Wiwisekcja jest zbrodnią. Dopuszczalna (nie usprawiedliwiona) w laboratorjum, gdzie przy najwyższej czujności pod kontrolą najistotniejszej kompetencji, w granicach tylko najkonieczniejszego okrucieństwa – odbywa się dla najowocniejszej służby, ważnej dla całej przyszłej ludzkości. (Czy wyłącznie ludzkości? – człowiek odpowiedzialny jest za zwierzęta, rośliny i bodaj kryształy z ich odrębnem życiem).
Rewolucja nie zna miłosierdzia.
„Metody realizacji”. – Tyle ich być musiało, ile prób, doktryn, niedojrzałych odruchów, drapieżnych ambicyj, obłędów zwyrodniałej wyobraźni; ile majaczeń i snów, – szczerego entuzjamu, bohaterskiego rozmachu, wiary zaciętej, woli niezniszczalnej, dobroci, współczucia, poświęcenia; ile biernej uległości, uzgodnień, pośrednich dróg, – buntów i rezygnacyj.
Jakie bieżące wyniki eksperymentu, który trwa?
Zapytuję:
1) czy i w jakim stopniu czuwała chłodna myśl badawcza w przebiegu eksperymentu? kto okrutnie trzeźwy i wyszkolony, świadomie i bezstronnie zbierał dokumenty, klinicznie szeregował fragmenty i epizody – i dzieci i wychowawców, badał oddech, tętno, odruchy, drgawki i agonje – łzy, jęki i wiwaty?
2) gdzie przechowuje się ten materjał?
3) kto próbował dotrzeć i poszukiwał syntezy? – snuł domysły, kusił się o wnioski?
Jacyś referenci prasowi przy ambasadach, delegaci biur, coś przy Lidze Narodów, zjazdy i zrzeszenia pedagogów, psychologów, pedologów, psychjatrów?
Czy i w czem zbliżenie Polski i nietylko Polski z Z. S. R. R. jest możliwe i wskazane, nie wiem; ale aktualna jest współpraca na terenie studjów nad materjałem prac, które gromadziła myśl różnych faz Rosji sowieckiej. Papiery żółkną, rozczarowania i nadzieje bledną we wspomnieniach pierwszych wychowawców i młodzieży dzisiejszej.
Korczak - Wiadomości Literackie 8 pazdziernik 1933.