Tuesday, December 31, 2024

I am looking for a specialist - graphologist for the analysis of unidentified texts related to Janusz Korczak.

I am looking for a specialist - graphologist. This includes: for the analysis of unidentified texts written in Polish in the Ghetto Heroes Archive. For example, two people are often selected as authors for the same text. This slightly special activity concerns pre-war texts written "In the Korczakowski Circle". It is often known who left the texts to the GFH archive, but it is not certain who actually wrote them. Such an analysis is usually not very difficult and at the same time very interesting. Unfortunately, it's time-consuming.
You have to be observant to get so much out of the letters, especially since many people's writing style was similar and also changed over time... The group of people who could have written certain texts related to Korczak's Orphans' Home is limited! I know for sure some people who can be excluded from this group.

Below there are two documents from the Janusz Korczak collection at GFH: The play and the story called "O Pólnocy" ("Midnight"), from the estate of Arie Buchner. Buchner was a bursa student - teacher at Korczak's orphanage Dom Sierot. The story, which describes a night at the orphanage, was apparently not written by Buchner but by Korczak (his typical way to write). GFH wrote that the play was probably written by Madzia Markuze - Zeliger. Madzia Markuze was the first editorial secretary of the newspaper "Maly Przeglad" (Little Review) as a youngster. However, to be 100% sure about it, one need to see other writings in Polish by Arie Buchner, a.o. his notebook mentioned in the book by Stasiek Zyngman. Arie Buchner writes in the notebook, where he describes facts and incidents from children’s lives at the summer camp: “16th July: Dr. left today to receive his medal. 19th July: I was in Warsaw. Miss Stefa showed me the medal and said that she only shows it to those, who work well. She added that she is more happy about the medal than the Doctor himself”*.

Description in English in GFH Archives online (In Hebrew, see below): Two documents from the Janusz Korczak collection: On the left, untitled play play and on the right, the story called "Midnight", from the estate of Arie Buchner, who was a bursa student - teacher at Korczak's orphanage. The story, which describes a night at the orphanage, was apparently written by Buchner, while the play was probably written by Madzia Markuze - Zeliger, who was the first editorial secretary of the newspaper "Maly Przeglad" (Little Review) as a child.

"Untitled play"in Polish - the play, was most probably, written by Arie Buchner. I the above enclosed description in Hebrew, (most probably written by himself) Buchner stated that he wrote this play when he was 11-12 year old.

"Untitled play"in Polish - the play most probably written by Arie Buchner. I the enclosed description in Hebrew, (most probably written by himself) Buchner stated that he wrote this play when he was 11-12 year old.




On the right, Korczak's letter to Arie Buchner submitted to the Archives of the Ghetto Heroes in Israel by Lejb Aryeh (Arie) Buchner, who in 1924-27 was a boarder at Janusz Korczak's Orphan Home. At the same time, he studied at the State Seminary for Teachers of the Mosaic Religion. On the right not "fully identified" text at the GFH archives in Israel. It is my opinion that the text of the play O Północy - Midnight was written by Korczak.


*Israel Zingman (Staszek) - Janusz Korczak wśród sierot.

Monday, December 30, 2024

"W kręgu Korczakowskim" - Poszukuję specjalisty – grafologa.

Tekst oddany do Archiwum Bohaterów Getta w Izraelu przez Lejb Aryeh Buchner który w latach 1924-27 był bursista w Domu Sierot Janusza Korczaka. Jednocześnie studiował na Państwowym Seminarium dla Nauczycieli Religii Mojżeszowej.

Tekst - List Korczaka do Arie Buchnera oddany do Archiwum Bohaterów Getta w Izraelu przez Lejb Aryeh Buchner który w latach 1924-27 był bursista w Domu Sierot Janusza Korczaka. Jednocześnie studiował na Państwowym Seminarium dla Nauczycieli Religii Mojżeszowej.

Poszukuję specjalisty – grafologa. Chodzi m.in. o analizę do końca niezidentyfikowanych tekstów pisanych po polsku w Archiwum Bohaterów Getta. Często są np. typowane dwie osoby i to tez bez 100% pewności.

Działalność trochę specjalna chodzi o teksty przedwojenne pisane "W kręgu Korczakowskim".  Często wiadomo kim jest osoba, która je pozostawiła ale nie jest pewne kto je napisał. Analiza taka jest zazwyczaj niezbyt trudna i jednocześnie bardzo ciekawa. Niestety pracochłonna.

Trzeba być w spostrzegawczym, żeby tak wiele wyciągnąć z liter szczególnie że u wielu osób styl i charakter pisania się zmieniał z czasem... 

Grono ludzi które te teksty mogła napisać pewne teksty związane z Domem Sierot Korczaka jest ograniczone! Wiem sam kogo można z tego grona wykluczyć.

Lejb Aryeh Buchner i dzieci z Domu Sierot Korczaka na koloniach we Włocławku. Buchner w latach 1924-27 był bursista w Domu Sierot Janusza Korczaka. Jednocześnie studiował na Państwowym Seminarium dla Nauczycieli Religii Mojżeszowej.

I am looking for a specialist - graphologist. 
I am looking for a specialist - graphologist. This includes: for the analysis of unidentified texts written in Polish in the Ghetto Heroes Archive. For example, two people are often selected as authors for the same text. This slightly special activity concerns pre-war texts written "In the Korczakowski Circle". It is often known who left the texts to the GFH archive, but it is not certain who actually wrote them. Such an analysis is usually not very difficult and at the same time very interesting. Unfortunately, it's time-consuming.

You have to be observant to get so much out of the letters, especially since many people's writing style was similar and also changed over time... The group of people who could have written certain texts related to Korczak's Orphans' Home is limited! I know for sure some people who can be excluded from this group.

Sunday, December 29, 2024

Madzia i Edwin Markuze - Tekst prawdziwy "Uciekł"! Poprawie w Nowym Roku.

 Tekst prawdziwy "Uciekł"! Poprawię w Nowym Roku.

  • O Madzi Markuze (ur. 1911) z Małego Przeglądu i jej rodzicach i siostrze Ewie (ur.1904) którzy zostali zamordowani podczas Zagłady.
  • O ich domu rodzinnym, mieszkaniu na poddaszu na ulicy Niskiej 16. Fotografia z 1948 r. - po prawej stronie wsród gruzów na zdjęciu dzieci z 1948 r idących ul. Niską do Okopowej. Tutaj, przed wojną była tzw druga redakcja Małego Przeglądu.
  • O Edwinie (ur. 1917) który był 6 lat młodszy od Madzi i o drugim bracie Mosze (ur. 1907) który pierwszy pojechał do Erec

Madzia (Magdalena) Markuze - serce Małego Przeglądu
W tak często powielanym opisie Mały Przegląd czytamy: 9 października 1926 Janusz Korczak opracował pierwszy numer Małego Przeglądu który redagował przez kolejne 4 lata (1926-1930). Po roku 1930 redakcją kierował Igor Newerly. Redakcja gazety mieściła się w Warszawie, przy ulicy Nowolipki 7. Mały Przegląd był tygodniowym dodatkiem do czasopisma dla dorosłych, Nasz Przegląd i było unikalnym periodykiem pisanym przez dzieci i młodzież. Artykuły pisały dzieci, sam redaktor główny, Korczak oraz Jarachmiel Wajngarten. Listy od dzieci segregował Chaskiel Bajn. Sekretarzem redakcji byli Magdalena Markuze i Emanuel Sztokman, działalnością w terenie zajmował się Edwin Markuze. Od 1926 reportażem sportowym opiekował się Kuba Hersztajn. Dzieci, które przesyłały listy tworzyły sieć korespondentów lub współpracowników. W pracach nad gazetą także brali udział Lejzor Czarnobroda i Herszel Kaliszer.

Kocioł na Niskiej
W listopadzie 1940 ulica Niska w całości znalazła się w obrębie utworzonego przez władze niemieckie getta. Poprzednio we wrześniu 1939, podczas niemieckich nalotów, spłonęło wiele kamienic. Po likwidacji Małego Getta (tam gdzie mieścił się na ul. Siennej 16, Dom Sierot Korczaka), w dniach 6–11 września 1942, właściwie podczas ostatnich dni Wielkiej Akcji pomiędzy ulicami: Smoczą, Gęsią, Zamenhofa, Szczęśliwą i pl. Parysowskim zgromadzono ok. 100 tys. mieszkańców getta. Akcję tą nazwano pózniej - „Kocioł na Niskiej”. Obszar ten przylegał do Umschlagplatz. W wyniku selekcji 35 tys. osób otrzymało pozwolenie (tzw. numerki życia) na pozostanie w getcie, 2,6 tys. zastrzelono, a ponad 54 tys. wywieziono do obozu zagłady Treblinka. Około 20 tys. osób „nielegalnych” ukryło się w getcie, czyli — jak pisze Emanuel Ringelblum — ludzi bez numerków, ludzi, którzy w myśl prawa powinni się znajdować na Umschlagplatzu, a jednak — żyją. Getto zamieniło się w wielki obóz pracy.
Ostatnim aktem Wielkiej Akcji likwidacyjnej była blokada domów Służby Porządkowej (Policji żydowskiej) przy ul. Ostrowskiej i Wołyńskiej w dniu 21 września — żydowskie święto Jom Kipur — skąd zredukowanych policjantów żydowskich z rodzinami odesłano na Umschlagplatz i wagonami bydlęcymi do Treblinki.


Na zdjęciu Janusz Korczak i Madzia Markuze. 




Na zdjęciu: Arie Einfeld (pierwszy od lewej), Mela Janowski (druga od lewej), Janusz Korczak (trzeci od lewej), Madzia Markuze (czwarta od lewej) i Chaim Burstein (pierwszy po prawej). Sfotografowani we wrześniu 1934 r

Madzia i Edwin Markuze nad Wisla przed wyjazdem do Erec Israel - Warszawa most srednicowy.

Fotografia "z bramy ulicy Nowolipki 7". Tutaj, na pierwszym pietrze była od października 1926 do września 1939 redakcja Małego Przeglądu Janusza Korczaka. Po prawej widać fragment ul. Zamenhofa nr 4 dalej 6, 8. Fotografia niemiecka z okresu Getta Warszawskiego.



Obwieszczenie o "Rejestracji" z dnia 5 września 1942 r.


Ulica Niska w Warszawie w 1948 roku. Dzieci z tornistrami szkolnymi idą ulicą Niską w kierunku ulicy Okopowej. Po prawej stronie, numery parzyste. Tam stał dom Niska nr. 16 gdzie na poddaszu mieszkała rodzina Markuze i tam była "druga redakcja Małego Przeglądu".






Saturday, December 28, 2024

Siostry Dycia i Dorka z Zamościa pisywały regularnie do Małego Przeglądu Janusza Korczaka.

Zespół redakcyjny i korespondenci Małego Przeglądu z okazji X-lecia gazety (1936). Siostry, Dycia i Dorka Goldgraber powiększone w dolnym rzędzie.
Judyta Goldgraber - Dycia z Zamościa - pisywała regularnie do Małego Przeglądu Janusza Korczaka.


Siostry Dwojra Goldgraber, Dorka z Zamościa i jej młodsza siostra Judyta - Dycia z Zamościa - pisywały regularnie do Małego Przeglądu Janusza Korczaka. Były tzw. stałymi korespondentkami gazety.  Judyta-Dycia była od 1937, tytułowana "powieściopisarką" bowiem jej dwa opowiadania Rower i Budujemy mosty były publikowane w gazecie. Prawdopodobnie Dorka ur. w 1918 roku jaki i Dycia, ur. w 1925 zostały zamordowane podczas Zagłady.
Dwojra Goldgraber była "Stulistką" to znaczy że zamieściła w Małym Przeglądzie ponad sto korespondencji podpisanych „Dorka z Zamościa”. Dorka - Dwojra urodziła się w 1918 r a Dycia w 1925. Były córkami kupca Mordki Józefa i Chany z Bankierów. Dorka w 1937 r. zdała maturę w Państwowym Gimnazjum Żeńskim im. Marii Konopnickiej w Zamościu i rozpoczęła studia na Uniwersytecie Warszawskim utrzymując się z korepetycji. 

Do Małego Przeglądu oficjalne korespondencje z Zamościa pisała też jej młodsza siostra Judyta, która podpisywała się "Dycia z Zamościa".
Siostry Dwojra Goldgraber, Dorka z Zamościa i jej młodsza siostra Judyta - Dycia z Zamościa - pisywały regularnie do Małego Przeglądu Janusza Korczaka. Były tzw. stałymi korespondentkami gazety. Dwojra Goldgraber, Al. Piłsudskiego, jest wymieniona jako odpowiedzialna za informacje i kontakt z czytelnikami z Zamościa.

W 1935 r. w Małym Przeglądzie ukazał się reportaż,„Tojbe Ruchcia" którego autorką była Dwojra Goldgraber. Zdobył nagrodę w konkursie na opowiadanie „ Z ŻYCIA". Na konkurs nadesłano 92 prace, w tej liczbie na temat „Dzień według własnej woli" — 41, opowiadań z życia — 42 i humoresek na temat „Kropka" — 9. „DZIEŃ WEDŁUG WŁASNEJ WOU". Pierwszą nagrodę — 25 zł. przyznano za pracę p.t. „Tam, gdzie były Teby\ Autorka: Ina Ostryńska, 13 lat, Warszawa. Drugą nagrodę w sumie 15 zł. otrzymuje Cilla Mandelbaumówna (12 lat, Warszawa) za pracę p. t. „Na kolonji szomrowej". OPOWIADANIE „ Z ŻYCIA". I nagroda — 25 zł. — S. D. z Łodzi (15 lat) za „życiorys". II nagroda — 15 zł. Dorka z Zamościa (16 lat) za opowiadanie p. t. „Tojbe Ruchcia". W tym samym konkursie brał udział kuzyn Gustaw Wójcikiewicz który był moim kuzynem (syn jednego z B-ci Wójcikiewicz których drukarnia współpracowała m.in. z tygodnikiem Pauliny Appenszlak "EWA".


W 1935 r. w Małym Przeglądzie ukazał się reportaż „Tojbe Ruchcia" którego autorką była Dwojra Goldgraber. Zdobył nagrodę w konkursie na opowiadanie „ Z ŻYCIA".

W 1935 r. w Małym Przeglądzie ukazał się reportaż "Tojbe Ruchcia" którego autorką była Dwojra Goldgraber. Zdobył nagrodę w konkursie na opowiadanie „ Z ŻYCIA". Na konkurs nadesłano 92 prace, w tej liczbie na temat „Dzień według własnej woli" — 41, opowiadań z życia — 42 i humoresek na temat „Kropka" — 9. „DZIEŃ WEDŁUG WŁASNEJ WOU". Pierwszą nagrodę — 25 zł. przyznano za pracę p.t. „Tam, gdzie były Teby\ Autorka: Ina Ostryńska, 13 lat, Warszawa. Drugą nagrodę w sumie 15 zł. otrzymuje Cilla Mandelbaumówna (12 lat, Warszawa) za pracę p. t. „Na kolonji szomrowej". OPOWIADANIE „ Z ŻYCIA". I nagroda — 25 zł. — S. D. z Łodzi (15 lat) za „życiorys". II nagroda — 15 zł. Dorka z Zamościa (16 lat) za opowiadanie p. t. „Tojbe Ruchcia".


Na fotografii studnia na Rynku Wielkim. Obok niej po prawej stronie stoi czterech nosiwodów.Fotografia wykonana latem 1915 r. Nosiwoda, to był zawód polegający na dostarczaniu odpłatnie wody do domów. Przed wojną, za jedno wiadro płacono kilka groszy. Z kolei woziwoda, rozwoził wodę po mieście. W latach trzydziestych, w Zamościu, było ich czterech: Kopel Unfirer, Samuel i Majer Fuks oraz Srul Fajl, który mieszkał przy ulicy Piłsudskiego 19. Jego żona Tauba Ruchla, całe życie zajmowała się roznoszeniem wody w wiadrach do mieszkań na Starym Mieście. W 1935 r. w Małym Przeglądzie ukazał się o niej reportaż pod tytułem „Tojbe Ruchcia", którego autorką była Dwojra Goldgraber, uczennica Gimnazjum Żeńskiego im. Marii Konopnickiej w Zamościu. 

Zygmunt Bauman, jedna z najbardziej znanych i płodnych postaci socjologii w Polsce także jako dziecko czytał i pisał do Małego Przeglądu . Powyżej jeden z jego artykułów/listów zatytułowany Kubeł zimnej wody dla Dyci z Zamościa (Dycia - Judyta Goldgraber) w dziale Trybuna Wolna Irytuje Baumana że Dycia napisała na konkurs pozytywny artykuł o Korczaku, wiedząc, że jest redaktorem „Małego Przeglądu”.

Powieśc Dyci z Zamościa (Dycia - Judyta Goldgraber) na pierwszej stronie „Małego Przeglądu”.  

THE LITTLE REVIEW FRIDAY, FEBRUARY 22, 1935 IN WARSAW
Contest Results
92 works were sent in for the contest, including 41 on the subject “A day of my own accord,”  “A day of my own accord,” 42 stories about life, and 9 humorous pieces on the subject “Period.” “A DAY OF MY OWN ACCORD” First prize – 25 złoty – was awarded for the work titled “Where Thebes stood.” Author: Ina Ostryńska, 13 y.o., Warsaw. Second prize of 15 złoty is awarded to Cilla Mandelbaumówna (12 y.o., Warsaw) for the work titled “At the shomer camp.” STORIES “ABOUT LIFE” 1st prize – 25 złoty – S. D. from Łódź (15 y.o.) for “Biography.” 2nd prize – 15 złoty – Dorka from Zamość (16 y.o.) for the story “Tojbe Ruchcia.” HUMOROUS PIECE There were no winners. Authors whose works earned an honorable mention: Mira Bajtnerówna (12 y.o. – Zawiercie), Alfred Goldstein (12 y.o. – Paris), Marek Nojar (12 y.o. – Warsaw). Gustaw Redelnan (12 y.o. – Warsaw), Salek Rabinowicz (13 y.o. – Warsaw), Gustaw Wójcikiewicz (13 y.o. – Warsaw). I. F. (13 y.o. – Warsaw). Dawid Litman (14 y.o. – Koło nad Wartą), May (14 y.o. – Warsaw). I. O. (14 y.o. – Warsaw), Fela Wajcenberżanka (15 y.o– Będzin), Enge (15 y.o. – Warsaw), A. R. (16 y.o. – Częstochowa). There was a strong advantage of the “middle” group (12–13 y.o.). For the first time, the girls won all the awards. In the next issue, the Little Review will begin to print the winning and honorably mentioned works. A TRANSMISSION FROM THE FLU VS. ORANGE MATCH MUSIC SHOWS FOR YOUTH CURRENT NEWS C

Żydowski Zamość - FaceBok

Väckarklockan som styrs från Jemen.


Väckarklockan jag har för närvarande styrs från Jemen, 5 väckningar på 8 dagar, mellan 02-04 på natten.

Avståndet mellan Jemen och Tel Aviv är 2328 km. Precis lika långt som från Kiruna till Paris.

Thursday, December 26, 2024

De överlevandes familjer som hann fly Europa har skatt i sina albums.






Julafton firas inte av den judiska befolkningen i Israel. Men för mig var det en riktig Julafton med gåvor och information jag har inte förväntat mig att få. Jag hittade skatter som handlar om min farfars generation. 
Julafton 2024 fick jag ta del av ett album med foton och vykort som tillhörde min farfars generation "när farfar var ung", således förra sekelskiftet. Vykorten och breven, hade stämplar från 1889.

Min farfar Boruch Wasserman (Wajserman) mördades i Pinsk 1942. Jag har inte ens foto efter honom, inte heller av hans tre barn. Jag vet fortsättningsvis lite om min släkt i Pinsk och har svårt att gräva i det. Jag minns att på sextiotalet reste man ett monument i Pinsk till minne av de mördade. Texten va på ryska "Pa chesti 30 tysjatschi sovjetskich grashdan...". Det betyder Till minne av 30 tusen sovjetiska medborgare, torterade och skjutna av tyska fascistiska ockupanter under 1942-1943. De 30 tysjatschi sovjetskich grashdan - 30 tusen sovjetiska medborgare så handlar det om 30 000 judar. Bara 37 judar överlevde.

Min far, ytterst till höger med sin syster Niura i mitten och deras mor Sora (min farmor)-Fotot taget troligen före 1920.



Den 22 juni 1941 startade tyskarna operationen Barbarossa. De attackerade Sovjetunionen. Folket som flydde undan tyskarna från forna Polen, bl.a. mina föräldrar blev igen i deras makt.

Tyskarna hade bildat särskilda Einsatsgruppen som skulle mörda judar, kommunister och prominenta personer i de intagna områdena. Den 4 juli intog tyskarna staden Pinsk som beboddes då av 30 tusen judar och 9 juli påbörjades planeringen av förintelsen av Pinskjudar. Förutom de speciella trupperna och SS, avsattes två tyska kavalleribataljoner. Den 5 augusti startades det första mördandet – pojkar 15 år gamla och män upp till sextio skulle mördas. Jag tror att min farfar Baruch-Borys var bland de 8000 mördade denna dag i Pinsk. 5 augusti är en mycket speciell dag då det är min mors födelsedag och också denna dag fördes Janusz Korczak och hans barn och mördades i Treblinka (1942). Vad skulle hända med judiska kvinnor och barn? De tyska order som hittades ger ett direkt svar: de skulle dränkas i träsken runt Pinsk.

Man har alltid talat pratat om Pinskie blota – det Pinska träsklandet. Tyskarna kunde dock ej ordagrant fullfölja ordern då träsken efter den heta sommaren var torra. En del av tyska trupper drog vidare österut och överlevande ca. 20.000 judar, mestadels kvinnor och barn fick infinna sig i Pinsk Getto. I de listor som tyskarna sammanställde över gettoinvånare finns fyra personer ur min pappas familj. Det är sista spåret efter dem.

Den 27oktober 1942 skrev Himmler order att förinta Pinsk getto. Redan 29 oktober 1942 blev gettot totalt avskärmat. Minst 10 000 judar mördades denna dag. Hur mördades de? Troligen fördes de till ett skogsområde utanför Pinsk. Där fick fångarna gräva djupa diken, hälla kalk i dem och därefter avkläddes de och ställdes upp vid kanten av graven och sköts. Proceduren upprepades och nästa omgång arkebuserade föll ned i gravarna. Alla var inte döda. Gravdiket fylldes med jorden. Under nästkommande dagar har tyskar tvingat resterande judarna till samlingspunkten. De sjuka och barnen mördades direkt i själva gettot.

Under den tyska reträtten har speciella sonderkomandon öppnat massgravarna. Kropparna brändes. Återstående benrester kördes genom en ”benmjölmaskin”.

Min faster Rywa dog 22 år gammal, hennes halvsyskon Nisia (Niusia) och Isaak har hunnit nå tonåren. Farfar Baruch-Borys blev 62 och hans andra fru Dascha 47.

De kända massgravar runt staden Pinsk.


Wednesday, December 25, 2024

Chanuka w kibucu Ein Harod.




Stefa Wilczyńska opisuje w Małym Przeglądzie z 27 stycznia 1939 r. Chanukę w kibucu Ein Harod.


...Na końcu piszę o Chanuce, i mało, bo redaktor „Małego Przeglądu” schowa list do przyszłorocznego numeru chanukowego, a ja nie chcę tak długo czekać. O samym święcie nie warto pisać, bo co rok każdy nauczyciel w każdej klasie opowiada wam o tym święcie i dlatego pewnie żadne z was nie wie, co to doprawdy Chanuka. Ale ładne są zwyczaje tutejsze.
Otóż zamiast świeczników używają tutaj drzew. Ścina się dużą, mocną ośmioramienną gałąź – w tym roku na przykład z drzewa oliwkowego. Na wierzchołku obciętej równo gałęzi codziennie przybywa wśród liści jedna świeczka. Prócz tego na dachu szkoły umieszcza się wielki drewniany świecznik, co wieczór zapala się o jedną więcej czerwoną żarówkę elektryczną.
Zamiast „chanukageld” także przyjął się inny zwyczaj. Każdy z klasy przynosi jakąś zabawkę, używany scyzoryk, malowanki czy coś własnej roboty ze stolarni czy szwalni. Składa się to wszystko razem i wylosowuje między uczniów danej klasy. Naftali dał pudełko ze szpulkami i bardzo się bał, żeby sam tego nie wygrał. Później odbywa się zamiana, jak u was po loterii fantowej.
Dziewczynki ze starszych klas smażyły cukierki z cukru, kakao i soku cytrynowego. Dużo było roboty, ale mało cukierków, bo przecież trzeba często próbować, aby koledzy nie wygrali przypalonych lub zbyt kwaśnych wyrobów.
Ale najlepsze z całej Chanuki – to tydzień wolny od szkoły. A jak czasu dużo (czy doprawdy dużo? – podczas wakacji zawsze go mało), to nowy sezon i moda: pieczenie kartofli. Pokopali dołki, rozpalają ogniska przy parkanie, koło pola, a niektórzy to nawet piece pobudowali. Kartofle malców są nieraz spalone na węgiel, a ich nosy i ręce jeszcze czarniejsze. Starsze dziewczynki wybrały się po kwiaty na łąkę, po pierwsze delikatne zimowe narcyzy, anemony i fiołki alpejskie. Na zboczach gór więcej kwiatów, ale tam teraz chodzić nie wolno.

Tu Aza to nie imię psa, lecz dziewczynki, a znaczy to Silna. W ogóle imiona tu nowe często wzięte są z otaczającej przyrody. Wiec jest Zohar to znaczy Blask słońca i Nica - Pąk i Cafira - Jutrznia i Talma‎ ‎—‎ ‎Brózda‎ ‎i‎ ‎Szoszana‎ ‎—‎ ‎Róża,‎ ‎Ilam‎ ‎—‎ ‎Drzewo,‎ ‎Eszkol‎ ‎—Kiść‎ ‎winogron,‎ ‎Neta‎ ‎—‎ ‎Sadzonka i‎ ‎inne.‎ ‎Lub‎ ‎biblijne‎ ‎jak‎ ‎Rut,‎ ‎Sara,‎ ‎Amos,‎ ‎Miriam,‎ ‎Szem,‎ ‎Jonatan.
śmieszne‎ ‎są‎ ‎imiona‎ ‎krów.‎ ‎Jedna nazywa się Rakdanit, to znaczy Tancerka, bo ma cienkie nogi i dużo skakała jako ciele. Musicie wiedziec że imiona nadaje się w kilka dni po urodzeniu, kiedy pozna się usposobienie cielaka. Wiec jest Aliza - to znaczy Wesoła, Madmoiselle, Szomret itp.

Tymczasem‎ ‎używajcie‎ ‎ślizgawki i‎ ‎niech‎ ‎Wam‎ ‎uda‎ ‎się‎ ‎bałwan‎ ‎ze śniegu,‎ ‎o‎ ‎którym‎ ‎tu‎ ‎dzieci‎ ‎tylko słyszą‎ ‎i‎ ‎wiedzą‎ ‎z‎ ‎książek‎ ‎lub‎ ‎z kina,‎ ‎jak‎ ‎wy‎ ‎słuchacie‎ ‎o‎ ‎zielonej‎ ‎zimie‎ ‎palestyńskiej.
Serdecznie‎ ‎pozdrawiam
Stefania‎ ‎W.

Tuesday, December 24, 2024

Hanukkah - I read and read about Korczak´s Dom Sierot during WWII and my fried donuts in olive oil for Hanukkah are now burning!

I read descriptions of children from the Korczak`s Do Sierot (Orphan Home) from the first days of the war. Already then, in September 1939, there was hunger and the children received three slices of bread... and slept in their clothes. From the letter above, I learned that there was also a dental room in the basement of 92 Krochmalna. I read and read and the fried donuts in olive oil for Hanukkah are now burning!

Saturday, December 21, 2024

W latach trzydziestych Zarządzająca Domem Sierot i Bursą Janusza Korczaka.


W dokumentach mojego ojca i innych bursistów znalezionych 20-lat temu w archiwach Uniwersytetu Warszawskiego odnalazłem stempelki typu "Zarządzająca Domem Sierot i Bursą" Janusza Korczaka. Nie była to jednak Stefania Wilczyńska.



Friday, December 20, 2024

Tajemniczy Rycerz w אבני-עם Tel Avivie (Jibneam-Kamienie Narodu, Ahuzat Bayit‎) i Mały Herszek - Biblioteka Palestyńska dla Dzieci.

Zarząd‎ ‎miasta‎ ‎wyzyskał‎ ‎tę‎ ‎sposobność,‎ ‎aby‎ urzeczywistnić‎ ‎dawny‎ ‎plan:‎ ‎postanowił‎ ‎pokryć‎ ‎asfaltem‎ ‎główną‎ ‎ulicę‎ ‎Judy‎ ‎Machabeusza,‎ ‎ciągnącą‎ ‎się od‎ ‎linii‎ ‎kolejowej‎ ‎aż‎ ‎do‎ ‎brzegu‎ ‎morskiego.‎ ‎Przystąpili‎ ‎więc‎ ‎nowoprzybyli‎ ‎do‎ ‎budowy‎ ‎asfaltowej‎ ‎szosy. Sprowadzono‎ ‎duże‎ ‎głazy,‎ ‎rozbijano‎ ‎je‎ ‎na‎ ‎drobny szutr,‎ ‎którym‎ ‎posypywano‎ ‎ulicę.‎ ‎Potem‎ ‎ciężkimi walcami‎ ‎prasowano‎ ‎i‎ ‎wygładzano‎ ‎szosę.‎ ‎Na‎ ‎gładko ubity‎ ‎szutr‎ ‎sypano‎ ‎warstwę‎ ‎piasku,‎ ‎którą‎ ‎z‎ ‎kolei polewano‎ ‎płynnym‎ ‎asfaltem.‎ Powstała‎ ‎lśniąca,‎ ‎równa‎ ‎szosa,‎ ‎wygodna‎ ‎dla‎ ‎pieszych,‎ ‎ wozów‎ ‎i‎ ‎automobilów. Chalucowie‎ ‎przy‎ ‎budowie‎ ‎szosy‎ ‎pracowali‎ ‎na trzy‎ ‎zmiany.‎ ‎W‎ ‎dzień‎ ‎—‎ ‎pod‎ ‎gorącymi‎ ‎promieniami słońca,‎ ‎nocą‎ ‎zaś‎ ‎—‎ ‎przy‎ ‎świetle‎ ‎latarni‎ ‎i‎ ‎pochodni.

Szukałem dzisiaj informacji o tym jak powstała Biblioteka Palestyńska Dla Dzieci. Wiadomo że to współpraca Keren Kajemet, Naszego i Małego Przeglądu i Judaica. Prawdopodobnie od roku 1937 do 1939 ukazało się 11 krótkich, 32-stronicowych tomików. Dwa z nich autorstwa Janusza Korczaka. 9-ty tomik to "Trzy wyprawy Herszka", nakł. "Keren Kajemet Leisrael" i wyd. "Judaica", Warszawa [1939]. Z 11-tu wydanych tomików 8 stanowi na pewno przekłady z hebrajskiego. Nie jest pewne czy biografia Herzla pt. Beniamin Zeew Herzl (nr 7 w serii), której autorem jest A. Michaeli, czy to jest tłumaczenie czy tekst napisany po polsku.


Opowiadanie Tajemniczy Rycerz jest dedykowane Meirowi Dizengof, pierwszemu burnistrzowi Tel Avivu.

 

Szybko,‎ ‎po‎ ‎wszystkich‎ ‎krajach‎ ‎żydowskiego rozproszenia,‎ ‎rozeszła‎ ‎się‎ ‎wieść‎ ‎o‎ ‎mieście,‎ ‎budującym‎ ‎się‎ ‎nad‎ ‎brzegami‎ ‎morza.‎ ‎Młodzież‎ ‎żydowska‎ ‎na Ukrainie,‎ ‎na‎ ‎Litwie‎ ‎i‎ ‎w‎ ‎Polsce‎ ‎przerywała‎ ‎naukę w‎ ‎gimnazjach‎ ‎i‎ ‎na‎ ‎uniwersytetach,‎ ‎w‎ ‎jeszybotach i‎ ‎beth-hamidraszach,‎ ‎i‎ ‎spieszyła‎ ‎na‎ ‎pomoc‎ ‎swym braciom‎ ‎palestyńskim.‎ ‎A‎ ‎gdy‎ ‎młodzieńcy‎ ‎żydowscy przybywali‎ ‎do‎ ‎Palestyny‎ ‎z‎ ‎dalekich‎ ‎krajów‎ ‎rozproszenia,‎ szybko‎ ‎przebierali‎ ‎się‎ ‎w‎ ‎proste‎ ‎płócienne stroje,‎ ‎uczyli‎ ‎się‎ ‎pracować‎ ‎młotem‎ ‎i‎ ‎kielnią‎ ‎i‎ ‎szli do‎ ‎pracy‎ ‎na‎ ‎budowach.‎ ‎W‎ ‎krótkim‎ ‎czasie‎ ‎stawali się‎ ‎cieślami‎ ‎i‎ ‎stolarzami,‎ ‎murarzami‎ ‎i‎ ‎malarzami.
Tak‎ ‎im‎ ‎spieszno‎ ‎było‎ ‎do‎ ‎pracy! ‎Więc‎ ‎zbudowano miasto‎ ‎Jibneam‎ ‎(Kmienie Narodu) siłami‎ ‎żydowskimi,‎ ‎a‎ ‎obca‎ ‎ręka‎ ‎nie tknęła‎ ‎budowy.‎ ‎Ze‎ ‎szczytów‎ ‎rusztowań‎ ‎płynęła pieśń‎ ‎żydowskiego‎ ‎robotnika:
Ja‎ ‎chaj‎ ‎li,‎ ‎li‎ ‎amalil
Ja‎ ‎chaj‎ ‎li,‎ ‎li‎ ‎amali!
Przed‎ ‎końcem‎ ‎lata‎ ‎powstały‎ ‎już‎ ‎dwie‎ ‎pierwsze ulice‎ ‎miasta‎ ‎Jibneam.‎

To‎ ‎on!‎ ‎To‎ ‎on!‎ ‎Zaprawdę,‎ ‎to‎ ‎ów‎ ‎tajemniczy rycerz!
Rycerz‎ ‎osadził‎ ‎konia‎ ‎przed‎ ‎gromadą.‎ ‎Turban osunął‎ ‎mu‎ ‎się‎ ‎na‎ ‎tył‎ ‎głowy,‎ ‎a‎ ‎twarz‎ ‎jego‎ ‎promieniowała‎ ‎jasnym‎ ‎blaskiem;‎ ‎bystrym‎ ‎spojrzeniem‎ ‎wodził po‎ ‎tłumie,‎ ‎jakby‎ ‎kogoś‎ ‎szukał;‎ ‎dziwnym‎ ‎językiem,
na wpół‎ ‎hebrajskim,‎ ‎na wpół‎ ‎aramejskim,‎ ‎zapytał:
—‎ ‎Czy‎ ‎ucho‎ ‎naprawdę‎ ‎słyszało‎ ‎dźwięk‎ ‎rogu?
—‎ ‎Tak,‎ ‎rycerzu‎ ‎—‎ ‎odrzekł‎ ‎naczelnik‎ ‎gminy,
który‎ ‎wysunął‎ ‎się‎ ‎na‎ ‎czoło‎ ‎gromady.
—‎ ‎Czy‎ ‎jest‎ ‎to‎ ‎naprawdę‎ ‎głos‎ ‎mesjaszowego
rogu?‎ ‎A‎ ‎który‎ ‎z‎ ‎pośród‎ ‎was‎ ‎jest‎ ‎Synem‎ ‎Dawido
wym?‎ ‎—‎ ‎pytał‎ ‎drżącym‎ ‎głosem.
Naczelnik‎ ‎gminy‎ ‎odparł:
—‎ ‎Nie,‎ ‎mój‎ ‎rycerzu!‎ ‎Mesjasz‎ ‎jeszcze‎ ‎nie‎ ‎przy
szedł‎ ‎i‎ ‎nie‎ ‎ma‎ ‎wśród‎ ‎nas‎ ‎Syna‎ ‎Dawida.‎ ‎Jesteśmy‎ ‎tyl
ko‎ ‎prostymi‎ ‎Żydami;‎ ‎powróciliśmy‎ ‎z‎ ‎wygnania
i‎ ‎przybyliśmy‎ ‎tu,‎ ‎aby‎ ‎zbudować‎ ‎nowe‎ ‎miasto‎ ‎na
stepie,‎ ‎nad‎ ‎brzegiem‎ ‎Wielkiego‎ ‎Morza.‎ ‎Dęliśmy‎ ‎w
róg,‎ ‎celem‎ ‎uczczenia‎ ‎uroczystego‎ ‎dnia.‎ ‎Wszak‎ ‎dziś
jest‎ ‎pierwszy‎ ‎dzień‎ ‎miesiąca‎ ‎elul.

—‎ ‎Pierwszy‎ ‎dzień‎ ‎miesiąca‎ ‎elul?‎ ‎—‎ ‎szepnął
w‎ ‎zamyśleniu‎ ‎rycerz‎ ‎—‎ ‎a‎ ‎ja‎ ‎przez‎ ‎długie‎ ‎lata‎ ‎za
pomniałem‎ ‎nawet‎ ‎rachuby‎ ‎czasu.‎ ‎Znieważałem‎ ‎
soboty‎ ‎i‎ ‎Święta!

Rycerz‎ ‎zeskoczył‎ ‎z‎ ‎siodła.
Bratem‎ ‎waszym‎ ‎jestem,‎ ‎krwią‎ ‎z‎ ‎krwi‎ ‎waszej‎ ‎i‎ ‎ciałem‎ ‎
z‎ ‎ciała‎ ‎waszego.‎ ‎Zbawienia‎ ‎Izraela‎ ‎wyczekuję‎ ‎na równi‎ ‎
z‎ ‎wami‎ ‎i‎ ‎marzę‎ ‎o‎ ‎odbudowie‎ ‎zniszczonego‎ ‎kraju.‎ ‎
Niechaj‎ ‎Bóg‎ ‎broni,‎ ‎bym‎ ‎miał‎ ‎wam
być‎ ‎przeszkodą‎ ‎w‎ ‎waszej‎ ‎pracy!

Nowoprzybyli‎ ‎Żydzi‎ ‎zbudowali‎ ‎też‎ ‎w‎ ‎nowym
mieście‎ ‎wiele‎ ‎fabryk‎ ‎i‎ ‎zakładów‎ ‎przemysłowych,
wyrabiających‎ ‎różne‎ ‎produkty,‎ ‎potrzebne‎ ‎ludności;
w‎ ‎przedsiębiorstwach‎ ‎znalazło‎ ‎pracę‎ ‎wielu‎ ‎rzemieśl
ników‎ ‎i‎ ‎robotników.‎ ‎Wybudowano‎ ‎też‎ ‎w‎ ‎mieście
wspaniałe‎ ‎szkoły‎ ‎i‎ ‎synagogi,‎ ‎szpitale‎ ‎i‎ ‎przytułki‎ ‎dla
starców.‎ ‎Zdrowe‎ ‎i‎ ‎opalone‎ ‎dzieci‎ ‎bawią‎ ‎się‎ ‎na‎ ‎uli
cach.‎ ‎Miasto‎ ‎rośnie‎ ‎i‎ ‎rozwija‎ ‎się‎ ‎—‎ ‎a‎ ‎oko‎ ‎Boże‎ ‎
czuwa‎ ‎nad‎ ‎nim.
Z‎ ‎pośród‎ ‎Żydów,‎ ‎którzy‎ ‎przybywają‎ ‎do‎ ‎kraju,
większość‎ ‎stanowią‎ ‎członkowie‎ ‎organizacji‎ ‎„Hecha-
luc“.‎ ‎Doborowi‎ ‎to‎ ‎i‎ ‎odważni‎ ‎młodzieńcy!‎ ‎Młode‎ ‎to
i‎ ‎dzielne‎ ‎dziewczęta!‎ ‎Wszyscy‎ ‎są‎ ‎silni,‎ ‎łatwo‎ ‎przy
zwyczajają‎ ‎się‎ ‎do‎ ‎życia‎ ‎wiejskiego‎ ‎i‎ ‎miejskiego.‎ ‎
Nie ma‎ ‎takiej‎ ‎pracy,‎ ‎nowej‎ ‎i‎ ‎trudnej,‎ ‎której by‎ ‎nie‎ 
sprostali!

Z‎ ‎końcem‎ ‎roku‎ ‎5681‎ ‎(1920) zawinął‎ ‎do‎ ‎portu‎ ‎
jibneamskiego‎ ‎olbrzymi‎ ‎statek,‎ ‎na‎ ‎którym‎ ‎przybyło‎ ‎dwa‎ ‎
tysiące‎ ‎chaluców,‎ ‎chłopców‎ ‎i‎ ‎dziewcząt.‎ ‎Członkowie
rady‎ ‎miejskiej‎ ‎byli‎ ‎w‎ ‎kłopocie,‎ ‎gdyż‎ ‎nie‎ ‎wiedzieli
gdzie‎ ‎pomieścić‎ ‎tak‎ ‎wielką‎ ‎ilość‎ ‎nowoprzybyłych.
Również‎ ‎chwilowo‎ ‎pracy‎ ‎nie‎ ‎było‎ ‎dla‎ ‎tak‎ ‎wielu‎ ‎przy
byszów.‎ ‎Obawiano‎ ‎się‎ ‎więc‎ ‎bezrobocia,‎ ‎głodu‎ ‎i‎ ‎nę
dzy.‎ ‎Zebrała‎ ‎się‎ ‎przeto‎ ‎starszyzna‎ ‎jibneamska‎ ‎na
naradę‎ ‎i‎ ‎uchwaliła‎ ‎nałożyć‎ ‎podatek‎ ‎na‎ ‎wszystkich
zamożniejszych‎ ‎mieszkańców‎ ‎miasta.‎ ‎Zebrane‎ ‎pie
niądze‎ ‎zużytkowano‎ ‎na‎ ‎budowę‎ ‎wielkiego‎ ‎obozu,‎ ‎za
miastem,‎ ‎nad‎ ‎brzegiem‎ ‎morza;‎ ‎w‎ ‎białych,‎ ‎płócien
nych‎ ‎namiotach‎ ‎ustawiono‎ ‎łóżka,‎ ‎stoły‎ ‎i‎ ‎krzesła.
Zarząd‎ ‎miasta‎ ‎wyzyskał‎ ‎tę‎ ‎sposobność,‎ ‎aby‎
urzeczywistnić‎ ‎dawny‎ ‎plan:‎ ‎postanowił‎ ‎pokryć‎ ‎asfal
tem‎ ‎główną‎ ‎ulicę‎ ‎Judy‎ ‎Machabeusza,‎ ‎ciągnącą‎ ‎się
od‎ ‎linii‎ ‎kolejowej‎ ‎aż‎ ‎do‎ ‎brzegu‎ ‎morskiego.‎ ‎Przystą
pili‎ ‎więc‎ ‎nowoprzybyli‎ ‎do‎ ‎budowy‎ ‎asfaltowej‎ ‎szosy.
Sprowadzono‎ ‎duże‎ ‎głazy,‎ ‎rozbijano‎ ‎je‎ ‎na‎ ‎drobny
szutr,‎ ‎którym‎ ‎posypywano‎ ‎ulicę.‎ ‎Potem‎ ‎ciężkimi
walcami‎ ‎prasowano‎ ‎i‎ ‎wygładzano‎ ‎szosę.‎ ‎Na‎ ‎gładko
ubity‎ ‎szutr‎ ‎sypano‎ ‎warstwę‎ ‎piasku,‎ ‎którą‎ ‎z‎ ‎kolei
polewano‎ ‎płynnym‎ ‎asfaltem.‎
Powstała‎ ‎lśniąca,‎ ‎równa‎ ‎szosa,‎ ‎wygodna‎ ‎dla‎ ‎pieszych,‎ ‎
wozów‎ ‎i‎ ‎automobilów.
Chalucowie‎ ‎przy‎ ‎budowie‎ ‎szosy‎ ‎pracowali‎ ‎na
trzy‎ ‎zmiany.‎ ‎W‎ ‎dzień‎ ‎—‎ ‎pod‎ ‎gorącymi‎ ‎promieniami
słońca,‎ ‎nocą‎ ‎zaś‎ ‎—‎ ‎przy‎ ‎świetle‎ ‎latarni‎ ‎i‎ ‎pochodni.
Miasto‎ ‎napełniło‎ ‎się‎ ‎wesołym‎ ‎zgiełkiem,‎ ‎a‎ ‎śpiewy
i‎ ‎wesołość‎ ‎po‎ ‎ulicach‎ ‎panowały‎ ‎przez‎ ‎całą‎ ‎dobę.
Po‎ ‎upływie‎ ‎kilku‎ ‎tygodni‎ ‎ukończono‎ ‎budowę
szosy.‎ ‎Cały‎ ‎kraj‎ ‎podziwiał‎ ‎chaluców,‎ ‎którzy‎ ‎w‎ ‎tak
krótkim‎ ‎okresie‎ ‎czasu‎ ‎dokonali‎ ‎dzieła,‎ ‎wymagające
go‎ ‎wielu‎ ‎miesięcy‎ ‎pracy.‎ ‎Wiele‎ ‎mówiono‎ ‎wówczas
o‎ ‎pilności‎ ‎i‎ ‎sprawności‎ ‎chaluców.

W‎ ‎dolinie‎ ‎Jezreel‎ ‎osuszali‎ ‎bagno‎ ‎dzielni‎ ‎chalu
cowie,‎ ‎oczyszczali‎ ‎z‎ ‎kamieni‎ ‎stoki‎ ‎gór,‎ ‎budowali
szosy‎ ‎i‎ ‎mościli‎ ‎drogi,‎ ‎kopali‎ ‎rowy,‎ ‎wytępili‎ ‎dzikie
zwierzęta.‎ ‎Zwyciężyli‎ ‎malarję.‎ ‎Po‎ ‎tym‎ ‎—‎ ‎budowali
domy,‎ ‎stajnie‎ ‎i‎ ‎obory‎ ‎dla‎ ‎bydła,‎ ‎zakładali‎ ‎wsie‎ ‎i‎ ‎o-
sady,‎ ‎orali‎ ‎ziemię,‎ ‎siali‎ ‎pszenicę‎ ‎i‎ ‎jęczmień,‎ ‎sadzili
drzewa‎ ‎owocowe‎ ‎i‎ ‎winnice.‎ ‎Żydzi‎ ‎z‎ ‎podniesioną‎ ‎dum
nie‎ ‎głową‎ ‎przemierzali‎ ‎dolinę‎ ‎Jezreel!‎ ‎Lata‎ ‎mijały.
Młodzieńcy‎ ‎pożenili‎ ‎się.‎ ‎Nowe‎ ‎pokolenie‎ ‎przyszło‎ ‎na
świat.‎ ‎Szczęście‎ ‎zapanowało‎ ‎w‎ ‎dolinie‎ ‎Jezreel.
Wiedzieli‎ ‎jednak‎ ‎wszyscy‎ ‎mieszkańcy‎ ‎Ziemi
Izraelickiej,‎ ‎że‎ ‎wśród‎ ‎chaluców,‎ ‎którzy‎ ‎osiedlili‎ ‎się
w‎ ‎dolinie‎ ‎Jezreel‎ ‎znajduje‎ ‎się‎ ‎tajemniczy‎ ‎rycerz.....


Książki Biblioteki Palestyńskiej dla Dzieci (wydawane nakładem Keren Kajemet Leisrael), można było kupić zarówno w administracji Naszego Przeglądu przy ulicy Nowolipki 7 w Warszawie jak i administracji "Okienka na świat" w Krakowie,  Al. Słowackiego 52. 
Administracja "Okienka na świat" w Krakowie chcąc umożliwić swoim czytelnikom
"nabycie dobrych książek po niezwykle niskiej cenie, sprowadziła następujące tomiki:

W tej serii wydawniczej Keren Kajemet Leisrael:
1. C. Kletzel— Robert wśród Beduinów
2. I. Halperin—Tajemniczy rycerz
3. J. Fichman — Dziwy na lądzie i morzu
4. M. Charizman — Opowieść o pasterzu arabskim
5. J. Korczak — Ludzie są dobrzy
6. M. Zinger — Dilban wielkolud
7. M. Michaeli — Beniamin Zeew Herzl.
8. C. Kletzel— Kolumb Tel-Awiwu
9-ty tomik Trzy wyprawy Herszka. Janusz Korczak.
10-ty tomik Ukryty skarb. (Z opowieści chaluca w Emeku). Gawrieli Nachum. tłum. Maurycy Szymel.
11-ty tomik. Pierwsze walki w Palestynie. A. Smali tłum. Maurycy Szymel.

Każdy tomik kosztuje 20-gr. Za przesyłkę dolicza się porto: 10 gr od l-ego,
15 gr od 2-ch, 25 gr od 3-ch do 5 ciu,
50 gr od 6-8-u. Cały komplet z wysyłką
2 zł 10 gr. Do nabycia w Administracji
«Okienka na świat», Kraków, Al. Słowackiego 52. 




5-ty tomik to Ludzie sa dobrzy, nakł. "Keren Kajemet Leisrael" i wyd. "Judaica", Warszawa [1937].

9-ty tomik to Trzy wyprawy Herszka, nakł. "Keren Kajemet Leisrael" i wyd. "Judaica", Warszawa [1939].

"Ludzie są dobrzy” to opowieść Korczaka wydana w 1938. Historia emigracji żydowskiej z Polski do Eretz Israel opowiedziana z perspektywy małej dziewczynki która po śmierci ojca razem z matką jedzie do Palestyny. Droga ta jest dobrze znana Korczakowi który dwukrotnie (1934 i 1936) odbył ta drogę pociągiem i statkiem.

Mama szyje, pierze, gotuje, a ojciec leży w łóżku. Ojciec chory, a mama nie ma czasu. — Powiedz, tatusiu, jak tam jest. Ale od początku. — Tyle razy mówiłem. — Ale chcę jeszcze raz. — Ano dobrze. Więc siadamy na okręt¹. — Nie. Że dostałeś certyfikat². Bo nie rozumiem, co to jest. Co to jest port? Co to jest kajuta? Dlaczego woła się tam na ciebie: Aba? Co to jest morze? Dlaczego po hebrajsku „dzień dobry” mówi się — szalom — i „do widzenia” — szalom? Jeżeli ktoś ma umierać, czy też mówi: „szalom”? Była mała, ale pamięta. Już taka jest. Pamięta, że ojciec zakasłał, mama prędko wyszła z pokoju. — Pojedziemy koleją. — Będę siedziała przy oknie. — No tak. Potem będziesz zmęczona. Mama położy na ławce palto, wyjmie z walizki poduszkę. — Nieprawda. Mama pościel zapakuje osobno, bo do walizki nie zmieści się. I ja nie będę zmęczona. Nie będę spała. — To nie. Potem okręt. — Na okręcie są pomarańcze? Będziesz tam sadził drzewa? Będziesz zdrów? — No tak. Zobacz, gdzie jest mama. Poproś, żeby nie płakała. — Skąd wiesz, że mama płacze? Zesunęła się z łóżka na podłogę. 

10-ty tomik Ukryty skarb. (Z opowieści chaluca w Emeku). Gawrieli Nachum. tłum. Maurycy Szymel.

10-ty tomik Ukryty skarb. (Z opowieści chaluca w Emeku). Gawrieli Nachum. tłum. Maurycy Szymel. 

Pamiętam‎ ‎jeszcze‎ ‎dokładnie‎ ‎to‎ ‎moje‎ ‎przybycie
do‎ ‎kwucy.‎ ‎Był‎ ‎wieczór.‎ ‎Wielką‎ ‎dolinę‎ ‎zaległy‎ ‎pierw
sze‎ ‎cienie,‎ ‎chłodny‎ ‎wiatr‎ ‎owiewał‎ ‎pola,‎ ‎a‎ ‎z‎ ‎chałup
felachów‎ ‎wił‎ ‎się‎ ‎dym.‎ ‎Na‎ ‎horyzoncie‎ ‎przemykał‎ ‎na
koniu‎ ‎jakiś‎ ‎jeździec‎ ‎czarno‎ ‎odziany,‎ ‎a‎ ‎patrzącemu
z‎ ‎daleka;‎ ‎wydawało‎ ‎się,‎ ‎jakby‎ ‎jeździec‎ ‎ów,‎ ‎stojąc‎ ‎na
koniu,‎ ‎unosił‎ ‎się‎ ‎w‎ ‎powietrzu.‎ ‎Małe‎ ‎lepianki,‎ ‎do‎ ‎któ
rych‎ ‎zbliżaliśmy‎ ‎się‎ ‎z‎ ‎każdą‎ ‎chwilą‎ ‎coraz‎ ‎bardziej,
mrugały‎ ‎do‎ ‎nas‎ ‎światełkami,‎ ‎jakby‎ ‎wołały:‎ ‎„Bywaj
cie! ‎Pokój‎ ‎z‎ ‎wami!“
I‎ ‎rzecz‎ ‎dziwna;‎ ‎choć‎ ‎jeszcze‎ ‎(‎nie‎ ‎zakosztowałem
snu‎ ‎w‎ ‎domu,‎ ‎pokrytym‎ ‎czerwonym‎ ‎dachem‎ ‎i‎ ‎choć
nie‎ ‎widziałem‎ ‎jego‎ ‎wnętrza,‎ ‎czułem‎ ‎już,‎ ‎że‎ ‎dotarłem
do‎ ‎mojego‎ ‎domu.‎ ‎I‎ ‎dobrze‎ ‎było‎ ‎w‎ ‎owej‎ ‎chacie
mnie,‎ ‎chłopcu,‎ ‎który‎ ‎od‎ ‎dawna‎ ‎już‎ ‎nie‎ ‎pamiętał‎ ‎swo
jego‎ ‎domu.‎
A‎ ‎jednak,‎ ‎gdy‎ ‎zasiadłem‎ ‎do‎ ‎wieczerzy
czułem,‎ ‎że‎ ‎nie‎ ‎do‎ ‎zwykłego‎ ‎domu‎ ‎przybyłem.‎ ‎Przy
stole‎ ‎siedzieli‎ ‎ludzie,‎ ‎dla‎ ‎których‎ ‎miałbym‎ ‎dużo
uczucia‎ ‎i‎ ‎podziwu,‎ ‎nawet,‎ ‎gdyby‎ ‎mi‎ ‎o‎ ‎nich‎ ‎Tanchum
nie‎ ‎był‎ ‎przed‎ ‎tym‎ ‎opowiadał.‎ ‎Już‎ ‎same‎ ‎ich‎ ‎twarze
mówiły‎ ‎mi‎ ‎o‎ ‎nich‎ ‎i‎ ‎o‎ ‎ich‎ ‎życiu.‎ ‎Mężczyźni‎ ‎i‎ ‎nieliczne
kobiety‎ ‎siedzieli‎ ‎przy‎ ‎stole,‎ ‎milcząc‎ ‎prawie,‎ ‎Z‎ ‎tych
kilku‎ ‎słów,‎ ‎które‎ ‎padły‎ ‎przy‎ ‎wieczerzy,‎ ‎mogłem‎ ‎się
od‎ ‎razu‎ ‎domyśleć,‎ ‎że‎ ‎mam‎ ‎przed‎ ‎sobą‎ ‎szomrów‎ ‎ży
dowskich.
Nigdy‎ ‎nie‎ ‎zapomnę‎ ‎tego‎ ‎pierwszego‎ ‎wieczoru‎ ‎w
kwucy‎ ‎szomrowej,‎ ‎przy‎ ‎skąpym‎ ‎świetle‎ ‎lampki.‎ ‎Od
bywał‎ ‎się‎ ‎wtedy‎ ‎przydział‎ ‎pracy‎ ‎na‎ ‎dzień‎ ‎jutrzejszy.
Jakże‎ ‎dumny‎ ‎byłem,‎ ‎gdy‎ ‎wśród‎ ‎znanych,‎ ‎czczonych
i‎ ‎drogich‎ ‎mi‎ ‎imion,‎ ‎usłyszałem‎ ‎także‎ ‎i‎ ‎moje‎ ‎imię.
Poczułem,‎ ‎że‎ ‎urosłem‎ ‎i,‎ ‎że‎ ‎stałem‎ ‎się‎ ‎członkiem‎ ‎bar-
dzo‎ ‎poważanej‎ ‎rodziny.‎ ‎Miałem‎ ‎ogromną‎ ‎chęć‎ ‎wszyst
ko‎ ‎przezwyciężyć‎ ‎i‎ ‎wszystkiemu‎ ‎podołać.‎ ‎I‎ ‎nie‎ ‎po-
zostałem‎ ‎w‎ ‎tyle.‎ ‎Ba,‎ ‎pod‎ ‎niektórymi‎ ‎względami‎ ‎wy-
przedziłem‎ ‎ich‎ ‎dość‎ ‎znacznie.‎ ‎Oto‎ ‎pęcznieje‎ ‎fasola.
Ziarna‎ ‎jej‎ ‎wyschły‎ ‎już‎ ‎i‎ ‎przybrały‎ ‎kolor‎ ‎płowy.‎ ‎Lu-
dzie‎ ‎wyszli,‎ ‎by‎ ‎zrywać‎ ‎fasolę.‎ ‎Kto‎ ‎jest‎ ‎pierwszy‎ ‎w
szeregach‎ ‎wyrywaczy?‎ ‎Kto‎ ‎zrobił‎ ‎największą‎ ‎wy
rwę‎ ‎w‎ ‎krzewach?‎ ‎Ja,‎ ‎Towja!‎ ‎Śmiałem‎ ‎się‎ ‎ukradkiem
ze‎ ‎starszych,‎ ‎którzy‎ ‎poruszali‎ ‎się,‎ ‎jak‎ ‎żółwie.‎ ‎Kto
wyplenił‎ ‎trzy‎ ‎grzędy‎ ‎pomidorów,‎ ‎podczas‎ ‎gdy‎ ‎inni
pocili‎ ‎się‎ ‎przy‎ ‎jednej‎ ‎grzędzie?‎ ‎Kto‎ ‎jest‎ ‎najspraw-
niejszym‎ ‎przy‎ ‎pługu?‎ ‎Ja,‎ ‎Towja.


11-ty, ostatni tomik. Pierwsze walki w Palestynie. A. Smali, tłum. Maurycy Szymel.
11-ty, ostatni tomik. Pierwsze walki w Palestynie. A. Smali, tłum. Maurycy Szymel.

11-ty, ostatni tomik. Pierwsze walki w Palestynie. A. Smali, tłum. Maurycy Szymel.

11-ty, ostatni tomik. Pierwsze walki w Palestynie. A. Smali tłum. Maurycy Szymel.