Dzisiaj obchodzimy 76 rocznicę śmierci Janusza Korczaka.
Zawsze Go traktowałem jako mojego dziadka, "starszego człowieka".
Nagle okazuje się że miał tyle samo lat co ja obecnie - "młody człowiek!"
Zamordowali Go w komorze gazowej obozu zagłady w Treblince.
5 sierpnia 1942 r. wywieziono z Umschlagplatzu do obozu zagłady w Treblince ponad 6600 osób. Wśród nich był Janusz Korczak, jego współpracownicy, Stefania Wilczyńska i 239 dzieci z Domu Sierot. Drogę z Siennej na Umschlagplatz przeszli pieszo w strasznym upale. Na "Umszlagu" załadowano ich do bydlęcych wagonów. Zatrzasnięto drzwi wagonów i nikt już nigdy nie widział byłych mieszkanców Siennej nr. 16!
Tego samego dnia wywieziono tysiące dzieci z innych sierocińców i domów opieki, razem z opiekunami i wychowawcami.
Pamiętnik Korczaka "urwał się" 4 sierpnia 1942 roku.
„Podlałem kwiaty, biedne rośliny sierocińca, rośliny żydowskiego sierocińca. Ziemia spieczona odetchnęła. Przyglądał się mojej pracy wartownik. Czy go drażni...".
Pamiętnik znalazł mój ojciec, Misza Wasserman Wróblewski (Pan Misza), wieczorem dnia 5 sierpnia 1942 roku w pustym budynku Domu Sierot na Siennej. Przeniósł Pamiętnik i inne dokumenty Korczaka do Felka Grzyba na ul. Ostrowska czyli do Dużego Getta.
Moja mama, Lucyna Perła Rozental wspomina: 5 sierpnia, moje urodziny (24 lata), godzina 10-11 rano, to był gorący letni dzień, wyjrzałam przez okno bo usłyszałam głosy i dźwięki. Z lewej, widziałem jak tłum ludzi idzie z południowej części getta. Prowadzeni byli środkiem ulicy przez żołnierzy w niemieckich mundurach. Nie wiem, czy żołnierze to byli Niemcy lub Estończycy lub Ukraińcy. Nagle zobaczyłem w tłumie dorosłych, dzieci i dr. Janusz Korczaka. Janusz Korczak szedł pierwszy, ciężkimi krokami, za Nim dzieci. Nikt nie mówił. Nie śpiewał. Kilka osób stało wzdłuż chodników. Moja pierwsza myśl Gdzie mój Misza (Michał), który pracował jako wychowawca w sierocińcu Korczaka. Od razu stwierdziłam, że go tam nie było. Misza był bardzo wysoki, ponad 1,83 cm długości, i zawsze górował w tłumie dzieci na podwórku Domu Sierot. Misza był czasami nazywany przez dzieci - żyrafa ze względu na wzrost. Teraz jednak nie było jego wśród nich. Nie patrzyłam na innych nauczycieli których znałam. Widziałam Korczaka, a potem automatycznie szukałam tylko Miszy. Po kilku sekundach, dzieci oddaliły się.
Jak wyglądała ostatnia droga Korczaka i dzieci z Umszlagu do Treblinki? Tego nigdy się nie dowiemy. Znając fakty, opowieści naocznych świadków, uciekinierów z innych deportacji do Treblinki możemy sobie tylko próbować wyobrazić co się działo w wagonach i jak to naprawdę wyglądało?
Wiadomo że 5 sierpnia był upalnym dniem. Wiadomo też że transport tego dnia to 6623 osoby stłoczone w 60 wagonach.
Wagony bydlece miały szczeliny okienek zaszyte drutem kolczastym. Przez te szczeliny dostawało się troche swiatła i powietrza. W wagonach był żrący oczy i szczypiący gardło wyziew chloru. Podłoga wagonu była dla celów higienicznych zalana rozcienczonym wapnem i chlorem. Prawdopodobnie 239 dzieci z Korczakiem i Wilczyńską i z innymi pracownikami Domu Sierot zostało zapakowanych do dwóch wagonów.
Wieczorem do stosu butów dziecięcych w obozie śmierci Treblinka
dorzucono 239 par butów i sandałków dzieci Domu Sierot.
6 sierpnia przyjechał nowy pociąg z Umszlagu i przywiózł 10.085 osób.
6 sierpnia przyjechał nowy pociąg z Umszlagu i przywiózł 10.085 osób.
7 sierpnia przyjechał nowy pociąg z Umszlagu i przywiózł 10.672 osoby i do stosu butów dziecięcych w obozie śmierci Treblinka dorzucono kilka tysięcy par butów i sandałków....