Choina Szmul i Harry Kaliszer chodzili do tej samej szkoły powszechnej nr. 83 w Warszawie. Tutaj ich podpisy z 1926 roku. Mieli wtedy po 14 lat. |
Pisany w getcie. Nie wiadomo dokładnie kiedy. Korczak pisze że Domu Sierot dzieci same z własnej woli zapisują się na listę i schodzą na modlitwę codzienną. Każde z nich ma własny, indywidualny powód dla codziennej modlitwy - dla każdego jest to jak powrót do rodzinnego domu. Wiadomo że to dotyczy zarówna okresu Domu Sierot na Krochmalnej 92, jak również w Getcie. Chyba to o dotyczy okresu przed i powojennego bowiem o przyczynach modlenia się w Domu Sierot czytałem już poprzednio.
W dokumencie opublikowanym w Pamiętniku w 2012 roku na stronie 247 Korczak wspomina byłego wychowanka (następnie bursistę) który przez wiele lat codziennie przychodził na modlitwę do Domu Sierot.
Pan Choina wiele lat przychodził codziennie na modlitwę. Miał nabożnego opiekuna, kazał mu przychodzić, a potem już przyzwyczaił się.Pamiętam jak stali obok mały Choina i i jego duży opiekun i z jednego modlitewnika modlili się razem.
to były wychowanek i bursista Domu Sierot, związany z ruchem oporu. Zginął zastrzelony na ulicy getta.
Korczak wspomina jego pobożność: jako dziecko przez wiele lat modlił się codziennie. Być może to on jest "przyjacielem zakładu", który przewodzi codziennej modlitwie dzieci w getcie czego Korczak nie mógł się podjąć.