Friday, November 28, 2014

Wieża ciśnień na Różyczce - "Więc dobra – kochana woda".

Kierat do pompy wodnej na koloniach Korczaka był kręcony przez Baśkę, konia opisywanego wielokrotnie w wspomnieniach dzieci.






Wracając do tego technicznego tekstu Abramka w Małym Przeglądzie o zbiorniku i kanalizacji i także z opowiadania mojego taty, Pana Miszy który pracował jako wychowawca w Domu Sierot, rozumiem że była na Różyczce swoista wieża ciśnień – budynek z cegły tyle tylko że nie w formie wieży. O ile dobrze pamiętam to był to jednocześnie domek w którym mieszkali bursiści i gdzie był oddzielny prysznic.

Tego zbiornika wody, swoistej wieży ciśnień nie było widać z zewnątrz gdyż zbiornik był obudowany cegłami i izolowany, a pod nim był, jak rozumiem, mały pokoik z oknami i piecem. To chyba musiał być najwyższy budynek na Różyczce o ile mia
ł mieć funkcję wieży ciśnień. Wodę pompowano przy pomocy kieratu. Kierat do pompy wodnej był kręcony przez Baśkę, konia opisywanego wielokrotnie w wspomnieniach dzieci. Abramek pisze również o manometrze do mierzenia ciśnienia powietrza w zbiorniku i o ciepłej wodzie.

Urywki z „Małego Przeglądu” z 5 grudnia 1930 roku.

Przyszli murarze – robić nowy domek dla zbiornika, bo przedtem był drewniany. Słowik i Icek wdrapali się na dach stary i zaczęli go rozbierać. Najstarszy majster wymiarował, pan inżynier zrobił plan, wykopali rowy, i bez końca przywozili cegły. Cegły na fermie ubywały, a mury domku podnosiły się, wzrastały. Gdy ukończyli murować, przyszedł blacharz: zrobił dach. Domek był okazały – dostał podarunku: piec, okna i drzwi. Już niestraszne są dla niego deszcze i mrozy. Jest najpiękniejszym z naszych budynków. Przy nim stoją biedne dwie drewniane budki.
Nie od razu było dobrze. Dużo mieliśmy kłopotów. Bo tak: koń ma kręcić kierat, wtedy napełnia się zbiornik; lecz to jeszcze nie wystarczy – trzeba dopompować powietrza, które wodę wypchnie. Często jest bardzo dużo wody, a mało powietrza, więc woda nie przychodzi do mieszkania. Trzeba się znać na tym, żeby trafić. To samo z kąpielą: raz była woda bardzo gorąca, a raz zimna.
Teraz jest o wiele lepiej. Nie dymi się jak dawniej, bo przyjechał zdun, założył drynę (przedłużenie komina), i jest dobrze.
Myślimy, że w tym roku łatwiej nam będzie zrobić ślizgawkę, bo mamy wodę. Dawniej nosiło się wodę kubełkami, ciągnęło się wóz z beczką, lecz na próżno – ślizgawki nie było. A teraz wyprowadzimy Baśkę ze stajni, będzie kręciła i już. Albo my sami na rozgrzewkę pokręcimy.
Więc dobra – kochana woda.
Abram