Zofia Dabrowa czyli Lunia Rozental |
Niuta Tejtelbaum, urodzona w Łodzi w 1918 r., należała w czasie wojny do PPR. Brała aktywny udział w akcjach likwidacyjnych funkcjonariuszy Gestapo. Posiadała pistolet. W Getcie Warszawskim nauczyła moją mamę jak się używa pistolet, składa, rozkłada i jego części. To było przed Wielka Akcją w 1942 roku. Trwało organizowanie przez PPR grup oporu w Getcie. Nie wiem na ile moja mama popierała PPR, na pewno popierała walkę zbrojną. Na grobie starszej siostry Sabina dała napis Boże nie daj wybaczyć!
W Warszawskim getcie Niuta i Lunia były jedne z pierwszych, które przystąpiły do Polskiej Partii Robotniczej. Niuta pod pseudonimem "Wanda" działała jako kurierka, m.in. zdobywała i transportowała broń. Latem 1942 r. – wstąpiła do Gwardii Ludowej, opuściła getto i została zastępczynią dowódcy odziału bojowego. W dalszym ciagu kontynuowała pracę jako łączniczka między PPR a Blokiem Antyfaszystowskim z którego powstal ZOB.
Niuta Tajtelbaum była zaangażowana w zamach na kawiarnie "tylko dla Niemców",Café Club ł napad na bank.17 stycznia 1943 r. Niuta Tajtelbaum podłożyła bombę pod kino oraz teatr „Kammerlicht Spiel” przy ul. Marszałkowskiej 8.
19 lipca 1943 r., w bramie domu, w którym mieszkała (ul. Poznańska 21), aresztowało ją Gestapo. W areszcie torturami próbowano wymusić na niej wyjawienie informacji umożliwiających ustalenie tożsamości jej towarzyszy. Niuta nie wydała jednak nikogo. Została zamordowana niedługo potem i pochowana w nieznanym miejscu.
Po Wielkiej Akcji również moja matka Lunia Rozental "wyszła" z Getta Warszawskiego. Wyszła wraz 3-letnim siostrzeńcem Mariankiem, synkiem starszej, nieżyjącej siostry Sabiny (20 września 1942 roku). Przez miesiąc była w Wołominie a potem pojechała z młodsza siostrą Krystyną, jej przyszłym mężem Bronkiem Kopyto i z Mariankiem przez Tarnopol do Kopyczyniec.
Wg. mojej matki to Tarnopol i okolica uważane były za względnie spokojne. Rodzina matki szwagra po wyjściu z warszawskiego getta osiadła właśnie w Tarnopolu. Czytając historię Zagłady na tych terenach spotykam się z zupełnie inna rzeczywistością. W Kopyczyńcach tuż przed przyjazdem mojej matki dopiero co się skończyła tamtejsza Gross aktion. W Tarnopolu gdy Żydzi nie chcieli założyć Judenratu była fala bestialskich morderstw a gdy wreszcie 40 osób zgłosiło się na negocjacje z Niemcami zostali oni zakopani żywcem! To wszystko się działo pod koniec 1941 roku. Skąd takie pogłoski "że tam łatwiej przeżyć"? Czy ktoś z Was wie?
Matka z siostrą Krystyną i z 4-letnim siostrzeńcem Marianem, synkiem trzeciej, nieżyjacej siostry Sabiny były w Kopyczyńcach na papierach aryjskich od października 1942 roku do marca 1944 roku gdy wkroczyła tam Armia Czerwona. Po Niemcach, nowy strach, Rosjanie, nowa władza no i pytania co robią Warszawianki w Kopyczyńcach. Rosjanie przeprowadzali rewizje. A w domku mojej mamy był ukryty Walther. Nie Niemiec ale pistolet Walther skradziony przez moją mamę od podchmielonych Niemców (Wehrmacht) którzy mieli kwaterę przez kilka dni w domku gdzie mieszkała moja mama z siostrą i siostrzeńcem. Oprócz pistoletu podłączała mama na noc prąd do klamki od drzwi.
Rosjanie, nowa władza od wiosny 1944 roku, no i pytania co robią Warszawianki w Kopyczyńcach. Rosjanie przeprowadzali rewizje. A w domku mojej mamy był ukryty Walther. Nie Niemiec ale pistolet Walther skradziony od podchmielonych Niemców którzy mieli kwaterę przez kilka dni w domku gdzie mieszkała moja mama z siostrą i siostrzeńcem. |
Walther jest na dnie jeziora lub stawu w Kopyczyńcach. Wrzucony przez moja mamę wiosną 1944 roku. Rosjanie, nowa władza od wiosny 1944 roku, no i pytania co robią Warszawianki w Kopyczyńcach. Rosjanie przeprowadzali rewizje. A w domku mojej mamy był ukryty Walther. Nie Niemiec ale pistolet Walther skradziony od podchmielonych Niemców którzy mieli kwaterę przez kilka dni w domku gdzie mieszkała mama z siostrą i siostrzeńcem. To chyba te stawy na pólnoc od stacji kolejowej. |
Gdy Rosjanie przyszli do Kopyczyniec był ten Walther (pistolet) prawdziwym obciążeniem. NKWD było tam aktywne. Rosjanie, nowa władza od wiosny 1944 roku, no i pytania co robią Warszawianki w Kopyczyńcach. Rosjanie przeprowadzali rewizje. A w domku mojej mamy był ukryty Walther. Właśnie dlatego Walther spoczywa na dnie jeziora lub stawu w Kopyczyńcach. Wrzucony przez moją mamę wiosną 1944 roku.
Zdaje się że moja matka i jej siostra Krystyna dopiero po wojnie powiedziały p. Wojciechowskim o swoim "pochodzeniu". Moja mama też prała i prasowała bieliznę Żydów z okolicznych lasów. Opowiadała że jak prasowała bieliznę po praniu i że w szwach były w dalszym ciągu wszy które skwierczały pod żelazkiem! Podczas takiego nocnego prania Żydzi byli schowani w kurniku p. Wojciechowskich.
Państwo Wojciechowscy chyba się domyślali że matka z siostra i siostrzeńcem sie ukrywają. Mieli pełne zaufanie do matki i jej powiedzieli m.in. że ich pomoc domowa, Marysia to chyba Żydówka i żeby o tym nikomu nie mówić!!!
W skrócie:
To wszystko jest opisane w książce Dobry Doktor Warszawy która wyszła po angielsku jako The Good Doctor of Warsaw., Elisabeth Gifford. Wyjdzie w tym roku po polsku. A tak to były 3 siostry. Sabina, Lunia i Krystyna, wg. wieku. Lunia (moja mama) i mama
Orit Zehavi Bergman, Kazia
(Ciocia Kazia) to przyjaciółki z UW jeszcze przed WWII. Były jednocześnie we Lwowie jak Lwów należał do ZSRR. Później po Barbarossa wróciły, każda osobno do Warszawy do Getta. Wtedy najstarsza z trzech sióstr Rozental, Sabina (mama Marianka) miała już grób na Okopowej. W Getcie przy organizowaniu grup oporu Niuta Tejtelbaum nauczyła Lunie i Kazie obsługi pistoletów. Pozostałe przy życiu siostry Lunia i Krystyna wraz z synkiem Sabiny (Mariankiem) wyszły z Getta tuż po Wielkiej akcji. Państwo Wojciechowscy opiekowali sie siostrami Rozental i niby "nieślubnym" dzieckiem (Mariankiem) tak jak podały Luni. Wojciechowscy pomagali Żydom z lasu. Po przesunięciu sie frontu na zachód wkroczyli do Kopyczyniec Rosjanie. W takich sytuacjach tzw osoby trzecie w tym wypadku "warszawianki" sa zawsze podejrzane o wszystko. Dlatego Walther, pistolet niemiecki powędrował do stawu a Lunia Krysia i Marianek pojechały do wyzwolonego Łowicza.