Sunday, February 7, 2021

Niuta Tejtelbaum - Walther w stawie i siostry Rozental - Boże nie daj wybaczyć!

Niuta Tajtelbaum miała twarz niewiniątka i długie warkocze w naturalnym kolorze blond. Wygląd był pomocny, ale odwaga ważniejsza. (ps. Wanda, Wanda Witwicka). Wykonywała wyroki na gestapowcach i podkładała bomby, była jedną z najdzielniejszych bojowniczek Getta Warszawskiego.


Lunia Rozental. Niemiecka legitymacja kolejowa. Deutsche Reichbahn i PKP. Niuta Tejtelbaum nauczyła moją mamę Lunię jak się używa pistolet, składa, rozkłada i jego części i pielęgnuje.

Zofia Dabrowa czyli Lunia Rozental

Niuta Tejtelbaum, urodzona w Łodzi w 1918 r., należała w czasie wojny do PPR. Brała aktywny udział w akcjach likwidacyjnych funkcjonariuszy Gestapo. Posiadała pistolet. W Getcie Warszawskim nauczyła moją mamę jak się używa pistolet, składa, rozkłada i jego części. To było przed Wielka Akcją w 1942 roku. Trwało organizowanie przez PPR grup oporu w Getcie. Nie wiem na ile moja mama popierała PPR, na pewno popierała walkę zbrojną. Na grobie starszej siostry Sabina dała napis Boże nie daj wybaczyć!

W Warszawskim getcie Niuta i Lunia były jedne z pierwszych, które przystąpiły do Polskiej Partii Robotniczej. Niuta pod pseudonimem "Wanda" działała jako kurierka, m.in. zdobywała i transportowała broń. Latem 1942 r. – wstąpiła do Gwardii Ludowej, opuściła getto i została zastępczynią dowódcy odziału bojowego. W dalszym ciagu kontynuowała pracę jako łączniczka między PPR a Blokiem Antyfaszystowskim z którego powstal ZOB.

Niuta Tajtelbaum była zaangażowana w zamach na kawiarnie "tylko dla Niemców",Café Club ł napad na bank.17 stycznia 1943 r. Niuta Tajtelbaum podłożyła bombę pod kino oraz teatr „Kammerlicht Spiel” przy ul. Marszałkowskiej 8.

19 lipca 1943 r., w bramie domu, w którym mieszkała (ul. Poznańska 21), aresztowało ją Gestapo. W areszcie torturami próbowano wymusić na niej wyjawienie informacji umożliwiających ustalenie tożsamości jej towarzyszy. Niuta nie wydała jednak nikogo. Została zamordowana niedługo potem i pochowana w nieznanym miejscu.

Po Wielkiej Akcji również moja matka Lunia Rozental "wyszła"  z Getta Warszawskiego. Wyszła wraz 3-letnim siostrzeńcem Mariankiem, synkiem starszej, nieżyjącej siostry Sabiny (20 września 1942 roku). Przez miesiąc była w Wołominie a potem pojechała z młodsza siostrą Krystyną, jej przyszłym mężem Bronkiem Kopyto i z Mariankiem przez Tarnopol do Kopyczyniec.

Wg. mojej matki to Tarnopol i okolica uważane były za względnie spokojne. Rodzina matki szwagra po wyjściu z warszawskiego getta osiadła właśnie w Tarnopolu. Czytając historię Zagłady na tych terenach spotykam się z zupełnie inna rzeczywistością. W Kopyczyńcach tuż przed przyjazdem mojej matki dopiero co się skończyła tamtejsza Gross aktion. W Tarnopolu gdy Żydzi nie chcieli założyć Judenratu była fala bestialskich morderstw a gdy wreszcie 40 osób zgłosiło się na negocjacje z Niemcami zostali oni zakopani żywcem! To wszystko się działo pod koniec 1941 roku. Skąd takie pogłoski "że tam łatwiej przeżyć"? Czy ktoś z Was wie?

Matka z siostrą Krystyną i z 4-letnim siostrzeńcem Marianem, synkiem trzeciej, nieżyjacej siostry Sabiny były w Kopyczyńcach na papierach aryjskich od października 1942 roku do marca 1944 roku gdy wkroczyła tam Armia Czerwona. Po Niemcach, nowy strach, Rosjanie, nowa władza no i pytania co robią Warszawianki w Kopyczyńcach. Rosjanie przeprowadzali rewizje. A w domku mojej mamy był ukryty Walther. Nie Niemiec ale pistolet Walther skradziony przez moją mamę od podchmielonych Niemców (Wehrmacht) którzy mieli kwaterę przez kilka dni w domku gdzie mieszkała moja mama z siostrą i siostrzeńcem. Oprócz pistoletu podłączała mama na noc prąd do klamki od drzwi.

Rosjanie, nowa władza od wiosny 1944 roku, no i pytania co robią Warszawianki w Kopyczyńcach. Rosjanie przeprowadzali rewizje. A w domku mojej mamy był ukryty Walther. Nie Niemiec ale pistolet Walther skradziony od podchmielonych Niemców którzy mieli kwaterę przez kilka dni w domku gdzie mieszkała moja mama z siostrą i siostrzeńcem. 

Walther jest na dnie jeziora lub stawu w Kopyczyńcach. Wrzucony przez moja mamę wiosną 1944 roku.  Rosjanie, nowa władza od wiosny 1944 roku, no i pytania co robią Warszawianki w Kopyczyńcach. Rosjanie przeprowadzali rewizje. A w domku mojej mamy był ukryty Walther. Nie Niemiec ale pistolet Walther skradziony od podchmielonych Niemców którzy mieli kwaterę przez kilka dni w domku gdzie mieszkała mama z siostrą i siostrzeńcem. To chyba te stawy na pólnoc od stacji kolejowej.


Gdy Rosjanie przyszli do Kopyczyniec był ten Walther (pistolet) prawdziwym obciążeniem. NKWD było tam aktywne. Rosjanie, nowa władza od wiosny 1944 roku, no i pytania co robią Warszawianki w Kopyczyńcach. Rosjanie przeprowadzali rewizje. A w domku mojej mamy był ukryty Walther. Właśnie dlatego Walther spoczywa na dnie jeziora lub stawu w Kopyczyńcach. Wrzucony przez moją mamę wiosną 1944 roku. 

Zdaje się że moja matka i jej siostra Krystyna dopiero po wojnie powiedziały p. Wojciechowskim o swoim "pochodzeniu". Moja mama też prała i prasowała bieliznę Żydów z okolicznych lasów. Opowiadała że jak prasowała bieliznę po praniu i że w szwach były w dalszym ciągu wszy które skwierczały pod żelazkiem! Podczas takiego nocnego prania Żydzi byli schowani w kurniku p. Wojciechowskich.

Państwo Wojciechowscy chyba się domyślali że matka z siostra i siostrzeńcem sie ukrywają. Mieli pełne zaufanie do matki i jej powiedzieli m.in. że ich pomoc domowa, Marysia to chyba Żydówka i żeby o tym nikomu nie mówić!!!

W skrócie:
To wszystko jest opisane w książce Dobry Doktor Warszawy która wyszła po angielsku jako The Good Doctor of Warsaw., Elisabeth Gifford. Wyjdzie w tym roku po polsku. A tak to były 3 siostry. Sabina, Lunia i Krystyna, wg. wieku. Lunia (moja mama) i mama  (Ciocia Kazia) to przyjaciółki z UW jeszcze przed WWII. Były jednocześnie we Lwowie jak Lwów należał do ZSRR. Później po Barbarossa wróciły, każda osobno do Warszawy do Getta. Wtedy najstarsza z trzech sióstr Rozental, Sabina (mama Marianka) miała już grób na Okopowej. W Getcie przy organizowaniu grup oporu Niuta Tejtelbaum nauczyła Lunie i Kazie obsługi pistoletów. Pozostałe przy życiu siostry Lunia i Krystyna wraz z synkiem Sabiny (Mariankiem) wyszły z Getta tuż po Wielkiej akcji. Państwo Wojciechowscy opiekowali sie siostrami Rozental i niby "nieślubnym" dzieckiem (Mariankiem) tak jak podały Luni. Wojciechowscy pomagali Żydom z lasu. Po przesunięciu sie frontu na zachód wkroczyli do Kopyczyniec Rosjanie. W takich sytuacjach tzw osoby trzecie w tym wypadku "warszawianki" sa zawsze podejrzane o wszystko. Dlatego Walther, pistolet niemiecki powędrował do stawu a Lunia Krysia i Marianek pojechały do wyzwolonego Łowicza.