Friday, April 26, 2024

About Jews moving during WWII from Warsaw and Cracow to Piotrków Trybunalski.

Until April 1942 the Piotrków Trybunalski ghetto remained open: it was not fenced in, nor was it guarded. The ghetto’s perimeters were marked by signs bearing the word Ghetto painted white, along with a black human skull.
Borders until June 1941.

German occupation authorities established the first ghetto in Poland in the city of Piotrków Trybunalski on October 8, 1939. Until April 1942 the Piotrków Trybunalski ghetto remained ‘open’: it was not fenced in, nor was it guarded. The ghetto’s perimeters were marked by signs bearing the word “ghetto”, along with a human skull, but Jews were allowed to leave the ghetto without a license, albeit only during specific hours, and only to a certain part of the city. Jews were not allowed to use main streets and parks.

Since 1939 the number of residents in the ghetto continued to rise steadily, due to an influx of Jewish refugees. At the beginning of the war the city had held some 10,000 Jews. In April 1942 the number had risen to 18,500. The refugees came primarily from areas in western Poland – Pomerania, Poznan and Lodz – which had been annexed to the German Reich. Additional refugees came from Polish territories that had been annexed to the Soviet Union and thereafter occupied in June 1941 by Germans (Operation Barbarossa). Also, the number of Jews moved from Warsaw and Cracow. These cities were, like Piotrków, cities within General Government (German: Generalgouvernement).

Numerous Jews choose Piotrków to move to for the safty reasons.

Rubinlicht and Finkler from Warszawa

Rubinlicht
One of the families that moved to Piotrków Trybunalski was the family of Rubinlicht from Warszawa, parents with two children. Parents worked, forced labor, at Huta Hortensja, one of two the Piotrków glass factories. Father, Pinkus Rubinlicht, like many others, was paying off whom he could to keep his family together. Judenrat members and probably Germans as well. During the Great Action in Piotrków Ghetto in October 1942 the Rubinlicht parents were relatively safe as workers of the glass factory, however, the children, Tusia and Ruta, were sent outside of the ghetto. During the Action in October 1942, the rest of their extended family in Piotrków was sent to their death in the Treblinka extermination camp.
Two years later, during, November and December 1944, the final deportations of Jews from glass factories Kara and Hortensja and wood factory Bugaj, were planned. On November 24, 1944, the first of the final transportation came. Pinkus Rubinlicht got his name on the list to go to Mauthausen in German-annexed Austria. However, he was first registered in Buchenwald on December 24, 1944. Later he was transferred to Mittelblau Dora. Mittelbau-Dora was located near Nordhausen in Thuringia, Germany. To start with it was established in the late summer of 1943 as a subcamp of Buchenwald concentration camp, supplying slave labor and later including evacuated survivors of eastern extermination camps. It is possible that  Pinkus Rubinlicht that was registered as a watchmaker was involved in the manufacturing of the V-2 rocket. He perished in the Mittelbau-Dora concentration camp on March 27, 1945. The cause of his death was written in German Grippe. That means the flu. However, we have to remember that the camp records of the registered inmates often use to state false causes of death. It is known that the official cause of death of the inmates that were shot was registered in many cases as cardiac arrest. Other causes often used were bilateral pneumonia and septic pharyngitis.
Pinkus Rubinlicht's wife Anna and his two daughters Ruta and Tusia were on the list of women and children to be sent during the first week of December 1944 from Piotrków Trybunalski to the concentration camp Ravensbrück in northeast Germany. On the same day when women were transported to Ravensbrück the men with boys were sent to Buchenwald concentration camp.Rubinlicht mother and her two daughters - Rubinlicht Anna, first on the right with daughters Ruta (born 1935) and Tusia (born 1939), in the middle.

Finkler
Family Finkler were Chasidic Jews living in Warsaw. At the end of August 1939 father of the family went to Piotrków for the shiva of an relative. Thereafter he was afraid to travel back to Warsaw as there were Germans everywhere. The family became apart until 1942 (to check) when Kaja Finkler´s mother decided to send her to live with her father and his mother. The decision was motivated by the above facts and that Piotrków ghetto was regarded as a safe place. Kaja was therefore smuggled out of the Warszawa Ghetto and traveled with a Polish woman by train to Piotrków Trybunalski. Later her mother succeeded to leave Warszawa ghetto and join the rest of the family. 

In October 1942 the Piotrków ghetto changed its face. It become the deportation point for the death trans to Treblinka like it was in June 1942 in the Warszawa Ghetto. During the Action in the Piotrków ghetto Finkler family were hiding and survived the October deportations. More than 22 000 Jews were deported. Approximately 2 000 Jews actually entire Jewish families were left "legally" to work at the three factories in Piotrków; 1 000 at the Bugaj wood factory, and the rest at two glass factories Kara and Hortensja.




Pseudonimy Korczaka w cudzysłowie i w nawiasie - Nowo znaleziony pseudonim w nawiasie i z cudzysłowem apostrofowym („Xxxxxxx”).



„Janusz Korczak” to najbardziej znany pseudonim literacki Henryka Goldszmita. Pochodzi z powieści Kraszewskiego Historia o Janaszu Korczaku i o pięknej Miecznikównie. W 1898 Korczak wziął udział w konkursie na sztukę teatralną, ogłoszonym przez Ignacego Jana Paderewskiego na łamach czasopisma „Echo Muzyczne, Teatralne i Artystyczne”. Na konkurs Korczak wysłał dwa utwory, w tym wyróżniony czteroaktowy dramat "Którędy?". Użył, zgodnie z regulaminem konkursu, pseudonimu i podpisał się: „Janasz Korczak”. Od 1900, publikując w „Wędrowcu” cykl felietonów pod tytułem "Dzieci i wychowanie", zaczął już regularnie używać nam powszechnie znanego pseudonimu „Janusz Korczak”. Z Janasza zrobił się Janusz... Pseudonim którym się również podpisywał. Właściwie, drugie nazwisko.
Inne pseudonimy to między innymi: „Hen”, HEN - RYK",  lub tylko "Janusz.

„Stary Doktór” (Stary Doktor) to drugi pseudonim który jest do dzisiaj używany w biografiach i książkach o nim. To wynik współpracy Korczaka z Polskim Radiem, w którym pod pseudonimem „Stary Doktor” prowadził audycje dla dzieci. Trwała ona z przerwami od 1935 roku do września 1939 r.
Jego oryginalne audycje nazywane "Gadaninkami radiowymi”, stały się natychmiast wielkim wydarzeniem radiowym. Korczak sam je wygłaszał jako "Stary Doktor” (Stary Doktór), nie podając Janusz Korczak, wszystkim dobrze znanego pseudonimu. „Gadaninki” były publikowane w gazecie Polskiego Radia Antena. W marcu 1936 r, bez oficjalnego podania powodu „Gadaninki” zostały zdjęte z anteny.

 („Dziecko”), czasami (Dziecko) to ten nowo znaleziony pseudonim w nawiasie i z cudzysłowem apostrofowym. Znalazłem ten pseudonim w kilku artykułach Korczaka w tygodniku EWA wydawanym w latach 1928-1935.

JANUSZ KORCZAK - STARY DOKTÓR. “Pedagogika żartobliwa” to jeden z najciekawszych utworów Janusza Korczaka oparty na jego radiowych gadaninkach. Okładka książki wydanej w 1939 roku zawiera obydwa pseudonimy, JANUSZ KORCZAK - STARY DOKTÓR.

(„Dziecko”) to ten nowo znaleziony pseudonim w nawiasie i z cudzysłowem apostrofowym. Znalazłem ten pseudonim w kilku artykułach Korczaka w tygodniku EWA wydawanym w latach 1928-1933.

(„Dziecko”), czasami (Dziecko) to ten nowo znaleziony pseudonim w nawiasie i z cudzysłowem apostrofowym. Znalazłem ten pseudonim w kilku artykułach Korczaka w tygodniku EWA wydawanym w latach 1928-1935. Tutaj pseudo Korczaka (Dziecko) w tygodniku EWA z 17 kwietnia 1932.


Gadaninki Korczaka były publikowane pod pseudonimem Stary Doktór w Gazecie Polskiego Radia "Antena", zostały zdjęte z anteny w marcu 1936 r, bez oficjalnego podania powodu.

„Stary Doktór” (Stary Doktor) to drugi pseudonim który jest do dzisiaj używany w biografiach i książkach o nim. To wynik współpracy Korczaka z Polskim Radiem, w którym pod pseudonimem „Stary Doktor” prowadził audycje dla dzieci. “Pedagogika żartobliwa” to jeden z najciekawszych utworów Janusza Korczaka oparty na jego radiowych gadaninkach. Okładka książki wydanej w 1939 roku zawiera obydwa pseudonimy.


* Nawias należy do grupy znaków wyodrębniających. Umożliwia wskazanie fragmentów tekstu podrzędnych (drugoplanowych, mniej istotnych)
** Cudzysłów – para znaków interpunkcyjnych, służących w języku polskim m.in. do wyodrębniania cytatów, pseudonimów, ironii.

Thursday, April 25, 2024

Artykuł dyskusyjny "Dzieci‎ ‎miłości" - Niby recenzja "Senatu szaleńców" Janusza Korczaka na łamach tygodnika EWA.


EWA - "Dzieci‎ ‎miłości" 25 pa
ździernika 1931

Ze‎ ‎sceny‎ ‎teatru‎ ‎warszawskiego,‎ ‎padły‎ ‎słowa,‎ ‎w‎ ‎formę‎ ‎paradoksalną‎ ‎odziane,‎ ‎na pozór‎ ‎humorystyczne,‎ ‎głoszone‎ ‎rzekomo ustami‎ ‎szaleńca,‎ ‎a‎ ‎będące‎ ‎programem‎ ‎ruchu‎ ‎eugenicznego, który‎ ‎zdobywa‎ ‎sobie‎ ‎coraz‎ ‎więcej‎ ‎zwolenników‎ ‎wśród‎ ‎ludzi, patrzących‎ ‎odważnie‎ ‎w‎ ‎ciemną przepaść‎ ‎przyszłości,‎ ‎niosącą katastrofalne‎ ‎niespodzianki światu.

Janusz‎ ‎Korczak,‎ ‎jeden‎ ‎z‎ ‎pośród‎ ‎gromady‎ ‎tych,‎ ‎którym dobro‎ ‎ludzkości,‎ ‎ciąży‎ ‎na‎ ‎sumieniu—nie‎ ‎w‎ ‎swoim,‎ ‎a‎ ‎w‎ ‎licznym‎ ‎eugenistów‎ ‎imieniu‎ ‎woła:
„Na‎ ‎budkę‎ ‎z‎ ‎wodą‎ ‎sodową potrzebna‎ ‎jest‎ ‎koncesja,‎ ‎a‎ ‎po to,‎ ‎żeby‎ ‎dziecko‎ ‎urodzić,‎ ‎żadnego‎ ‎pozwolenia‎ ‎nie‎ ‎potrzeba! Należy‎ ‎wprowadzić‎ ‎egzaminy na‎ ‎ojców‎ ‎i‎ ‎matki!‎ ‎Kto‎ ‎nie‎ ‎zda— niema‎ ‎prawa‎ ‎przysparzać‎ ‎światu‎ ‎obywatela!"
Jest‎ ‎to‎ ‎krótko‎ ‎i‎ ‎lapidarnie ujęty‎ ‎jeden‎ ‎z‎ ‎punktów‎ ‎nowoczesnej,‎ ‎a‎ ‎cieszącej‎ ‎się‎ ‎opieką rządów‎ ‎i‎ ‎medycyny‎ ‎—‎ ‎eugeniki*.

Jak doszło do wystawienia sztuki "Senat szaleńców"?
W 1930 roku - w mieszkaniu znanej aktorki, Ireny Solskiej - spotyka Korczak Stefana Jaracza i Stanisławę Perzanowską. Korczak czyta im między innymi swą bajkę "Jak Pan Bóg ze świątyni w te dyrdy uciekał". Jaracz, który był wówczas dyrektorem "Ateneum" zainteresował się bardzo tą bajką. Gdy się dowiedział, że jest to fragment zamierzonej sztuki, namówił Korczaka, by jak najszybciej ukończył swe dzieło. Sztuka została wystawiona jeszcze w 1931 w teatrze Ateneum w Warszawie w reżyserii Stanisławy Perzanowskiej. 

"Senat szaleńców" Janusza Korczaka obraduje w szpitalu psychiatrycznym. Szpital to miejsce, gdzie można wypowiedzieć wszystko, nawet najbardziej niedyskretne diagnozy społeczne, nawet najbardziej rewolucyjne propozycje reform. 

Przedstawienie mimo wysiłku teatru - nie odniosło jednak większego sukcesu u publiczności. Dyskusja w tygodniku EWA też się skonczyła  po dwóch tygodniach (dwa numery).

* Negatywne konotacje pojęcia "eugenika" wiążą się przede wszystkim z eugeniką stosowaną przez reżim narodowosocjalistyczny w III Rzeszy. Dzisiaj "eugenika" nie ma tego negatywnego znaczenia.

Tuesday, April 23, 2024

Tygodnik EWA - 1929 rok - KRUCJATA‎ ‎DZIECIĘCA - ‎Dzisiejsza‎ ‎młodzież‎ ‎żydowska‎ ‎przecież‎ ‎posiada poczucie‎ ‎narodowe - Cokolwiek by‎ ‎miało‎ ‎być,‎ ‎ja‎ ‎muszę pojechać‎ ‎do‎ ‎(Erec Izrael) Palestyny.

EWA - 29 września 1929 r.
..."Dzisiejsza‎ ‎młodzież‎ ‎żydowska‎ ‎przecież‎ ‎posiada poczucie‎ ‎narodowe.‎ ‎Dużo‎ ‎się‎ ‎mówi‎ ‎o‎ ‎tem,‎ ‎ale‎ ‎te‎ ‎słowa‎ ‎wypowiedzieć‎ ‎w‎ ‎domu‎ ‎takim ‎jak‎ ‎moich rodziców!‎ ‎Nie,‎ ‎co‎ ‎ja‎ ‎się‎ ‎przez‎ ‎to nacierpiałam!‎ ‎Miałam‎ ‎przykrości przez‎ ‎to,‎ ‎że‎ ‎należałam‎ ‎do‎ ‎organizacji‎ ‎szomrowej*,‎ ‎a‎ ‎potem‎ ‎do‎ chaluców.‎ ‎A‎ ‎już‎ ‎postanowiłam,‎ ‎że cokolwiek by‎ ‎miało‎ ‎być,‎ ‎ja‎ ‎muszę pojechać‎ ‎do‎ ‎Palestyny.‎ ‎

Trzeba odbyć‎ ‎przeszkolenie‎ ‎na‎ ‎fermie**. Rodzice‎ ‎nie‎ ‎pozwolili.‎ ‎Uciekłam więc‎ ‎z‎ ‎domu.‎ ‎Pisali,‎ ‎by‎ ‎wrócić, matka‎ ‎przyjechała‎ ‎po‎ ‎mnie,‎ ‎— ale‎ ‎nie‎ ‎wróciłam.‎ ‎Teraz‎ ‎dostałam certyfikat***,‎ ‎rodzice‎ ‎widzieli,‎ ‎że‎ ‎ich wzbranianie‎ ‎już‎ ‎na‎ ‎nic‎ ‎się‎ ‎nie przyda,‎ ‎pogodzili‎ ‎się‎ ‎z‎ ‎losem.

Tylko‎ ‎pytają‎ ‎—‎ ‎dlaczego‎ ‎ja‎ ‎teraz‎ ‎jadę,‎ ‎gdy‎ ‎tam‎ ‎jeszcze‎ ‎jest niespokojnie,‎ ‎przecież‎ ‎może‎ ‎mi się‎ ‎wydarzyć‎ ‎coś‎ ‎złego...‎ ‎I‎ ‎nie‎ ‎mogą‎ ‎mnie‎ ‎zrozumieć gdy‎ ‎mówię, że to,‎ ‎co‎ ‎im‎ ‎się‎ wydaje‎ ‎najgorszem, —‎ ‎umrzeć‎ ‎tam‎ ‎w‎ ‎walce‎ ‎z‎ ‎Araba mi,‎ ‎mnie‎ ‎wydaje‎ ‎się‎ ‎szczytnem: umrzeć‎ ‎za‎ ‎Ojczyznę!

Wkoło‎ ‎nas‎ ‎grupuje‎ ‎się‎ ‎jeszcze kilka ‎odjeżdżających‎ ‎za‎ ‎kilka‎ ‎minut‎ ‎chalucek****.‎ ‎Opuszczają‎ ‎kraj,‎ ‎w którym‎ ‎się‎ ‎urodziły,‎ ‎wychowały, wzrastały,‎ ‎gdzie‎ ‎zostawiają‎ ‎swoich‎ ‎najbliższych,‎ ‎przyjaciół‎ ‎— czy‎ ‎im‎ ‎tego‎ ‎wszystkiego‎ ‎nie‎ ‎żal? —‎ ‎Żal??‎  ‎Nie...‎ ‎Przecież‎ ‎gdy się ‎ma ‎wielki‎ ‎cel‎ ‎przed‎ ‎sobą,‎ ‎— rodzina‎ ‎i‎ ‎przyjaciele‎ ‎muszą‎ ‎ustąpić‎ ‎—‎ ‎tłumaczy‎ ‎mi‎ ‎jedna‎ ‎z‎ ‎chalucek.—To‎ ‎prawda że‎ ‎zostawiam tu‎ ‎wiele,‎ ‎może‎ ‎nieraz‎ ‎nawet‎ ‎zatęsknię‎ ‎silnie‎ ‎i‎ ‎gorąco‎ ‎za‎ ‎tem,‎ ‎co było,‎ ‎może‎ ‎kiedyś‎ ‎zmęczona‎ ‎żarem,‎ ‎płynącym‎ ‎z‎ ‎południowego nieba‎ ‎na‎ ‎chwilę‎ ‎przypomnę‎ ‎sobie miły‎ ‎chłód‎ ‎poranków‎ ‎w‎ ‎Polsce, może‎ ‎znużone‎ ‎ramiona‎ ‎opadną śród‎ ‎pracy.‎ ‎Przecież‎ ‎tu,‎ ‎w‎ ‎Polsce nigdy‎ ‎nie‎ ‎musiałam‎ ‎ciężko‎ ‎pracować...‎"


EWA — 14 kwietnia 1929 - Kibuc Grochów

CHALUCIM!‎ ‎CHALUZOTH!
„Ewa"‎ ‎na‎ ‎fermie‎ ‎chaluców‎ ‎w‎ ‎Grochowie
DZIESIĘCIOLECIE‎ ‎FERMY.—PAN‎ ‎KIEROWNIK.‎ ‎—‎ ‎DZIEWCZĘTA.‎ ‎—‎ ‎JAK‎ ‎TO‎ ‎BYŁO‎ ‎W‎ ‎DOMU?‎ ‎—‎ ‎A ‎POTEM...‎ ‎ — PRACUJEMY‎ ‎NA‎ ‎RÓWNI‎ ‎Z‎ ‎CHŁOPCAMI.‎ ‎PRZEWYŻSZAMi‎ ‎ICH W‎ ‎UMIEJĘTNOŚCI‎ ‎SZYCIA  HORA‎ ‎—‎ ‎WIECZOREM  ‎KTO BĘDZIE‎ ‎MOIM‎ ‎MĘŻEM?‎ ‎TYLE‎ ‎WIARY!

EWA - 14 kwietnia 1929 - Kibuc Grochów. Druga na lewo od krowy Miss Judea.

"...Opowiadają‎ ‎mi‎ ‎dziewczęta‎ ‎o swych‎ ‎domach‎ ‎rodzinnych.‎ ‎Jedna jest‎ ‎już‎ ‎dwa‎ ‎lata‎ ‎(okres‎ ‎przepisowego‎ ‎przeszkolenia),‎ ‎cała‎ ‎jej rodzina‎ ‎wyemigrowała‎ ‎do‎ ‎Ameryki,‎ ‎po‎ ‎świętach‎ ‎zaś‎ ‎matka‎ ‎też‎ ‎tam jedzie‎ ‎—‎ ‎ona‎ ‎zaś‎ ‎do‎ ‎Erec!‎ ‎To mówiąc,‎ ‎oczy‎ ‎jej‎ ‎błyszczą‎ ‎i‎ ‎się uśmiecha‎ ‎radośnie...

Także‎ ‎jej‎ ‎druga‎ ‎towarzyszka -‎ ‎z‎ ‎Wołynia,‎ ‎razem‎ ‎z‎ ‎nią‎ ‎czeka na‎ ‎certyfikat‎ ‎do‎ ‎Palestyny. Inna‎ ‎jest‎ ‎półtora‎ ‎roku,‎ ‎inna kilka‎ ‎miesięcy.‎ ‎Pochodzą‎ ‎z‎ ‎prowincji,‎ ‎z‎ ‎Wołynia.‎ ‎Są‎ ‎w‎ ‎scysji‎ ‎z rodzicami,‎ ‎mającymi‎ ‎inne‎ ‎poglądy,‎ ‎a‎ ‎pozatem‎ ‎niechętnie‎ ‎spoglądającymi‎ ‎na‎ ‎opuszczenie‎ ‎przez dziewczynę‎ ‎domu‎ ‎rodzinnego,‎ ‎na
wspólne‎ ‎życie‎ ‎z‎ ‎chłopcami‎ ‎w‎ ‎jednym‎ ‎domu.

Jedna‎ ‎z‎ ‎nich‎ ‎uciekła‎ ‎z‎ ‎domu, bez‎ ‎wiedzy‎ ‎rodziców‎ ‎przybyła na‎ ‎fermę...‎ ‎Ale‎ ‎teraz‎ ‎już‎ ‎wiedzą‎ ‎o
tein,‎ ‎pogodzili‎ ‎się‎ ‎z‎ ‎losem,‎ ‎przyjęli‎ ‎dwa‎ ‎razy‎ ‎już‎ ‎córkę‎ ‎bardzo serdecznie...

Żadna‎ ‎z‎ ‎nich‎ ‎nie‎ ‎żałuje‎ ‎swego kroku,‎ ‎każda‎ ‎pojedzie‎ ‎do‎ ‎Palestyny.‎ ‎I‎ ‎nie‎ ‎wróci‎ ‎stamtąd!‎ ‎Nie
wróci,‎ ‎bo‎ ‎zna‎ ‎fach,‎ ‎zna‎ ‎gospodarstwo‎ ‎i‎ ‎żadna‎ ‎praca‎ ‎jej‎ ‎nie‎ ‎przerazi.
Na równi‎ ‎przecież‎ ‎z‎ ‎chłopcami pracują‎ ‎na‎ ‎roli,‎ ‎młócą,‎ ‎gnój‎ ‎wywożą,‎ ‎prowadzą‎ ‎mleczarnię, czyszczą‎ ‎oborę‎ ‎i‎ ‎stajnię,‎ ‎szklą‎ ‎okna‎ ‎i‎ ‎dbają‎ ‎o‎ ‎porządek‎ ‎mieszkania...‎ ‎Chłopcy‎ ‎zaś‎ ‎gotują,‎ ‎sprzątają‎ ‎i‎ ‎piorą‎ ‎też‎ ‎—‎ ‎trzeba‎ ‎wszystko umieć,‎ ‎trzeba‎ ‎być‎ ‎samowystarczalnym.‎ ‎Tylko‎ ‎nie‎ ‎szyją...‎ ‎O‎ ‎tę jedną‎ ‎umiejętność‎ przewyższają ich‎ ‎dziewczęta...".

EWA - 17 listopada 1929, nr 92

Tel-Awiw,‎ ‎wrzesień‎ ‎1929
Pierwsze‎ ‎pytanie,‎ ‎które‎ ‎zadałam‎ ‎chaluckom,‎ ‎przybyłym‎ ‎z‎ ‎Warszawy,‎ ‎Chanie‎ ‎Winer‎ ‎i‎ ‎Hali‎ ‎Warchiwker‎ ‎było:
—‎ ‎Dziewczynki!‎ ‎I‎ ‎mamusie pozwoliły‎ ‎wam‎ ‎teraz‎ ‎wyjechać do‎ ‎Palestyny?
W‎ ‎odpowiedzi‎ ‎padł‎ ‎śmiech.
—Rodzice‎ ‎wiedzieli,‎ ‎że‎ ‎ich‎ ‎opór nie‎ ‎zdałby‎ ‎się‎ ‎na‎ ‎nic.
Przecież‎ ‎przez‎ ‎lata‎ ‎całe‎ ‎przygotowujemy‎ ‎się‎ ‎i‎ ‎czekamy‎ ‎na możność‎ ‎wyjazdu.
—‎ ‎A‎ ‎wy‎ ‎same?‎ ‎Czy‎ ‎wiadomości,‎ ‎które‎ ‎miałyście‎ ‎z‎ ‎pism‎ ‎o‎ ‎wypadkach‎ ‎palestyńskich‎ ‎wcale‎ ‎was
nie‎ ‎odstraszyły‎ ‎od‎ ‎wyjazdu?
—‎ ‎Myśmy‎ ‎się‎ ‎przecież‎ ‎rwały do‎ ‎Palestyny.‎ ‎Właśnie‎ ‎w‎ ‎chwili obecnej‎ ‎nasze‎ ‎miejsce‎ ‎jest‎ ‎tutaj.
„Byłybyśmy‎ ‎jeszcze‎ ‎wcześniej wyjechały‎ ‎z‎ ‎pierwszą‎ ‎grupę,‎ ‎gdy byśmy‎ ‎miały‎ ‎już‎ ‎wtedy‎ ‎gotowe
paszporty"...‎ ‎—brzmiała‎ ‎entuzjastyczna‎ ‎odpowiedź.
Widok‎ ‎tych‎ ‎chalucoth,‎ ‎tj‎ ‎ch młodziutkich‎ ‎ślicznych,,‎ ‎subtelnych‎ ‎panienek‎ ‎warszawskich,‎ ‎które‎ ‎nie‎ ‎bały‎ ‎się,‎ ‎mimo‎ ‎smutne‎ ‎wieści‎ ‎z‎ ‎Palestyny,‎ ‎przyjechać‎ ‎tu,‎ ‎clo nas‎ ‎teraz‎ ‎na‎ ‎front‎ ‎pracy,‎ ‎rozbawił‎ ‎mnie‎ ‎do‎ ‎łez.
Czułam,‎ ‎jak‎ ‎w‎ ‎sercu‎ ‎wzrasta jakieś‎ ‎uczucie‎ ‎dumy‎ ‎i‎ ‎czci‎ ‎dla‎ ‎naszych‎ ‎chalucoth.
Obie‎ ‎panienki,‎ ‎z‎ ‎któremi‎ ‎rozmawiam,‎ ‎mają‎ ‎takie‎ ‎słodkie,‎ ‎dziecięce‎ ‎twarzyczki.‎ ‎Winerówna‎ ‎jest jedynaczką.‎ ‎Nosi‎ ‎niebieską‎ ‎jedwabną‎ ‎sukienkę.‎ ‎Skończyły‎ ‎w Warszawie‎ ‎szkoły,‎ ‎uczęszczały
później‎ ‎na‎ ‎Wszechnicę.‎ ‎Były członkiniami‎ ‎organizacji‎ ‎„Haszomer‎ ‎Hacair"‎ ‎na‎ ‎Długiej‎ ‎50.‎ ‎Jedna‎ ‎z‎ ‎nich,‎ ‎Winerówna‎ ‎pracowała w‎ ‎sekretarjacie‎ ‎tej‎ ‎organizacji.
Tu,‎ ‎w‎ ‎tej‎ ‎kuźni‎ ‎narodowego‎ ‎cłucha‎ ‎młodzieży,‎ ‎przejęły‎ ‎się‎ ‎'ością‎ ‎dla‎ ‎swego‎ ‎ojczystego‎ ‎kraju‎ ‎i
mowy‎ ‎i‎ ‎postanowiły, że‎ ‎miejsce‎ ‎ich jest‎ ‎w‎ ‎Erec-Izrael.‎ ‎Przez‎ ‎pół‎ ‎roku‎ ‎pracowały‎ ‎za‎ ‎Grodnem,‎ ‎w‎ ‎dobrach‎ ‎księcia‎ ‎Druckiego-Lubelskiego‎ ‎przy‎ ‎różnych‎ ‎robotach‎ ‎rolnych, aby‎ ‎się‎ ‎przysposobić‎ ‎do‎ ‎pracy‎ ‎w
Palestynie.
Za‎ ‎kilka‎ ‎dni‎ ‎wyjeżdżają‎ ‎do Chedery,‎ ‎do‎ ‎kibucu‎ ‎„Haszomer Hacair"‎ ‎na‎ ‎nowe‎ ‎życie...
Winerówna‎ ‎mówi‎ ‎dźwięczną, swobodną‎ ‎hebrajszczyzną—Warchiwkerówna‎ ‎opowiada‎ ‎mi,‎ ‎że‎ ‎po
myślała‎ ‎nawet‎ ‎o‎ ‎tem,‎ ‎przed‎ ‎wyjazdem,‎ ‎że‎ ‎warto‎ ‎nauczyć‎ ‎się strzelania.
Kilka‎ ‎razy‎ ‎była‎ ‎w‎ ‎strzelnicy‎ ‎i umie‎ ‎obchodzić‎ ‎się‎ ‎z‎ ‎bronią.‎ ‎„Na wszelki‎ ‎wypadek",‎ ‎—‎ ‎dodaje‎ ‎z uśmiechem‎ ‎—‎ ‎„potrafię‎ ‎się‎ ‎obronić!"...
Obie‎ ‎chalucoth‎ ‎opowiadają‎ ‎mi, z‎ ‎jakim‎ ‎entuzjazmem‎ ‎żegnały‎ ‎ich odjeżdżającą‎ ‎grupę,‎ ‎tłumy‎ ‎publiczności‎ ‎na‎ ‎dworcu.
,,Podawałyśmy‎ ‎dłonie‎ ‎przez okno‎ ‎pociągu‎ ‎swym‎ ‎bliskim,‎ ‎ale chwytały‎ ‎je‎ ‎obcy‎ ‎zupełnie‎ ‎ludzie. Ściskano‎ ‎i‎ ‎całowano‎ ‎nam‎ ‎ręce... Wszystkie‎ ‎te‎ ‎tłumy‎ ‎zazdrościły nam,‎ ‎że‎ ‎wyjeżdżamy‎ ‎do‎ ‎Palestyny.
Ostatnie‎ ‎wypadki‎ ‎w‎ ‎Erec‎ ‎pobudziły‎ ‎cały‎ ‎naród,‎ ‎który‎ ‎gotów jest‎ ‎nieść‎ ‎pomoc‎ ‎krajowi‎ ‎i‎ ‎jego awangardzie.‎ ‎To‎ ‎jest‎ ‎nie tylko współczucie,‎ ‎to‎ ‎jest‎ ‎przebudzona świadoma‎ ‎miłość‎ ‎do‎ ‎synów‎ ‎odradzającej‎ ‎się‎ ‎ojczyzny...
Nastrój‎ ‎śród‎ ‎chaluców‎ ‎wyjeżdżających‎ ‎z‎ ‎Polski‎ ‎był ‎podniosły.
Przez‎ ‎całą‎ ‎drogę‎ ‎śpiewano‎ ‎i‎ ‎tańczono.


* organizacje szomrowskie - od Haszomer Hacair (Młody Strażnik), żydowska organizacja skautowa
** ferma - Hachszara - Przygotowanie grup chalucy do pracy w Erec Izrael
*** certyfikat - Pozwolenie na imigracje do Erec Izrael (Palestyny)
**** chalucki lub chalucoth - forma żenska, mnoga od chaluc

Sunday, April 21, 2024

Okrągła czy kwadratowa maca?







 

Zaskakujące ogłoszenie o Mordechaju Anielewiczu - Kontynuacja pomarcowych (1968) bzdur Edelemana i Krall?



Znów zapomnieli Anielewicza
Ciekawe dlaczego na stronach ŻIHu (Żydowski Instytut Historyczny) Mordechaj Anielewicz - komendant Powstania w Getcie Warszawskim nie  jest w tygodniu poprzedzającym "obchody" ani razu wspomniany w ich informacjach (okres 12-19 kwietnia 2024).

11 kwietnia jest natomiast informacja o seminarium. Treść zapowiedzi seminarium bardzo dziwna - cytaty szkalujace i kłamliwe od Edelmana i Krall. Po co? Te kłamstwa bundowska spółka Krall & Edelman koleportowała przez dziesiatki lat! Co było natomiast powiedziane podczas seminarium to co innego!
 

Zbliża się 81. rocznica wybuchu powstania w getcie warszawskim. Najbliższe seminarium naukowe poświęcimy więc Mordechajowi Anielewiczowi – przywódcy powstania.

🟥 „Dlaczego właśnie Anielewicz był komendantem? Bardzo chciał nim być, więc go wybraliśmy” – mówił po latach reporterce Hannie Krall Marek Edelman. Czy Anielewicz był tylko bohaterem z przypadku? A może człowiekiem, w którym wojenna sytuacja wyzwoliła talent przywódczy i siłę? Co tak naprawdę wiemy o jego życiu i wyborach, których dokonywał? Jak z chłopca wychowanego na biednym warszawskim Powiślu, jednego z wielu lokalnych liderów Ha‑Szomer ha‑Cair, stał się „Anielewiczem”, którego historię znamy dziś?
🟥 Zaskakujące, że nie powstała dotychczas naukowa biografia tak znaczącej postaci. Choć o powstaniu w getcie warszawskim i jego kulturowym, politycznym i społecznym znaczeniu napisano już wiele, to brakuje systematycznej i wyczerpującej monografii postaci komendanta ŻOB biorącej pod uwagę także to, jak konstruowano jego wizerunek po śmierci.
⬛️ Zarys biografii komendanta ŻOB przedstawi już we wtorek 16 kwietnia dr Maria Ferenc w wystąpieniu Mordechaj Anielewicz – przyczynek do biografii
📆 Spotkanie odbędzie się o 11:00 w sali ŻIH w Błękitnym Wieżowcu. Nagranie ze spotkania będzie dostępne na kanale ŻIH na Youtubie.

„Dlaczego właśnie Anielewicz był komendantem? Bardzo chciał nim być, więc go wybraliśmy” – mówił po latach reporterce Hannie Krall Marek Edelman. Czy Anielewicz był tylko bohaterem z przypadku? A może człowiekiem, w którym wojenna sytuacja wyzwoliła talent przywódczy i siłę? Co tak naprawdę wiemy o jego życiu i wyborach, których dokonywał? Jak z chłopca wychowanego na biednym warszawskim Powiślu, jednego z wielu lokalnych liderów Ha‑Szomer ha‑Cair, stał się „Anielewiczem”, którego historię znamy dziś?
Anielewicz był jedną z kluczowych postaci podziemnego ruchu młodzieżowego w getcie warszawskim na długo przed powstaniem kwietniowym. Od pierwszych miesięcy wojny pracował jako wychowawca młodzieży, odwiedzał inne getta, nielegalnie nasłuchiwał wiadomości radiowych, uczestniczył w publikowaniu prasy podziemnej, do której napisał wiele artykułów – których wydźwięk może zaskakiwać dzisiejszego czytelnika. Wiele śladów tej działalności zachowało się w Archiwum Ringelbluma. Z czasem Anielewicz stał się orędownikiem i jednym z inicjatorów oporu zbrojnego przeciw Niemcom.
Zaskakujące, że nie powstała dotychczas naukowa biografia tak znaczącej postaci. Choć o powstaniu w getcie warszawskim i jego kulturowym, politycznym i społecznym znaczeniu napisano już wiele, to brakuje systematycznej i wyczerpującej monografii postaci komendanta ŻOB biorącej pod uwagę także to, jak konstruowano jego wizerunek po śmierci. W moim wystąpieniu przedstawię zarys biografii komendanta ŻOB i założenia mojego projektu badawczego „Mordechaj Anielewicz – biografia i pamięć”.
Seminarium odbędzie się 16 kwietnia 2024 r. o godzinie 11:00 w sali ŻIH w Błękitnym Wieżowcu (Plac Bankowy 2, wejście od ul. Tłomackie).

dr Maria Ferenc – badaczka Zagłady. Pracuje na Uniwersytecie Wrocławskim, obecnie przygotowuje biografię Mordechaja Anielewicza. Koordynuje projekt badawczy „Encyklopedia getta warszawskiego” przygotowywany w Żydowskim Instytucie Historycznym. Współredaktorka kilku tomów dokumentów z Archiwum Ringelbluma. Publikowała artykuły m.in. w „Radical History Review”, „Zagładzie Żydów”, „Media History”, „Annales de démographie historique”. Jest finalistką Nagrody Naukowej „Polityki", Monografia „»Każdy pyta, co z nami będzie«. Mieszkańcy getta warszawskiego wobec wiadomości o wojnie i Zagładzie” zdobyła m.in. Nagrodę Historyczną „Polityki”, Nagrodę Klio, Nagrodę im. Józefa A. Gierowskiego i Chonego Shmeruka, a także wyróżnienie w konkursie The Yad Vashem International Book Prize for Holocaust Research 2022. 
Visa mindre

Anielewicz i "Ala ma kota" - Obchody 81 rocznicy powstania w Getcie Warszawskim na internetowej stronie ŻIH (Żydowski Instytut Historyczny).

Ciekawe dlaczego na stronach ŻIHu (Żydowski Instytut Historyczny) Mordechaj Anielewicz - komendant Powstania w Getcie Warszawskim nie jest w tygodniu poprzedzającym "obchody" ani razu wspomniany w ich informacjach (12-19 kwietnia 2024).

Znów zapomnieli Anielewicza
Ciekawe dlaczego na stronach ŻIHu (Żydowski Instytut Historyczny) Mordechaj Anielewicz - komendant Powstania w Getcie Warszawskim nie jest w tygodniu poprzedzającym "obchody" ani razu wspomniany w ich informacjach (12-19 kwietnia 2024).

Anielewicz i Ala ma kota
Na stronie ŻIHu (Żydowski Instytut Historyczny) jest natomiast stara/nowa informacja o Alinie Margolis że 12 lat przed jej urodzeniem była już jako Ala w Elementarzu Falskiego.

Napisałem: Elementarz Falskiego z 1910 roku. W Ala ma kota dzieci mają kontakt z za pomocą pierwszych zdań do nauki czytania. Ta jedna z pierwszych czytanek ma już ponad 110 lat. To dowód ze Ala ma kota powstała przed urodzeniem Aliny. Ta historia na stronie ŻIHu to taka sama nowa prawda jak te dziennikarskie żonkilki.

Wstyd ŻIH który komendanta Powstania w getcie - Mordechaja Anielewicza nie wspomina.
Czyja wina?
Gdzie przyczyna?

Przypominam!
Od 13.04.1943, Icchak Cukierman, zast
ępca komendanta ŻOBu, Anielewicza, został oddelegowany jako przedstawiciel ŻOBu po „aryjskiej stronie”. Do jego zadań należało przywrócenie łączności z kierowniczymi ośrodkami polskiego podziemia. Nie wrócił do getta podczas powstania, pozostał komendantem ŻOB po „aryjskiej stronie”. Kiedy z getta wydostali się Zalman Frydrych pseud. „Zygmunt” (członek Bundu i ŻOB) i Kazik Ratajzer (Symcha Ratajzer-Rotem, pseud. „Kazik”, członek ŻOB i organizacji politycznej Akiba), razem z nimi zorganizował przerzucenie kanałami grupy bojowników z getta, których przewieziono do lasu w okolice Łomianek. 
Podczas Powstania w Getcie Warszawskim w 1943 roku jedynym komendantem był Mordechaj Anielewicz a jego zastępcą Cukierman.

Friday, April 19, 2024

Paulina Appenszlak - EWA - Przepisy na PESACH - "Organizm‎ ‎człowieka‎ ‎zdrowego‎ ‎doskonale‎ ‎znosi‎ ‎tę‎ ‎odmianę odżywiania"!

Tygodnik EWA. Ten Pesachowy numer z 1928 roku, prawie stuletni, jest w dalszym ciagu aktualny.



Tygodnik EWA. Ten Pesachowy numer z 1928 roku, prawie stuletni, jest w dalszym ciagu aktualny.

Paulina Appenszlak

Moja nowa "miłość" ma na imię Paulina. Poznałem ją oczywi‎ście dzięki Korczakowi. Kiedyś pisałem o niej jako o współzałożycielce tygodnika EWA który był drukowany przez "Braci Wójcikiewiczów", drukarni należącej do rodziny mojej pięknej ciotki Sabiny. Pózniej kupiłem napisaną przez Paulinę Appenszlak biografie Korczaka (Ha-Doktor nish'ar) która zaczęła pisać w 1944 roku. Wtedy powróciłem do EWY i zacząłem czytać. Wszystkie numery, prawie wszystkie artykuły. Ten Pesachowy numer z 1928 roku, prawie stuletni, jest w dalszym ciagu aktualny.
Ciekawi mnie w jakim języku Paulina napisała Ha-Doktor nish'ar - Doktor zostaje. Istnieje możliwość że po polsku! Może trzeba poszukać gdyż zachowały się wersje po hebrajsku, żydowsku i hiszpańsku.

Wypróbowane!

Pulpety‎ ‎z‎ ‎mąki‎ ‎macowej
Ile‎ ‎żółtek‎ ‎tyle‎ ‎łyżek‎ ‎wody,
mąkę‎ ‎macową‎ ‎i‎ ‎odrobinę‎ ‎soli,
pianę‎ ‎z‎ ‎białek,‎ ‎łyżkę‎ ‎szmalcu
wymieszać‎ ‎i‎ ‎masę‎ ‎tę‎ ‎dobrze‎ ‎wy
robić.‎ ‎Formować‎ ‎małe‎ ‎pulpeciki
i‎ ‎gotować‎ ‎je‎ ‎w‎ ‎gotującej‎ ‎się‎ 
‎wodzie‎ ‎kwadrans.

Pączki‎ ‎pesachowe
Filiżankę‎ ‎macowej‎ ‎mąki,‎ ‎10
deka‎ ‎cukru,‎ ‎2‎ ‎jajka,‎ ‎i‎ ‎pół‎ ‎1itra
mleka,‎ ‎skórkę‎ ‎z‎ ‎jednej‎ ‎cytryny
ubić‎ ‎na‎ ‎luźne‎ ‎ciasto‎ ‎i‎ ‎kłaść‎ ‎
łyż-
ką‎ ‎na‎ ‎rozpalony‎ ‎tłuszcz‎ ‎i‎ ‎obsma
żyć‎ ‎z‎ ‎obydwuch‎ ‎stron.


W‎ ‎odróżnieniu‎ ‎od‎ ‎świąt‎ ‎in
nych‎ ‎religji,‎ ‎które‎ ‎zawsze‎ ‎mają
na‎ ‎celu‎ ‎uczczenie‎ ‎jakiegoś‎ ‎do
gmatu‎ ‎religijnego,‎ ‎święta‎ ‎ży-
dowskie‎ ‎związane‎ ‎są‎ ‎zwykle
z‎ ‎jakąś‎ ‎datą‎ ‎wielkiego‎ ‎znacze
nia‎ ‎w‎ ‎życiu‎ ‎naszego‎ ‎narodu.
Pozwala‎ ‎to‎ ‎wszystkim‎ ‎żydom,
bez]‎ ‎względu‎ ‎na‎ ‎przekonania
uroczyście‎ ‎obchodzić
dni‎ ‎świąteczne,‎ ‎gdyż‎ ‎mają‎ ‎one
tylko‎ ‎na‎ ‎celu‎ ‎przekazanie‎ ‎i
utrzymanie‎ ‎pięknej‎ ‎tradycji‎ ‎ży-
dostwa,‎ ‎która‎ ‎przejawia‎ ‎się
w‎ ‎tych‎ ‎świętach,‎ ‎zawsze‎ ‎opro
mienionych‎ ‎aureolą‎ ‎radosnego
bohaterskiego‎ ‎zdarzenia‎ ‎lub
chwili‎ ‎przełomowej‎ ‎w‎ ‎dziejach
naszego‎ ‎narodu.

Pesach—święto‎ ‎wiosny‎ ‎i‎ ‎wy
bawienia‎ ‎z‎ ‎niewoli,‎ ‎święto,
kiedy‎ ‎służba‎ ‎pospołu‎ ‎z
państwem‎ ‎do‎ ‎stołu‎ ‎zasiada,‎ ‎gdy
drzwi‎ ‎każdego‎ ‎domu‎ ‎żydow~
skiego‎ ‎otwierają‎ ‎się‎ ‎przed
przychodniem,‎ ‎nevet‎ ‎z‎ ‎obcej
rasy,‎ ‎—‎ ‎jest‎ ‎jednem‎ ‎z‎ ‎naj
cenniejszych‎ ‎i‎ ‎najpiękniejszych
ogniw‎ ‎w‎ ‎tradycji‎ ‎świąt‎ ‎żydow
skich.

To‎ ‎też‎ ‎Pesach‎ ‎jest‎ ‎obserwo-
wany‎ ‎we‎ ‎wszystkich‎ ‎prawie
domach‎ ‎żydowskich‎ ‎bez‎ ‎wzglę
du‎ ‎na‎ ‎przekonania‎ ‎religijne.

Rytuał‎ ‎tego‎ ‎święta‎ ‎odbiega
bardzo‎ ‎od‎ ‎innych,‎ ‎ścisłe‎ ‎jego
przestrzeganie‎ ‎związane‎ ‎jest
z‎ ‎pewnemi‎ ‎trudnościami,‎ ‎wyni-
kającemi‎ ‎z‎ ‎surowego‎ ‎zakazu
używania‎ ‎chleba,‎ ‎mąki,‎ ‎roślin
strąkowych‎ ‎i‎ ‎kasz.‎ ‎To‎ ‎też‎ ‎uło-
żenie‎ ‎menu‎ ‎świątecznego‎ ‎przed
stawia‎ ‎pewną‎ ‎dozę‎ ‎trudności
i‎ ‎z‎ ‎natury‎ ‎rzeczy‎ ‎musi‎ ‎być
monotonne‎ ‎i‎ ‎ograniczone.‎ ‎Przy
czynia‎ ‎się‎ ‎do‎ ‎tego‎ ‎także‎ ‎okres
przednówka,‎ ‎w‎ ‎którym‎ ‎trudno
o‎ ‎jarzyny‎ ‎i‎ ‎owoce,‎ ‎stanowiące
tak‎ ‎ważną‎ ‎pozycję‎ ‎w‎ ‎racjonal
nym‎ ‎odżywianiu. ‎ ‎Za‎ ‎to‎ ‎jako
rekompensatę‎ ‎mamy‎ ‎cały‎ ‎sze-
reg‎ ‎tradycyjnych‎ ‎potraw‎ ‎i‎ ‎ciast
pesachowych,‎ ‎gdzie‎ ‎zamiast
mąki‎ ‎zbożowej‎ ‎występuje‎ 
‎mąka‎ ‎kartoflana‎ ‎i‎ ‎macowa.

Organizm‎ ‎człowieka‎ ‎zdrowe-
go‎ ‎doskonale‎ ‎znosi‎ ‎tę‎ ‎odmianę
odżywiania;‎ ‎spożywanie‎ ‎w
większej‎ ‎niż‎ ‎zazwyczaj‎ ‎ilości
jaj,‎ ‎tłuszczów‎ ‎i‎ ‎mięsa‎ ‎równo
waży‎ ‎brak‎ ‎chleba,‎ ‎mąki‎ ‎i‎ ‎t.‎ ‎p.
Trudniej‎ ‎znoszą‎ ‎ten‎ ‎regime‎ ‎lu
dzie‎ ‎słabowici‎ ‎i‎ ‎dzieci,‎ ‎ale‎ ‎w‎ ‎tym
wypadku‎ ‎pozwalamy‎ ‎sobie‎ ‎na
pewne‎ ‎ustępstwa.‎ ‎Istnieje‎ ‎zresz
tą‎ ‎cały‎ ‎szereg‎ ‎potraw,‎ ‎przygo-
towanych‎ ‎z‎ ‎macy‎ ‎w‎ ‎rozmaitej
postaci,‎ ‎które‎ ‎są‎ ‎łatwostrawne
1‎ ‎posilne.‎ ‎Poniżej‎ ‎podajemy
czytelniczkom‎ ‎duży‎ ‎wybór‎ ‎roz-
maitych‎ ‎takich‎ ‎przepisów.‎ ‎Kilka
słów‎ ‎chcę‎ ‎jeszcze‎ ‎poświęcić
uczcie‎ ‎sederowej.

Niechże‎ ‎ten‎ ‎wieczór‎ ‎podniosły,
który‎ ‎zapisuje‎ ‎się‎ ‎na‎ ‎zawsze‎ ‎w
pamięci‎ ‎dziecka,‎ ‎jako‎ ‎najradoś
niejsza‎ ‎i‎ ‎pełna‎ ‎mistycznej‎ ‎ta
jemnicy‎ ‎chwila,‎ ‎a‎ ‎dorosłego
odrywa‎ ‎na‎ ‎godzin‎ ‎kilka‎ ‎od
powszedniości‎ ‎dnia‎ ‎codziennego
i‎—‎ ‎uczczony‎ ‎będzie‎ ‎w‎ ‎każdym
domu‎ ‎żydowskim,‎ ‎tak‎ ‎jak‎ ‎oby
czaj‎ ‎i‎ ‎tradycja‎ ‎każdej‎ ‎rodziny
dyktuje.

Pani‎ ‎domu‎ ‎niech‎ ‎stół‎ ‎nakryje
obrusem‎ ‎najkosztowniejszym,
jaki‎ ‎posiada,‎ ‎ustroi‎ ‎go‎ ‎w‎ ‎hja-
cynty,‎ ‎tulipany‎ ‎i‎ ‎zieleń,‎ ‎której
teraz‎ ‎jest‎ ‎już‎ ‎wszędzie‎ ‎pełno.
Nie‎ ‎zaniedbujmy‎ ‎żadnego‎ ‎szcze
gółu‎ ‎—‎ ‎z‎ ‎każdym‎ ‎z‎ ‎nich‎ ‎prze
cież‎ ‎związana‎ ‎jest‎ ‎legenda‎ ‎lub
symbol‎ ‎przedziwnej‎ ‎piękności
i‎ ‎znaczenia...‎ ‎Okrągły‎ ‎talerz,‎ ‎na
którym‎ ‎układamy‎ ‎rzeżuchę',
chrzan‎ ‎i‎ ‎charojses‎ ‎—‎ ‎symbolizu
jące‎ ‎gorycz‎ ‎i‎ ‎poniżenie‎ ‎niewoli
—‎ ‎niech‎ ‎będzie‎ ‎odmienny‎ ‎i
piękniejszy‎ ‎riż‎ ‎zwykłe
talerze,‎ ‎kielich‎ ‎proroka
Eljasza‎ ‎niech‎ ‎zalśni‎ ‎połyskiem
kryształu‎ ‎.—‎ ‎raz‎ ‎na‎ ‎rok‎ ‎tylko
ukazywany‎ ‎—‎ ‎skupia‎ ‎na‎ ‎sobie
największą‎ ‎tajemnicę‎ ‎uczty
sederowej.‎ ‎Pan‎ ‎domu‎ ‎zapomni
przez‎ ‎chwilę,‎ ‎że‎ ‎jest‎ ‎zwykłym
człowiekiem‎ ‎w‎ ‎meloniku‎ ‎i‎ ‎niech
zasiędzie‎ ‎na‎ ‎wysoko‎ ‎usłanych
poduszkąch‎ ‎w‎ ‎ten‎ ‎jeden‎ ‎wie
czór,‎ ‎przesiąknięty‎ ‎romantyz
mem‎ ‎Wschodu...

Menu na‎ ‎tydzień‎ ‎świąteczny:

Środa
/.‎ ‎Uczta‎ ‎Sederowa
Karp‎ ‎na‎ ‎gorąco.‎ ‎Rosół‎ ‎z‎ ‎racuszkami
z‎ ‎macowej‎ ‎mąki.‎ ‎'Indyczka‎ ‎z‎ ‎sałatą
lub‎ ‎z‎ ‎kompotem‎ ‎z‎ ‎moreli.‎ ‎Jabłka‎ ‎w
pianie.

Czwartek
Obiad‎ ‎świąteczny
Szczupak‎ ‎faszerowany.‎ ‎Barszcz‎ ‎z
kartoflami‎ ‎frite.‎ ‎Sznycle‎ ‎po‎ ‎wiedeńsku
z‎ ‎ogórkiem‎ ‎kwasz.‎ ‎lub‎ ‎mizerją.‎ ‎Naleś
niki‎ ‎z‎ ‎masą‎ ‎migdałową,
2‎ ‎uczta‎ ‎sederowa
Karp‎ ‎lub‎ ‎lin‎ ‎na‎ ‎gorąco.‎ ‎Befsztyk‎ ‎z
suszonemi‎ ‎kluseczkami‎ ‎z‎ ‎macy.‎ ‎Bobełe.

Piątek

Obiad

Leszcz ‎faszerowany.‎ ‎Pasztet‎ ‎w‎ ‎wą-
tróbki‎ ‎lub‎ ‎odpadków‎ ‎białego‎ ‎mięsa.
Rosół‎ ‎z‎ ‎pulpetami.‎ ‎Sztuka‎ ‎mięsa‎ ‎z‎ ‎ro
sołu‎ ‎z‎ ‎buraczkami,‎ ‎Legomina‎ ‎z‎ ‎mig
dałów.
Kolacja
Leszcz‎ ‎faszerowany.‎ ‎Indyk‎ ‎z‎ ‎kompo
tem‎ ‎z‎ ‎jabłek.‎ ‎Omlet‎ ‎z‎ ‎wiśniami‎ ‎z‎ ‎na
lewki‎ ‎wiśniowej.

Sobota
Obiad
Rolada‎ ‎ze‎ ‎szczupaka.‎ ‎Pasztet‎ ‎z‎ ‎wą
tróbki.‎ ‎'‎ ‎Cytrynowa‎ ‎zupa‎ ‎z‎ ‎grzybkiem
lub‎ ‎czulent‎ ‎z‎ ‎kartofli.‎ ‎Tort,‎ ‎przekłada
ny‎ ‎masą‎ ‎migdałową‎ ‎lub‎ ‎kugiel‎ ‎z‎ ‎mąki
macowej.


Niedziela
(Wolne‎ ‎święta)
Obiad
Kartoflana‎ ‎zupa.‎ ‎Ozorze‎ ‎szpinakiem
lub‎ ‎marchewką.‎ ‎Kompot‎ ‎z‎ ‎jabłek.


Poniedziałek
Zupa‎ ‎śliwkowa‎ ‎z‎ ‎racuszkami.‎ ‎Mos
tek‎ ‎wołowy‎ ‎z‎ ‎kartoflami‎ ‎puree. ‎
Legomina‎ ‎z‎ ‎macowej‎ ‎mąki.


Wtorek
Barszcz‎ ‎z‎ ‎kartoflami.‎ ‎Kiełbasa‎ ‎z‎ ‎ja
jecznicą,‎ ‎Kompot‎ ‎ze‎ ‎śliwek‎ ‎susz.
Kolacja
Karp‎ ‎na‎ ‎gorąco.‎ ‎Kotlety‎ ‎z‎ ‎piersi
kury‎ ‎lub‎ ‎cielęcina‎ ‎pieczona.‎ ‎Naleśniki
z‎ ‎masą‎ ‎jabłeczną.


Środa
Obiad
Ryba‎ ‎faszerowana.‎ ‎Rosół‎ ‎z‎ ‎maka
ronem‎ ‎z‎ ‎naleśników.‎ ‎Sztuka‎ ‎mięsa.
Legomina‎ ‎cytrynowa.
Kolacja
Linki‎ ‎z‎ ‎sosem.‎ ‎Kura‎ ‎po‎ ‎wiedeńsku
z‎ ‎buraczkami.‎ ‎Makaroniki,

Czwartek
Obiad
Barszcz‎ ‎z‎ ‎pasztetami*-,i‎ ‎Kotlety',,‎ ‎z‎ ‎"
móżdżku‎ ‎lub‎ ‎befsztyki‎ ‎skrobane‎ ‎z‎ ‎kar
toflami.‎ ‎Omlet.


NIEKTÓRE‎ ‎PRZEPISY.

Harojses

Utrzeć‎ ‎jabłko‎ ‎na‎ ‎tarce‎ ‎od‎ ‎chrzanu,
zemleć‎ ‎kilka‎ ‎(5—6)‎ ‎włoskich‎ ‎orzechów
przez‎ ‎maszynkę‎ ‎od‎ ‎migdałów,‎ ‎dodać
łyżeczkę‎ ‎wina,‎ ‎szczyptę‎ ‎cynamonu‎ ‎lub
imbiru‎ ‎i‎ ‎dobrze‎ ‎wymieszać.


Tak, ten album to była pamiątka rodzinna - 1960 - MĘCZEŃSTWO WALKA ZAGŁADA ŻYDÓW W POLSCE 1939 -1945.

Pamiętam jak ten album przyniósł mój tata - ”Pan Misza” do domu. Miałem wtedy niespełna 10 lat i właściwie nic o Powstaniu w Getcie Warszawskim nie wiedziałem. Chodziłem tylko regularnie z ojcem na akademie w Sali Kongresowej w Pekinie.

Album został przyniesiony z drukarni Wydawnictwa MON na Grzybowskiej 77 gdzie mój tata pracował. Było coś specjalnego, uroczystego, gdy mój tata wyjął album ze swojej teczki. Trochę tak jakby przyniósł jakieś pismo święte czy też odnalezioną pamiątkę rodzinną.

Album był i pozostał pamiątkę rodzinną. Dziadkowie moi, Helena i Gabriel Rozental i reszta warszawskiej rodziny zostali uduszeni gazem w Treblince. Podobnie ojca przyjaciel i nauczyciel - Janusz Korczak, 239 dzieci i wychowawcy z Domu Sierot.

Tak, ten album to była pamiątka rodzinna - 1960 - MĘCZEŃSTWO WALKA ZAGŁADA ŻYDÓW W POLSCE 1939 -1945.

Tak, ten album to była pamiątka rodzinna - 1960 - MĘCZEŃSTWO WALKA ZAGŁADA ŻYDÓW W POLSCE 1939 -1945.

Tak, ten album to była pamiątka rodzinna - 1960 - MĘCZEŃSTWO WALKA ZAGŁADA ŻYDÓW W POLSCE 1939 -1945.

Tak, ten album to była pamiątka rodzinna - 1960 - MĘCZEŃSTWO WALKA ZAGŁADA ŻYDÓW W POLSCE 1939 -1945.

Thursday, April 18, 2024

Ma´apilim (Maapilim) - 75 years anniversary of leaving detention camps at Cyprus.


Ma´apilim (Maapilim) - were the Holocaust survivors who tried to reach Eretz Israel during and after WWII. Most of the ships with Maapilim were, however, captured by the British Navy and Maapilim - the Holocaust survivors were sent to detention camps in Cyprus or Palestine. 
The last Maapilim left detention camps in Cyprus in 1949, 75 years ago.

The biggest group of Holocaust survivors - Maapilim was the one that left Sweden on January 24, 1947 (see enlarged red stamp in the middle showing the place and the date of departure) on the vessel called Ulua. 650 people left Trelleborg on that day heading to Haifa. Entry card (Entry information Card) of Madowicz Pola (L:2762) who came to Sweden from Lübeck. She traveled with a younger sister, Maria (L:2761) who was also an inmate in Bergen-Belsen. The green stamp 8 July 1948 is the entry date to Malmö. On the back of that card, there is information (from the Swedish police) about where she has been during her stay in Sweden. Everyone who was going with the S/S Ulua had to fill out the Exit Card. The historic date 24 January 1947 was stamped on it. The L-number can be found on Pola's Entry Form at the top right. The number was assigned just before the departure with White Boats from Lübeck during the summer of 1945. The Madowicz sisters came with the White Boat "Crown Princess Ingrid".


Detention camp in Cyprus.

Detention camp in Cyprus.

Grób mamy Zubika - chold dla zamordowanej w Dubnie siostry i dla Janusza Korczaka.

 Zubik nazywa sie naprawde Baruch Keren Zvi ale wszyscy zwracaja sie do niego per Zubik.



Wednesday, April 17, 2024

Malutka‎ ‎oszklona szafka‎ ‎znalezionych rzeczy z Domu Sierot na Krochmalnej? - "Przeprowadzka ruchomości internatu oraz dzieci odbyła się w najlepszym porządku".

Przeprowadzki Domu Sierot

Pierwsza przeprowadzka
Ta pierwsza to z Domu Sierot na Krochmalnej w listopadzie 1940 roku czyli podczas "Okupacji" (1940-1942) jest szeroko opisana. Była to "Przprowadzka do Getta"!
Janusz Korczak został wtedy aresztowany podczas gdy interweniował u władz niemieckich w sprawie zatrzymanych (wozu) kartofli przy przeprowadzce Domu Sierot z Krochmalnej 92 do getta na Chłodną 33.

Druga przeprowadzka
Następna przeprowadzka to z ulicy Chłodnej 33, już w getcie, na ulicę Sienną numer 16!
Przeprowadzka z Chłodnej 33 na Sienną 16 byla uwarunkowana zmianmi granic Getta Warszawskiego w 1941 r.  Dom na Chłodnej 33 miał byc wyłaczony z Getta.

Gazeta Żydowska z 9 listopada 1941 opisuje przeprowadzkę;
"W związku z przesiedleniami - zmiany adresów kuchni i punktów Centosu. Znany sierociniec dra Korczaka przeprowadził się z Chłodnej 33 na Sienną 13. Przeprowadzka ruchomości internatu oraz dzieci odbyła się w najlepszym porządku; ". 

Oczywiście Sienna numer 16, nie 13 bo po nieparzystej stronie ulicy Siennej Żydom nie wolno było mieszkać od października 1941.

Deportacja
Sienna 16 - Z tego miejsca Korczak, dziesięcioro wychowawców i 239 dzieci zostali 5 sierpnia 1942 wyprowadzeni na Umschlagplatz, rampę kolejową Dworca Gdanskiego przy Stawkach. Stąd zostali przewiezieni wagonami bydlęcymi do obozu zagłady w Treblince, gdzie zostali zamordowani w komorach gazowych!

"Ruchomości" Domu Sierot
"Ruchomości" Domu Sierot na Krochmalnej które są pózniej opisane we wspomnieniach to łóżka i malutka‎ ‎oszklona szafka‎ ‎znalezionych rzeczy. Oprócz tego książki i wszystkie archiwalne numery Gazetki Domu Sierot.
Łóżka są opisane kilkakrotni, m.in. gdy szuka zapomogi w getcie u jednego z producentów łóżek pana N. który jest również w Getcie.
Korczak śpi na Siennej 16 w izolatce, lecz nie sam, pisze:. „Leżę w łóżku. Łóżko na środku pokoju. Sublokatorzy moi: Moniuś młodszy (Moniusiów mamy czterech) ..



Gazeta Żydowska z 7 stycznia 1942 roku - Pierwsza i ostatnia zima Korczaka i Domu Sierot na Siennej 16.

Korczak, Dom Sierot, 1920.


Opis szafy znalesionych rzeczy w Janusz Korczak, Dom Sierot, 1920.


Szafa znalezionych rzeczy.

 Wychowawca niechętnym okiem spogląda na zawartość kieszeni i szufladek dzieci. Czego tam niema: obrazki, pocztówki, sznurki, gwoździki, kamyki, gałganki, paciorki, pudełka, flaszeczki, szkiełka kolorowe, marki, ptasie piórka, szyszki, kasztany, wstążeczki, zasuszone liście i kwiaty, papierowe figurki, bilety tramwajowe, ułamki czegoś, co było, zawiązki tego, co ma być czemś dopiero. — Każdy drobiazg ma swoją często bardzo zawiłą historję i odmienne pochodzenie i różną wartość, uczuciowo bardzo cenne niekiedy. Są tu wspomnienia przeszłości i tęsknota przyszłości. — Mała muszelka jest marzeniem o podróży do morza, śrubka i kilka drucików — aeroplan, dumne rojenia o lotnictwie; oko dawno stłuczonej lalki — jedyna pamiątka po ukochaniu, którego już niema i nie będzie. Znajdziesz i fotografję matki i zawinięte w różową bibułkę dwa grosze od zmarłego dziadka.
 Przybywają nowe przedmioty, część starych traci swoją wartość. Więc zamieni, daruje, potem pożałuje i odbierze.
 Obawiam się, że wychowawca-brutal, nie rozumiejąc, więc lekceważąc, w gniewie, że drą się kieszenie i zacinają szuflady, zły na spory i niepokój, bo to ginie, to znajduje się — rozrzucane, bezładne, niekarne, — w przystępie złego humoru — zbiera te skarby do kupy i wrzuca śmiecie do pieca. Popełnia niesłychane nadużycie, barbarzyńskie przestępstwo. Jak śmiesz, chamie, rozporządzać się cudzą własnością? jak śmiesz potem żądać, by dzieci cośkolwiek szanowały i kogokolwiek kochały. Palisz nie papierki, a ukochanie tradycji i rojenie o pięknem życiu.
 Zadaniem wychowawcy domagać się, by każde dziecko miało coś, co stanowi nie bezimienną własność instytucji, a jego, by miało dla tej własności bezpieczne ukrycie. — Jeśli dziecko położy do swej szufladki, musi być pewne, że mu nikt nie ruszy: bo dwa koraliki — to jego kosztowne kolczyki, papierek od czekoladki — to list zastawny rentjera, pamiętnik — to złożony w archiwum tajny dokument. — Mało tego: obowiązek każe, by ułatwić dziecku znalezienie tego, co zagubiło.
 Więc szafka oszklona dla znalezionych rzeczy. Każdy najdrobniejszy przedmiot ma właściciela. Czy coś leży pod stołem, czy zapomniane na oknie, czy nawpół przysypane piaskiem na podwórku — musi dostać się do szafki.
 Im w danym internacie jest mniej przedmiotów niczyich, a więcej drobnych własności, tem dotkliwiej uczujesz plagę ciągłego oddawania i odbierania znalezionych drobiazgów i skarg, że zginęło. — Jak przechowujesz to, co ci dają, jako znalezione? Kładziesz do kieszeni: przykład nieuczciwości.
 W Domu Sierot jest skrzynka dla znalezionych rzeczy. Dyżurny ze skrzynki przenosi je do oszklonej szafki, zwraca w oznaczonej godzinie.
 W okresie ostrej walki o porządek oddawałem do znalezionych rzeczy każdą wałęsającą się czapkę, fartuch, nie zawieszony na miejscu, książkę, pozostawioną na stole.



Urywki artykulu Guty Eizencwajg** w Gazecie Żydowskiej z 21 grudnia 1941. Była to pierwsza i ostatnia zima Korczaka i Domu Sierot na Siennej 16.

Podział‎ ‎jednego‎ ‎pokoju‎ ‎na‎ ‎szwalnię,‎ ‎jadalnię,‎ ‎uczelnię,‎ ‎pokój‎ ‎rozrywkowy‎ ‎i...‎ ‎sypialnię‎ ‎(na‎ ‎noc)‎ ‎przypomina‎ ‎taką‎ ‎zabawę‎ ‎dziecka,‎ ‎ale‎ ‎jak‎ ‎to‎ ‎się‎ ‎mówi‎ ‎„naprawdę".‎ ‎Moi‎ ‎dwaj‎ ‎mali‎ ‎przewodnicy,‎ ‎dwaj‎ ‎chłopcy‎ ‎do skonale‎ ‎się‎ ‎tu‎ ‎czują‎ ‎i‎ ‎nie‎ ‎przejmując‎ ‎się‎ ‎wcale‎ ‎moim sceptycyzmem‎ ‎z‎ ‎dumą‎ ‎mię‎ ‎oprowadzają,‎ ‎oświadczając po‎ ‎kolei:‎ ‎to‎ ‎jest‎ ‎jadalnia,‎ ‎a‎ ‎to‎ ‎szwalnia...‎ ‎itd.‎ ‎—‎ ‎nie zrażając‎ ‎się‎ ‎wcale‎ ‎faktem,‎ ‎że‎ ‎w‎ ‎końcu‎ ‎przecież‎ ‎znajdujemy‎ ‎się‎ ‎w‎ ‎tym‎ ‎samym‎ ‎pokoju.‎ ‎Wszak‎ ‎—‎ ‎czyż‎ ‎nie‎ ‎widzę‎ ‎najwyraźniej,‎ ‎że‎ ‎tu‎ ‎pracują‎ ‎tzw.‎ ‎szwaczki‎ ‎przy stole,‎ ‎które‎ ‎reparują‎ ‎bieliznę‎ ‎dzieci.‎ ‎Nie‎ ‎zawsze‎ ‎pracują te‎ ‎same,‎ ‎bo‎ ‎to‎ ‎by‎ ‎było‎ ‎za‎ ‎ciężkie‎ ‎—‎ ‎są‎ ‎dyżury.‎ ‎Nawet chłopcy‎ ‎też‎ ‎tu‎ ‎mają‎ ‎swoje‎ ‎dyżury.‎ ‎No‎ ‎i‎ ‎czy‎ ‎nie‎ ‎widzę tych‎ ‎wszystkich‎ ‎dzieci‎ ‎przy‎ ‎tych‎ ‎wielkich‎ ‎stołach‎ ‎?

Gwar‎ ‎i‎ ‎hałas‎ ‎mówi,‎ ‎że‎ ‎się‎ ‎teraz‎ ‎bawią,‎ ‎więc‎ ‎i‎ ‎miejsce gdzie‎ ‎się‎ ‎znajdują,‎ ‎jest‎ ‎„salą‎ ‎zabaw"‎ ‎—‎ ‎wszak‎ ‎to‎ ‎oczywiste.‎ ‎Moi‎ ‎dwaj‎ ‎malcy‎ ‎przepychają‎ ‎się‎ ‎przez‎ ‎tłum‎ ‎dzieci‎ ‎i‎ ‎prowadzą‎ ‎mnie‎ ‎w‎ ‎jakimś‎ ‎określonym‎ ‎kierunku!‎ ‎Najwidoczniej‎ ‎chcą‎ ‎mi.‎ ‎pokazać‎ ‎coś‎ ‎bardzo‎ ‎ważnego.‎ ‎Te apartamenty‎ ‎mają‎ ‎swoje‎ ‎zakamarki‎ ‎i‎ ‎trzeba‎ ‎je‎ ‎poznać. I‎ ‎oto‎ ‎jedna‎ ‎z‎ ‎niedostrzegalnych‎ ‎dla‎ ‎oka‎ ‎laika‎ ‎tajemnic. Malutka‎ ‎szafka‎ ‎oszklona.‎ ‎Na‎ ‎pozór‎ ‎nic.‎ ‎Ale‎ ‎jakież‎ ‎to ważne‎ ‎ze‎ ‎względu‎ ‎na‎ ‎swoją‎ ‎zawartość,‎ ‎składającą‎ ‎się z‎ ‎zagubionych‎ ‎przedmiotów,‎ ‎a‎ ‎znalezionych‎ ‎przez‎ ‎dzieci‎ ‎i‎ ‎umieszczanych‎ ‎przez‎ ‎nie‎ ‎tutaj.‎ ‎Zginie‎ ‎Ci‎ ‎pióro, stalówka‎ ‎lub‎ ‎ulubiona‎ ‎zabawka‎ ‎—‎ ‎idziesz‎ ‎do‎ ‎tej‎ ‎szafki i‎ ‎tam‎ ‎w‎ ‎większości‎ ‎wypadków‎ ‎znajdziesz‎ ‎twoje‎ ‎zguby, złożone‎ ‎przez‎ ‎kolegę,‎ ‎które‎ ‎je‎ ‎znalazł.

Guta Eizencwajg: Gazeta Żydowska z 21 grudnia 1941 - Pierwsza i ostatnia zima Korczaka i Domu Sierot na Siennej 16.

Guta Eizencwajg: Malutka szafka oszklona. Gazeta Żydowska z 21 grudnia 1941 - Pierwsza i ostatnia zima Korczaka i Domu Sierot na Siennej 16.


Gazeta Żydowska z 21 grudnia 1941 - Pierwsza i ostatnia zima Korczaka i Domu Sierot na Siennej 16.

Sala rekreacyjna w Domu Sierot na Krochmalnej. Biblioteka dla dzieci to cztery podwójne szafki biblioteczne. Z prawej strony zdjęcia widać dwie dziewczynki odwrócone w inna stronę niż wszyscy inni. To prawdopodobnie stolik opisywany przez bursistkę Łucję Gold: Na sali stała niska ławeczka i stolik. Na stoliku leżały pisma: Moje Pisemko, Płomyk, Płomyczek i inne. Za dziewczynkami prawdopodobnie oszklona szafka na rzeczy zmalezione. Foto: kwiecien 1940 rok.


* Gazeta Żydowska była publikowana przez Żydów w gettach dla Żydów w gettach. Redakcje były zarówno w Krakowie i Warszawie. Gazeta Żydowska była wydawana od 23 lipca 1940 do 28 sierpnia 1942 dwa lub trzy razy w tygodniu. Gazeta była instrumentem propagandy niemieckiej. Redaktorzy (żydowscy) mieli jednak pewną swobodę publikowania tekstów o kulturze i życiu codziennym w gettach. Gazeta Żydowska zawierała również wiele reklam! Teraz reklamy i ogłoszenia są bogatym źródłem naszej wiedzy o rzeczywistości getta. Na przykład zapowiedzi zmian adresów są dowodem o kurczących się granicach getta, artykuły o napadach w sklepach spożywczych przynoszą informację o desperacji głodujących. "Gazeta Żydowska" była wydawana w języku polskim. W sierpniu 1942 roku, gdy zamknięto oficjalnie redakcję w Krakowie, większość byłych abonentów i czytelników w getcie warszawskim była zamordowana i spalona w Treblince.

** Autorka artykułu "Zakład Sierót Janusza Korczaka. Dzieło wielkiego przyjaciela dzieci", Guta Eizencwajg, jako obywatelka obcego państwa została 17 lipca 1942 r., na 5 dni przed Wielką Akcją w Warszawskim Getcie uwięziona na Pawiaku . Jej matka pozostała w getcie i często przesyłała jej paczki do więzienia. Do paczek bliski przyjaciel Guty - urzędnik Gminy, dołączał listy, dzięki którym więźniowie Pawiaka wiedzieli o wydarzeniach w getcie. W październiku 42 r. do internowanych w Pawiaku dołączyła matka Guty. Guta Eizencwajg wraz z matką przeżyła wojnę w Vittel we Francji. Guta Eizencwajg była absolwentką szkoły pedagogicznej w Krakowie, jako dziennikarka napisała kilka artykułów do Gazety Żydowskiej.


Korczak: The orphanage is not, will not be Korczak’s Home for Orphans. [I am] too small, too weak, too poor and, too stupid for the challenge of choosing almost two hundred children to dress them, gather round – feed and keep them warm – protect them and introduce them to life. This great work was accomplished by the collective effort of many hundred people of goodwill and with an enlightened understanding of the needs of an orphaned child. Many beautiful names are among them and many remain nameless – their work, help, advice, and experience constituted the material and spiritual values of this workshop and this wealthy enterprise. If names are required: Wilczyńska, Pozówna, Korczak.

Spadkobierca "Pana Miszy" - wychowawcy z Domu Sierot Janusza Korczaka.

Stasiek - Israel Zyngman był wychowankiem Domu Sierot przy Krochmalnej, założonego i prowadzonego przez Janusza Korczaka.

Po latach napisał po polsku i wydał w Tel Awiwie książkę pod tytułem "Janusz Korczak wśród sierot".
Mój Tata, bursista znany jako Pan Misza zostawił mnie tą poprawioną książkę w spadku.
Wiem że wydano książkę Zyngmana w Polsce. Czy poprawiono?