| Przykłady zrozumienia, odebrania książki Hanny Krall Zdążyć przed Panem Bogiem. |
|
Wybijając na internecie "Krall" i "Anielewicz" zostajemy zasypani historią ubogiej matki Anielewicza jak i opowiadaniem na temat farbowania skrzel rybich, wszystko oczywiście z odpowiednimi epitetami. |
|
Edelman w 1977 roku nagle zapomina o całej przeszłosci Mordechaja Anielewicza w organizacji sakutowskiej Haszomer-Hacir (Ha-Szomer Ha-Cair) o ich paramilitarnym profilu. Autorka, p. Krall, też udaje że o tym nic nie wie i serwuje tylko opowiadanie Edelmana.
|
|
Autorka, p. Krall, używa cytatów że to niby nie tylko Edelman tak ocenia swojego dowódce. |
Zdążyć przed Panem Bogiem to książka Hanny Krall wydana 10 lat po wojnie 6-dniowej i masowej emigracji Żydów z Polski. Od wielu lat tzw. literatura obowiązkowa dla szkół.
Książka oparta jest w całości na wywiadzie z Markiem Edelmanem który w przeciwieństwie do żony Aliny Margolis która po wydarzeniach marcowych i rozpętanej kampanii antysemickiej wyemigrowała wraz z dziećmi do Francji. W Polsce nie pozwolono jej na kontynuację pracy naukowej, odrzucając rozprawę habilitacyjną, dotyczącą teorii typów cukrzycy.
Szczególnie ciekawe w Zdążyć przed Panem Bogiem są dla mnie wspomnienia Edelmana o komendancie Powstania w Getcie Warszawskim Mordechaju Anielewiczu. Wybijając na internecie "Krall" i "Anielewicz" zostajemy zasypani historią matki Anielewicza i opowiadaniem na temat farbowania skrzel rybich, oczywiscie z odpowiednimi epitetami.
Edelman wylewa przysłowiowe pomyje na Anielewicza w bardzo perfidny sposób. Najpierw pomyje, kilka nawet razy a potem jakies rozgrzeszajace zdanie. U czytelnika najwyrazniej pozostają w pamięci pomyje (brawo pani Krall) a nie rozgrzeszające zdania. Zdania rozgrzeszające dotyczą oczywiscie Edelmana zeby się do niego nikt nie mógł przyczepic...
kazała synowi malować im skrzela czerwoną farbą, aby wyglądały na świeże
o śmierci Mordechaja Anielewicza pełnił ... tym drobnego oszustwa - malował skrzela ryb na czerwono, by wyglądały na ...
Mordechaj Anielewicz - to komendant powstania w getcie, który popełnił samobójstwo wraz ze swoją dziewczyną ... Malował skrzela ryb na czerwono, aby wyglądały na świeże.
... niechwalebny czyn (np. jak Anielewicz malował skrzela ryb na czerwono, aby jego ...
Mordechaj Anielewicz – komendant Żydowskiej Organizacji Bojowej, ... która kazała mu malować czerwoną farbąskrzela ryb, aby wyglądały na świeże.
Jego matka, aby utrzymać rodzinę, sprzedawała ryby na placu, a Mordechaj malował ich skrzela na czerwono, by wyglądały jak świeże. Wybór Anielewicza na ...
Te, którym Anielewicz malował skrzela na czerwono, żeby matka mogła ...
powstańców - Anielewicz malujący na czerwono skrzela nieświeżym ...
Anielewicz Mordechaj Był pierwszym komendantem ŻOB-u i choć miał w sobie wiele wigoru i ... ryby, a kiedy były nieświeże, kazała mu malować ich skrzela na czerwono. ... Rozmówca Hanny Krall opowiada o życiu w getcie odwołując się do ...
Mordechaj Anielewicz, syn prostej handlarki. ... on matce, kolorując na czerwono rybie skrzela, aby towar wyglądał na świeższy.
Mordechaj Anielewicz – był synem handlarki ryb z Solca. ... dopuszczając się przy tym drobnego oszustwa (malował skrzela ryb na czerwono, ..
Anielewicz - późniejszy przywódca powstania w getcie był młodszy o rok. ... to kazała mu kupować czerwoną farbę i farbować skrzela, żeby wyglądały jak świeże. Był stale ...
Czytając powyższe można śmiało powiedzieć że Edelmanowi i Krall udało się oczernić Anielewicza.
W podobny, oburzający sposób, jest Anielewicz wspomniany jako komendant ZOBu.
Edelman z jednej strony dokładnie opisuje biedę, jaka panowała domu Anielewicza. Ale nagle zapomina o całej przeszłosci Mordechaja Anielewicza w organizacji sakutowskiej Haszomer-Hacir (Ha-Szomer Ha-Cair) o paramilitarnym profilu. Mordechaj Anielewicz należał do tej lewicowo-syjonistycznej organizacji od 1934 roku. Od 1937 był dowódcą oddziału (gdudu) hufca „Bechazit” i członkiem komendy warszawskiej, a w 1939 wszedł do Komendy Naczelnej. W latach 1936–1938 był organizatorem samoobrony przeciwko antysemickim akcjom narodowców z ONR. To ostatnie czyli samoobrona przeciwko antysemickim akcjom sprytnie wykorzystuje Edelman. Anielewicz wg. świadka Henryka Grabowskiego, ale to znów przekazane tylko przez Edelmana to "zadziorny rozrabiaka".
Wybór Anielewicza na komendanta Edelman kwituje słowami: „Bardzo chciał nim być, więc go wybraliśmy”. W relacji Edelmana, Anielewicz, to jednak dziecinny, wiecznie głodny, malujący skrzela ryb rozrabiaka. Rozsiawszy ten smród wokół Anielewicza podaje po chwili Edelman że Anielewicz był wspaniałym dowódcą. Taka cudowna retoryka!!!
Edelman nie jest szczególnie wiarygodnym świadkiem, szczególnie po 1969 roku, gdyż celowo przytacza wielokrotnie i przekręca fakty dotyczące pewnych osób, m.in. Anielewicza.
Oczywiście nagłe pojawienie się na scenie politycznej nieznanego Edelmana i bzdury produkowane przez niego wywołały reakcje wśród dawnych bojowników i Zydów którzy wyemigrowali z Polski w 1946, 1956 i po 1968 roku.
M.in. dlatego jedna i ulubienic Edelmana, dziennikarka Grupińska, napisała usprawiedliwiający i rozgrzeszający niby to wywiad z Edelmanem w Tygodniku Powszechnym.
Gdy Grupińska w 1988 roku pojechała do Izraela i trafiła do kibucu Anielewicza i Lubetkin (Lochamej Hagettaot - Bojowników Getta) jakas starsza siwa pani wstała i zapytała z oburzeniem:
O co temu Markowi chodzi, czy on chce zostać Chrystusem wszystkich Polaków?
Tak, on tego chciał, i to za każdą cenę. Brudna robota!
Grupińska dalej sama pisze w cytowanym "wywiadzie" że Mit powstał. Czy Tobie (Marku) się to podoba, czy nie mit jest. Marku, czy zdajesz sobie sprawę, jak wielkie znaczenie tu, w Polsce, miała książka Hanki Krall? .....Poprzez tę książkę zaistniałeś w świadomości wielu. I jeszcze coś - ta książka w pewnym sensie stworzyła twój obraz.
W chwili śmierci Anielewicz ma dwadzieścia jeden lat (tak błędnie podaje Edelman, w rzeczywistości miał dwadzieścia cztery). Oczywiście Krall tego nie poprawia. Chodzi o to by dowódca powstania był pokazany jako niedoświadczony młodzieniaszek.
Z relacji Marka Edelmana wynika, że przed wojną Anielewicz był wiecznie głodnym, porywczym młodzieńcem. Inny cytowany bohater występujący w utworze, Henryk Grabowski, wychowywał się w dzieciństwie w tej samej dzielnicy, co Anielewicz. Wspomina go jako zadziornego rozrabiakę i twierdzi, że ten już za młodu potrafił się bić i razem uczestniczyli w bójkach z chłopakami z innych części miasta.
Dzisiaj na internecie znajdujemy taką charakterystykę Anielewicza stworzoną przez Edelmana:
Mordechaj Anielewicz – był synem handlarki ryb z Solca. W powtarzanych wielokrotnie zeznaniach Edelmana jawi się jako stale głodny chłopak, trochę dziecinny, ale pełen werwy, który pomagał matce w sprzedaży towaru dopuszczając się przy tym drobnego oszustwa (bo malował skrzela ryb na czerwono, by wyglądały na świeże).
Henryk Grabowski oczywiście poprzez Edelmana wspomina Mordechaja Anielewicza jako buńczucznego młodzieńca skłonnego do bijatyk: „To przecież chłopak od nas, z dołu z Powiśla. W jednej ferajnie byliśmy, na rozróbkę, na skoki, na mordobicie z chłopcami z Woli albo z Górnego Mokotowa to zawsze razem się szło.” Nie wiadomo tu jednak czy to okres przed wstąpieniem do skautów czy tez okres pózniejszy w którym organizował obronę przeciwko napadom narodowców z ONR na Żydów na warszawskich ulicach. Edelman poprzez Grabowskiego dodaje mu tak niby ważny jeszcze jeden, nieznany pseudonim Mordka.
Komendantem Żydowskiej Organizacji Bojowej został na własne życzenie. Kierował walkami w getcie w styczniu 1943 roku i podczas powstania. Widząc ogromną przewagę Niemców załamał się i wraz z grupą bojowników popełnił samobójstwo w bunkrze przy ul. Miłej 18, gdzie mieścił się sztab ŻOB. Pośmiertnie został odznaczony Krzyżem Walecznych i Krzyżem Grunwaldu III klasy.
Według Edelmana to Anielewicz odznaczał się porywczością i dziecinną naiwnością. O tym ma niby świadczyć fakt, że kiedy chciał zdobyć dla ŻOB-owców dodatkowy rewolwer, zabił strażnika na ulicy.
Według Edelmana to Anielewicz nie liczył się z tym, co się może stać w wyniku jego czynu. A stało się to, że hitlerowcy w odwecie zmasakrowali kilkaset osób.
Kryteria Edelmana to walka zbrojna bez broni.....
|
Co prawda a co Kłamstwo o Edelmanie na polskiej Wikipedi.
W 1942 był wśród założycieli Żydowskiej Organizacji Bojowej (ŻOB). Kłamstwo
W 1943 uczestniczył w powstaniu w getcie warszawskim dowodząc powstańcami na terenie tzw. szopu szczotkarzy. Prawda
Po śmierci Mordechaja Anielewicza 8 maja został ostatnim przywódcą bojowników ŻOB podczas walk w getcie. Kłamstwo
|
Co pisze Wiki o Edelmanie?
- W czasie II wojny światowej należał do Powszechnego Żydowskiego Związku Robotniczego (Bund). Prawda
- Pracował m.in. jako goniec w Szpitalu Bersohnów i Baumanów. Prawda
- W 1942 był wśród założycieli Żydowskiej Organizacji Bojowej (ŻOB). Kłamstwo
- W 1943 uczestniczył w powstaniu w getcie warszawskim dowodząc powstańcami na terenie tzw. szopu szczotkarzy. Prawda
- Po śmierci Mordechaja Anielewicza 8 maja został ostatnim przywódcą bojowników ŻOB podczas walk w getcie. Kłamstwo
- 10 maja 1943 wraz z grupą żydowskich bojowców przedostał się kanałami na ulicę Prostą. Prawda
Piękny opis Mordechaja Anielewicza w Pamiętnikach Ringelbluma. Tak różny od obrazu przedstawionego i rozpowszechnianego przez p. Krall.
Tego młodego człowieka, lat 25, średniego wzrostu, o wąskiej, bladej, spiczastej twarzy, o długich włosach, sympatycznej powierzchowności, poznałem na początku wojny. Przyszedł do mnie ubrany po sportowemu i poprosił o pożyczenie książki. Od tego czasu często przychodził pożyczać książki z dziedziny historii Żydów, szczególnie z zakresu ekonomii, którą bardzo się interesował. Któż mógł wiedzieć, że ten cichy, skromny i sympatyczny młodzieniec wyrośnie na człowieka, który po trzech latach stanie się najznaczniejszym człowiekiem w getcie, którego imię jedni będą wymawiać ze czcią, inni – ze strachem.
W Sylwetki. Mordechaj Anielewicz – Komendant [Żydowskiej] Organizacji Bojowej w Warszawie, [w:] E. Ringelblum, Kronika getta warszawskiego. Wrzesień 1939 – styczeń 1943, wstęp i opr. A. Eisenbach, Warszawa 1988, s. 495.]].
Książka powstała w 1976, jej pierwsze wydanie książkowe ukazało się w 1977
W książce są zawarte jego wspomnienia z powstania w getcie warszawskim oraz jego pracy jako kardiochirurga.
Podobno to Margolis wyniosla z getta Marka edelmana z plonacego getta Prawda? czy znów mit?
Byl ranny?