Saturday, August 4, 2012

Korczaks last day at 16 Sienna street - August 4, 1942 - Warsaw Ghetto

During the last three months of his life, Korczak was working on a manuscript that has become known as the Ghetto Diary.
Two weeks earlier, Adam Czerniakow (Chairman of the Jewish Council in the ghetto), decided to take his own life, by swallowing a potassium cyanide pill. Before swallowing the pill he wrote two letters, one to his wife, and one to the Jewish Council saying:

They are demanding that I kill the children of my people with my own hands.
There is nothing for me to do but die
* * *

Last pages of Janusz Korczaks Ghetto Diary

August 4, 1942

I have watered the flowers, the poor orphanage plants, the plants of the Jewish orphanage. The parched soil breathed with relief.

A guard watched me as I worked. Does that peaceful work of mine at six o’clock in the morning annoy him or move him?

He stands looking on, his legs wide apart.

During the last three months of his life, Korczak was working on a manuscript that has become known as the Ghetto Diary. The diary survived thanks to my father Misza Wasserman Wróblewski. He was working outside the ghetto on August 5h, when he returned in the evening he found entire orphanage empty. There was still unfinished tea and coffee on the tables. My father went up to Korczak’s room. Korczak’s spectacles were still on his desk. My father gathered Korczak’s papers a.o. this Diary and threw them into a suitcase together with his spectacles.

All the efforts to get Esterka released have come to nothing. I was not quite sure whether in the event of success, I should be doing her a favor or harm her.

“Where did she get caught?” somebody asks. Perhaps it is not she but we who have gotten caught (having stayed).

I have written to the police to send Adzio away: he’s mentally underdeveloped and maliciously undisciplined. We cannot afford to expose the house to the danger of his outbursts. 

For Dzielna Street—a ton of coal, for the present to Rózia Abramowicz. Someone asks whether the coal will be safe there.

In reply—a smile.

A cloudy morning. Five thirty. Seemingly an ordinary beginning of a day. I say anna:

To Hanna:
Good morning
In response, a look of surprise.

I plead:
Smile

They are ill, pale, lung-sick smiles.

You drank, and plenty, gentlemen officers, you relished your drinking—here’s to the blood you’ve shed— and dancing you jingled your medals to cheer the infamy which you were too blind to see, or rather pretended not to see.

My share in the Japanese war. Defeat—disaster. In the European war—defeat—disaster. In the World War. . . .

I don’t know how and what a soldier of a victorious army feels. . . .

The publications to which I contributed were usually closed down, suspended, went bankrupt.

My publisher, ruined, committed suicide.

And all this not because I’m a Jew but because I was born in the East.

It might be a sad consolation that the haughty West also is not well off.
It might be but is not. I never wish anyone ill. I cannot. I don’t know how it’s done.

Our Father who art in heaven. . . . This prayer was carved out of hunger and misery. Our daily bread. Bread.

Why, what I’m experiencing did happen. It happened.

They sold their belongings—for a liter of lamp oil, a kilogram of groats, a glass of vodka.

When a young Pole kindly asked me at the police station how I managed to run the blockade, I asked him whether he could not possibly do “something” for Esterka.

You know very well I can’t

I said hastily:

Thanks for the kind word

This expression of gratitude is the bloodless child of poverty and degradation.

I am watering the flowers. My bald head in the window. What a splendid target. He has a rifle. Why is he standing and looking on calmly? He has no orders to shoot. 
Korczak Orphanage at 16 Sienna Street is marked with * Empty spaces between the houses as are result of the Luftwaffe bombings in September 1939.


I am watering the flowers. My bald head in the window. What a splendid target.

He has a rifle. Why is he standing and looking on calmly?

He has no orders to shoot.

And perhaps he was a village teacher in civilian life, or a notary, a street sweeper in Leipzig, a waiter in Cologne?

What would he do if I nodded to him? Waved my hand in a friendly gesture?

Perhaps he doesn’t even know that things are—as they are?

He may have arrived only yesterday, from far away. . . .


Original page from the Korczak Ghetto Diary. It was typed by one of the Orphanage workers on both sides of the paper.
Korczak´s wartime writings, the diary, and spectacles were saved by my father Pan Misza (Michal Wasserman Wroblewski).

.


Po­nu­ra, przy­gnę­bia­ją­ca jest li­te­ra­tu­ra pa­mięt­ni­ko­wa. Ar­ty­sta czy uczo­ny, po­li­tyk czy wódz wcho­dzą w ży­cie, nio­sąc peł­nię am­bit­nych za­mie­rzeń, moc­nych, za­czep­nych i gład­kich po­ru­szeń, żywy mo­bi­lizm dzia­ła­nia. Wspi­na­ją się w górę, zwal­cza­ją prze­szko­dy, zwięk­sza­ją za­sięg wpły­wów, zbroj­ni w do­świad­cze­nie i licz­bę przy­ja­ciół, co­raz owoc­niej i ła­twiej, etap po eta­pie zmie­rza­ją do swych ce­lów. Trwa to lat dzie­sią­tek, cza­sem dwa, trzy dzie­siąt­ki. A po­tem...

Po­tem już zmę­cze­nie, po­tem już tyl­ko krok za kro­kiem, upar­cie w raz ob­ra­nym kie­run­ku, już wy­god­niej­szym go­ściń­cem, z mniej­szym za­pa­łem i z prze­świad­cze­niem bo­le­snym, że nie tak, że zbyt mało, że da­le­ko trud­niej sa­mot­nie, że przy­by­wa już tyl­ko biel wło­sów, wię­cej zmarsz­czek na gład­kim daw­niej i zu­chwa­łym czo­le, że oko sła­biej już wi­dzi, krew wol­niej krą­ży, a nogi nio­są z wy­sił­kiem.
Cóż? – Sta­rość.
Je­den opie­ra się i [nie] do­pusz­cza, pra­gnie po daw­ne­mu, na­wet szyb­ciej i sil­niej, by zdą­żyć. Łu­dzi się, bro­ni się, bun­tu­je się i mio­ta. Dru­gi w smut­nej re­zy­gna­cji za­czy­na nie tyl­ko zrze­kać się, ale na­wet co­fać.
– Już nie mogę.
– Już na­wet nie chcę pró­bo­wać.
– Nie war­to.
– Już nie ro­zu­miem.
– Gdy­by zwró­co­no mi urnę spo­pie­lo­nych lat, ener­gię str­wo­nio­ną w błą­dze­niach, roz­rzut­ny roz­mach daw­nych sił...
Nowi lu­dzie, nowe po­ko­le­nie, nowe po­trze­by. – Już jego draż­nią i on draż­ni – zra­zu nie­po­ro­zu­mie­nia, a po­tem i sta­le już nie­ro­zu­mie­nie. Ich ge­sty, ich kro­ki, ich oczy, bia­łe zęby i gład­kie czo­ło, choć usta mil­czą...
Wszyst­ko i wszy­scy wo­ko­ło, i zie­mia, i ty sam, i gwiaz­dy two­je mó­wią:
– Do­syć... Twój za­chód... Te­raz my... Twój kres... Twier­dzisz, że my [nie] tak... Nie spie­ra­my się z tobą – wiesz le­piej, do­świad­czo­ny, ale po­zwól sa­mo­dziel­nie pró­bo­wać.
Taki jest po­rzą­dek ży­cia.
Tak czło­wiek i zwie­rzę­ta, tak bo­daj drze­wa, a kto wie, może na­wet ka­mie­nie, ich te­raz wola, moc i czas.
Two­ja dziś sta­rość, a po­ju­trze zgrzy­bia­łość.
I co­raz spiesz­niej krą­żą wska­zów­ki na tar­czy ze­ga­rów.
Ka­mien­ne sfink­sa spoj­rze­nie za­da­je od­wiecz­ne py­ta­nie:
– Kto rano na czte­rech no­gach, w po­łu­dnie raź­nie na dwóch, a wie­czo­rem na trzech.
Ty na kiju wspar­ty, za­pa­trzo­ny w ga­sną­ce, chłod­ne pro­mie­nie słoń[ca], któ­re za­cho­dzi.



Korczak´s wartime writings, the diary, and spectacles were saved by my father Pan Misza (Michal Wasserman Wroblewski).



Korczak´s wartime writings, the diary, and spectacles were saved by my father Pan Misza (Michal Wasserman Wroblewski).

Korczak´s wartime writings, the diary, and spectacles were saved by my father Pan Misza (Michal Wasserman Wroblewski).

Wednesday, August 1, 2012

En adress som försvann - Plac Grzybowski 7 i Warszawa

Längst ner i huset fanns 2 stycken varuhus - Uppkallade efter ägarna Fels och Hendtke.
Där fanns också 3 speditions firmor Mazel, Rosen och Baumberg.
E fabrik av cholewy

Korczak - Nie róbcie dzieciom niespodzianek



Korczak na kilka dni przed likwidacją getta warszawskiego wystawił wraz ze swoimi wychowankami  sztukę pt. „Poczta” według noblisty Rabindranatha Tagore. Podczas premiery sala w Domu Sierot na Siennej 16 była wypełniona po brzegi. M.in. moi rodzice!

Zaproszenie na sztuke Poczta dnia 18 lipca 1942. Na zaproszeniu jest data i krótka recenzja  Władysława Szlengla:
.....Pierwszy prawdziwie artystyczny spektakl od 1939 roku. 
Coś więcej niż tekst – bo nastrój.
Coś więcej niż emocja – bo wzruszenie. 
Coś więcej niż aktorzy – bo dzieci 
Informacja o poczatku akcji przesiedlenczej. 22 lipca 1942 rok. 4 dni po przedstawieniu.

Na zaproszeniu jest data i krótka recenzja  Władysława Szlengla, który pisał:
.....Pierwszy prawdziwie artystyczny spektakl od 1939 roku. 
Coś więcej niż tekst – bo nastrój.
Coś więcej niż emocja – bo wzruszenie. 
Coś więcej niż aktorzy – bo dzieci 

Przedstawienie wyreżyserowane przez Esterę Winogronównę miało wielkie znaczenie, nie tylko oderwanie  się od codziennego koszmaru getta ale i wytłumaczenie i przygotowanie dzieci na śmierć, symboliczne. To było pożegnanie z życiem.

Po premierze Korczak zapytany, dlaczego wybrał tę właśnie sztukę – powiedział, że ...ostatecznie
trzeba się tego nauczyć – przyjmować pogodnie anioła śmierci. Rozpaczliwa jest ta rezerwa dorosłych. Nie róbcie dzieciom niespodzianek, jeśli nie chcą. Powinny wiedzieć zawczasu, być uprzedzone. Czy będą strzelać, czy na pewno, kiedy i jak. Trzeba się przygotować do długiej, dalekiej, niebezpiecznej podróży”.


Moja mama, Lucyna Rozental napisała przed laty: Z nieodpartą siłą narzuca mi się wspomnienie sprzed wielu, wielu lat, z innej epoki.

W Domu Sierot już nie na Krochmalnej, ale na Siennej 16, oglądałam dzięki mojemu Mężowi przedstawienie w wykonaniu dzieci. Miało to miejsce 18 lipca 1942 roku. Zdumienie i podziw budził już wtedy sam fakt, ze Korczak w tak tragicznej sytuacji potrafił troszczyć się nie tylko o chleb powszedni ale i o rozrywki kulturalne, o możliwie normalny bieg życia w Domu Sierot (org. w internacie).

Wystawiano własnie "Pocztę" Tagore. (Sam wybór tego własnie utworu nie był zapewne przypadkowy). Mały, chory Amal w nędznej ciasnej izdebce przykuty jest do łóżka. Przez maleńkie okienko obserwuje życie. Lowi łapczywie wrażenie wzrokowe, dzwiękowe, węchowe... Wyobraźnia dziecka pracuje intensywnie, odtwarza i tworzy. Chłopczyk marzy o swobodzie, o wolności która nie przyszła: mały umiera.

Kiedy spektakl się skończył, na przepełnionej sali panowała grobowa cisza. Przez bodaj trzy minuty, które wówczas wydawały się wiecznoscią, n i k t  nie ośmielił się nawet bić brawa. Widzowie musieli ochłonąć z wrażenia, pohamować bicie serca, otrząsnąć się z gwałtownych uczuć, może i łudzić się przez chwilę, że to  t y l k o  t e a t r.

Janusz Korczak napisał o przedstawieniu w swoim Pamiętniku:


Nazajutrz, tj. wczoraj – przedstawienie. Poczta Tagore. Uznanie publiczności, uścisk ręki, uśmiechy, próby zagajenia rozmowy serdecznej. Pani prezesowa zwiedzała po przedstawieniu dom i orzekła, że ciasno tu jest, ale genialny Korczak dowiódł naocznie, że potrafi w mysiej norze dokonywać cudów.
Dlatego innym przyznano pałace.
Przypomniała mi się pompa otwarcia przedszkola w domu robotniczym na Górczewskiej z udziałem pani Mościckiej – tej drugiej.
Jacy oni śmieszni.
Co by było, gdyby wczorajsi aktorzy zaczęli dziś kontynuować swe role.
Jerzykowi zdałoby się, że jest fakirem.
Chaimkowi, że naprawdę jest lekarzem.
Adkowi, że burmistrz królewski.
Może by na temat środowej pogadanki dla bursistów posłużyły – „iluzje” – złudzenia: ich rola w życiu ludzkości...
Idę teraz na Dzielną.
Tegoż dnia. Północ.




1 sierpnia 
 1942 roku Janusz Korczak napisał o przedstawieniu reżyserowanym przez Esterę Winogronównę w swoim Pamiętniku:
Panna Esterka.
Panna Esterka nie chce żyć ani wesoło, ani łatwo. Chce żyć ładnie – piękne życie chce mieć.
Dała nam Pocztę na to chwilowe pożegnanie.
Jeżeli nie wróci tu i teraz, to spotkamy się później gdzie indziej. Mam pewność, że innym przez ten czas służyć będzie tak, jak dobro dawała i przynosiła pożytek.
Wtedy Janusz Korczak wiedział że Esterka która została złapana podczas pierwszych dni Akcji likwidacyjnej i której nie udało się wyciągnąć z Umszlagu już nie wróci. Spotkanie o którym pisze to spotkanie po śmierci!

4 sierpnia 1942 roku Janusz Korczak napisał
Na nic starania, by Esterkę zwrócono. Nie byłem pewien, czy w razie powodzenia przysłużę się jej, czy zaszkodzę i skrzywdzę. – Gdzie wpadła? – pyta się ktoś. Może nie ona, ale my wpadliśmy, że zostajemy.

Daglilja Hemerocallis 'Frans Hals'



Dagliljorna är inte kinkiga med jord eller läge. Men de trivs bäst i en mullrik jord med visst lerinnehåll. Före planteringen förbättra med förmultnad kogödsel eller torv och hönsgödsel, en sådan jord är näringsrik och fuktighetshållande. 

Mina dagliljor tolererar halvskugga.

Alla mina plantor fick jag genom "delning". 

Dagliljan som jag "delade" i april

Denna sommar märkte jag att blomningen börjar avta och då är det dags att gräva upp plantorna, dela dem, gödsla jorden och återplantera. 

Tuesday, July 31, 2012

Janusz Korczak napisał: "Śmierć nie jest trudna, znacznie trudniejsze jest życie" - “Death is not difficult, more difficult is the life”



Dom Sierot, Warszawa Krochmalna 92, main entrence




Janusz Korczak napisał: 


"Śmierć nie jest trudna, znacznie trudniejsze jest życie"


Korczak wrote:


Death is not difficult, 
more difficult is the life





Potem już zmęczenie, potem już tylko krok za krokiem uparcie w raz obranym kierunku, już wygodniejszym gościńcem, z mniejszym zapałem i z przeświadczeniem bolesnym, że nie tak, że zbyt mało, że daleko trudniej samotnie, że przybywa już tylko biel włosów, więcej zmarszczek na gładkim dawniej i zuchwałym czole, że oko słabiej już widzi, krew wolniej krąży, a nogi niosą z wysiłkiem.

Monday, July 30, 2012

"Korczak" na torach i rampie obozu zagłady Treblinka

Wiemy ze nie dojdzie do zaplanowanej na 5 sierpnia prezentacji musicalu "Korczak" ani na torach i rampie obozu smierci ani na terenie parkingu Muzeum Walki i Męczeństwa w Treblince. 

Nie bedzie pokazana ani wersja musical ani wersja koncertowa tego spektaklu muzycznego! 
Opera i Filharmonia Podlaska odwołuje koncert ze względu na protesty. 

Czy odwołanie koncertu ze względu na protesty nie jest nowym protestem?''


Ciekawy jestem jak rozumowali (o ile?) wszyscy "Patroni" tego projektu - UNESCO, "Towarzystwa Korczakowskie" i inni?

Dlaczego nie przenosi sie koncertu do Warszawy?  To tylko 100 km od Treblinki!



Droga i tory kolejowe miedzy Małkinia i Warszawa jak i Małkinia i Białymstokiem sa nieźle "przetarte". Kilka wagonów towarowych powinno wystarczyć na transport musicalu Korczak do Warszawy.

Nie pokazywanie musicalu, nawet o Korczaku w takim miejscu jak Treblinka, gdzie zginęło prawie 900 tysięcy ludzi jest oczywiste. Opera i Filharmonia Podlaska jest jednak zaskoczona protestem i argumentacją stowarzyszenia im. J. Karskiego i innych. 

Rzecznik Opery pisze ze "Zgodnie z planem koncertowa wersja "Korczaka" Opery i Filharmonii Podlaskiej odbędzie się jednak 1 września w Miejscu Pamięci Sachsenhausen, gdzie w czasie II wojny światowej funkcjonował jeden z niemieckich obozów zagłady". Rzecznik dodaje: 
 "Tu nie było żadnych protestów". 

Rzecznik Opery powinien jednak wiedziec ze Sachsenhausen, nie był "jednym z niemieckich obozów zagłady".

Sunday, July 29, 2012

Korczak - Death Camp Musical Scrapped

Im 5 August 1942 wurden Korczak und 239 seiner Waisen in das Vernichtungslager Treblinka deportiert, wo sie wie die meisten der Warschauer Juden ermordet wurden.
A bizarre Polish plan supported by UNESCO to stage a singing and dancing musical at a Nazi death camp has been scrapped.

The Podlasie Opera and Philharmonic group had been set to perform the musical at the Treblinka death camp in Poland where nearly 900000 people were exterminated in the gas chambers by the Nazis between 1942 and 1943. 



70 year ago, during the two months of Summer 1942 (starting July 23, 1942), about 254,000 Warsaw Ghetto residents were sent to Treblinka and exterminated there. Among them Janusz Korczak and 239 children from his Orphanage!


The orchestra was supossed to sit at the spot where trains with cattle wagons entered the camp. The spokesman for the opera group said that this area (railway track) belonged to Deutsche Reichbahn (German railways) so....




Another bizarre plan is to have this musical presented at Sachsenhausen koncentration camp grounds! - Konzentrationslager Sachsenhausen. September 1st, Germany started WWII.


»Korczak« – Musical 

01.09.2012 um 16:00 Uhr
Veranstaltungsort: Gedenkstätte und Museum Sachsenhausen – Neues Museum