ILUSTRACYE S. LIPSZYCOWEJ |
Wyroki sądowe - Józki, Jaśki i Franki |
ROZDZIAŁ PIĄTY.
Sąd kolonijny. — Sprawy cywilne i karne. — Wyroki sądowe.
...-Proszę pana, on się pcha, - sypie piasek, — zabrał łyżkę, — nie daje grać, — bije się, — przeszkadza. — Proszę pana! Gdzie jest stu pięćdziesięciu chłopców, tam musi być codziennie trzydzieści kłótni i pięć bijatyk; gdzie są spory i bójki, tam powinien być sąd; sąd musi być sprawiedliwy, cieszyć się powagą i zaufaniem. I taki właśnie sąd mieliśmy w Michałówce. Sędziów jest trzech: przez głosowanie wybrali ich z pośród siebie chłopcy. Co tydzień głosowanie się powtarza....
...Sąd odbywa się w lesie albo na werandzie, sędziowie siedzą na krzesłach przy stole, oskarżeni i świadkowie na długiej ławce, a publiczność stoi za ławką. Woźni pilnują porządku. Dozorca, który jest i prokuratorem-oskarżycielem i adwokatem - obrońcą, zapisuje wszystko do grubego kajetu w czarnej oprawie. Po sprawie sędziowie idą na naradę, a ogłoszenie wyroku oznajmia dzwonek. Fiszbin rzucił kamieniem w Olszynę i trafił go w nogę, ale niezbyt mocno. Olszyna płakał jednak. — Czy rzuciłeś w Olszynę kamieniem? — Nie. — Kiedy ludzie widzieli, że Olszyna trzyma się za nogę i płacze. — Nieprawda, nie rzuciłem, i Olszyna nie płakał. Następuje przesłuchanie świadków. Sąd uprzedza, że kłamstwo surowo jest karane. Ustalono czas i miejsce przestępstwa, ilość i nazwiska świadków. — Rzuciłeś kamień? — Nie. Ponowne dokładne przesłuchanie świadków stwierdza, że Fiszbin zupełnie bez powodu rzucał w Olszynę szyszki i małe kamyki....
...Sąd kolonijny rozważa też sprawy, gdzie oskarżał sam prokurator - dozorca. Oto na ławie przestępców zasiadają: Pływak i Szydłowski. Pływak i Szydłowski poszli daleko za kolonię w pole, nie słyszeli dzwonka i spóźnili się na śniadanie. — Czy nie wiedzieli, że za las kolonijny sami wychodzić nie mają prawa, bo mogą zabłądzić, utopić się w rzece, krowy mogą ich pobość lub psy pokąsać? — Czy nie wiedzieli, że na śniadanie nie wolno się spóźniać, bo po śniadaniu mamy iść do kąpieli? — I poco poszli za las, kiedy tu mają dość miejsca do zabawy? Pływak i Szydłowski poszli kwiaty zbierać. — Panowie sędziowie! Chłopcy ci zawinili niewątpliwie. Na śniadanie, obiad, podwieczorek, kolacyę nie można się spóźniać, nie może stu chłopców czekać na jednego lub dwóch. Nie możemy każdego szukać z osobna w lesie i za nos ciągnąć do stołu. Dlatego jest dzwonek, i dzwonka pilnować się trzeba. — Należy więc ich ukarać, a jednak... Pływak i Szydłowski poszli za las kolonijny po kwiaty. Na wsi wolno kwiaty zrywać. Tak ich to ucieszyło, że zapomnieli o jedzeniu; Pływak jest pierwszy raz na kolonii, Szydłowski był w Ciechocinku, ale tam też kwiatów jest mało. Więc może ten raz pierwszy im przebaczyć? I sędziowie po krótkiej naradzie uniewinnili obu oskarżonych.
Czy opisy sądów na koloniach letnich to podstawa do Kodeksu Sądowego dla Domu Sierot i Naszego Domu?
Do sądu dzieci mogły podawać nie tylko siebie nawzajem, ale również dorosłych – wychowawców i wszystkich pozostałych pracowników domu łącznie z Doktorem. Funkcję sędziów pełnili losowo wybrani ci członkowie społeczności – dzieci i opiekunowie – którzy w ostatnim czasie nie mieli problemów z prawem.
Kodeks sądowy stworzony przez Korczaka liczył 1000 paragrafów (tak naprawdę to trochę mniej), z czego dopiero § 500 wyznaczał karę, a tylko ostatni § 1000 decydował o wydaleniu dziecka lub pracownika z zakładu.
Pierwsze wydanie opowiadania o koloniach w Michałówce było zatytułowane:
Janusz Korczak’s very first pedagogical practice took place while he was a student at the Department of Medicine at Warsaw University. he accepted work In 1904 he went to the summer camp for Jewish children at Michałówka. He returned to Michałówka in 1907. Already at this early stage, he introduced some of his own ideas for organizing the life of a community of children. He worked also at a Polish children’s camp in Wilhelmówka in the summer of 1908. His experience of solving pedagogical problems is described in two books; Mośki, Joski i Srule (1910) and Józki, Jaśki Franki (1911).
Sąd kolonijny. — Sprawy cywilne i karne. — Wyroki sądowe.
...-Proszę pana, on się pcha, - sypie piasek, — zabrał łyżkę, — nie daje grać, — bije się, — przeszkadza. — Proszę pana! Gdzie jest stu pięćdziesięciu chłopców, tam musi być codziennie trzydzieści kłótni i pięć bijatyk; gdzie są spory i bójki, tam powinien być sąd; sąd musi być sprawiedliwy, cieszyć się powagą i zaufaniem. I taki właśnie sąd mieliśmy w Michałówce. Sędziów jest trzech: przez głosowanie wybrali ich z pośród siebie chłopcy. Co tydzień głosowanie się powtarza....
...Sąd odbywa się w lesie albo na werandzie, sędziowie siedzą na krzesłach przy stole, oskarżeni i świadkowie na długiej ławce, a publiczność stoi za ławką. Woźni pilnują porządku. Dozorca, który jest i prokuratorem-oskarżycielem i adwokatem - obrońcą, zapisuje wszystko do grubego kajetu w czarnej oprawie. Po sprawie sędziowie idą na naradę, a ogłoszenie wyroku oznajmia dzwonek. Fiszbin rzucił kamieniem w Olszynę i trafił go w nogę, ale niezbyt mocno. Olszyna płakał jednak. — Czy rzuciłeś w Olszynę kamieniem? — Nie. — Kiedy ludzie widzieli, że Olszyna trzyma się za nogę i płacze. — Nieprawda, nie rzuciłem, i Olszyna nie płakał. Następuje przesłuchanie świadków. Sąd uprzedza, że kłamstwo surowo jest karane. Ustalono czas i miejsce przestępstwa, ilość i nazwiska świadków. — Rzuciłeś kamień? — Nie. Ponowne dokładne przesłuchanie świadków stwierdza, że Fiszbin zupełnie bez powodu rzucał w Olszynę szyszki i małe kamyki....
...Sąd kolonijny rozważa też sprawy, gdzie oskarżał sam prokurator - dozorca. Oto na ławie przestępców zasiadają: Pływak i Szydłowski. Pływak i Szydłowski poszli daleko za kolonię w pole, nie słyszeli dzwonka i spóźnili się na śniadanie. — Czy nie wiedzieli, że za las kolonijny sami wychodzić nie mają prawa, bo mogą zabłądzić, utopić się w rzece, krowy mogą ich pobość lub psy pokąsać? — Czy nie wiedzieli, że na śniadanie nie wolno się spóźniać, bo po śniadaniu mamy iść do kąpieli? — I poco poszli za las, kiedy tu mają dość miejsca do zabawy? Pływak i Szydłowski poszli kwiaty zbierać. — Panowie sędziowie! Chłopcy ci zawinili niewątpliwie. Na śniadanie, obiad, podwieczorek, kolacyę nie można się spóźniać, nie może stu chłopców czekać na jednego lub dwóch. Nie możemy każdego szukać z osobna w lesie i za nos ciągnąć do stołu. Dlatego jest dzwonek, i dzwonka pilnować się trzeba. — Należy więc ich ukarać, a jednak... Pływak i Szydłowski poszli za las kolonijny po kwiaty. Na wsi wolno kwiaty zrywać. Tak ich to ucieszyło, że zapomnieli o jedzeniu; Pływak jest pierwszy raz na kolonii, Szydłowski był w Ciechocinku, ale tam też kwiatów jest mało. Więc może ten raz pierwszy im przebaczyć? I sędziowie po krótkiej naradzie uniewinnili obu oskarżonych.
Urywki z Janusza Korczaka Wyroki sądowe - Józki, Jaśki i Franki.
Czy opisy sądów na koloniach letnich to podstawa do Kodeksu Sądowego dla Domu Sierot i Naszego Domu? Tutaj opis sądu w Wilhelmówce w tygodniku Rozrywki z 1909 roku. |
Czy opisy sądów na koloniach letnich to podstawa do Kodeksu Sądowego dla Domu Sierot i Naszego Domu?
Do sądu dzieci mogły podawać nie tylko siebie nawzajem, ale również dorosłych – wychowawców i wszystkich pozostałych pracowników domu łącznie z Doktorem. Funkcję sędziów pełnili losowo wybrani ci członkowie społeczności – dzieci i opiekunowie – którzy w ostatnim czasie nie mieli problemów z prawem.
Kodeks sądowy stworzony przez Korczaka liczył 1000 paragrafów (tak naprawdę to trochę mniej), z czego dopiero § 500 wyznaczał karę, a tylko ostatni § 1000 decydował o wydaleniu dziecka lub pracownika z zakładu.
Pierwsze wydanie opowiadania o koloniach w Michałówce było zatytułowane:
„Michałówka“.
(Kolonja dla dzieci żydowskich),
(Z notatek dozorcy)
i drukowana w odcinkach z tygodniku Izraelita od 7 października 1904, to znaczy dwa miesiące po zakonczeniu ostatniego turnusu. Izraelita R.39, nr 41 (7 października 1904).W tygodniku Promyk opowiadanie o koloniach w Michałówce było zatytułowane Mośki, Joski i Srule (1909). Tam były po raz pierwszy opublikowane schematyczne rysunki z "wojny" opublikowane w wydaniu książkowym z rysunkami Sary Lipszycowej. Prawdopodobnie sam Korczak narysował pierwowzór tego rysunku. Tutaj z archiwum Biblioteki Narodowej - Polona. |