Friday, October 12, 2012

Korczak i portmonetka Jakubka Dodiuka

Portmonetka z fabryki pasmanteri Jakubka Dodiuka w Paryżu. Podarunek dla mojego Ojca

Jakubek Dodiuk należał do dzieci mojego Taty. Dzieci które odziedziczył po Korczaku. Podobnie jak inne dzieci z którymi mój Ojciec mial kontakt po wojnie, Jakubek nigdy nie przeszedł na formę Ty, zawsze Pan Misza i Jakubek.

Wyjazdy mojego Ojca do Francji to były spotkania z Jakubkiem. Jakubek jak się spotykał z Ojcem zawsze chciał byc Jakubkiem a nie Jacques Dodiuk.

Jest dużo wspomnień Jakubka z Domu Sierot z których ja najbardziej lubię to o przynależnosci do Domu Sierot:


Jeszcze dziś, gdy spotykam niektórych ocalałych kolegów, mówimy sobie: „My nie jesteśmy tacy, jak wszyscy. My się nie rozpychamy, jesteśmy skromni, bez wygórowanych ambicji, uczciwi”. Charakteryzuje to dzieci od Korczaka. Złożyły się na to dwie przyczyny: i ta, że byliśmy sierotami, i ta, że oddziaływały na nas metody Korczaka. Korczak był tego świadom


Wednesday, October 10, 2012

Nights at Korczaks Orphanage "Dom Sierot" at Krochmalna 92

Misza Wasserman Wróblewski remembers. Here he revisited Dom Sierot in early 90-ties.
Misza Wasserman Wroblewski przed Domem Sierot na Krochmalnej na poczatku lat 90-tych.

Misza Wasserman Wróblewski remembers - the bedrooms. Boys on the right, girls on the left. In between a room for the tutor on duty*, with small windows looking out over the two bedrooms. Sometimes the Doctor sleeps here! In front of the bedrooms mops, buckets, rags and brushes not hidden. 
W Domu Sierot na pierwszym piętrze mieszkali bursiści, drugie piętro zajmowały dwie ogromne sypialnie (chłopców i dziewcząt). Miedzy sypialniami był pokój dyżurnego bursisty* który pilnował spiące dzieci. Obok sypialni dziewczynek był pokój Stefanii Wilczyńskiej oraz izolatka dla chorych.

My father, Misza Wasserman Wroblewski standing in a jacket, close to the doors of the orphanage.
Dom Sierot. Mój tata Pan Misza (w marynarce obok drzwi) i dzieci na Krochmalnej 92

Korczaks writing: Misza stays another year with us.

Misza Wasserman Wróblewski remembers - the bedrooms. Boys on the right...
Sypialnia chlopców na Krochmalnej 92, z prawej strony...


I had an impression that for me, as a student, the easiest and most convenient job in the orphanage would be night duty. When the children are asleep, I could study in peace.  But every night there was one who screamed or cried in his sleep, and I had to get up to see what was happening and do something about it, so the rest could sleep in peace. Sometimes, just on my own initiative, I got up to look at the sleeping boys. I pulled the covers over some of them and picked up fallen pillows. One night I heard beside me the calm voice of Korczak: "When they sleep it is better not to touch them. There was a reason why they uncovered themselves. They are simply hot. This is how the children unconsciously regulate their body temperature". He mused: "For all these years I've been wondering which part of the window should be open, so as to keep a constant flow of fresh air without making it too cold in the bedrooms. That is the problem!" He approached the window with the window stick he used to open and close them. He returned and added: "Now it is time for you to go to bed. You should have a rest. I like to watch the naughty boys when they are asleep -they look like little angels".

Miałem wrażenie, że dla mnie, jako studenta mieszkającego w bursie, najłatwiejszą i najwygodniejszą pracą w sierocińcu będzie dyżur nocny. Kiedy dzieci śpią, mogłem się uczyć w spokoju. Ale każdej nocy było takie dziecko, które krzyczało lub płakało przez sen. Wtedy ja musiałem wstać, żeby zobaczyć, co się dzieje i coś z tym zrobić, żeby reszta dzieci mogła spać w spokoju. 

Czasami z własnej inicjatywy wstawałem, żeby popatrzeć na śpiące dzieci. Na niektóre z nich naciągnąłem kołdrą i podniosłam leżące poduszki. Pewnej nocy usłyszałem obok siebie spokojny głos Korczaka: "Kiedy śpią lepiej ich nie dotykać. Nie bez powodu się odsłaniają. Są po prostu gorące. W ten sposób dzieci nieświadomie regulują temperaturę ciała". Zamyślił się: „Przez te wszystkie lata zastanawiałem się, która część okna powinna być otwarta, aby zapewnić stały dopływ świeżego powietrza i nie sprawić, by w sypialniach było za zimno. Na tym polega problem!” Podszedł do okna w sypialni chłopców i otworzył je za pomocą patyczka, którego używał do ich otwierania i zamykania. Wrócił i dodał: „Teraz czas iść spać. Powinieneś odpocząć. Lubię patrzeć na niegrzecznych chłopców, gdy śpią – wyglądają jak aniołki”.

Korczak - Dom Sierot - Obrona - Praczka i Pan Misza - Wspomnienie Izaka Celnikera.





Praczka
Na internecie (https://getto.pl/pl/Osoby/W/Wolanska-Nieznane-Nieznane2) czytamy o "Wosi" Wolańskiej*: Praczka, przez wiele lat pracująca w sierocińcu przy Krochmalnej. Była oddana, pomocna, dziewczęta i chłopcy przychodzili jej się zwierzać do pralni. Była zapraszana jako doradca na posiedzenia personelu Domu Sierot.

Wychowana w internacie sierota, podjęła się najbardziej - również wśród Żydów - pogardzanej pracy. Wg. Korczaka, kochała ją i kochała żydowskie dzieci. Nie robiła różnicy między nimi a dwójką własnych. Sama nosiła chore na tyfus sieroty do szpitala. Broniła zaczepianych przez uliczników sierot przed napastnikami. Korczak proponował jej pożyczkę: żeby mogła zmienić zawód na stare lata, miała własny interes - odmówiła. Czasem brała coś sobie z bielizny sierocińca, bo była także jej własnością. Nie była nieuczciwa - w potrzebie zawsze ta wzięta rzecz się znajdowała. Korczak darzył ją najgłębszym szacunkiem.

Wsród papierów Korczaka i Pamiętnika które uratowal po deportacji Pan Misza** jest wspomnienie o Pani Wosi pisane przez Korczaka wiosną 1942 roku:

U kobiet takim wzgardzonym fachem była praca praczki. […] Praczka żydowska – najgorsze przezwisko, najstraszniejsza obraza – i wstyd, i poniżenie. – Hańba: żydowskie brudy prać, zawszone, zapaskudzone gałgany. […] Mieszkaliśmy w niespokojnej dzielnicy. Ulicznicy zaczepiali dziewczynki za to, że dziewczynki, chłopców, że chłopcy, starszych, bo starsi, małych, bo mali. Pani Wosia zawsze wychodziła przed bramę, ujadała się i broniła, choć mogła dostać w głowę cegłą lub kamieniem, choć wiedziała, że krzyczeć będą: praczka żydowska, szabesgojka.

Pan Misza
O Panu Miszy, opowiadali mnie byli wychowankowie że niejednokrotnie ich bronił przed chuliganami gdy wracali ze szkoły. Po chwili dodawali "razem z Panią Wosią". 

Izaak Celniker*** wspomina: 
"Myśl o Januszu Korczaku siłą rzeczy staje się rodzajem eminiscencji autobiograficznej. Nigdy nie wiadomo jaki epizod zjawi się nagle przed oczyma. Właśnie tak pisząc tych parę słów przypomniał mi się Jonasz, 10 - 12 letni zdaje się chłopiec. Uczył się grać na skrzypcach. Grał Mendelssohna. Przypomniał mi się jego schludnie ubrany ojciec, muzyk przysłuchujący się synowi. A przecież nic mnie z nim szczególnego nie łączyło.
Zdarzył się tylko taki oto epizod. Było to zdaje się na przełomie 1937/38. Pracowałem w warsztacie grawerskim, wracałem na Krochmalną i zbliżając się do Nr 90 spostrzegłem, że biegną za mną z tyłu chuligani, przyśpieszy­łem kroku, ale od Karolkowej spostrzegłem, że nadchodzi Jonasz ze skrzypcami, dałem mu znak by biegł, starałem się go ukryć, ale już nas dobiegli, wbiegli razem na podwórko Domu Sierot, przez kilko minut biłem się sam przeciw trzem Misza Wróblewski może tego już sobie nie przypomina) wyskoczył - zaczął krzyczeć, szarpnął mnie szybko i wciągnął do budynku. Przeleżałem dwa dni".
 
Krochmalna 90 - Pocztówka pamiątkowa
Pan Dąbrowski, stróż z Krochmalnej 90, i jego żona dostali na pocztówkę pamiątkową. Znalezli się w tej samej kategorii co senator a pózniej prezydent USA, Hoover. Dąbrowski mieli utrapienie z tą piłką która, mimo muru miedzy podwórkami czesto lądowała na sąsiednim podwórku. Korczak pisał o piłce w „Opieka nad Dzieckiem”, Dzieci są niesforne, często „bawią się zbyt głośno – zatarg z sąsiadami; piłka przez parkan przeleci. 1925, nr 3, s. 140–141.

ZACZEPIANIE
W kilku numerach w „Małym Przeglądzie” w ze stycznia i lutego 1927 roku Korczak opublikował serię pięciu artykułów “Zaczepianie”, właściwie ZACZEPIANIE, dużymi literami, na pierwszej stronie. Mogły te artykuły właściwie nazywać się Antysemityzm - ANTYSEMITYZM.

* https://getto.pl/pl/Osoby/W/Wolanska-Nieznane-Nieznane2

** W wywiadzie udzielonym „Życiu Warszawy” w 1992 r. wspominał: Pan Misza (Michal Wasserman Wróblewski): "W środę 5 sierpnia 1942 Korczak jak zwykle pożegnał nas, gdy szliśmy do pracy. Pracowaliśmy na ulicy 11 listopada (na Pradze), pod numerem 21, przy budowie magazynu. Wróciliśmy około szóstej po południu. Ulice małego getta były wyludnione, te ulice zawsze pełne ruchu i zgiełku. To był znak katastrofy. Po drodze zbieraliśmy informacje – była kolejna wywózka. Dom pusty, a na stole rozrzucone talerze, niedopita herbata. I ślady po pierwszych szabrownikach. Wszedłem do pokoju Korczaka, pomieszczenie, gdzie spał z kilkorgiem chorych dzieci, nie miało okna, jego łóżko i łóżka chorych dzieci odgrodzono zielonymi parawanami. Na stole leżały druciane okulary Pana Doktora. Obok stała karbidówka. W dwóch walizkach pod łóżkiem były dokumenty. Zebraliśmy je w jedną walizkę. Zabrałem też druciane okulary. I tylko one ocalały”. Pierwszy przystanek walizki Korczaka to mieszkanie Felka Grzyba przy ulicy Ostrowskiej w Dużym Getcie. Zanim walizka trafiła do Naszego Domu na Bielanach była jeszcze w kilku kwarterach w Dużym Getcie ponieważ grupa z "11 listopada" nie mogła cała mieszkać w pokoiku Felka Grzyba.

*** Izaak Celniker w "Korczak" (Program koncertu). Wydawca: Opera i Filharmonia Podlaska - Europejskie Centrum Sztuki w Białymstoku 2012. Odnalazł Jurek Snopek.

**** Janusz Korczak 1925, Opieka nad Dzieckiem, nr 3, s. 140–141.

R.7, nr 21 (20 maja 1932) Mały Przegląd : pismo dzieci i młodzieży: tygodniowy dodatek bezpłatny do nr 139 "Naszego Przeglądu".


I. Celniker - Korczak, Umszlag.




Tuesday, October 9, 2012

Korczak - legendy i czasowniki po raz 5-ty. M.in. "powędrował na Umszlag" albo też "pomaszerował" na Umszlag!

Nowe legendy o Korczaku?

M.in. nowa legenda o podnoszeniu do okien w bydlęcym wagonie do Treblinki. Czy okupowana Polska, Polacy i Niemcy za oknem to "inny, lepszy świat"? 

Oczywiście to że Korczak "powędrował na Umschlag" też nie poprawia mi humoru porannego! 

Oceńcie sami: 5 sierpnia 1942 r. wraz ze swymi wychowankami powędrował na Umschlagplatz, skąd odjeżdżały pociągi do Treblinki. Podczas transportu brał dzieci na ręce i przysuwał do niewielkiego okna, za którym można było ujrzeć inny, lepszy świat.

http://news.money.pl/artykul/janusz;korczak;pedagog;rewolucjonista,162,0,1167778.html

Określenie "Pomaszerował" też nie lepsze!

Tak samo trudne do strawienia jest określenie umarł w Treblince!

albo

Janusz Korczak przyjechał z tłumem.  ... I od razu poszedł z wychowankami do komory gazowej.

...Janusz Korczak wraz ze swoimi podopiecznymi i paro tysięcznym tłumem z getta warszawskiego przyjechał transportem do obozu w Treblince. I od razu poszedł z wychowankami do komory gazowej. 
To z polskiej gazety o nowym musicalu w Treblince! 

Tytuł artykułu: Białostocki 'Korczak' w niemieckim obozie zagłady.
Cóż za niezręczność: "Treblinka" i "musical"! Ważne że to było w niemieckim obozie zagłady.

Niesmaczne wszystko wielce. 

Sunday, October 7, 2012

Korczaks Barnhem Dom Sierot 100 År. Tomten köptes för 24 000 rubel.


"KROCHMALNA 92, tack!" Om man säger så till en taxiförare i Warszawa riskerar man att få åka länge, länge utan att hitta adressen. Janusz Korczaks barnhem ligger faktiskt på samma ställe som före andra världskriget, namnet på gatan har dock ändrats.

Janusz Korczakföreningar ute i världen har under flera decennier tillskrivit Warszawas borgmästare och anhållit om att det gamla namnet på gatan skulle återinsättas - dock utan resultat. Så nästa gång ni försöker hitta Korczaks Dom Sierot, uppge Jaktorowska 8!

Själv har jag varit där för länge sedan, i mitten av femtiotalet, med min far - Michal (Misza) Wasserman Wroblewski. Första gången jag åkte dit var det troligen före återinvigningen. Jag minns att jag var något orolig över att träffa föräldralösa barn. Vi gick in i byggnaden. Till min lättnad fanns inga barn där, bara några hantverkare som höll på att avsluta olika arbeten. Allting var nymålat och ljust. Vi gick runt, pappa i översteuniform, höll mig i handen och visade sovsalar, matsal med mera. Han träffade en kvinnlig föreståndare, pratade en längre stund med henne och så lämna-de vi hemmet. Inte ett ord om Korczak eller hur det var förr. . . Nästa gång jag var där var det i början av sommarlovet. Barnen hälsade varmt på min far och tittade snett på mig.



JAKTOROWSKA 8 är således den nya adressen. Huset är detsamma, nu 100 år gammalt. Det är mycket som är likt de ursprungliga ritningarna. Det som saknas är Korczaks rum på vindsvåningen. Denna del av huset hade träffats av en brandbomb under andra världskriget och har ej restaurerats till sitt ursprungliga skick.

Efter kriget var det olika institutioner som hade sitt säte i huset. Bland annat fanns där Journalistklubben för stadsdelen Wola. Det var faktiskt journalister som kom med iden att husets ursprungsfunktion skulle återställas. Detta dels med tanke på det historiska, dels med tanke på det faktiska behovet av barnhem efter kriget. De vände sig till min far, Igor Newerly och hans fru Abramowicz (tidigare barnhemsbarn) som drog igång processen, vilket resulterade i det Statliga Barnhemmet nr. 2 med Korczaks namn. Man hade lyckats utöka gården med intilliggande fabrikstomt.

Huset ligger numera rätt så centralt i Warszawa. Men när Korczak planerade det, låg tomten i stadens utkant med åkermark, små verk-städer och ölbryggerier glest spridda längs gatan. Tomten köptes 1910 utav "Föreningen - Hjälp till föräldralösa" (Towarzystwo Pomocy dla Sierot) för 24 000 rubel av insamlade pengar.

Korczak medverkade själv aktivt vid projekteringen av huset, som ritades av arkitekten Henryk Stifelman. Med tanke på sitt ändamål ville Korczak att huset skulle byggas enligt de högsta dåvarande normerna för sovsalar, kök, och sanitära utrymmen. Huset blev klart 1912 och kostade 114 000 rubel. Samma år skedde inflyttningen av över hundra judiska barn som var helt eller delvis föräldralösa. Korczak bestämde sig för att satsa helhjärtat på fostran av barn, stängde sin läkarpraktik och flyttade till barnhemmets vindsvåning. Under mellankrigstiden byggdes ytterligare ett barnhem i Korczaks regi, för kristna barn i en stadsdel i norra Warszawa som kallades Bielany

Korczak bodde i huset Krochmalna 92 fram till november 1940, då Warszawas Getto inrättades. Huset på Krochmalna 92 hamnade utanför gettogränsen, medan resten av Krochmalnagatan blev inkorporerad i gettot. Korczak och 200 barn flyttade då till handelsskolans lokaler vid Chlodnagatan 33. Nästa flyttning skedde till Judiska Handelsbyråns hus vid Sliska 9/ Sienna 16-kvarteret. Genom de hus på Siennagatan som hade ojämna nummer, fanns det möjligheter att illegalt, med livet som insats, komma ut ur gettot till den s.k. ariska sidan. Det var från huset på Sliska/Sienna(gatan) som deportationen av Korczak med 200 barn och personal ägde rum den 5 augusti 1942. Efter kriget har man haft planer på att bygga till ett extra våningsplan och göra ett museum där. Professor Helena Syrkus var den drivande kraften bakom denna idé. Tyvärr visade det sig, att husets konstruktion inte tillät en sådan tillbyggnad.
Dagens Krochmalna(gatan) 92, under adressen Jaktorowska 8, fungerar fortfarande som ett barnhem och vår förening har fortlöpande kontakt med det.

Inbjudan till 25 års möte av föreningen Pomoc dla Sierot med Krochmalna adress och vilka spårvagnar man kan ta dit från Warszawas centrum.


Dr. Janusz Korczaks Orphanage 100 years - 100 rocznica założenia Domu Sierot Janusza Korczaka