W latach 1904–1905 Janusz Korczak był współpracownikiem tygodnika Głos m.in. pisał artykuły o tematyce społecznej (ok. 60), większość z nich w rubryce Na mównicy pod kryptonimem g (Goldszmit). W latach 1904–1905 na łamach „Głosu” ukazywała się w odcinkach jego druga powieść Dziecko salonu.
Czytając Ludzie o tętnie 72, myślałem o scenie i opisie serca dziecka, prześwietalanego falami röntgena. Korczak prowadzący wykład dla studentów pedagogiki, demonstruje im na ekranie bijące serce prześwietlanego, zdenerwowanego dziecka.
|
Czytając Korczaka Ludzie o tętnie 72, myślałem o scenie i opisie serce dziecka, prześwietalanego falami röntgena. Korczak prowadzący wykład dla studentów pedagogiki, demonstruje im na ekranie bijące serce prześwietlanego, zdenerwowanego dziecka. Wykład jest na 10 min filmu! |
Ludzie o tętnie 72
[fragmenty]
Głos : tygodnik literacko-społeczno-polityczny R.20, nr 3 (21 stycznia 1905)
Tętno u ludzi dorosłych, jak wiadomo, uderza 60-80 razy na minutę – przeciętnie 72 razy.
Zależnie od pobudliwości serca, puls łatwiej lub trudniej ulega przyspieszeniu lub zwolnieniu; może on być twardszy lub miększy, mniej lub więcej regularny.
Każdy wysiłek fizyczny czy umysłowy, wzruszenie takie czy inne, każde chcenie, każdy krok w życiu naszym, roślinnym czy intelektualnym, czy zwierzęcym, każdy akt czy jego cień tylko – porusza struny owego przedziwnie czułego instrumentu.
Można wiedzieć, że nie ma serc złotych ani kamiennych, macierzyńskich, anielskich czy braterskich, odrębnych jakichś składów czy magazynów uczuć, miłości, gniewu, oburzeń, poczciwości czy porywów – a są tylko worki mięśniowe, bogato unerwione, a mimo to serce pozostanie i nadal czymś bardzo podziwu i czci godnym. [...]
Powiedz mi, ile razy uderza, a powiem ci, czym jesteś. [...] wydaje się nie do wiary, że istnieją serca o 72 skurczach na minutę i ani o jeden więcej, ani o jeden mniej. [...]
Dziwne bo to serca i dziwni to ludzie – ci – o 72 uderzeniach tętna. Tacy na przekór wszelkim rozumowaniom i przewidywaniom, wbrew najbardziej podstawowym zasadom teorii i praktyki – tacy, psiakrew, o normalnej temperaturze i normalnym pulsie, że aż nie pogardy, a zdumienia godni.
Reagują jedynie i wyłącznie na funkcje żołądka własnego i pewne, związane z życiem płciowym, takie czysto zwierzęce funkcje rozrodcze. Po dobrym obiedzie serce dorzuci od niechcenia jedno uderzenie – razem 73. Taki sobie od niechcenia dodatek, manifest serca.
Bywają chwile, gdy działalność serc wzrasta epidemicznie – puls szybko się podnosi, krew szybciej rwącą falą krążyć poczyna. Wzbiorą, wyjdą z ukrycia, rozkołyszą się utajone lub zdławione siły – idzie potok spieniony – rozszerza się, pogłębia, wzbogaca coraz to nową falą – rwie, znosi tamy, szarpie zapory, walczy i zwycięża – pędzi – zatacza coraz nowe kręgi, promieniuje coraz pełniej, nabiera mocy, przenika się światłem oślepiającym i aż parzy żarem. Temperatura skacze w górę z godziny na godzinę, tętno coraz to szybsze i energiczniejsze, i twardsze, i pewne siebie. [...]
A oto przedstawiciel tętna 72 reaguje podobnie jak po dobrym obiedzie, jak podczas pojedynku platonicznie i umiarkowanie kochanej osoby – od niechcenia sobie, po pańsku wyniośle i wspaniałomyślnie: jedno uderzenie więcej – i podanie ręki na pożegnanie, na znak, że wszelkie zabiegi są zbyteczne.
Ucieszny to albo rozpaczny widok: owe wyłudzone, wyłkane, wykradzione, wygwałcone maksymalnymi dawkami excitantium [bodźca] – 73 na minutę...
Jedno uderzonko tylko, i to nie na długo zapewne – nie słaba, nikła czy blada reakcja na bodźce – ale bankructwo...