Saturday, May 4, 2013

Powstanie w Getcie Warszawskim - Szmul Zygielbojm


Szmul Zygielbojm


„Wśród murów getta odbywa się obecnie ostatni akt tragedii jakiej nie znała historia. Odpowiedzialność za zbrodnie wymordowania całej ludności żydowskiej w Polsce spada w pierwszym rzędzie na samych morderców, ale pośrednio obciąża ona także całą ludzkość, narody i rządy państw sojuszniczych, które do tej pory nie usiłowały przeprowadzić konkretnej akcji celem wstrzymania tej zbrodni. Przypatrując się biernie wymordowaniu milionów bezbronnych zamęczonych dzieci, kobiet i mężczyzn, stały się te kraje wspólnikami zbrodniarzy. (…) 





Nie mogę pozostać w spokoju. Nie mogę żyć, gdy resztki narodu żydowskiego w Polsce, którego jestem przedstawicielem, są likwidowane. (…) Śmiercią swoją pragnę wyrazić najsilniejszy protest przeciw bierności, z którą świat przygląda się i dopuszcza do zagłady ludu żydowskiego...
Tak pisał Szmul Zygielbojm po upadku powstania w getcie warszawskim, 12 maja 1943, popełnił samobójstwo na znak protestu.

Powstańcy w małych, rozproszonych grupach walczyli do 16 maja 1943.
Zagłada. Płonace getto warszawskie.





Nie mogę pozostać w spokoju. Nie mogę żyć, gdy resztki narodu żydowskiego w Polsce, którego jestem przedstawicielem, są likwidowane. Moi towarzysze w getcie warszawskim polegli z bronią w ręku w ostatnim bohaterskim boju. Nie było mi sądzonym zginąć tak jak oni, razem z nimi. Ale należę do nich i do ich grobów masowych. Śmiercią swoją pragnę wyrazić najsilniejszy protest przeciw bierności, z którą świat przygląda się i dopuszcza zagłady ludu żydowskiego.

Friday, May 3, 2013

Żonkilowcy - Powstanie w Getcie Warszawskim i Chapeau bas - czyli uwolnione bojowniczki!

 Żonkile to narcyzy
 Narcyzy to żonkile
                                Roman Wasserman Wroblewski


  • Młode bojowniczki złapane przez Niemców w 1943 r (na lewo) inapiętnowane przez „polskich żonkilowców” żółtymi łatami na okolicznościowej kopercie 70 lat później! (na prawo).

    Młode bojowniczki złapane przez Niemców w 1943 r


    Młode bojowniczki złapane przez Niemców w 1943 r. uwolnione od żółtych łat poprzednio przypiętych przez głosicieli kultu Edelmana „polskich żonkilowców” !


    Reakcje:





    Chapeau bas !


    Szacunek !


    Congratulations!


    Roman, jesteś silny jak tur.


    Romek, gratuluję konsekwencji, teraz wyraźnie widać, że tymi "artystami" generującymi "swoje święto" ze swoimi wydumanymi symbolami kierowała narcystyczna (nomen omen) ignorancja...


    Ale Ty masz siłę przebicia!


    Romek, gratuluję wygranej walki. Warto bylo!

    Roman, dziekuje za podjecie akcji i wycofanie tych szerzacych sie romantycznych ale nie zgodnych z prawda obrazkow. Niestety wiele osob, nie zdaje sobie sprawy ,ze Zydzi zamknieci w Gettcie Warszawskim, nie nosili wszytych w ubranie Zoltych Gwiazd Davida tylko biale opaski z niebieskim zarysem Gwiazdy Dawida, wedlug nakazu oprawcow.


    Ten to ma silną wolę. 

  • Roman Wroblewski  Tak, sprawiło mi to jakąś satysfakcję, że obroniłem młode bohaterskie bojowniczki z getta warszawskiego od hańbiącego, rażącego fotomontażu z żonkilami - łatami.
    Niestety "kult Edelmana", tak gorąco propagowany przez "żonkilowców" jest dla mnie tak samo odpychający, jak te żółte łaty. „Żonkilowcy” zatracili się, pisząc o Edelmanie jako dowódcy powstania w getcie, zapominając o prawdziwym jego komendancie Mordechaju Anielewiczu. Stąd sarkastyczny tytuł mojego wpisu na bodajże wczorajszym blogu : "Gdy Anielewicz był komendantem Powstania w
    Getcie Warszawskim".


    Narcystyczni żonkilowcy opamiętali się!
                                                                            Roman Wasserman Wroblewski

    Młode bojowniczki złapane przez Niemców w 1943 r, uwolnione odżóltych łat poprzednio przyczepionych przez Polskich Żonkilowców !

    Janusz Korczak po wkroczeniu Niemców nie stosuje się do rozkazu gubernatora Franka, aby założyć opaskę z Gwiazdą Dawida. "Ja nie mam nic przeciwko temu pięknemu godłu, ale przecież intencją tych, którzy każą Żydom nosić opaskę na rękawie, jest poniżenie, pohańbienie zarówno tego znaku, jak i tych, którzy go noszą". Za nienoszenie opaski zostaje osadzony w więzieniu!

Wednesday, May 1, 2013

Powstanie w Getcie Warszawskim - Żółte żonkile, które się zrobiły żółtymi Gwiazdami Dawida


Żółte żonkile, które się zrobiły żółtymi Gwiazdami
Dawida…

W pierwotnym projekcie tzw. koperty pierwszego dnia obiegu - przygotowanym przez Pocztę Polską – bohaterkom getta „przypięto” na znanej fotografii haniebne żółte łaty.

Dlaczego żółte? Dlaczego z lewej strony?

Żółte Gwiazdy – łaty – noszono przypięte na ubraniu z prawej strony w łódzkim getcie!

W warszawskim getcie istniały tylko opaski z niebieską Gwiazdą Dawida na białym tle.

Kolory bardziej podobne do kolorów flagi Izraela...

Bojowniczki uważały noszenie gwiazd za symbol upokorzenia i Zagłady! Ich udział w Powstaniu był buntem przeciwko temu upokorzeniu.


Żółte żonkile, które się zrobiły żółtymi Gwiazdami Dawida - to podobno sprawa Poczty Polskiej. Dorobione bezprawnie na zdjęciu bohaterkom warszawskiego getta wyglądają jak haniebne łaty.

Był to na pewno pomysł uzgodniony z autorami całej kontrowersyjnej akcji spod znaku żonkila, przygotowanej przed 70 rocznicą Powstania w Getcie Warszawskim.

Udało mi się wywalczyć, żeby koperty tzw. pierwszego dnia obiegu poszły na przemiał. Ostatecznie ukazała się nowa wersja koperty (poniżej) bez tego hańbiącego, rażącego fotomontażu.



Małka Zdrojewicz (z prawej) i Bluma Wyszogradzka. Żółte żonkile, czy też żółte Gwiazdy Dawida, które przyczepiono bezprawnie na zdjęciu bohaterkom getta 70 lat po wybuchu powstania, zostały zdjęte!

Na orginalnym zdjęciu: od prawej Małka Zdrojewicz, która przeżyła obóz zagłady Majdanek i wyjechała po wojnie do Izraela. Obok Małki, Bluma Wyszogradzka. Z lewej strony widać rękę Racheli Wyszogrodzkiej, siostry Blumy. Obie zostały zamordowane. Bluma została zastrzelona, a Rachela zagazowana w Auschwitz.

Na 70 rocznicę Powstania w Getcie Warszawskim na znaczku Poczty Polskiej widnieją "żółte żonkile Edelmana".

Stylizowany kwiat żonkila, oficjalne logo obchodów 70. rocznicy w Polsce, swoim kształtem nawiązuje do gwiazdy Dawida, noszonej przymusowo przez Żydów podczas okupacji niemieckiej. - mówi plastyczka Marzanna Dąbrowska z Poczty Polskiej. Logo 70 rocznicy zostało wybrane ze względu na powojenne a własciwie KORowskie zwyczaje Marka Edelmana a prawda historyczna została zignorowana...

Marzanna Dąbrowska z Poczty Polskiej i jej doradcy nie wiedzieli jednak, że w warszawskim getcie żółtych gwiazd Dawida nikt na piersiach nie nosił! Były białe opaski na ramię z niebieską gwiazdą!


Latem 1942 roku 265 000 Żydów z Getta Warszawskiego, którzy przymusowo nosili białe opaski z niebieską Gwiazdą Dawida wywieziono i zamordowano w obozie zagłady w Treblince

265 000 Żydów z Getta Warszawskiego, którzy przymusowo nosili białe opaski z niebieską Gwiazdą Dawida wywieziono i zamordowano w obozie zagłady w Treblince zaledwie kilka miesięcy przed wybuchem powstania!

Janusz Korczak po wkroczeniu Niemców nie stosuje się do rozkazu gubernatora Franka, aby założyć opaskę z Gwiazdą Dawida. 
"Ja nie mam nic przeciwko temu pięknemu godłu, ale przecież intencją tych, którzy każą Żydom nosić opaskę na rękawie, jest poniżenie, pohańbienie zarówno tego znaku, jak i tych, którzy go noszą". 
Za nienoszenie opaski zostaje osadzony w więzieniu!


Kobieta w getcie warszawskim sprzedajaca białe opaski z niebieską Gwiazdą Dawida

Głodni ludzie zwabieni na Umschlag po otrzymaniu obiecanego chleba. Droga z Umschlagu to droga do komór gazowych Treblinki. Kobieta z prawej strony nosi opaskę z Gwiazdą Dawida. 


Opaska z getta warszawskiego tak bardzo przypominająca izraelską flagę

Prawie wszyscy bojownicy i przywódcy Powstania w Getcie,
którzy przeżyli Zagładę odeszli już od nas. Zostały spory i
niesnaski, z zajadłością podkreślane i kultywowane.


W getcie w Łodzi były żółte Gwiazdy Dawida noszone po prawej stronie. Dlaczego bojowniczkom z getta warszawskiego przyczepiono je na fotomontażu na kopercie z lewej strony? 



Budapeszcie natomiast Żydzi wegierscy przymusowo nosili żółte Gwiazdy Dawida, własnie z lewej strony! Może "żonkilowcy" mieli pod reką zdjecia z transportów z Budapesztu do Auschwitz?


Gdy Anielewicz byl komendantem Powstania w Getcie Warszawskim


Powstanie w Getcie Warszawskim

Tytuł mojego dzisiejszego wpisu na blogu jest sarkastyczny. 
Był bowiem tylko jeden mianowany
Komendant Żydowskiej Organizacji Bojowej i
przywódca Powstania w Getcie Warszawskim –
Mordechaj Anielewicz.
Poległ ze swoimi wiernymi towarzyszami w bunkrze na Miłej 18, 8 maja 1943 roku. Jego następcy z ŻOB też zginęli!


Komendant Żydowskiej Organizacji Bojowej i
przywódca Powstania w Getcie Warszawskim –
Mordechaj Anielewicz.

Tymczasem propaganda „żonkilowska”, która ma duży
wpływ na współczesne polskie media, okrzyknęła
Komendantem Marka Edelmana. Już w 2012
roku ukazał się artykuł „Komendant. Biografia Marka
Edelmana” (V.Ozminkowski, Newsweek.pl, 8.09.2012).
Niektórzy określają Edelmana „zastępcą komendanta
Powstania w Getcie Warszawskim” (był nim rzeczywiście
z ramienia partii Bund i było to wyborem politycznym)
albo „ostatnim przywódcą Powstania w Getcie
Warszawskim”. Moim zdaniem tylko określenia „jeden
z ostatnich żyjących członków przywództwa ŻOB”
albo „jeden z ostatnich żyjących przywódców Powstania
w Getcie Warszawskim” są zgodne z prawdą historyczną!

Założycielami Żydowskiej Organizacji Bojowej byli m.in. :Icchak Cukierman, Cywia Lubetkin, Josef Kapłan i Mordechaj Tanenbaum. Żydowska Organizacja Bojowa powstała 28 lipca 1942.

Dopiero 15 października 1942 r. tzw. pierwszą ŻOB rozszerzono o członków partii: Bund, Poalej Syjon, Organizacji Syjonistycznej oraz PPR. Utworzono Żydowski Komitet Narodowy (ŻKN), który sprawował polityczne zwierzchnictwo nad ŻOB. Zadaniem ŻKN było reprezentowanie całej ludności żydowskiej m.in. w rozmowach z Armią Krajową.


Do ŻKN akcesu nie zgłosił Bund, jednak niedługo później partia ta zgodziła się na współpracę z nowo utworzoną Żydowską Komisją Koordynacyjną (ŻKK), która odpowiadała za kierunki działań ŻOB.

Komendantem ŻOB został oficjalnie mianowany Mordechaj
Anielewicz. Zmian na stanowisku komendanta nie było!



Marek Edelman był związany ze środowiskiem Komitetu Obrony Robotników w latach 70. i 80, czołowej organizacji opozycji antyustrojowej w PRL, kontynuującej socjalistyczne tradycje PPS i
Bundu. Wtedy właśnie napęczniała „legenda Edelmana”, rzekomego Komendanta Powstania!


Wtedy dopisano do jego biografii wiele kontrowersyjnych i fałszywych faktów, które powtarzane są z uporem do dzisiaj!

Co więcej: w tych latach Edelman zaczął się wypowiadać obraźliwie o bohaterskim przywódcy i prawdziwym Komendancie Powstania w Getcie Warszawskim Mordechaju Anielewiczu.

Niegodne to i małostkowe. Warto o tym pamiętać nazywając
Edelmana „mistrzem”, „legendarnym przywódcą” „komendantem „ i „moralnym autorytetem”.

Wspominając Anielewicza Edelman opisał biedę, jaka
panowała w rodzinnym domu Mordechaja.

Edelman:Jego matka, aby utrzymać rodzinę,
sprzedawała ryby na placu, a Mordechaj malował ich skrzela na czerwono, by wyglądały jak świeże.

Wybór Anielewicza na komendanta Edelman skwitował
obraźliwymi słowami: "Bardzo chciał nim być, więc go
wybraliśmy".

W oburzającym i obraźliwym wspomnieniu 
Edelmana, Anielewicz przedstawiony jest jako człowiek dziecinny i śmieszny.

A może Marek Edelman od początku zazdrościł

Mordechajowi Anielewiczowi pozycji i szacunku,
jakim był powszechnie darzony? Czy na tej
właśnie zawiści Edelman nie zbudował własnego
narcystycznego mitu?


Legendę Edelmana i zabiegi „żonkilowców” zweryfikuje
historia. Ale już teraz trzeba głośno protestować
przeciwko zakłamywaniu dziejów Żydowskiej
Organizacji Bojowej i bohaterskich losów poległych, Mordechaja Anielewicza i jego towarzyszy.

Polegli nie mogą się sami bronić. Naszym
obowiązkiem jest przywrócić im głos i
sprawiedliwość. Programy komputerowe
poprawiają błędy językowe i ortograficzne,
ale są ślepe na fałszerstwa historyczne, które
krążą powielane w nieskończoność i zapadają w
świadomość. Świadomość historyczna powinna
zostać oczyszczona z kłamstwa!


Legenda Edelmana wypłynęła również zagranicą
po artykule dr. Marci Shore w jednej z najbardziej
opiniotwórczych gazet na świecie „The New York Times”.
Znana z zamiłowania do emocjonalnych „kreatywnych”
esejów historycznych młoda badaczka ze Stanów
Zjednoczonych (Yale University) opublikowała 18
kwietnia 2013 roku tekst pt. „The Jewish Hero History
Forgot” („Zapomniana historia żydowskiego bohatera”)
Artykuł dotyczy samego Edelmana, jego roli w
Powstaniu w Getcie Warszawskim oraz jego poglądów
politycznych (podczas wojny i po wojnie). Autorka
pisze, ze w Polsce Edelman powszechnie uważany jest
za czołowego bohatera żydowskiego ruchu oporu, a
w Izraelu jego biografia wciąż budzi kontrowersje.
Shore broni antysyjonistycznej postawy Edelmana,
podkreśla jego heroizm podczas okupacji i jako działacza
antykomunistycznego w powojennej Polsce. Mocno
akcentuje niezłomność Edelmana jako bojownika i
powojennego lekarza, który sprzeciwiał się emigracji
ostatnich polskich Żydów.
Tekst budzi mój sprzeciw z paru względów. Tytuł
artykułu uważam za pierwszą manipulację: mogę
wymienić dziesiątki znacznie bardziej zapomnianych
żydowskich bohaterów!
Marci Shore uwypukla wszystkie cnoty Edelmana,
tak jak to czynią jej polscy koledzy z kręgu „Gazety
Wyborczej”, nie pisze natomiast nic o jego
kontrowersyjnej postawie wobec towarzyszy broni
(np. samego Anielewicza) oraz o jego narcystycznej
skłonności do przypisywania sobie zasług innych.
Zdaje się, że mit i kult Edelmanowski, rozpowszechniany
przez „żonkilowców” amerykańskiej badaczki wcale nie
razi.



Pisząc o serdecznych stosunkach Marka Edelmana z mieszkającymi po wojnie w Izraelu Iccakiem Cukiermanem i Cywią Lubetkin (bojownikami Powstania i założycielami Kibucu imienia Bohaterów Powstania w Getcie Warszawskim) mija się zwyczajnie z prawdą!
Edelman nie utrzymywał z nimi przyjacielskich
stosunków. 

Zręcznie napisany artykuł Shore w NYT utrwala wiele historycznych stereotypów i co gorsze upowszechnia fałszywe fakty! Dziennikarka – historyk wpisuje się w ten sposób w nierzetelny „kult jednostki” i mitologizację jednego członka Żydowskiej Organizacji Bojowej, kosztem innych! Tego typu publikacje szkodzą świadomości historycznej i zaciemniają rzeczywistość!
Marci Shore musiała się zarazić „kultem Edelmana” w Polsce, ale po co przenosi go na grunt amerykański i izraelski?

Czwarta rocznica Powstania w Getcie Warszawskim.

.......W oparciu o budowniczych polskiej demokracji, młodzież żydowska budować będzie nowe konstruktywne życie w Polsce, ręka w rękę z nią żydowska młodzież skieruje żydowski okręt do blokowanych brzegów Palestyny.







W 1961 r. zeznawał Icchak 'Antek' Cukierman jako świadek na jerozolimskim procesie Eichmanna i to wówczas odczytał list od Mordechaja Anielewicza, który przywódca powstania wysłał do niego 23 kwietnia 1943 r., cztery dni po wybuchu powstania:

Cześć, Icchaku. Nie wiem, o czym ci pisać. Zostawmy tym razem osobiste sprawy. Tylko jednym wyrażeniem mogę określić moje i towarzyszy uczucia. Stało się coś, co przerosło wszystkie nasze najśmielsze marzenia: Niemcy uciekli dwukrotnie z getta. Jeden z naszych oddziałów wytrzymał w walce 40 minut, a drugi - ponad sześć godzin. Mina podłożona w rejonie szczotkarzy eksplodowała. My straciliśmy do tej pory tylko jednego człowieka: Jechiela. Poległ bohaterską śmiercią żołnierza przy karabinie maszynowym. Od dziś wieczór przestawiamy się na działalność partyzancką. W nocy wychodzą trzy nasze oddziały. Mają dwa zadania: zbrojny zwiad i zdobycie broni. I wiedz - pistolet nie ma żadnej wartości, prawie nim nie posługiwaliśmy się. Potrzebne nam są granaty, karabiny, karabiny maszynowe i materiały wybuchowe. Nie mogę ci opisać warunków, w jakich żyją Żydzi. Tylko nieliczni wytrzymają. Cała reszta wcześniej czy później zginie. Los jest przypieczętowany. W bunkrach, w których ukrywają się nasi towarzysze, nie można w nocy zapalić świecy, bo brakuje powietrza... Niewielu ludzi wywieziono z getta. Inaczej sytuacja wygląda w szopach. Szczegółów nie znam. Za dnia siedzimy w kryjówkach. Bądź zdrów, mój drogi. Być może jeszcze się zobaczymy. Najważniejsze, że marzenie mojego życia spełniło się. Dane mi było zobaczyć żydowską obronę w getcie - w całej jej wielkości i chwale.

Tuesday, April 30, 2013

Danvikstullsbron kan inte öppnas !

Danvikstullsbron kan inte öppnas !
Det finns bara två möjliga sätt att ta sig från Mälaren ut i Saltsjön. Danvikstull och Södertälje kanal. Som det blir nu gör sig båtar högre än 10.8 meter ej besvär genom Danviksleden. Dom kommer varken ut eller in.
Vid Danvikstull har arbetet redan börjat och det hänger ner byggnadsställningar en god bit under bron, och den segelfria höjden är fram till sent i höst alltså sänkt till 10.8 meter.