|
Identyfikacje Szlomo Nadla i Romana Wassermana Wróblewskiego. Rok 1967. Przyszły Las Korczaka. Izrael.
|
Pamiętam ten dzień w 1967 roku, oczywiście ze zdjęć. To było puste wzgórze bez jakiejkolwiek roślinności. Wygląd bardziej pustynny niż wzgórza pod Jerozolimą.
Ja wtedy, w 1967 roku chyba pisałem maturę z polskiego na ul. Karowej 18, a przez okna klasy widziałem budynek Instytutu Higieny gdzie miał przez wiele lat wykłady Janusz Korczak a ja w tej samej sali, w latach pięćdziesiątych oglądałem "Poranki filmowe" dla dzieci.
O dzieciach Korczaka wiedziałem że nie przeżyły Zagłady. Wtedy nie myślałem jednak o tych które przeżyły. Widziałem że to było niemożliwe. To niemożliwe dotyczyło przecież tylko dzieci w Getcie Warszawskim. O tych innych które wyjechały z Polski przed wojną lub przeżyły w ZSRR, nie myślałem.
Swiat "Dzieci Korczaka" otworzył się dla mnie dopiero w Szwecji gdy "Dzieci Korczaka" zaczęły przyjeżdżać do mojego Taty do Szwecji. Nagle mój Tata stał się Panem Miszą.
Większość dzieci poznałem jednak w Izraelu w 1994 roku. Zostałem usynowiony przez wiele osób. Te najbliższe to Szlomo Nadel, Klara Maayan i Ceśka Arnon która mnie nie tylko usynowiła ale i powiedziała że będzie babka dla moich córek.
Te usynowienie przez Szlomo i Fredę Nadel trwało do końca życia Szlomo. Do dzisiaj pamiętam chwilę gdy Freda odbierała telefon i wołała: Szlomo! To Romek!
Szmulik Gogol* dał mojej córce harmonijkę. Babcia Ceśka Arnon, Króla Maciusia i Listy Korczaka do pisane do jej męża Józka Halperna Arnona. Szlomo podzielił się zdjęciami i wiadomościami.
|
Dzieci z Domu Sierot wysyłały do Pana Miszy swoje zdjęcia i swoich dzieci. |
*Z wpisu Szlomo wynika że Szmul, Szmuel Gogol, ten który przeżył Auschwitz grając w orkiestrze obozowej był nazywany w Domu Sierot Szmulikiem.
Szmuel Gogol kuzyn Felka (Fajwla) Grzyba młodszy od niego o osiem lat jego kuzyn znalazł się również na skutek dramatycznych okoliczności życiowych na w Domu Sierot na Krochmalnej. Gogol urodził się w Warszawie. Jego matka Broncia (siostra Felka Grzyba) - pianistka pochodząca z Przasnysza, zmarła trzy i pól roku po urodzeniu chłopca. Jego ojcu z powodu komunistycznej działalności groziło więzienie, uciekł wiec ...na Kubę, gdy mały Szmuel miał pól roku. Chłopiec został zatem bez rodziców. Babka, Myndl Grzyb, pod której opiekę trafił, zadecydowała wówczas, ze odda wnuka do sierocińca prowadzonego przez Korczaka. Z pewnością istotne znaczenie dla podjęcia tej decyzji miał fakt, iż był tam już jej syn, Fajwel Grzyb i młodsza córka Helenka.
W sierocińcu obowiązywał niecodzienny zwyczaj: kiedy dziecku wypadał ząbek, Stary Doktor zapisywał na konto jego dotychczasowego właściciela 50 gr. Gdy Szmuel Gogol pozbył się w naturalny sposób pierwszego garnituru uzębienia i obchodził 14-te urodziny, (było to 14 września 1939 roku) zebrała mu się pewna sumka pieniędzy. Mały Szmuel marzył od dawna o ustnej harmonijce. No i ja otrzymał. Szybko nauczył się gry na organkach. Gdy Niemcy zajęli stolice, trafił wraz z całym sierocińcem do getta. Warunki życia pogarszały się tam z dnia na dzień. Babka Grzybowa przyjechała z Przasnysza, aby ratować wnuka. Wyprowadziła go poza mury Dzielnicy Zamkniętej. Niedługo jednak cieszyli się wolnością. Trafili niebawem do getta w Makowie Mazowieckim, a stamtąd do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu.
Tam za kawałek chleba Szmuel odkupił od współwięźnia ustna harmonijkę. Gdy kiedyś grał na niej, usłyszał to jeden z SS-manów i przydzielił Szmuela do słynnej obozowej orkiestry, która koncertowała w pobliżu komór gazowych, bo zgodnie niemieckim planem muzyka miała oszukać i uśpić czujność setek tysięcy ofiar, które prowadzono tamtędy na śmierć. Szmuel widział tych ludzi. Dostrzegł wśród nich także bliskie sobie osoby. Nie mógł patrzeć na niekończący się taniec śmierci wiec gdy grał, zamykał oczy.
Harmonijka ustna - doprawdy zaczarowane organki - uratowały faktycznie Szmulikowi Gogolowi życie. Kiedy po wojnie znalazł się w Izraelu, zorganizował jedyny w swoim rodzaju zespól dziecięcy, w którym wszyscy grali na organkach. W roku 1991 przyjechał wraz ze swoim ansamblem do Polski. Odwiedził dawny sierociniec przy ul. Krochmalnej, gdzie obecnie również znajduje się dom dziecka, a także Przasnysz. Gogol szukał tutaj śladów swojego dzieciństwa. Odnalazł dom, w którym mieszkała babcia Grzybowa. Ale jej samej już tam nikt nie pamiętał.
Na końcu filmu, który nakręcono podczas tej podroży, jest niezwykła sekwencja: wirtuoz organek i jego zespól graja na tle ruin obozowego krematorium. Ludzie z ekipy filmowej nie mogli kręcić tej sceny. Płakali ze wzruszenia. A Szmuel Gogol grał, jak zwykł to był czynić, z zamkniętymi oczyma. To mu zostało z obozu.
Szmuel Gogol wybrał się do Polski również w następnym - 1992 roku. Chciał być w rok później na obchodach 50. rocznicy powstania w Gettcie Warszawskim. Nie zdążył. Zmarł wkrótce po powrocie do Izraela. Mówi się, iż nie udźwignął smutku, co towarzyszył mu w podroży do miejsc, które przypominały mu tragiczna przeszłość.