Saturday, June 9, 2012
Friday, June 8, 2012
Tytuł książki o Korczaku i Domu Sierot - Siedem dobrych lat u Korczaka
Tytuł i okładka |
"Siedem dobrych lat". Są to wspomnienia o Domu Sierot dra. Janusza Korczaka w którym mój ojciec pracował od 1931 r. aż do ostatniego dnia - 5 sierpnia 1942 roku.
Nie wszyscy wiedzą co oznacza owe Siedem dobrych lat.
7 lat oznacza maksymalny okres czasu jaki dzieci mogły być w Domu Sierot u
Korczaka.
Thursday, June 7, 2012
Wednesday, June 6, 2012
Venus, Solen och Jorden och D-Day on June 6, 1944
Stockholmarna hade under morgonnatten en chans att beskåda ett sällsynt skådespel – planeten Venus passerade då över solskivan. Det dröjer till 2117 innan venuspassagen nästa gång är synlig i Sverige. Under passagen syntes Venus som en liten mörk prick framför solen. På bilden här i övre delen, ca. klockan ett. Forskare runt om i världen följde med händelsen eftersom de hoppades få mera information om det gasfält som omger Venus.
Monday, June 4, 2012
Janusz Korczak - Król Maciuś na wyspie bezludnej - Ulica Janusza Korczaka też na odludziu!
Wez, Janek, 50 serdelków i 10 funtów kiełbasy, i zanieś do restauracji na ulicę Nową.
Dawniej nazywała się ulicą Maciusia Reformatora.
- Wiem - mówi Maciuś.
- Wiem - mówi Maciuś.
Janusz Korczak - Król Maciuś na wyspie bezludnejUrywek z
Co do zmian nazw, to niedługo minie kolejna, 70 rocznica śmierci Janusza Korczaka i 100 lecie otwarcia Domu Sierot. Jest niby ulica Korczaka na Woli, dochodząca do Kasprzaka. Niby, bo w istocie jest ulicą pustą, nieznaną. Ma nazwę, nie ma jednak nawet tzw. numerów adresowych!
W Warszawie, w której w ciągu ostatnich kilkunastu lat wymieniono chyba kilkaset nazw ulic i placów, wciąż nie ma prawdziwej ulicy albo alei Janusza Korczaka.
Ulica Korczaka powinna być godna jego imienia a nie jak ta nie znana, "beznumerowa", na dalekiej Woli.
Mój Ojciec, Pan Misza, współpracownik dra. Korczaka przez 11 lat, Michał Wasserman Wróblewski, walczył przez wiele lat by nazwać niejaką ul. Jaktorowską w Warszawie z powrotem na Krochmalną. Bez rezultatu.
W Warszawie, w której w ciągu ostatnich kilkunastu lat wymieniono chyba kilkaset nazw ulic i placów, wciąż nie ma prawdziwej ulicy albo alei Janusza Korczaka.
Ulica Korczaka powinna być godna jego imienia a nie jak ta nie znana, "beznumerowa", na dalekiej Woli.
Mój Ojciec, Pan Misza, współpracownik dra. Korczaka przez 11 lat, Michał Wasserman Wróblewski, walczył przez wiele lat by nazwać niejaką ul. Jaktorowską w Warszawie z powrotem na Krochmalną. Bez rezultatu.
Może nazwać tą ul. Jaktorowską (dawna Krochmalna gdzie był Dom Sierot) ul. Doktora Janusza Korczaka?
To oczywiście praca dla Komisji Kultury i Promocji Miasta jak i Komisji Nazewnictwa Ulic w Radzie m. st. Warszawy!
Ulica Krochmalna za Cara. Przed wojną (i pierwsza i druga) ulica Krochmalna biegła od nieistniejącej Rynkowej (Plac Żelaznej Bramy) do Karolkowej, czyli do Domu Sierot (DS). |
Jaktorowska pojawiła sie na mapie z 1923 roku jako mały zaułek. |
Janusz Korczak - om en läkare som var egentligen väldigt sjuk
Man vet att en läkare ofta ignorerar egna sjukdomar. Konsekvenserna av sådant handlande har betydelse för ens egen hälsa men påverkar inte särskilt många andra. Om vi tänker på Janusz Korczak så var det annorlunda. Hans hälsotillstånd kunde påverka så många andra, så många barn, så många vuxna.
Hans fysiska och psykiska hälsan var viktig in i det sista. Båda fick han hålla i schack! Hans dagar i gettot, särskild de sista månaderna, när det var som värst, var han tvungen att kompromissa med hälsan. Det absurda med de nödvändiga kompromissen var att arbeta så mycket han bara kunde utan att gå under, för barnens skull. Han skrev i sin Dagbok: Döden är inte svår, svårare är själva livet.
I sin Dagbok skrev Janusz Korczak i maj 1942:
'I nie ma we mnie zdrowego miejsca. Zrosty, bóle, przepuklina, blizna. Rozłażę się, skwierczę, pracuję, żyję'. Det finns inget friskt ställe i min kropp. Sammanväxningar, smärta, bråck, ärr. Jag faller sönder, steks, arbetar, lever.
I maj 1942 Korczak är nödsakad att operera en böld längs halsen och stannar på sjukhuset i två dagar.
Janusz Korczak i mitten omgiven av barn och medarbetare. Till vänster om Korczak står Saba Lejzerowicz och till höger min far Misza Wasserman Wróblewski. Bilden tagen i Wloclawek utanför Warszawa. |
I sin Dagbok skrev Janusz Korczak i maj 1942:
'I nie ma we mnie zdrowego miejsca. Zrosty, bóle, przepuklina, blizna. Rozłażę się, skwierczę, pracuję, żyję'. Det finns inget friskt ställe i min kropp. Sammanväxningar, smärta, bråck, ärr. Jag faller sönder, steks, arbetar, lever.
I maj 1942 Korczak är nödsakad att operera en böld längs halsen och stannar på sjukhuset i två dagar.
När han tidigare diagnostiserades med vätska i lungorna, frågade han hur stort var pleurarummet. När han fick veta att vätskan ännu inte nått det fjärde revbenet, viftade med handen som om han ville säga att tillståndet var är inte så allvarligt att det skulle innebära ett avbrott i hans arbete.Dr Mordechai Lensky, som undersökte Korczak i gettot, nämner att Korczak var mager, hade hans kinder var täckta med röda fläckar och hans ögon "brinnande, eldiga". I juli 1942 - skrev Stella Eliasbergowa - Doktors (Korczaks) hälsa förvärrades dag för dag. Hjärtat var försvagat, hans ben och fötter var så svullna att han måste ligga ner under några timmar i bädden. (...) På kvällen skrev läkaren i timmar, dricker svart kaffe kokas med det donerade kaffesumpet (det var den enda gåva han brukade ta emot). ".Några dagar före deportationen den 5 augusti 1942 skrev Korczak: Chciałbym umierać świadomie i przytomnie. Nie wiem, co powiedziałbym dzieciom na pożegnanie. Pragnąłbym powiedzieć wiele i tak, że mają zupełną swobodę wyboru drogi. Jag vill dö medvetet och vid medvetande. Jag vet inte vad jag skall säga till barnen då. Jag skulle vilja säga mycket, och att de har en full frihet att välja sin livsväg.
. ' ,
. ' ,
Sunday, June 3, 2012
Rodzinne Korczakowskie czasy i
To było tak dawno temu.
Wtedy dziwiłem się takiemu zjawisku jak to że "rodziny spotykały się tylko z okazji pogrzebów".
Teraz już się nie dziwię! Dziwię się natomiast galopujacej rodzinnej hipokryzji moich braci którzy koniecznie chcą ją przelać na papier!
Hipokryzja – fałszywość, dwulicowość, obłuda. Zachowanie lub sposób myślenia i działania charakteryzujący się niespójnością stosowanych zasad moralnych. Udawanie serdeczności, szlachetności, religijności, zazwyczaj po to, by wprowadzić kogoś w błąd co do swych rzeczywistych intencji i czerpać z tego własne korzyści.
Wtedy dziwiłem się takiemu zjawisku jak to że "rodziny spotykały się tylko z okazji pogrzebów".
Teraz już się nie dziwię! Dziwię się natomiast galopujacej rodzinnej hipokryzji moich braci którzy koniecznie chcą ją przelać na papier!
Hipokryzja – fałszywość, dwulicowość, obłuda. Zachowanie lub sposób myślenia i działania charakteryzujący się niespójnością stosowanych zasad moralnych. Udawanie serdeczności, szlachetności, religijności, zazwyczaj po to, by wprowadzić kogoś w błąd co do swych rzeczywistych intencji i czerpać z tego własne korzyści.
Subscribe to:
Posts (Atom)