Wspomnienia mojego taty - MichałaWassermana Wróblewskiego. Na zdjęciu mój tata w podkoszulce a obok niego, Janusz Korczak i Saba Lejzerowicz. Zawartość tekstu to w 90% Krönika 1996 - czyli przedruk.
|
Tak to się zaczęło: Mój Ojciec Michał Wasserman Wróblewski pracował w latach 1931-1942 roku w Domu Sierot doktora Janusza Korczaka.
...Maturę, czyli świadectwo dojrzałości do wyższych studiów, otrzymałem w 1931 roku. Idąc za życzliwą radą Rywki Boszes, córki przyjaciela mojego ojca z Pińska, bursistki u Korczaka i studentki medycyny na UW, złożyłem podanie o przyjęcie do bursy przy Domu Sierot w Warszawie.
Radość moja nie miała granic, gdy otrzymałem zawiadomienie, że podanie moje zostało rozpatrzone pozytywnie przez doktora Janusza Korczaka. Otwierała się przede mną możliwość rozpoczęcia wyższych studiów i wyjazdu do stolicy.
Oto stałem się w cudowny sposób niezależny. Mogłem opuścić rodzinne miasto. Przyznaję, że pociągała mnie również praca w Domu Sierot. „Sieroty...” – myślałem, nie bez rozrzewnienia. Ja przecież wiem co to znaczy. Tak mi ich żal. Biedne smutne dzieci! Nauczę je bawić się i śmiać. Ulżę ich niedoli. Okażę im dużo serca. Rozpierała mnie radość i ambicja związana z przyszłą rolą człowieka dorosłego, samodzielnego, służącego innym.
Bagaż dorobku pedagogicznego, jaki oprócz małej walizki przywiozłem z Pińska, był więcej niż skromny i raczej wypaczony. Doświadczenie pedagogiczne minimalne, a wzory - delikatnie mówiąc - negatywne. Zdałem sobie z tego sprawę dopiero znacznie później....