Bohaterki Powstania w Getcie Warszawskim - Tosia Altman (druga od prawej) i Chajka Grosman (pierwsza od lewej). Zdjęcie z Korczakiem zrobione wiosną 1938 roku. |
Męczą mnie pewne zdjęcia. M.in. Korczaka w otoczeniu młodzieży. Jedyny dorosły. Ich ponad setka. Szukałem zdjęć tego budynku bardzo długo podejrzewając ze to gdzieś pod Warszawą, m.in. w Falenicy. Następnie szukałem wzdłuż biegu Wisły, m.in w Dobrzyniu albowiem odnalazłem stempel zakładu fotograficznego. Analizowalem poprzednio to zdjęcie, pisząc o bohaterkach Powstania w Getcie warszawskim wspomniałem Tosie Altman i Chajke Grosman. Tosia Altman, podobnie jak i moja mama była urodzona w Lipnie niedaleko Dobrzynia. Chajka Grosman urodzona w Białymstoku. Obydwie sa na na zdjęciu z Korczakiem. Tosia opiera się o krawędź balkonu, druga z prawej a Chajka Grosman, również oparta o krawędź balkonu, stoi szósta od prawej. Prawdopodobnie na zdjęciu jest też młody Czarnobroda zwiaząny z HeHaluc, może spokrewniony z Lejzorem z Gęsiej. Lejzor Czarnobroda był przed wrześniem 1939 roku sekretarzem redakcji „Małego Przeglądu” Janusza Korczaka redagowanego w tym okresie przez Igora Newerlego.
Moja identyfikacja miejsca okazała się jednak niewłasciwa. Wróciłem na linie otwocka a tam do Michalina i Falenicy.
Odnalazłem opis dwumiesiecznego seminarium organizacji Ha-Szomer ha-Cair w gazecie Nowy Głos Młodych z 22 kwietnia 1938 roku. Poprawna identyfikacja miejsca dzięki kustoszce z Korczakianum pani Marcie Ciesielskiej.
Członkowie Ha-Szomer ha-Cair na ogólnopolskim seminarium. Na zdjęciu: Janusz Korczak (siedzący, w środku), wykładowca seminarium. Na zdjęciu także bohaterka powstania w getcie warszawskim - Tosia Altman (na zdjęciu w powiększeniu opiera się o krawędź balkonu, druga z prawej). Jedna z bojowniczek z Getta Białostockiego, łączniczka, Chajka Grosman, również oparta o krawędź balkonu, stoi szósta od prawej. Napisała książkę „Ludzie podziemia”. Zdjęcie z Korczakiem zrobione wiosną 1938 roku.
Lejzor Czarnobroda – wychowanek czasopisma, dziennikarz, współpracował z Oneg Szabat. Zachowała się jego relacja z początków Wielkiej Akcji w Getcie Warszawskim w 1942. Lejzor z Gęsiej (Lejzor Czarnobroda), został jak i z tysiące innych korespondentów, zamordowany podczas Zagłady.
Igor Newerly został odznaczony za pomoc w ukrywaniu Lejzora Czarnobrody, swojego kolegi z redakcji "Małego Przeglądu". Lejzor miał wygląd bardzo semicki i mimo to wydostał się z getta. Nie wiem, czy wyskoczył z transportu, ale ranny dotarł do naszego mieszkania. Został tu opatrzony. Ojciec znał chłopa pod Kazimierzem Dolnym nad Wisłą, do którego miał zaufanie. Poznał go przed wojną, kiedy był zapalonym kajakarzem i zwiedził prawie wszystkie polskie rzeki. Wsiedli z Lejzorem na statek, który płynął w dół Wisły i tam, w Kazimierzu, go ulokował, opisał to Jarosław Abramow.
Lejzor Czarnobroda, Relacja z likwidacji getta warszawskiego i dziennik (22.07. – 2.09.1942 r.)
Wiem, że to, co piszę – dalekie będzie od pełnego obrazu potworności, nie spotykanej w dziejach ludzkości. Nawet w przybliżeniu nie sposób oddać cierpień i mąk ukrzyżowanego narodu, ociekającego krwią zamordowanych setek tysięcy. Trudno mi zebrać wspomnienia! Już 6. tydzień trwa ohydna kaźnia. Dziś 28 sierpnia. Zaczęło się 22 lipca. Dlaczego nie płaczemy? Dlaczego nie zdzieramy szat? Lada chwila czeka nas ten sam okrutny los, jaki spotkał nasze rodziny, matki, ojcowie, siostry, bracia zagazowani i zamęczeni w katowniach. Nie możemy płakać, nie potrafimy wycisnąć z oczu ni jednej łzy!
Płakać potrafi człowiek! Płacze się przed kimś. My ludźmi przestaliśmy być! Jesteśmy bólem, męką, krwawym cieniem zamordowanych, bliskich i przyjaciół. Jakbym mógł, to bym otworzył żyły, namaczał pióro we własnej krwi i pisał te słowa, bo krwią ociekają kartki naszej historii, historii pogromów i rzezi. Ale tu koniec, tu kres. Może nieważne jest dla historii, z perspektywy wieków, czy w Europie będą Żydzi, czy też nie. Ale cywilizacja dziesiątków wieków wydała na siebie samą wyrok, wszelkie ideały, frazy, w imię których walczyła i ginęła ludzkość, nikną i maleją wobec nieprawdopodobnych cierpień naszych. Nie znamy, co to sprawiedliwość. Nie znamy, co to prawda. Nie znamy, co to litość. Wróg przeklęty wydarł z naszych piersi wszelkie uczucia. Oszaleli z bólu patrzyliśmy, jak zabierano nasze rodziny. Wyciągały do nas ramiona, błagały i przeklinały, prosiły o śmierć przy nas, żeby razem zginąć, by nasz dom stał się wspólnym naszym grobowcem. Rozdarto nas.
Wiem, że to, co piszę – dalekie będzie od pełnego obrazu potworności, nie spotykanej w dziejach ludzkości. Nawet w przybliżeniu nie sposób oddać cierpień i mąk ukrzyżowanego narodu, ociekającego krwią zamordowanych setek tysięcy. Trudno mi zebrać wspomnienia! Już 6. tydzień trwa ohydna kaźnia. Dziś 28 sierpnia. Zaczęło się 22 lipca. Dlaczego nie płaczemy? Dlaczego nie zdzieramy szat? Lada chwila czeka nas ten sam okrutny los, jaki spotkał nasze rodziny, matki, ojcowie, siostry, bracia zagazowani i zamęczeni w katowniach. Nie możemy płakać, nie potrafimy wycisnąć z oczu ni jednej łzy!
Płakać potrafi człowiek! Płacze się przed kimś. My ludźmi przestaliśmy być! Jesteśmy bólem, męką, krwawym cieniem zamordowanych, bliskich i przyjaciół. Jakbym mógł, to bym otworzył żyły, namaczał pióro we własnej krwi i pisał te słowa, bo krwią ociekają kartki naszej historii, historii pogromów i rzezi. Ale tu koniec, tu kres. Może nieważne jest dla historii, z perspektywy wieków, czy w Europie będą Żydzi, czy też nie. Ale cywilizacja dziesiątków wieków wydała na siebie samą wyrok, wszelkie ideały, frazy, w imię których walczyła i ginęła ludzkość, nikną i maleją wobec nieprawdopodobnych cierpień naszych. Nie znamy, co to sprawiedliwość. Nie znamy, co to prawda. Nie znamy, co to litość. Wróg przeklęty wydarł z naszych piersi wszelkie uczucia. Oszaleli z bólu patrzyliśmy, jak zabierano nasze rodziny. Wyciągały do nas ramiona, błagały i przeklinały, prosiły o śmierć przy nas, żeby razem zginąć, by nasz dom stał się wspólnym naszym grobowcem. Rozdarto nas.