Tuesday, May 8, 2018

Klepsydra z 8 maja - Mordechaj Anielewicz i Władysław Szlengel - Gloria Victis! - Chwała zwyciężonym!


Moja klepsydra* na dzień 8 maja to wspólna klepsydra dla Komendanta** Mordechaja Anielewicza (jedynego i ostatniego) Powstania w Getcie Warszawskim i mojego ulubionego poety Władysława Szlengla.

W Getcie od początku maja Niemcy za pomocą materiałów wybuchowych i podpalania niszczą dom po domu. Sektor za sektorem. Sektorów jest 24. Ogień zostaje podłożony pod kolejne budynki. Dziennie odnajdują Niemcy po czterdzieści bunkrów. Większość ludzi z bunkrów, po kilka tysięcy dziennie deportują na Umszlag. Część mordują na miejscu. Warunki przebywania w bunkrach/schronach pogarszają się, brakuje powietrza, wody i jedzenia. Ogień zostaje podłożony pod kolejne budynki.

7 maja niemieckie oddziały szturmowe ponownie przeczesują kolejne budynki w Centralnym Getcie. Niemcy lokalizują wiele bunkrów, m.in. bunkier ulicy Miłej 18 (1) w którym przebywa komenda ŻOB. W bunkrze znajduje się ponad stu powstańców i kilkadziesiąt innych osób. Niemcy lokalizują również bunkier w którym chowa się Władysław Szlengel razem z żoną w domu (2) przy Świętojerskiej 36.

20 dzień Powstania w Getcie - 8 maja 1943
8 maja bunkrze na Miłej 18 ginie komendant Powstania w Getcie Warszawskiem Mordechaj Anielewicz i z nim wielu bojowników ŻOB.
8 maja i rozstrzelali Niemcy poetę Władysława Szlengla i wraz z nim ukrywających się w bunkrze/schronie przy Świętojerskiej 36, 160 Żydów.  

Emanuel Ringelblum napisał: 
Pamiętam rozmowę, jaką odbyłem z poległym podczas akcji kwietniowej komendantem OB, członkiem Rady Naczelnej Haszomer Hacair, Mordechajem Anielewiczem (pseudonim: «Marian-Mordechaj»)” — pisał Ringelblum. — 
„Dobrze oceniał szanse nierównej walki, przewidywał zniszczenie getta i szopów, był pewny, że ani on, ani jego bojowcy nie przeżyją likwidacji getta, że zginą jak psy bezdomne i nikt nie będzie nawet znał miejsca ich wiecznego spoczynku. 
Po szeregu bohaterskich czynów w styczniu i kwietniu 1943 roku zginął w parę tygodni po rozpoczęciu akcji kwietniowej w schronie o 5-ciu wejściach, uduszony gazami, które Niemcy wprowadzili przed wkroczeniem do schronu z 5-ciu stron”.

Gen. Stroop pisał: Okazuje się coraz wyraźniej – melduje – że nadeszła kolej na najbardziej zaciętych i najbardziej zdolnych do oporu Żydów i bandytów. 

7 maja niemieckie oddziały szturmowe ponownie przeczesują kolejne budynki w Centralnym Getcie. Niemcy lokalizują wiele bunkrów, m.in. bunkier ulicy Miłej 18 (1) w którym przebywa komenda ŻOB. W bunkrze znajduje się ponad stu powstańców i kilkadziesiąt innych osób. Niemcy lokalizują również bunkier w którym chowa się Władysław Szlengel razem z żoną w domu (2 przy Świętojerskiej 36. 



Klepsydra 
Nazwa wywodzi się oczywiście od starożytnego narzędzia, zegara odmierzającego czas. Na informacjach pogrzebowych, na których informowano o śmierci danej osoby, umieszczano znak, rysunek klepsydry.

*Komendant ŻOB - Mordechaj Anielewicz.
Marek Edelman nigdy nie był komendantem i nigdy nie był zastepcą komendanta. Ani w Powstaniu w Getcie Warszawskie ani w Powstaniu Warszawskim. Nominacje Edelmana na komendanta to kaczka dziennikarska, polityczna, po emigracji marcowej kiedy praktycznie nie było już Żydów w Polsce. Wtedy powstała mocna książka Hanny Krall - Zdążyć przed Panem Bogiem. Wiele w niej nieściśłosci i odwetu Edelmana na nieżyjących albo na tych co wyjechali z Polski po Zagładzie lub po 1968 roku. Gdy w 1977 r. ukazała się książka Krall, Edelman, rozmówca autorki, był większości czytelników w Polsce i zagranica postacią anonimową. Ja wiedziałem kto to jest jako lekarz i uczestnik Powstania Warszawskiego jako bojownik w oddziale ŻOB imienia Anielewicza pod dowództwem Icchaka Cukiermana. Nie pamiętam czy ten łodzianin przyjeżdżał z Lodzi do Warszawy na akademie Warszawskiego Getta. Chyba nie.

"Pozwoliłem sobie położyć w Twoim imieniu kamień (tak jak poprzednio były na nim inicjały R.W.) - podsyłam tu oddzielnie fotografię z albumu"
napisał przyjaciel z Polski który wie że Anielewicz i Szlengel jak również Powstanie w Getcie Warszawskim są mnie tego dnia tak bliskie. Co roku różne osoby kładą kamień na Kopcu Anielewicza. kamień pamięci i bólu. Dzięki LT.

Ta "tradycja" to od wielu, wielu lat, a właściwie od chwili gdy aktywnie zapomniano w Polsce o Anielewiczu i bojownikach którzy są tam pochowani i zaczęto hołdować nowomianowanego, tzw. pomarcowego komendanta. Smutne ale prawdziwe, mam zdjęcia. Rok za rokiem. Nawet 3-4 lata temu to "mój kamień", złożony przez przyjaciela Polaka, był tam bardzo, bardzo samotny.


Kopiec Anielewicza to jak w opowiadaniu Orzeszkowej. 
Wiatr przelatując nad polaną wyczuwa, że tam odbyła się zaciekła bitwa. Znajduje zapomnianą zbiorową mogiłę. Wiatr prosi, by drzewa wokół opowiedziały mu historię bezimiennych bohaterów spoczywających w mogile. Chce ją rozgłosić po świecie. Stary dąb opowiada. Wiatr wysłuchawszy historii związanej z leśną mogiłą, wzbił się w górę z okrzykiem na cały świat: 
Gloria Victis! - Chwała zwyciężonym!