Zakończenie mojej dyskusji internetowej z Halina Birenbaum.
Halina: Dla mnie Zagłada to tak jak ze Świętym Grzechem, nie będzie odpuszczona ani w tym wieku, ani w przyszłym. Otworzenie nowego, zdrowego rozdziału w życiu jest możliwe bez wybaczenia ale garb Zagłady będziemy nieść tak jak od stuleci nosimy garb antysemityzmu.
Ja: Jedyny "nasz grób" w Warszawie to ciotki Sabiny z 1941 roku. Reszta rodziny ma wspólny, nasz wspólny, w Treblince* i pod miastem Pińsk.
Boże nie pozwól zapomniećBoże nie pozwól przebaczyć PAMIECI NASZYCH RODZICÒW HELENY I GABRIELA ROZENTAL ORAZ SZWAGRA LUDWIKA WÓJCIKIEWICZA |
Ja: Ciekawa jest treść powojenna, prawdopodobnie skomponowana przez moja mame.
To odwrócenie chrzescijanskiej Modlitwy przebaczenia.
Boże nie pozwól zapomnieć,
Boże nie pozwól przebaczyć.
Co myślisz o tej treści Halina Birenbaum?
Halina Birenbaum: Nosimy te groby w sobie, więc nie można zapomnieć - a wybaczyć morderstwa mogliby jedynie ci, których mordowano, ale Ich nie ma. Niemcom raczej zależy najbardziej na zapomniniu tych zbrodni, niż na wybaczeniu.
Ja: Mnie chodziło o uzycie słowa Bóg i uzycie słów modlitwy. Oczywiście ze wierzący wierza ze Bóg patrzył w inna stronę albo zamknał oczy. Nikt w mojej rodzinie nie wierzył w Boga ani przed ani po wojnie. Oczywiście po Zagładzie trudno jest wierzyc...
Halina Birenbaum: Moja rodzina była wierząca, ja w Auschwitz naprzeciw ognia z ludzi buchającego z komina krematorium, uświadomiłam sobie prawdę ich naiwnej wiary. Ale gdy nieszczęścia przekraczają wszelkie granice wytrzymałości, człowiek szuka jakiegoś oparcia w niewiadomym, w jakiejś sile nieistniejącej na ziemi, ponad nią.
Ja: To ja rozumiem. Zastanawiam się jednak nad słowami mojej mamy. To chyba były lata 50-te. Mysli, słowa na nagrobkach sa zazwyczaj dokładnie przemyślane, przeanalizowane. W wypadku tego nagrobka, równiez zaakceptowane przez trzecia siostrę która przezyła Zaglade, Krystyne.
Halina Birenbaum: No właśnie, w takim szoku, bólu, absolutnym rozczarowaniu na ludziach, na ich prawach i uznanych wartościach można już tylko zwracać się do czegoś nie materialnego, do czegoś ponad nami ludźmi, zwykłymi śmiertelnikami jak niebo, chmury w przestworzach, słońce czyli najbardziej popularne - bóg, kiedyś bogowie... Byle by było ponad ludzkie. Tak ja sobie to tłumaczę.
Ja: To jest jednak diametralna zmiana tekstu modlitwy! Nie przebaczaj, Nie zapomnij!
Halina Birenbaum: Zależy, co nazywamy wybaczeniem, czego, komu? Czy mordercom imiennie wybaczyć zamordowanie matki, ojca??? To są trudne i skomplikowane sprawy, ale czasy się zmieniają, rosną nowe pokolenia, które nie są winne temu, co zrobili ich przodkowie. Ale muszą wiedzieć, nikomu na świecie wolno nie wiedzieć, nie pamiętać.
Ja: Mnie chodzi konkretnie o to co moja mama i ciocia odczuwały, myslały robiąc ten tekst. Maz Sabiny który przezył piekło Wielkiej deportacji pisał do swojego syna (4 letniego) i mojej matki wspominając zemstę. Mnie jednak chodzi o te przemyślenia z lat 50-tych! W słowach mojej matki nie ma zemsty! Wujek który pisał o zemscie po tzw Drugiej akcji został znaleziony w Bergen-Belsen. Przezył kilka dni po wyzwoleniu.
Halina Birenbaum: nie przebacz - jest zawziętym nakazem pozostawać ze starymi zdarzeniami, nie patrzeć na żadne zmiany i nie dopuszczać do otwarcia nowego, zdrowego rozdziału w życiu, co jest w końcu zemstą na samym sobie.
Ja: Pamieć i nie przebaczanie, nie jest zemsta!
Halina Birenbaum: Jest pewnego rodzaju karą być może, a to wszystko jest zapłatą "pięknem" za nadobne.
Ja: Dla mnie Zagłada to tak jak ze Świętym Grzechem, nie będzie odpuszczona ani w tym wieku, ani w przyszłym. Otworzenie nowego, zdrowego rozdziału w życiu jest możliwe bez wybaczenia a garb Zagłady bedziemy nieść tak jak od stuleci nosimy garb antysemityzmu.
Ja: Twoje (i troche moje) wysiłki o Pamieci o Zagładzie nie sa wybaczeniem ani zemsta. Walczymy o pamieć...
Halina Birenbaum: Tak, zgadzam się z Tobę zupełnie!
Ja: Co w sobie zawiera słowo wybaczenie? Chyba mniej niz rozgrzeszenie. Chyba potrzebne jest slowo, określenie w którym sie wybacza ale nie rozgrzesza!
Halina Birenbaum: Masz rację, Romku. Ale to jest nie mniej skomplikowane chyba, niż te koszmary Shoa**.
"Nie wolno nam za pamięć o śmierci [...] płacić śmiercią obecnego życia"
(Emil Fackenheim).
*Apel Haliny Birenbaum zawarty w jej przejmującym
wierszu „Jedźcie do Treblinki”.
** Shoa - Holocaust - Zagłada
Boże nie pozwól zapomnieć,
Boże nie pozwól przebaczyć.
Co myślisz o tej treści Halina Birenbaum?
Halina Birenbaum: Nosimy te groby w sobie, więc nie można zapomnieć - a wybaczyć morderstwa mogliby jedynie ci, których mordowano, ale Ich nie ma. Niemcom raczej zależy najbardziej na zapomniniu tych zbrodni, niż na wybaczeniu.
Ja: Mnie chodziło o uzycie słowa Bóg i uzycie słów modlitwy. Oczywiście ze wierzący wierza ze Bóg patrzył w inna stronę albo zamknał oczy. Nikt w mojej rodzinie nie wierzył w Boga ani przed ani po wojnie. Oczywiście po Zagładzie trudno jest wierzyc...
Halina Birenbaum: Moja rodzina była wierząca, ja w Auschwitz naprzeciw ognia z ludzi buchającego z komina krematorium, uświadomiłam sobie prawdę ich naiwnej wiary. Ale gdy nieszczęścia przekraczają wszelkie granice wytrzymałości, człowiek szuka jakiegoś oparcia w niewiadomym, w jakiejś sile nieistniejącej na ziemi, ponad nią.
Ja: To ja rozumiem. Zastanawiam się jednak nad słowami mojej mamy. To chyba były lata 50-te. Mysli, słowa na nagrobkach sa zazwyczaj dokładnie przemyślane, przeanalizowane. W wypadku tego nagrobka, równiez zaakceptowane przez trzecia siostrę która przezyła Zaglade, Krystyne.
Halina Birenbaum: No właśnie, w takim szoku, bólu, absolutnym rozczarowaniu na ludziach, na ich prawach i uznanych wartościach można już tylko zwracać się do czegoś nie materialnego, do czegoś ponad nami ludźmi, zwykłymi śmiertelnikami jak niebo, chmury w przestworzach, słońce czyli najbardziej popularne - bóg, kiedyś bogowie... Byle by było ponad ludzkie. Tak ja sobie to tłumaczę.
Ja: To jest jednak diametralna zmiana tekstu modlitwy! Nie przebaczaj, Nie zapomnij!
Halina Birenbaum: Zależy, co nazywamy wybaczeniem, czego, komu? Czy mordercom imiennie wybaczyć zamordowanie matki, ojca??? To są trudne i skomplikowane sprawy, ale czasy się zmieniają, rosną nowe pokolenia, które nie są winne temu, co zrobili ich przodkowie. Ale muszą wiedzieć, nikomu na świecie wolno nie wiedzieć, nie pamiętać.
Ja: Mnie chodzi konkretnie o to co moja mama i ciocia odczuwały, myslały robiąc ten tekst. Maz Sabiny który przezył piekło Wielkiej deportacji pisał do swojego syna (4 letniego) i mojej matki wspominając zemstę. Mnie jednak chodzi o te przemyślenia z lat 50-tych! W słowach mojej matki nie ma zemsty! Wujek który pisał o zemscie po tzw Drugiej akcji został znaleziony w Bergen-Belsen. Przezył kilka dni po wyzwoleniu.
Halina Birenbaum: nie przebacz - jest zawziętym nakazem pozostawać ze starymi zdarzeniami, nie patrzeć na żadne zmiany i nie dopuszczać do otwarcia nowego, zdrowego rozdziału w życiu, co jest w końcu zemstą na samym sobie.
Ja: Pamieć i nie przebaczanie, nie jest zemsta!
Halina Birenbaum: Jest pewnego rodzaju karą być może, a to wszystko jest zapłatą "pięknem" za nadobne.
Ja: Dla mnie Zagłada to tak jak ze Świętym Grzechem, nie będzie odpuszczona ani w tym wieku, ani w przyszłym. Otworzenie nowego, zdrowego rozdziału w życiu jest możliwe bez wybaczenia a garb Zagłady bedziemy nieść tak jak od stuleci nosimy garb antysemityzmu.
Ja: Twoje (i troche moje) wysiłki o Pamieci o Zagładzie nie sa wybaczeniem ani zemsta. Walczymy o pamieć...
Halina Birenbaum: Tak, zgadzam się z Tobę zupełnie!
Ja: Co w sobie zawiera słowo wybaczenie? Chyba mniej niz rozgrzeszenie. Chyba potrzebne jest slowo, określenie w którym sie wybacza ale nie rozgrzesza!
Halina Birenbaum: Masz rację, Romku. Ale to jest nie mniej skomplikowane chyba, niż te koszmary Shoa**.
"Nie wolno nam za pamięć o śmierci [...] płacić śmiercią obecnego życia"
(Emil Fackenheim).
*Apel Haliny Birenbaum zawarty w jej przejmującym
wierszu „Jedźcie do Treblinki”.
** Shoa - Holocaust - Zagłada
Jedźcie do Treblinki
Halina Birenbaum
Jedźcie do Treblinki
Otwórzcie oczy szeroko
Wyostrzcie słuch
Wstrzymajcie oddech
wsłuchajcie się w głosy wydobywające się tam
spod każdego ziarenka ziemi –
jedźcie do Treblinki
Oni czekają na was, spragnieni głosu waszego życia
znaku waszego istnienia, kroku waszych nóg
ludzkiego spojrzenia
rozumiejącego, pamiętającego
powiewu miłości na Ich prochy –
jedźcie do Treblinki
z własnej, wolnej woli
jedźcie do Treblinki w potędze bólu nad okropnościami
tu dokonanymi
z głębi zrozumienia i serca, które płacze, nie godzi się
wysłuchajcie Ich tam wszystkimi zmysłami
jedźcie do Treblinki
opowie wam tam cisza zielona, złotawa lub biała
niezliczone opowieści
o życiu wzbronionym, niemożliwym – odebranym
jedźcie do Treblinki
spójrzcie, jak czas tam stanął
grzmiące milczenie umarłych
kamieni na model ludzkich postaci w tej głuszy
jedźcie do Treblinki odczuć to przez chwilę –
jedźcie do Treblinki
zasadzić kwiat gorącą łzą, westchnieniem ludzkim
przy jednym z kamieni upamiętnienia zgładzonych
ich popiołami i prochem
Oni czekają na was w Treblince
byście przyszli, wysłuchali ich opowieści unoszących się
w tej ciszy
przynieście Im za każdym razem
wieść o trwaniu waszego życia wtedy zabronionego
o miłości ożywiającej
jedźcie do Treblinki poprzez wszystkie pokolenia
nie zostawiajcie Ich samotnych
Obrachunek z Bogiem, (Getto Warszawskie, 1943)
Otwórzcie oczy szeroko
Wyostrzcie słuch
Wstrzymajcie oddech
wsłuchajcie się w głosy wydobywające się tam
spod każdego ziarenka ziemi –
jedźcie do Treblinki
Oni czekają na was, spragnieni głosu waszego życia
znaku waszego istnienia, kroku waszych nóg
ludzkiego spojrzenia
rozumiejącego, pamiętającego
powiewu miłości na Ich prochy –
jedźcie do Treblinki
z własnej, wolnej woli
jedźcie do Treblinki w potędze bólu nad okropnościami
tu dokonanymi
z głębi zrozumienia i serca, które płacze, nie godzi się
wysłuchajcie Ich tam wszystkimi zmysłami
jedźcie do Treblinki
opowie wam tam cisza zielona, złotawa lub biała
niezliczone opowieści
o życiu wzbronionym, niemożliwym – odebranym
jedźcie do Treblinki
spójrzcie, jak czas tam stanął
grzmiące milczenie umarłych
kamieni na model ludzkich postaci w tej głuszy
jedźcie do Treblinki odczuć to przez chwilę –
jedźcie do Treblinki
zasadzić kwiat gorącą łzą, westchnieniem ludzkim
przy jednym z kamieni upamiętnienia zgładzonych
ich popiołami i prochem
Oni czekają na was w Treblince
byście przyszli, wysłuchali ich opowieści unoszących się
w tej ciszy
przynieście Im za każdym razem
wieść o trwaniu waszego życia wtedy zabronionego
o miłości ożywiającej
jedźcie do Treblinki poprzez wszystkie pokolenia
nie zostawiajcie Ich samotnych
Obrachunek z Bogiem, (Getto Warszawskie, 1943)
Władysław Szlengel
Może to był sen – (chociaż nie)
A może zamroczył mnie trunek
Siedzieliśmy razem Bóg i ja
I robiliśmy rachunek...
Bóg był starszym panem
O spojrzeniu pełnym łaski
Miał siwą długą brodę
I chodził bez opaski...
Kenkarty wprawdzie nie miał
Bo przybył prosto z raju
Lecz miał obywatelstwo
Podobno... – Urugwaju
Wyjąłem dużą księgę
A Pan Bóg Watermana
Otwarłem konto – wiara
I rzekłem... proszę pana
Mam lat trzydzieści dwa
Lat sytych albo biedy
Dotychczas Panie Boże
Otwarty miałem kredyt
Mówiono: módl się
Ja się modliłem
Mówiono: pość -
- pościłem...
Przez ciężkie postu dni
Bez kropli wody w ustach
Dla wielkiej chwały Twej
i urojonych ustaw
W męczocych smugach świec
W tumulcie izb bóźniczych
Modliłem się byś mógł
uczynki moje zliczyć
Mówiono mi „nie kradnij”
nie kradłem
Mówiono: nie jedz świniny...
(lubię) – nie jadłem
Mówiono: Bóg tak chce...
Mówiono: Boża Droga
Mówiono: nie cudzołóż...
Wstrzymałem się... dla Boga
Mówiono nie zabijaj!
nie zabijałem
Nie miej Boga nademną
- nie miałem...
Są różne miłe święta
Są różne trudne święta
Po dziesięć razy na rok
Kazano mi pamiętać
Kazano siedzieć w kuczce
Pić gorzkie jadać macę...
Pokuty różne czynić
i zaniedbywać pracę
Rzemieniem ściskałem ręce
Ksiągi zżerałem nocą
i umartwiałem ciało
Przepraszam, pytam – po co ?
Mówiłem: Bóg pomoże
Mówiłem: Bóg ocali
Wierzyłem: Pan Bóg ze mną
Mówiłem: i tak dalej...
Spójrz no, popatrz w księgę
Rzecz jasna, oczywista
Patrz! karta Twoich zasług
w stosunku do mnie – czysta...
Biją mnie w twarz
- Nie uciekam
Jak zwierz tropiony z nory w norę
Czekam... a Ty nic...
Głodno mi chłodno i tęskno
Droga wciąż dziksza, daleka
Pusto – wokoło, martwo
Nie płaczę... – czekam...
Na wiatr więc wyrzucone
Błagania posty lament
i sto tysięcy modlitw
i pół miliona „Amen”...
Co Ty mi dajesz dziś
Za wszystkie me uczynki
Ten blok...
Tę blaszkę... plac –
Te bony – czy Treblinki?
Czy jeszcze czekasz bym
Pojutrze jak testament
Pod pruski idąc gaz
Powiedział jeszcze „Amen”?
No mów cos, proszę mów –
Rachunek wyjm z ukrycia
Otwarte ksiegi – patrz! –
Wspólniku mego życia...
Ten miły starszy pan,
z którym przy stole piłem
Ołówek wziął do ręki i rzekł...
i tu się przebudziłem
Czy to był zwykły sen? –
Czy też mnie zmorzył trunek? –
Lecz do dziś nie wiem jak
się skończył obrachunek
Może to był sen – (chociaż nie)
A może zamroczył mnie trunek
Siedzieliśmy razem Bóg i ja
I robiliśmy rachunek...
Bóg był starszym panem
O spojrzeniu pełnym łaski
Miał siwą długą brodę
I chodził bez opaski...
Kenkarty wprawdzie nie miał
Bo przybył prosto z raju
Lecz miał obywatelstwo
Podobno... – Urugwaju
Wyjąłem dużą księgę
A Pan Bóg Watermana
Otwarłem konto – wiara
I rzekłem... proszę pana
Mam lat trzydzieści dwa
Lat sytych albo biedy
Dotychczas Panie Boże
Otwarty miałem kredyt
Mówiono: módl się
Ja się modliłem
Mówiono: pość -
- pościłem...
Przez ciężkie postu dni
Bez kropli wody w ustach
Dla wielkiej chwały Twej
i urojonych ustaw
W męczocych smugach świec
W tumulcie izb bóźniczych
Modliłem się byś mógł
uczynki moje zliczyć
Mówiono mi „nie kradnij”
nie kradłem
Mówiono: nie jedz świniny...
(lubię) – nie jadłem
Mówiono: Bóg tak chce...
Mówiono: Boża Droga
Mówiono: nie cudzołóż...
Wstrzymałem się... dla Boga
Mówiono nie zabijaj!
nie zabijałem
Nie miej Boga nademną
- nie miałem...
Są różne miłe święta
Są różne trudne święta
Po dziesięć razy na rok
Kazano mi pamiętać
Kazano siedzieć w kuczce
Pić gorzkie jadać macę...
Pokuty różne czynić
i zaniedbywać pracę
Rzemieniem ściskałem ręce
Ksiągi zżerałem nocą
i umartwiałem ciało
Przepraszam, pytam – po co ?
Mówiłem: Bóg pomoże
Mówiłem: Bóg ocali
Wierzyłem: Pan Bóg ze mną
Mówiłem: i tak dalej...
Spójrz no, popatrz w księgę
Rzecz jasna, oczywista
Patrz! karta Twoich zasług
w stosunku do mnie – czysta...
Biją mnie w twarz
- Nie uciekam
Jak zwierz tropiony z nory w norę
Czekam... a Ty nic...
Głodno mi chłodno i tęskno
Droga wciąż dziksza, daleka
Pusto – wokoło, martwo
Nie płaczę... – czekam...
Na wiatr więc wyrzucone
Błagania posty lament
i sto tysięcy modlitw
i pół miliona „Amen”...
Co Ty mi dajesz dziś
Za wszystkie me uczynki
Ten blok...
Tę blaszkę... plac –
Te bony – czy Treblinki?
Czy jeszcze czekasz bym
Pojutrze jak testament
Pod pruski idąc gaz
Powiedział jeszcze „Amen”?
No mów cos, proszę mów –
Rachunek wyjm z ukrycia
Otwarte ksiegi – patrz! –
Wspólniku mego życia...
Ten miły starszy pan,
z którym przy stole piłem
Ołówek wziął do ręki i rzekł...
i tu się przebudziłem
Czy to był zwykły sen? –
Czy też mnie zmorzył trunek? –
Lecz do dziś nie wiem jak
się skończył obrachunek