Pomnik Trzy Bryły - Sprawiedliwych - Uratowanych - Zamordowanych. O ile nie widzicie innych brył niż samotnej niebieskiej Bryły Zamordowanych to temu są winne.... okoliczności!
Przy tych proporcjach Bryły Polaków Ratujących Żydów ani Bryły ocalałych Żydów niestety nie widać.
To jest jednak Niesprawiedliwy pomnik. Niesprawiedliwe jest miejsce. Niesprawiedliwe jest wykorzystywanie polityczne i osobiste. Jedyne co jest sprawiedliwe to ta niespełnie 10-cio tysięczna garstka Sprawiedliwych którym ja "niesprawiedliwie" zbudowałem wirtualny Pomnik 3 Bryły.
Pomnik 3 Bryły pokazuje jednak prawdę. 3 metrowa Bryła Zamordowanych i ledwie widoczne niespełna 1 centymetrowe Bryły Polaków Ratujących Żydów i Bryły Ocalałych Żydów to prawda. Proporcje mówia Prawdę. Tak ze to byłby Pomnik prawdy!
Jak jednak zbudować, zaprojektowac sprawiedliwie Pomnik Sprawiedliwych? W Warszawie skąd w 3 miesiące wywieziono i zamordowano 265 tysięcy Żydów. Umschlagplatz - Dworzec Gdanski skad codziennie odchodziły regularnie pociągi i żadna lokomotywa się nie zepsuła albo szyny torów które nigdy nie były poddane akcjom dywersyjnym.
Niewidzialny i widzialny mur "niesprawiedliwych" wokół getta warszawskiego to tez prawda. Czy to będzie w komentarzu do Pomnika Sprawiedliwych, wątpię.
Dawid Wildsztajn (polski polityk) na temat Sprawiedliwych:
"Jeśli Żyd chciał przetrwać w czasie okupacji w Polsce, musiał traktować każdego Polaka jako potencjalnego szmalcownika - taka jest smutna prawda.
Jeden szmalcownik w jednej wiosce mógł doprowadzić do zamordowania kilku tysięcy Żydów, a żeby uratować jednego Żyda musiało współpracować potajemnie kilkudziesięciu Polaków."
Ja bym dodał kilkuset, dlatego aż tylu polskich Sprawiedliwych jest w Yad Vashem. Dlatego tak mało Żydów przeżyło! Oczywiscie ten Wildsztajn komuś coś liże! Co liże wiem, komu i dlaczego nie wiem bo nie znam obecnej polityki polskiej!
Rzeczypospolita (gazeta) dalej powiela tzw. "message to take home", czyli co czytelnik ma zapamiętać (i przekazać następnej generacji "Niesprawiedliwych": ...Sprawiedliwi ratowali Żydów, ryzykując nie tylko swoje życie, ale i swojej rodziny. W Polsce, w przeciwieństwie np. do okupowanych krajów zachodu, za ukrywanie Żydów nie groziła grzywna, ale egzekucja całej rodziny. Dziś Sprawiedliwi, jeśli jeszcze żyją, czują się zapomniani. Dziś ich miejsce zajęła pamięć o szmalcownikach. To na badanie tego fenomenu idą potężne granty, to szmalcownictwo interesuje większość historyków. Sprawiedliwych nie ma - ani dla polskiej nauki, ani dla polskiego państwa. Ani dla polskich Żydów. Czy naprawdę chcemy, by o polskich sprawiedliwych zapomniano, by zamiast ich pomnika, stanął w polskiej nauce monument upamiętniający Szmalcownika i jego hańbę?
Władysław Szlengel
P O M N I K
Bohaterom – poematy, rapsody!!!
Bohaterów uczczą potomni
na cokołach nazwiska ryte
i marmurowy pomnik.
Walecznym żołnierzom – medal!
Śmierci żołnierskiej krzyż!
Zakląć chwałę i mękę
w stal, granit i spiż.
Zostaną po Wielkich Legendy
że tacy byli ogromni.
Mit zakrzepnie i – będzie
POMNIK.
A kto wam opowie, Przyszli,
nie spiż i nie mitu temat –
że Ją zabrali – zabili,
i że jej nie ma...
Czy była dobra? Nawet nie –
często się przecież kłóciła,
stuknęła drzwiami, burknęła...
ale była.
Ładna? nie była nigdy ładna,
nawet nim głowa się posrebrzyła.
Mądra? Ot, zwyczajnie nie głupia...
No, ale... była.
Rozumiesz – była a gdy jej nie ma,
to każdy kąt tu oczy złe ma
i zaraz widać że jej nie ma.
Nie żeby wielkie słowo – DOM –
mój Boże, cóż to za gospodarstwo!
(nie byli z Warszawy)
mąż cały dzień w warsztacie
syn także miał gdzieś swoje sprawy,
pokoik często nie sprzątnięty
(bo wodę z dołu przynosiła)
tak jakoś stały wszystkie sprzęty
tak jakoś zegar uśmiechnięty
no – była.
Była.
I cóż? Człowiek? – Nie – Nieważne –
statystyka żadna jej nie wymieni –
dla świata, Europy, mniej niż pyłek –
ważna to rzecz ten jej wysiłek!
ale gdyś zbliżył się do sieni,
nim klamkę wziąłeś, - nim drzwi pchnąłeś,
jakoś w powietrzu zapachniały
ni ciepła zupa, ni ręcznik biały,
tak jakoś ciepłość cię owiła
no...
była.
I wzięli.
Poszła jak stała.
Od ognia.
Zupy nie zdążyła...
Zabrakli, poszła – nie ma –
zabili.
Wróci z warsztatu mąż,
usiądzie ciężko na stołku –
ręce opadną na podołku,
głową wodzi i patrzy.
Ognia nie ma pod blachą –
ścierka spadła i leży
talerz na stole – brudno.
Nie wstaje. Pochyla się. Myśli.
Trudno.
Nie ma.
Zje chleba i zupy z warsztatu
fabrycznej – obcej i marnej.
Je i patrzy: -
na półce... milczący
zimny i martwy jej garnek.
Poszła jak stała.
Od ognia.
Zupy nie zdążyła...
Zabrakli, poszła – nie ma –
zabili.
Wróci z warsztatu mąż,
usiądzie ciężko na stołku –
ręce opadną na podołku,
głową wodzi i patrzy.
Ognia nie ma pod blachą –
ścierka spadła i leży
talerz na stole – brudno.
Nie wstaje. Pochyla się. Myśli.
Trudno.
Nie ma.
Zje chleba i zupy z warsztatu
fabrycznej – obcej i marnej.
Je i patrzy: -
na półce... milczący
zimny i martwy jej garnek.
Nie pójdzie już do warsztatu –
Syn wróci z miasta zgłodzony
w łóżko niezaścielane
rzuci się w butach zbłoconych –
Nie uśnie.
Będzie patrzył (i nie zapomni...)
Tam – Matki wystygły g a r n ek
J E J P O M N I K...
W. Szlengel
The Monument
Ttranslated from Polish by Halina Birenbaum, edited by Andrew Kobos
To heroes – poems, rhapsodies!!!
To heroes the descendants will pay homage,
their names engraved on the plinths
and to them a monument of marble.
To valiant soldiers – medals!
To soldier’s death – a cross!
Bewitch the glory and suffering
Into steel, granite and bronze!
Legends will remain after the Great Ones,
That they were such Enormous,
The myth will coagulate and – become
The Monument.
But who will tell you, the Future Generations,
Not about the bronze or the myth’s theme -
But that hey took Her – killed Her
And that She is no longer …
Was She good? – Not even so –
She often quarreled after all,
Slammed the door, reprimanded…
But – She was.
Pretty? She was never pretty,
Even before her hair silvered.
Wise? Well, quite ordinary, not stupid…
But… She was.
You see: She was, and now when She is not,
Every corner looks on with evil eyes
And you can see at once She is not here.
Even not for such a big word: Home,
My God, was it a true household?!
(they were not from Warsaw)
The husband spent whole days in his workshop
The son – also had somewhere his own doings
The little room was often not cleaned
(for She had to bring water from the downstairs),
Yet in a way all the implements were at hand
The clock kept smiling,
So - She was
She was.
And what? A human being? No – it’s unimportant –
no statistics will mention Her,
for the world, for Europe She was less than a grain of dust.
Big deal all her efforts!
But when you only neared the entrance,
before you’d held the door-handle, before you’d pushed the door
something smelled in the air
perhaps a warm soup, or a white towel,
a kind of warmth would have wrapped around you,
so…
She was.
And they took Her.
She left as She stood.
From near the kitchen stove.
They had no time for the soup…
They took Her, She went – she is no longer,
they have killed her.
Her husband will return from the workshop,
he will sit heavily on the stool,
his hands will drop on his lap,
he turns his head all around and looks.
No fire under the stove range –
the dish-cloth fell on the floor,
a plate on the table – it’s all dirty around.
He does not rise. He leans. He thinks.
Too bad.
She is no longer.
He would eat the bread and soup from the workshop
The workshop food – alien to him and miserable.
He eats and looks:
on the shelf a silent,
cold and dead Her pot.
He will not return to the workshop,
the son will come back hungry from the city,
into the undone bed
he will throw himself with his mud-covered boots on.
He will not fall asleep.
He will look and will not forget…
There, it is Mother’s cooled down pot –
Her Monument…