Bronek z Gęsiej i Pan Misza z Krochmalnej spotykali się na skwerku przy Kościele Wizytek. Bronek miał teriera ostrowłosego który nigdy nie przychodził jak się na nią wołało "Beta" a Misza miał spokojnego i grzecznego owczarka Podhalańskiego który zawsze przychodził jak się wołało "Alba".
Wyjście na spacer z psami, a właściwie na rozmowy, poprzedzał zawsze telefon 6-17-23 lub 6-28-26. Ich długie rozmowy nigdy jednak nie były telefoniczne. Bronek mieszkał na II klatce a Misza na V-tej w Domu bez Kantów.
Nie wiedziałem wtedy że łączył ich Korczak, Lwów, Zagłada i również wiara w młode pokolenia wychowywane w Polsce.
Bronek z Gęsiej (mój Wujek Bronek) był przed wojną korespondentem Małego Przeglądu a Misza z Krochmalnej, czyli Pan Misza był wychowawcą w Domu Sierot. Chyba w tym okresie, przed wojną, się nie znali!
Bronek z Gęsiej to Bronisław Baczko który w latach 60-tych wykładowcą na Uniwersytecie Warszawskim a Pan Misza (Michał Wróblewski) był wtedy pułkownikiem i wydawcą w Wydawnictwie MON.
O czym rozmawiali na skwerku przy Kościele Wizytek tego chyba się nie dowiem. M.in. właśnie dlatego rozmawiali poza domem, żeby ich nikt nie podsłuchiwał bo te "rozmowy z psami" to nie lata trzydzieste lecz lata sześćdziesiąte XX wieku.