Tuesday, February 23, 2016

Co własciwie Henryk Grynberg chciał powiedzieć o Domu Sierot i Korczaku



Sporo słów w recenzji, sporo nieścisłości, błędów w recenzji książki Magdaleny Kicińskiej „Pani Stefa”!

Zdjęcie które jest podstawą tekstu Henryka Grynberga to dzieci z przedszkola a nie z Domu Sierot Korczaka.

Niby "wszystkie dzieci smutne i bose". Przede wszystkim bose! Tekst Grynberga na niebiesko!


Aula Domu Sierot, jeszcze przed przeprowadzką do getta”. Bose dziewczynki, takie same sukienki jak na poprzednim zdjęciu. Bosi, prawie na zero ostrzyżeni chłopcy. Siedzą przy stołach na giętych krzesłach zwróconych do obiektywu i wypełniają prawie całą aulę. Dwie dziewczynki stoją na balkonie za metalową barierą. Pod ścianą dwaj młodzi wychowawcy i młoda wychowawczyni. Twarze dzieci są poważne, tylko jedna dziewczynka się lekko się uśmiecha. Jeden z najmłodszych chłopców zarzucił ramiona na barki kolegów po obu jego stronach.

Tak pisze Grynberg „Dzieci na kolonii letniej w Gocławku, lata trzydzieste”. Są to maluchy: bose, blade, szare. Za drobne dla dużych, ciężkich głów. Chłopcy ostrzyżeni na zero. Czterdzieści twarzy, skupionych, tylko dwie się próbują uśmiechać.

Dzieci (nie z Domu Sierot tylko z przedzkola) na kolonii letniej w Gocławku, lata trzydzieste”. Są to maluchy: bose, blade, szare. Za drobne dla dużych, ciężkich głów. Chłopcy ostrzyżeni na zero. Czterdzieści twarzy, skupionych, tylko dwie się próbują uśmiechać. 

Trzy fotografie (w artykule są tylko dwie) mówiące więcej od słów. „Dzieci na kolonii letniej w Gocławku, lata trzydzieste”. Są to maluchy: bose, blade, szare. Za drobne dla dużych, ciężkich głów. Chłopcy ostrzyżeni na zero. Czterdzieści twarzy, skupionych, tylko dwie się próbują uśmiechać. Jedna się zamazała, bo chłopiec poruszył głową. Data „lata trzydzieste” nie pozwala zgadnąć, ile lat miały w roku 1942. „Tylne podwórko Domu Sierot, wiosna 1940”. Kilkanaście dziewczynek, dziesięć–dwanaście lat. Bose, ale w ładnych sukienkach z krótkim rękawem i białych lub czarnych fartuszkach. Włosy krótkie na polkę, ale zadbane, ładnie uczesane. Siedzą i obierają kartofle. Jasnowłosa na pierwszym planie nieznacznie się uśmiecha do siebie i wszystko się wydaje jak trzeba. „Aula Domu Sierot, jeszcze przed przeprowadzką do getta”. Bose dziewczynki, takie same sukienki jak na poprzednim zdjęciu. Bosi, prawie na zero ostrzyżeni chłopcy. Siedzą przy stołach na giętych krzesłach zwróconych do obiektywu i wypełniają prawie całą aulę. Dwie dziewczynki stoją na balkonie za metalową barierą. Pod ścianą dwaj młodzi wychowawcy i młoda wychowawczyni. Twarze dzieci są poważne, tylko jedna dziewczynka się lekko się uśmiecha. Jeden z najmłodszych chłopców zarzucił ramiona na barki kolegów po obu jego stronach. Byłem w tej auli dwa razy: kilkanaście i kilkadziesiąt lat później. Widziałem ten sam balkon wysoko pod sufitem, stary, przedwojenny parkiet i pustkę.
Fotografie mówią więcej od słów. „Aula Domu Sierot, jeszcze przed przeprowadzką do getta”. Byłem w tej auli dwa razy: kilkanaście i kilkadziesiąt lat później. Widziałem ten sam balkon wysoko pod sufitem, stary, przedwojenny parkiet i pustkę

Tylne podwórko (nie zgadza sie, to chyba przed Domem Sierot - zdjecia brakuje w artykule ale jest opisane) Domu Sierot, wiosna 1940”. Kilkanaście dziewczynek, dziesięć–dwanaście lat. Bose, ale w ładnych sukienkach z krótkim rękawem i białych lub czarnych fartuszkach. Włosy krótkie na polkę, ale zadbane, ładnie uczesane. Siedzą i obierają kartofle. Jasnowłosa na pierwszym planie nieznacznie się uśmiecha do siebie i wszystko się wydaje jak trzeba.



To nie z artykulu Grynberga "wszystkie dzieci smutne i bose". Przede wszystkim bose! Tutaj nie widac nóg!
To nie z artykulu Grynberga "wszystkie dzieci smutne i bose". Przede wszystkim bose! Tutaj na Krochmalnej, i bose i w butach!