Nekrolog Cecylji Goldszmit w „Kurierze Porannym" (2 II 1920, nr 42). |
Po śmierci ojca Korczaka, Józefa Goldszmita redakcja „Izraelity" opublikowała nekrolog/wspomnienie następującej treści:
Śmierć przecięła żywot człowieka zacnego i żałowanego przez wszystkich, co go bliżej znali, był nim b.p. Józef Goldszmit, adwokat przysięgły, zmarły dnia 25 IV w 50. roku życia. Zeszedł z, nim do grobu człowiek, który dobro miłował z całym zapałem szlachetnej duszy (…….].Izraelita światłego umysłu i postępowych dążeń, skwapliwie uczestniczył w każdem przedsięwzięciu ku oświeceniu współwierców i ich obronie od potwarczych oskarżeń, Gdy pismo nieniejsze w latach 60.tych zaczeło wychodzic, on pierwszy pospieszył ofiarowac redakcji swe spólpracownictwo i przez dłuższy czas zasilał "Izraelitę swoimi artykułami (.......).Niestety, w samym rozkwicie lat i zabiegliwej pracy niemoc go napadła ciężka i po kilkuletnich cierpieniach, zacny swój żywot zakończył. Osierocił żonę, córkę i syna dla których rzadkiej czułości i troskliwości był mężem i ojcem.
W „Kurierze Porannym" (2 II 1920, nr 42) ukazał się nekrolog następującej treści*:
B.P.
CECYLJA GOLDSZMIT
Wdowa po Adwokacie Przysięgłym Józefie Goldszmit,
po krótkich, lecz ciężkich cierpieniach zasnęła w Bogu dnia 11 lutego 1920,
przeżywszy lat 63.
Wyprowadzenie zwłok z domu przedpogrzebowego na cmentarz wyznania mojżeszowego nastąpi w Piątek 13 lutego o godzinie 1-ej po poł., o czym zawiadamiają krewnych i życzliwych dotknięci tym ciosem bolesnym
Córka i Syn.
Korczak bardzo ciężko przeżył śmierć matki. O jej śmierci dowiedział się dopiero po pogrzebie. Po jej śmierci opublikował książkę pt. Sam na sam z Bogiem. Modlitwy tych, którzy się nie modlą (1922). Książkę zadedykował rodzicom:
DEDYKACJA.
Matuś — Ojczulku. Wy mi te modlitwy szybko dyktowali, musiałem je mozolnie z pamięci — wyraz po wyrazie, po literze litera — składać i spisywać. Czasem nie dosłyszałem, często nie rozumiałem, robiłem błędy, pamięć zawodziła, przepuściłem wiele. — Zrzadka poprawialiście — niewiele — tyle, by zrozumialej było dla mnie i dla ludzi.Nie wiem, czy Waszą mowę do mnie mogę nazwać swoim dla Was nagrobkiem. Dziękuję Wam za życie i za śmierć Waszą, za moje życie i śmierć. Rozeszliśmy się na chwilę, aby się znów spotkać razem.Matuś — Ojczulku, ze wszystkich skamieniałych tęsknot i bólów Waszych i moich przodków pragnę wznieść wysoką, strzelistą, samotną wieżę dla ludzi. Liczba tych pod ziemią szkieletów, których głosem pod Wasze dyktando przemawiam — jest tylko za ostatnich lat trzysta — aż tysiąc — i dwadzieścia — i cztery. Jak różne nosili imiona.Dlatego na tym małym nagrobku nie kładnę imienia.Dziękuję, żeście nauczyli słyszeć szept zmarłych i żywych, dziękuję, że poznam tajemnicę Życia w pięknej godzinie śmierci.Wasz syn.