Tuesday, November 11, 2014

Wojna wokół Korczaka Rózyczki i Czaplowizny

Kilka zdjec z Internetu

Najpierw wrzesien 1939


Wrzesien 1939. Niemcy chyba, przy ul. Cedrowej (na pewno). Strzelaja w kierumku lewobrzeznej Warszawy. W oddali powinien byc widac kosciól prz Koscielnej... ale fotograf opuscil kamere troche za nisko.


Wrzesien 1939. Niemcy we wrzesniu 1939 roku na polach kolo Rózyczki i Czaplowizny. Strzelaja chyba w kierunku Wisły i lewobrzeznej Warszawy. Z wieży kościoła. 22.09.1939 r widac efekty ostrzeliwania i zmiany sa dyktowane z wieży kościoła do poszczególnych stanowisk artylerii.
Wrzesien (chyba 10ty) 1944 rok. 1 DWP i mój Ojciec atakuja pozycje niemieckie wzdluz ulicy Klasztornej.

Kiedy Stary Doktor przyjechał na Czaplowizne pierwszy raz, miał nieco ponad czterdziestkę. Wcale nie za późno na nowe plany. Przyjechał obejrze
ć darowiznę Maksymiliana Cohna, który przekazał na rzecz żydowskiego Towarzystwa "Pomoc dla Sierot" 10 morgów ziemi we wsi Czaplowizna. Dzięki tej darowiźnie, zaczął funkcjonować ośrodek Kolonii Letnich Różyczka albo tzw. Ferma. Teren posesji obejmował między innymi internat, przedszkole i fermę, która pomagała w wyżywieniu licznych grup wychowanków.

Kolonie nazwano Różyczka – na cześć zmarłej córki Maksymiliana Cohna. Po przystosowaniu budynków do przyjmowania dzieci – w 1922 roku zorganizowano pierwsze wakacje. Od tamtej pory dwa razy w ciągu lata przy ulicy Klasztornej nr. 1 robiło się gwarno. Czasami z podopiecznymi przyjeżdżał Korczak, czasami Wilczyńska, a czasami inni wychowawcy i bursiści. Kolonia w Czaplowiznie nie służyła jedynie rozrywce. Korczak jako przykładny pedagog zadbał także o to, by dzieci mogły się rozwijać. Dlatego uczył je pracy przy organizacji kolonii, ich zadaniami była choćby pomoc w wykańczaniu budynków, plewieniu działek czy uprawianiu ogródka. Pobyty w Marysinie dawały wychowankom jedyną możliwość wyjazdu z miasta i zorganizowania prawdziwych wakacji, regularnie, aż do 1939 roku. Ostatnim razem to lato 1940, "za Niemca"!


Janusz Korczak przed latem 1940 roku napisał do Stanisława Krupki, wójta gminy Wawer list z prośbą o pomoc w organizacji jeszcze jednej kolonii. Chciał zapewnić dzieciom choć odrobinę bezpieczeństwa i spokoju w czasie wojny. 
Pisał wówczas: „to może być ostatnia szansa pobiegania dzieci po lesie (…) może to ostatnie lato”. 


Janusz Korczak latem 1940 roku napisał do Stanisława Krupki, wójta gminy Wawer list z prośbą o pomoc.


Stanisław Krupka (ten sam, który w czasie grudniowego mordu w 1939 szczęśliwie uniknął śmierci) zdecydował się pomóc Korczakowi w organizacji wakacji. Zobowiązał się ułatwić transport i wyżywienie wychowanków, mimo że pomoc Żydom w jakiejkolwiek formie, była już prawnie zakazana.