Mama zaczela swoja kariere nauczycielska w okresie międzywojennym. Juz w szkole podstawowej, przed wojną dawala pierwsze korepetycje. Najpierw jednej uczennicy a następnie w okresie gimnazjum juz 5-6 osobom. Po gimnazjum chciała natychmiast byc nauczycielką i dlatego wybrała dwuletnią szkole pedagogiczną. Mimo wspaniale zdanych egzaminów wstępnych nie przyjeli jej bo była Żydówką. Dostała się natomiast na Uniwersytet Warszawski gdzie studiowała pedagogikę, psychologię i filologie polską. Jednym z jej wykładowców był profesor filozofii i etyki Tadeusz Kotarbiński. W czasie swoich studiów poznaje Miszę swojego przyszłego męża który jest bursistą w Domu Sierot u dra Korczaka.
Krigets utbrott avbryter alla hennes framtidsplaner. Det gäller att överleva och att försörja sig. ZW började på nytt undervisa (przepraszam) dawala korepetycje bo w pierwszym okresie getta pasywny opór to była próba ”normalnego” życia. Istniały prywatne szkoly i gimnazja. Mlodziez robila matury. Rok 1942 Lucyny, Luni Rozental (Zofii) rodzice i jedna z sióstr już nie żyja. - Deportacje do obozu śmierci w Treblince i smierc grasująca w getcie w postaci głodu i chorób zakaźnych zmusza do wyjscia z getta i życia jako aryjka - Zofia Dąbrowa.
Tak Lucyna, Lunia Rozental przekształca się w Zofie Dąbrowa (ZD) a jej siostra zostaje Krystyna Dąbrowska. I mimo że były siostrami tak do dnia dzisiejszego maja oficjalnie różnych rodziców. Zofia i Krystyna dwie blondynki z niebieskimi oczyma z trzyletnim ciemnookim Mariankiem docierają po wielu perypetiach do miasteczka Kopyczyńce gdzie wynajmują malutki domek od rodziny Wojciechowskich. W tej rodzinie udziela ZD lekcji na poziomie gimnazjum synowi pana Wojciechowskiego. Lekcje ZD cieszą się powodzeniem i niedługim czasie ma już 16 uczniów. Jej korepetycje przekształcają się po chwili w podziemne nauczanie (oczywiście wzbronione). ZD dzieli różne przedmioty z innymi nauczycielami. Sama naucza języki – polski, francuski i łacinę. W dalszym ciągu nikt nie zna prawdziwej tajemnicy sióstr z Warszawy.
Siostry są bardzo lubiane i państwo Wojciechowscy darzą je pełnym zaufaniem. Pewnego dnia zwierzają się (oddzielnie) że ukrywają u siebie Żydów. ZW pomaga nocą w praniu ich odzieży prasowaniu wzdłuż szwów gdzie jak przejezdzalo się żelazkiem słychać było skwierczenie wesz.. Z Kopyczyniec wysyłka Z list do prof Kotarbińskiego jej profesora z UW z życzeniami urodzinowymi. Dobrze pokazać Kopczyńskim Polakom jakie ona ma kontakty wśród znanych Polaków. Tadeusz Kotarbiński odpisal. Ich znajomość i życzenia urodzinowe przetrwały do 1982 roku gdy to K umarł i Zofia kontynuowała korespondencje z jego wdowa jak długo, w Szwecji. Ja pamiętam że Kotarbiński był jedyną osoba której on miał się kłaniać wg życzenia mojej mamy - tzn prawie codziennie bowiem Kotarbiński mieszkał przy jego szkole i przechodzi codziennie przed ich domem w drodze na UW.
Po wyswobodzeniu Kopyczyniec przenosi się cała trójka do miasta Łowicz. Ich bagaż zgromadzono w małym kuchennym stole z którego, po połączeniu nóg deskami, zrobione skrzynie. W Łowiczu dostają z wielka trudnością mieszkanie w suterenie. Na zachodzie nadal trwa wojna. ZW ”wraca do zawodu” pracuje w polskiej szkole. Koniec wojny 9 maja 1945. Imieniny Zofii, 15 tego. I pierwszy raz zostaje ZW obsypana kwiatami i gratulacjami od swoich ucznia i ich rodziców. Uczniów których miała tylko dwa miesiące. Kwiatów było tyle że połowa jej ”własnej” klasy pomagała w transporcie kwiatów. Na ulicy, przechodzący byli pewni że to kwiaty z okazji zakończenia wojny...
Nauczycielka przed wojna, w czasie wojny to i musi byc również po wojnie. Zofia kontynuuje swoja prace i próbuje jednocześnie studiować ”zaocznie”. Jedna z pierwszych prac to w Korpusie kadetów. Z tego okresu pamiętam choinki i dwóch kadetów Jednego Todika z ciemnymi włosami a drugiego Lonke blondyna. Obydwoje, na zmianę, nosili mnie na ramionach a ja ciągnąłem ich za uszy i sterowalem ich jak konie. Todik znany w Polsce komemtator telewizyjny pierwszych lotów w Kosmos Który już od lat jest na emeryturze w Toronto, w Kanadzie przyjechał we wrześniu odwiedzić swoja stara nauczycielka sprzed 5o lat. Opowiadał Romkowi jak to wszyscy kadeci się w jego mamie kochali i że była dla nich bardzo seksowna. Moja mama dziwił? się Romek... Lonka jako "Leon" był wieloletnim dyrektorem PLL LOT.
Potem praca Z jako wykładowca polskiego na Uniwersytecie rolniczym w Ursynowie (SGGW). Jako ”rezultat tej pracy” jezdzilismy z mama po wielu gospodarstwach rolnych prowadzonych przez jej byłych studentów. Musielismy zobaczyc owo ich ciezkiej powojennej pracy. Pamietam pokój który na nas czekal w jednym miejscu. Był na nowo wybielony a ilość kołder i poduszek na łóżku wlasciwie uniemożliwia sen.
Liceum Pedagogiczne w Warszawie. Znowu coroczne oblężenia na 15 maja – Zofii. Rolnicy z dziecmi, młode studentki przychodza z kwiatami. Cale szczescie że mamy w Warszawie oprócz 3 pokoi równiez 80 metrowy taras boby się wszyscy nie zmieścili. Oblężenie trwa przez caly dzien. Jedni przychodza inni odchodza. Najwierniejsi zostaja caly dzien pomagajac rodzicom. Tata prowadzi swoiste przedszkole na tarasie. Nie moge tego zrozumiec moich nauczycieli ze szkoly podstawowej uważam za ograniczone I nigdy nie myslalem zeby isc do ich do domu jak już to żeby cos napsocic an Prima Aprilis. Powoli, po latach, zaczynam rozumieć że rola mojej mamy jako nauczyciela nie kończy się po zakonczeniu lekcji. Jest ona gotowa pomagać swoim “cudzym” dzieciom o każdej godzinie. Dzwonia w nocy z milicji, Mamy uczennica utopiła dziecko w czasie kapieli. Prokurator się domaga… Z załatwia mozolnie, tłumaczy w końcu wypuszczaja studentke. Z wiezienia. I tak bez konca. Potem wszyscy studenci zaczynają się żenic, chrzty, śluby rozwody Z uczestniczy, doradza, asystuje.
Z pomimo pracy zawodowej i trzech najłatwiejszych do wychowania synów zrobiła magisterium na U W i przygotowywala prace doktorska. W 1967 roku otworzyla przewod doktorancki i miala bronic swa prace w 1969 roku!
W Warszawie pracowala do konca jako wykładowca pedagogiki i metodyki nauczania w Pomaturalnym Studium Nauczycielskim na Saskiej Kępie i Stawkach.
Do niedawna jeszcze jak Pani Profesor do Warszawy zjezdzała to juz nie mocno podstarzałe uczennice, lecz ich wnuki na lotnisku na Nia czekały...
Mama miała niezwykły talent przywiązywać do siebie ludzi . A zwlaszcza młodziez. Jak długo tylko mogla, to korespondowała z przyjaciółmi jeszcze z przed wojny, z byłymi uczniami i mnóstwem innych nam czesto malo znanych ludzi.
Wraz z Ojcem obawiali się wyjazdu na emigracje "pomarcowa" .Nie chcieli byc dla nas
ciężarem i choc im caly ich świat runął na glowe, długo zwlekali z przyjazdem do Szwecji.
Mysle że te lata tutaj, między innymi dzięki takim ludziom jak Wy, dziewczyny , były dla Niej najszczęśliwsze w życiu !
